BBC: Czemu Hawkinga zagrał pełnosprawny aktor?
Eddie Redmayne, odtwórca roli Stephena Hawkinga w filmie “Teoria wszystkiego”, został nominowany do Oscara. Ta wiadomość na pewno pomoże w promocji produkcji, która już 30 stycznia wchodzi na ekrany polskich kin. Rodzi się jednak pytanie, czy najsłynniejszego naukowca z niepełnosprawnością nie powinien zagrać aktor, który sam porusza się na wózku.
Takie właśnie pytanie postawiła widzom dziennikarka BBC Kathleen Hawkins. Jej zdaniem fakt, że sprawni aktorzy otrzymują nagrody za granie postaci z niepełnosprawnością, stanowi pewien paradoks. Kwestia to o tyle ważna, że filmów o tematyce niepełnosprawności powstaje coraz więcej. Również w Polsce – w ostatnim czasie powstały choćby „Carte Blanche”, „Dziewczyna z szafy” i „Chce się żyć”, w których – tak, jak w „Teorii wszystkiego” – główne role grają pełnosprawni aktorzy.
Przepustka do Oscara
W 1989 r. Daniel Day Lewis otrzymał Oscara za rolę Christy’ego Browna, irlandzkiego pisarza z dziecięcym porażeniem mózgowym, w filmie „Moja Lewa stopa”. Rok wcześniej Akademia nagrodziła Dustina Hoffmana, który w filmie „Rain Man” zagrał Raymonda Babbitta, geniusza z cechami autyzmu – wylicza dziennikarka i zauważa, że zagranie osoby z niepełnosprawnością to dla wielu aktorów szansa na przebicie się do masowej świadomości i zrobienie kariery.
Z tym zjawiskiem mamy do czynienia również w Polsce. Przykładem może tu być Dawid Ogrodnik, który – całkowicie zasłużenie – za rolę Mateusza w filmie „Chce się żyć” zdobył wiele nagród, m.in. Paszport Polityki i statuetkę Orła.
Dlaczego akceptujemy?
Rodzi się pytanie, dlaczego w tych rolach tak rzadko widzimy aktorów z niepełnosprawnością, którzy najlepiej mogliby oddać przed kamerą emocje i doświadczenia osoby z niepełnosprawnością. Frances Ryan, dziennikarka „Guardiana”, w tytule jednego ze swoich artykułów pyta wręcz, dlaczego nie akceptując białych osób wcielających się w postaci Afroamerykanów, nagradzamy sprawnych aktorów siadających na wózku.
Na zdjęciu: Eddie Redmayne, odtwórca roli Stephena Hawkinga w filmie "Teoria wszystkiego", fot.: nickon- [CC BY-SA 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], via: Wikimedia Commons
Głos w tej sprawie zabrał w programie „BBC Newsnight” RJ Mitte, odtwórca roli syna głównego bohatera w kultowym serialu „Breaking Bad”, będący osobą z porażeniem mózgowym. Według niego sprawnym aktorom nie powinno się zabraniać odgrywania ról osób z niepełnosprawnością.
- Najważniejsze jest to, by w sposób dokładny i szczery pokazać, co znaczy niepełnosprawność dla milionów ludzi – mówił aktor.
Jest komu grać
Aktorów z niepełnosprawnością z roku na rok przybywa. Są wśród nich osoby poruszające się na wózku, np. Daryl Mitchell i Teal Sherer, osoby niesłyszące, np. Russell Harvard czy Marlee Matlin, osoby z zespołami Aspergera i Tourette’a , a także z zespołem Downa: Chris Burke, Piotr Swend, Lauren Potter. Osobną kategorię stanowią aktorzy niskiego wzrostu, z których najsłynniejszy jest bez wątpienia Peter Dinklage, odtwórca roli Tyriona w bijącym rekordy popularności serialu „Gra o tron”.
Obecnie nikogo już nie dziwi to, że osoba z niepełnosprawnością, nawet bardzo widoczną, taką jak np. zespół Downa, może się realizować jako aktor. Jako przykład – oprócz wspomnianego już Piotra Swenda – można tu wymienić członków Teatru 21 czy obsadę serialu „Downistie”, w którym występują tylko osoby z tym rodzajem niepełnosprawności.
Mimo to na srebrnym ekranie rzadko można zobaczyć aktora, który na co dzień porusza się na wózku lub jest niesłyszący.
Dyskusje i kontrowersje
Dyskusję na temat aktorstwa osób z niepełnosprawnością podjęto również w Polsce. Głośne były słowa Anny Dymnej, która w 2007 roku, podczas zorganizowanego w ramach Przystanku Woodstock spotkania z młodzieżą, podkreśliła, że w aktorstwie nie ma miejsca dla wózkowiczów.
– Przed rokiem do szkoły zdawał chłopak na wózku inwalidzkim. Nazywał się Marcin i chciał być aktorem. Musiałam wytłumaczyć, że nie może nim być, bo porusza się na wózku. On tego nie chciał zrozumieć, przekonywał, że ma prawo być aktorem. A przecież aktor musi zagrać wszystko. Co z tego, że go wykształcimy, jeżeli później nie dostanie żadnej roli. Wyobrażacie sobie Hamleta na wózku? To byłaby rewolucja teatralna, na którą nie pójdzie żaden reżyser – mówiła aktorka. Wywołała tą wypowiedzią falę komentarzy i poważną dyskusję.
Jak się okazuje, zdania na powyższy temat są podzielone: zarówno wśród przedstawicieli środowiska zarówno osób z niepełnosprawnością, jak i wśród aktorów. Zapytany przez nas o tę kwestię wybitny aktor Wojciech Pszoniak nie widzi przeszkód w wykonywaniu zawodu aktora np. przez osoby na wózkach.
- Skoro są sportowcy na wózkach, to czemu nie miałoby być takich aktorów? – zastanawiał się Wojciech Pszoniak.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zachęcamy do komentowania pod artykułem.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz