Transkrypcja podcastu "Mistrzowie są wśród nas!"
Mateusz Różański: Dzień dobry, z tej strony Mateusz Różański. Zapraszam na kolejny odcinek podcastu „Z każdym o wszystkim”. Dzisiaj jako przedstawiciel Integracji uczestniczę w Święcie Wolności Praw Obywatelskich, które odbywa się w Gdańsku, z okazji rocznicy pierwszych, częściowo wolnych wyborów. Moją rozmówczynią jest Danuta Kłopocka, założycielka Fundacji Adapa.
Danuta Kłopocka: Dzień dobry Państwu.
Mateusz Różański: Bardzo ciekawa nazwa. Przyznam, że trochę się zastanawiam, skąd ona się wzięła?
Danuta Kłopocka: Gdy zakładaliśmy fundację, mieliśmy problem ze znalezieniem odpowiedniej nazwy. Założyliśmy, że musi być na literę „a”, bo miała służyć osobom z autyzmem, więc „a” jak autyzm, ale też nazwy na „a” się świetnie pozycjonują i wszystkie nazwy, które nam się podobały, były już po prostu zajęte. W momencie bezradności, zapytałam po prostu na forum rodziny o pomysł i natychmiast starszy syn, który wtedy był - do tej pory jest fanem Warhammera - ale wtedy był też bardzo czynnym graczem, od razu powiedział „Adapa”. Mówię, kto to jest „Adapa”? Na, co Bartek odpowiada: tak w ogóle to nie wiem, ale wszystkie postaci w tej rzeczywistości, którą teraz opracowywał, mają swoich biblijnych protoplastów; pożyczają imiona od biblijnych postaci, dawniejszych, antycznych również, a ten „Adapa” to naprawdę świetny koleś. Od razu encyklopedia, słownik, szukam „Adapy” i okazało się, że „Adapa” był jednym z siedmiu mędrców babilońskich i był odpowiedzialny za przywracanie daru mowy i życia tym dzieciom, które się bez takiego daru narodziły. Od razu wiedziałam, że to jest właśnie to, a poza tym źródłosłów też jest doskonały, pojęć, którymi wszyscy na okrągło przecież się posługujemy: adaptacja, adoptować, adaptować, adapter, i tak dalej. I stąd właśnie „Adapa”.
Mateusz Różański: To powiedz może, skąd w ogóle pomysł na założenie fundacji?
Danuta Kłopocka: Na pewno potrzeba, która się narodziła, gdyż mój młodszy syn miał zdiagnozowany autyzm. Kończył edukację gimnazjalną wtedy i właściwie nie było takiego miejsca, w którym mógłby swoją edukację kontynuować. Postanowiliśmy więc takie miejsce stworzyć. Tak powstały warsztaty terapii zajęciowej w Gdyni, specjalizujące się we wsparciu osób z autyzmem, innymi zaburzeniami rozwoju i Fundacja, która przy nich pracuje.
Mateusz Różański: Co produkujecie? Co można od Was dostać?
Danuta Kłopocka: Produkujemy i przede wszystkim uczymy się te rzeczy wytwarzać; mamy pracownię poligraficzną, wykonujemy wszystkie prace z zakresu małej poligrafii, jak: bindowanie, laminowanie, przycinanie, itd., ale i sublimujemy koszulki, kubki, wykonujemy przypinki i batony w różnych rozmiarach. Uczymy się te rzeczy robić, ale i wykonujemy je na zamówienie. Bardzo zapraszamy do takiej współpracy, bo to dzięki osobom, które chcą u nas zamawiać takie batony, kubki czy koszulki - a zapewniam, że gwarantujemy jakość naprawdę profesjonalną - pozwala nam kupować dostępne materiały do terapii, organizować, wyjazdy, wycieczki dla naszych podopiecznych. Jest to dla nas ogromnie ważne nie tylko, żeby się chwalić jakością produktów, ale i żeby po prostu więcej rzeczy robić.
Mateusz Różański: No właśnie, tylko wiesz z WTZ-ami to jest tak trochę, że one mają wpisaną tę rolę aktywizacyjną, ale zdaniem wielu z pełniłem tej roli jest już troszkę gorzej, niż z deklaracjami.
Danuta Kłopocka: U nas, w warsztacie aktywizacja zawodowa odbywa się i bardzo duży nacisk na to kładziemy; zresztą efekty naszej pracy są widoczne. Jestem przekonana, że warsztatów tak pracujących jest nie tylko o wiele więcej i bardzo dużo. Prawdą jest jednak, że warsztaty borykają się z wieloma problemami, jeśli jest warsztat w małej miejscowości, w której nie ma innych ośrodków wsparcia. To oczywiste jest, że bardzo często w warsztacie znajdują się osoby również takie, które funkcjonują zbyt nisko, by się aktywizować zawodowo, ale one po prostu nie mogą być gdzie indziej - wiemy, że to jest duży problem. W miastach większych, gdzie są i ŚDS-y i kluby, w tej chwili takie w Gdyni mamy dwa, w Gdańsku z pewnością jest ich więcej. Można dobrać dany ośrodek do potrzeb i możliwości osoby, która w nim się aktywizuje. Wiem, że nie zawsze jest taka szansa. Drugim problemem jest to, że cały czas nie ma miejsc pracy i w momencie, kiedy nawet aktywizacja przebiega w sposób pełny i dobry, to w momencie, kiedy nie udaje się znaleźć zatrudnienia dla naszych podopiecznych, nie udaje się dziś ich skierować dalej. Często ten zapał też spada, bo to się robi taka sztuka dla sztuki. Nie ma co dalej. Prowadzimy w tej chwili taki projekt, jeśli mogę powiedzieć o nim kilka słów.
Mateusz Różański: Oczywiście.
Danuta Kłopocka: Prowadzimy projekt wspólnie z trzema innymi organizacjami w Gdyni, to już jest druga edycja. Pierwsza miała charakter pilotażowy, w zeszłym roku, ze środków PFRON. Nazwaliśmy go „Idę do pracy”. Stwarzamy próbki pracy na zewnątrz ośrodków dla naszych podopiecznych, w ramach tego projektu „Idę do pracy” nasi panowie wykonują tutaj przypinki i batony, pokazując, jak sobie fantastycznie radzą z tym. Problemem jest też to, że w moim przekonaniu prawodawca trochę zapomniał o osobach z niepełnosprawnościami i nie traktuje ich w sposób równy w stosunku do osób bez niepełnosprawności. Całkowicie zasadnym i bardzo ważnym mechanizmem jest refinansowanie stanowisk pracy dla osób z niepełnosprawnościami, których bardzo wielu rzeczywiście nie jest w stanie wykonywać takiej ilości pracy jak osoba pełnosprawna. Możemy tu rozmawiać o tym, co jest, nie kładąc nacisku na taką, czasem trochę sztuczną poprawność polityczną. Osoby z niepełnosprawnością częściej korzystają ze zwolnień, z urlopów, po prostu tak jest, stąd refinansowanie stanowisk jest bardzo ważnym mechanizmem, ale możliwe jest tylko i wyłącznie w sytuacji, kiedy osoba zatrudniona jest na umowę o pracę. Nie jest możliwe w wypadku umowy zlecenia, a ta forma jest zdecydowanie bardziej przystosowana często dla osób z niepełnosprawnościami, które nieraz nie są w stanie podjąć tej pracy w sposób pełny, nawet w wypadku połówki etatu. Być może kiedyś to było zasadne, ale w tej chwili umowy zlecenia ozusowane są w taki sam sposób, w takiej samej wysokości, jak umowy stałe i te koszty ponoszone przez pracodawców są wyższe. W tymże projekcie testujemy takie, tego typu zatrudnienie, stwarzając - my to nazywamy próbkami pracy, no bo nasi Państwo idą w sobotę w wymiarze po pół etatu, czyli 3,5 godzin i wykonują takie prace, które są możliwe do wykonywania właśnie w formie umowy zlecenia. Bardzo tu chciałam podziękować instytucjom, naszym partnerom, u których te próbki będziemy mogli wykonywać, w tym roku właśnie ruszamy. To jest Muzeum Miasta Gdyni, Centrum Integracja właśnie, z którym współpracujemy, Konsulat Kultury w Gdyni i Spółka Nautilus, gdzie nasi Państwo, przy pasiece będą wykonywali również prace, polegające na..., może nie na hodowli pszczół, ale tym wszystkim, co pszczelarze wykonują by pozyskać miód i wosk.
Mateusz Różański: Ale słyszałem, że macie coś, co się nazywa Program Mistrzowie? Kim są Ci Mistrzowie i na czym polega ten program?
Danuta Kłopocka: „Mistrzowie są wśród nas”. Mistrzem może być każdy, natomiast jest to program, który stworzyliśmy w ramach innowacji społecznej. W tej chwili mogę się pochwalić, że jako jeden z niewielu przeszedł do rozpowszechniania ogólnopolskiego. Już tworzymy drugą edycję podręcznika. Nawiązując do tego, co powiedziałam poprzednio brak jednak tych perspektyw, brak też często chęci uczenia się nowych, trudnych czynności, podejmowania takiej aktywizacji, to jest duży problem w motywowaniu osób dorosłych, które wiele czynności, umiejętności powinny posiąść w wieku wcześniejszym - to jest odrębny temat - ale ich nie posiadły i zachęcaniu do weryfikowania swojej umiejętności, swoich kompetencji, ale i zdobywania nowych. I właśnie na tej zasadzie powstał program „Mistrzowie są wśród nas”, wykorzystując znane i dawne mechanizmy, nie tylko w psychologii, ale już protestowane wielokrotnie. Ja działam dawno temu w harcerstwie i byłam zafascynowana zawsze z systemem pracy harcerskiej, skautowskiej, między innymi sprawności, które weryfikowali młodzi, druhowie i starsi swoje umiejętności. System ten został stworzony przez twórcę skautingu, generała Baden-Powell'a, wcale nie jako system skautowski, bo początki się brały w aktywizowaniu i uczeniu młodzieży z takich, jakby tu powiedzieć delikatnie..., no próbował uczyć tę młodzież zawodu poprzez skauting, czyli zabierał ich do Afryki i uczył na miejscu w bardzo trudnych warunkach, po prostu przetrwania, sądząc, że jeśli uda się tego nauczyć tam to i w tej dżungli podmiejskiego Londynu z początku 20. wieku będzie to możliwe. A te sprawności w pierwszym momencie miały weryfikować kompetencje zawodowe. Zaadaptowaliśmy ten system, opisaliśmy pierwsze czynności, bardzo prosty sposób, za pomocą pięciu kroków. I tak jako pierwszy powstał: mistrz parzenia herbaty, mistrz parzenia kawy, mistrz słania łóżka, ale i mistrz przypinki, mistrz zawodowy już bardziej, mistrz bindowania, mistrz worda. Ten system weryfikacji, ale i odznaczania „mistrzów”, mam już w tej chwili nawet wielu arcymistrzów, zadziałał po prostu bardzo, bardzo dobrze.
Mateusz Różański: A macie jakieś sukcesy? Bo skoro macie „mistrzów”, to jakieś sukcesy też są?
Danuta Kłopocka: No tak, im więcej mamy Mistrzów, tym uczestnicy naszego warsztatu, zajęć fundacji uczą się coraz więcej, mają coraz więcej kompetencji, są motywowani poprzez bycie mistrzem, mamy system albumów, system dyplomów, system odznaczeń, mamy klubmistrzów i arcymistrzów. Po każdej edycji, dwa razy w roku są egzaminy, próby na Mistrzów, mają swoje święto, swoje wyjścia - to jest cały, taki motywujący mechanizm. Są ogromnie dumni ze swoich osiągnięć, co więcej, tak opracowaliśmy ten system, żeby każda osoba, niezależnie od swoich zdolności poznawczych czy ruchowych, mogła zdobyć tytuł, czyli nie ma jednego pułapu trudności. Jest pięć kroków i konieczność wykonania danej czynności, czy pochwalenia się daną kompetencją, w określonym odcinku czasu, więc mamy mistrza czytania, ale i mistrza litery, mamy mistrza zakupów, ale i mistrza rozpakowywania tychże, chowania do siatek, mistrza liczenia, ale i mistrza cyfry, bo jeden potrafi świetnie liczyć, drugi może się nauczyć jedynie rozpoznawania cyfr. To nie znaczy, że nie jest Mistrzem, dlatego „Mistrzowie są wśród nas”, każdy może zostać Mistrzem.
Mateusz Różański: Każdy może zostać Mistrzem, ale Ty też jesteś taką mistrzynią życia. Trochę słyszałem o tym, jak wygląda Twoja relacja z synem i jestem zafascynowany Waszymi podróżami.
Danuta Kłopocka: Że daję radę podróżować to też się dziwię. Krzysztof, tak ma na imię właśnie mój młodszy syn radzi sobie niesamowicie dobrze, fantastycznie i po każdym takim wyjeździe osiąga jakąś nową umiejętność, nową kompetencje, które dla nas są bardzo ważne. Myślę dla niego też i co najważniejsze polubił to, bo początki były trudne.
Mateusz Różański: Jaka była taka pierwsza, dłuższa wyprawa z synem?
Danuta Kłopocka: Nie pamiętam już, ile miał lat, to było... za Kościerzynę pojechaliśmy. Każde wyjście poza dom było taką, pierwszą wyprawą i powoli, powoli ta odległość się zwiększała, bo poza domem wszystko jest inne, do czego nie był przyzwyczajony: inne krzesła, inne wejścia - to jak był bardzo mały, inne jedzenie, inne potrawy.
Mateusz Różański: Co Twoim zdaniem powinno się zmienić, jeśli chodzi o funkcjonowanie na przykład Warsztatów Terapii Zajęciowej, żeby rzeczywiście osoby z niepełnosprawnością, które z nich korzystają, miały potem szansę zaistnieć na rynku pracy?
Danuta Kłopocka: Stworzenie rynku pracy. Przede wszystkim, ale i stworzenie takiej ilości miejsc dla osób, które nie chcąc się aktywizować zawodowo lub nie mogąc, ze względu na brak odpowiednich zdolności poznawczych czy ruchowych w niej uczestniczyć, miały odpowiednie miejsce opieki i wsparcia, na swoim poziomie. Ale przede wszystkim rynek pracy, jeśli ten rynek pracy będzie większy, to będzie większa siła, chęć i potrzeba aktywizowania, jeśli będzie możliwość podjęcia pracy, będzie to dawało więcej siły, więcej nadziei na to, że nasze działanie ma sens.
Mateusz Różański: Ale, co rozumiesz przez tworzenie rynku pracy?
Danuta Kłopocka: Na przykład doskonałym rynkiem pracy, w moim przekonaniu mogłyby być ZAZ-y - Zakłady Aktywizacji Zawodowej, które są umocowane w naszym systemie prawnym, tylko że ich nie ma. Znaczy są, ale w niedostatecznej ilości, one nie są w stanie zapewnić absolwentom warsztatów, tym, którzy się nie odnajdą na otwartym rynku pracy, bo na pewno jest ich bardzo wiele, ale w ZAZ-ach mogliby pracować. Nie powstają nowe ZAZ-y. To nie jest alternatywa dla naszych podopiecznych, bo nie ma tam miejsc pracy, w zewnętrznych warunkach, nie wszyscy mogą pracować. Natomiast coś, co wydaje mi się, mogłoby znacznie pomóc, stworzenie większej ilości stanowisk stałej pracy dla osób z niepełnosprawnościami, to zmienić interpretację przepisu o podwójnym finansowaniu. To jest naprawdę tylko interpretacja, która obowiązuje, mówiąca o tym, że na żadnym stanowisku pracy, które jest stworzone ze środków budżetowych lub pfronowskich, nie można refinansować również ze środków pfron stanowiska pracy dla osób z niepełnosprawnością. Co oznacza, że we wszystkich takich instytucjach, typu Warsztaty Terapii Zajęciowej również mamy dwoje pracowników, ale oni pracują w fundacji, nie w warsztacie. Mogliby w warsztacie, w ŚDS-ach, w szkołach, w budynkach publicznych, no administracja jest ogromnie licznym pracodawcą, ale też wierzę, że pracują tam osoby o być może większej wrażliwości społecznej, znające temat, mogłyby tworzyć te stanowiska, gdyby mogłyby być te stanowiska refinansowane, a nie mogą być.
Mateusz Różański: To już wkraczamy na bardzo głębokie wody zmian prawnych.
Danuta Kłopocka: Od czegoś trzeba zacząć. Może w końcu, to jest dobry temat, i ważny i potrzebny.
Mateusz Różański: Dobrze i to jest temat, o którym warto dyskutować, warto o nim rozmawiać i warto myśleć o tym, jak stwarzać warunki, żeby chociażby takie wspaniałe osoby, jak uczestnicy Waszego Warsztatu Terapii Zajęciowej, który mieści się w...?
Danuta Kłopocka: W Gdyni, na ulicy gen. Józefa Hallera 31A.
Mateusz Różański: I którego produkty można znaleźć?
Danuta Kłopocka: W tej chwili na stoisku, ale zapraszam do mediów społecznościowych, wpiszcie Państwo Fundacja Adapa, Instagram, Facebook, Tik Tok, Linked In. Prowadzimy sprzedaż internetową, mamy profile również sklepu na naszej stronie internetowej, na naszym profilu na Facebooku, prezentujemy tam nasze produkty, naszych wytwórców. Zapraszamy, sprzedajemy wysyłkowo, jak również u nas na miejscu w Fundacji.
Mateusz Różański: I żeby Ci wspaniali ludzie mieli odpowiednie dla nich miejsca pracy i miejsce do życia. Bardzo dziękuję.
Danuta Kłopocka: Bardzo dziękuję.
Mateusz Różański: Moją rozmówczynią była Danuta Kłopocka:, założycielka Fundacji Adapa. Teraz już wszyscy wiemy, skąd ta nazwa, a ja żegnam Państwa i pozdrawiam z przepięknego Gdańska.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz