Wojciech Pszoniak: Aktor na wózku? Dlaczego nie?
"Sztuka aktorska jest może najcenniejszą ze wszystkich sztuk/ Bo nie potrzebuje niczego/ Dłuta, pędzla instrumentu, pióra/ Jest najpiękniejsza, bo istnieje sama w sobie – w człowieku/ W długim, tajemniczym milczeniu/ Niezrozumiałym spojrzeniu/ W uśmiechu, w kąciku ust". To fragment wiersza, napisanego przez Wojciecha Pszoniaka, którym ten wybitny aktor rozpoczął spotkanie, które odbyło się w Instytucie Teatralnym 6 października 2014 r. w ramach Warszawskiego Tygodnia Kultury Bez Barier.
Niezapomniany Moryc z "Ziemi obiecanej", a także odtwórca roli Janusza Korczaka w wybitnym filmie Andrzeja Wajdy. Aktor znany ze scen całej Europy - ceniony w Polsce, ale i we Francji. Wojciech Pszoniak, pomimo upływu lat, jakie minęły od jego debiutu, wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością, o czym świadczy frekwencja na spotkaniu z nim w Instytucie Teatralnym.
Trudny los
Artysta w bardzo szczerej rozmowie opowiedział o swoich losach – przyszedł na świat w 1942 r. we Lwowie, po wojnie jego rodzina musiała przenieść się do Gliwic i tam na nowo odnaleźć się w realiach socjalistycznej Polski.
– Mój ojciec wymarzył sobie mieć we Lwowie piękny dom. Zamówił materiały, które składane były na Wysokim Zamku. Pechowo robotnicy mieli przyjść 1 września 1939 roku – wspomina aktor.
Rodzina Pszoniaków, wywodząca się z lwowskiej śmietanki towarzyskiej, bardzo przeżyła deklasację i problemy materialne. Po śmierci ojca zaledwie trzynastoletni Wojciech podjął decyzję o wstąpieniu do wojska, gdzie ostatecznie trafił do orkiestry wojskowej. Po dwóch latach tej nietypowej służby artysta został dyscyplinarnie usunięty z armii i wtedy rozpoczęła się jego długa droga, która doprowadziła go na sceny największych teatrów Polski i świata.
Podczas spotkania artysta wspominał swoją znajomość z takimi wybitnymi postaciami polskiej kultury, jak m.in. Tadeusz Różewicz (którego nazywa swoim duchowym ojcem), Konrad Swinarski, Andrzej Wajda czy Zygmunt Hübner.
Wojciech Pszoniak podczas spotkania w ramach Warszawskiego Tygodnia Kultury Bez Barier, fot. Mateusz Różański
Prawdziwe wyzwanie
Po spotkaniu postanowiliśmy zapytać Wojciecha Pszoniaka, który jest również ambasadorem sportu osób z niepełnosprawnością, czy zdarzało mu się grać osobę z niepełnosprawnością.
– Grałem osobę z chorobą psychiczną, a w jednym z austriackich filmów wcieliłem się w postać człowieka poruszającego się na wózku - wspomina Wojciech Pszoniak.
Aktor zaznacza, że granie osoby z niepełnosprawnością to prawdziwe wyzwanie.
– To jest niezwykle bogaty świat, często bogatszy do tego, który jest domeną tak zwanych normalnych ludzi. Tego doświadczenia nie można ot tak sobie wyobrazić – wyjaśnia Wojciech Pszoniak. – Trzeba wejść w świat takich osób i odkryć to, że one są takimi samymi ludźmi, jak wszyscy inni – dodaje.
Teatr dla wszystkich
Aktor, powołując się na swoje doświadczenia francuskie zauważa, że sztuka, w tym również teatr, powinna się stawać i staje coraz bardziej dostępna dla osób z niepełnosprawnością.
– Sam grywałem w spektaklach, które były w całości tłumaczone na język migowy, a także w takich, na które przychodziły osoby niewidome z psami przewodnikami - wspomina artysta i dodaje, że zdarzało mu się współpracować na scenie także z niewidomymi muzykami.
Artysta nie dostrzega też przeszkód w tym, by osoby z niepełnosprawnością udzielały się w filmie i teatrze na tych samych zasadach, co inni.
– Skoro są sportowcy na wózkach, to czemu nie miałoby być takich samych aktorów? - mówi Wojciech Pszoniak.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz