60 lat dzialalności PZN
Działalność organizacji pozarządowych powinna być uzupełnieniem zadań państwa na rzecz osób niepełnosprawnych. Doświadczeni eksperci zatrudnieni w organizacjach powinni uczestniczyć i być rzecznikami we wprowadzaniu innowacji europejskich i światowych rozwiązań, metodologii oraz kierunków rozwoju polityki społecznej wobec osób niepełnosprawnych – mówi prezes PZN Anna Woźniak-Szymańska w rozmowie z portalem niepełnosprawni.pl.
Beata Rędziak: Obchodzimy w tym roku 60-lecie Polskiego
Związku Niewidomych. 60 lat to kawałek historii. Co przez ten czas
udało się Państwu osiągnąć? Z czego są Państwo najbardziej
dumni?
Anna Woźniak-Szymańska: Największym osiągnięciem na
przestrzeni 60 lat jest to, że PZN utrzymał pozycję lidera
wśród organizacji pozarządowych działających na rzecz osób
niewidomych i słabowidzących; zrzesza około 60 tysięcy osób.
Sukcesem PZN jest jego struktura: to organizacja sieciowa, mająca swoje placówki na terenie 16 województw oraz 369 kół terenowych na terenie kraju. Nie ma więc takiego miejsca w Polsce, w którym osoba niewidoma lub zagrożona utratą widzenia nie mogłaby się zwrócić do przedstawiciela naszego stowarzyszenia o pomoc i wsparcie. Udało się utworzyć 15 placówek specjalistycznych, świadczących profesjonalne usługi w zakresie rehabilitacji społeczno-zawodowej. Są to 3 domy pomocy społecznej w różnych regionach kraju. To także Krajowy Ośrodek Szkoleniowo-Rehabilitacyjny, w którym prowadzimy szkolenia w zakresie rehabilitacji podstawowej oraz szkolenia specjalistyczne dla podopiecznych, ich rodzin i pracowników Związku. Jest to ośrodek o bardzo szerokim spektrum działania. Został on przystosowany do potrzeb osób niewidomych, czyli pozbawiony barier architektonicznych, ma udźwiękowione windy oraz zejścia ze schodów i wejścia po nich, specjalistyczne pracownie ze sprzętem komputerowym i pomocami typu drukarki brajlowskie i powiększalniki dla osób słabowidzących.
Kolejne placówki to 4 ośrodki leczniczo-rehabilitacyjne. Wszystkie są dostosowane do potrzeb osób niewidomych. Ośrodki oferują usługi leczniczo-rehabilitacyjne i rekreacyjne. Mamy również ofertę dla klientów z zewnątrz, bo organizacja jest potężna i po prostu musi zarabiać na utrzymanie tych obiektów, dbając o ich standard i stan techniczny. Poza ośrodkami leczniczo-rehabilitacyjnymi prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej i zakłady aktywności zawodowej.
Niewątpliwym sukcesem jest posiadanie ośrodka mieszkalno-rehabilitacyjnego, w ramach którego w jednym miejscu funkcjonują: mieszkania chronione, czynszowe, trzy środowiskowe domy pomocy, niepubliczny zakład opieki zdrowotnej, ZAZ, DPS, a także ośrodek rehabilitacyjny. W mieszkaniach czynszowych i chronionych mogą mieszkać osoby niepełnosprawne, małżeństwa, w których jedna osoba jest niepełnosprawna, lub rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem, samodzielnie prowadzące gospodarstwo domowe.
W obiekcie znajduje się niepubliczny zakład opieki zdrowotnej. Niektórzy mieszkańcy tej placówki znajdują również zatrudnienie na terenie ośrodka. Dobrym rozwiązaniem jest to, że dom pomocy społecznej korzysta z usług np. pralniczych, które wykonują osoby niewidome lub osoby z innymi dysfunkcjami. Jest to naczynie zamknięte, wzajemna wymiana usług dla tych jednostek, które funkcjonują w jednym miejscu. Obiekt posiada również działalność komercyjną, np. świadczy usługi gastronomiczne, wynajmuje pomieszczenia na konferencje, zapewniając wyżywienie, nocleg.
Myślę, że nie ma drugiej takiej organizacji, której udało się utworzyć profesjonalny obiekt, w którym osoby z różnymi dysfunkcjami mogą korzystać z wielorakich form rehabilitacji, pomocy i zatrudnienia. Pierwszeństwo mają oczywiście osoby niewidome i słabowidzące. Niebagatelny jest fakt, że dajemy miejsca pracy ok. 200 specjalistom różnych dziedzin oraz osobom niepełnosprawnym. Z usług ośrodka codziennie korzysta około 600 osób.
Na zdjęciu: Anna Woźniak-Szymańska, fot.: Filip Miłuński
Z tego, co Pani powiedziała, widać wyraźnie, że PZN to
potężna organizacja. Jak to jest - zarządzać tak dużą
jednostką?
To jest permanentna praca różnych zespołów osób,
podzielonych obowiązkami, dobrze zorganizowanych, wykształconych i
zaangażowanych, którym los osób niepełnosprawnych nie jest
obojętny. Nie wyobrażam sobie, że bez zaangażowania, wrażliwości
można pracować w podmiotach, świadczących usługi w zakresie
rehabilitacji leczniczej i społecznej. Z pewnością jesteśmy
ciekawą grupą. Bardzo wielu naszych pracowników to kadra z 20-,
30-letnim stażem. W całym kraju zatrudniamy ponad 1000 osób
widzących i niewidomych na umowę o pracę i około 2500 - na umowę
zlecenie.
Od ilu lat zarządza Pani Polskim Związkiem
Niewidomych?
Od niespełna ośmiu.
Czy przez te lata wydarzyło się coś, co miało
kluczową rolę w Pani doświadczeniu zawodowym; coś, co wywarło
największy wpływ na Panią i Pani postrzeganie tej
organizacji?
W miarę upływu czasu zmieniała się moja świadomość i
postrzeganie tej organizacji. Z jednej strony mamy ogromne
doświadczenie, wiedzę, zaplecze specjalistyczne. Z drugiej zaś
strony, to odpowiedzialność za ciągłość działania, dbałość o jakość
świadczonych usług i utrzymanie placówek oraz zatrudnienie
wykwalifikowanej kadry. Często miałam refleksje, że zadanie
publiczne, jakim jest opieka nad osobami niewidomymi i
słabowidzącymi, jest bardzo trudne do realizacji bez stałego
finansowania.
Moim zdaniem działalność organizacji pozarządowych powinna być uzupełnieniem zadań państwa na rzecz osób niepełnosprawnych. Doświadczeni eksperci zatrudnieni w organizacjach powinni uczestniczyć i być rzecznikami we wprowadzaniu innowacji europejskich i światowych rozwiązań, metodologii oraz kierunków rozwoju polityki społecznej wobec osób niepełnosprawnych.
Trudno znaleźć na świecie taką organizację pozarządową, działającą na rzecz osób niepełnosprawnych, która prowadzi krajowe ośrodki rehabilitacyjne, zdobywając środki finansowe na ich funkcjonowanie w drodze konkursów. A jakie są konsekwencje, kiedy przegramy konkurs? Brak wskazania, kto wtedy pokrywa koszty prowadzenia placówek wsparcia dla osób niepełnosprawnych. Oczywiście, są PFRON czy Ministerstwo Polityki Społecznej, które mogę poinformować, że np. przegrałam 3 konkursy i mam w kolejce 500 osób oczekujących na pomoc - osoby nowo ociemniałe czy rodziców nowonarodzonych niewidomych dzieci, których życie zaskoczyło w sposób okrutny.
W nawiązaniu do tego, co Pani Prezes powiedziała –
rozpoczęła się nowa kadencja parlamentu. Co z punktu widzenia PZN
będzie najważniejsze dla Waszego środowiska, za czym będą Państwo
lobbować?
Z pewnością nie będziemy lobbować za rozwiązaniami, które dotyczą
tylko osób niewidomych. Jesteśmy otwarci, współpracujemy z wieloma
organizacjami, wchodzimy w partnerstwa. Uważamy, że rozwiązania,
dotyczące usług rehabilitacyjnych dla wszystkich osób
niepełnosprawnych w Polsce, powinny być systemowe. Każda
niepełnosprawność ma swoją specyfikę i potrzeby, zależy nam na
utworzeniu lepszego systemu rehabilitacji i integracji osób
niepełnosprawnych w naszym kraju. Osoby niepełnosprawne żyją wśród
nas; w każdym roku do PZN zgłasza się 3-4 tys. nowych osób,
potrzebujących wsparcia. Będziemy też lobbować, aby Konwencja Praw
Osób Niepełnosprawnych ONZ została ratyfikowana przez Polskę.
Zwiększy to szanse wprowadzenia sprzyjających rozwiązań, zapisanych
w tym międzynarodowym dokumencie. Należy poprawić dostępność do
leczenia, rehabilitacji, edukacji i zatrudnienia. Zdajemy sobie
sprawę z tego, że w dobie kryzysu światowego nie da się tego
osiągnąć w bardzo krótkim czasie. Ale zależy nam na
przemyślanej strategii i wizji polityki społecznej na rzecz osób
niepełnosprawnych.
Chcielibyśmy lobbować za tym, aby rozwiązania systemowe, dotyczące szeroko pojętej rehabilitacji społecznej i zawodowej osób niepełnosprawnych, zostały ujęte w jednym dokumencie, aby był w nim określony czas implementacji rozwiązań oraz sankcje za ich nierespektowanie.
Koalicja na rzecz Osób z Niepełnosprawnością jest jednym
z narzędzi tych działań, o których Pani powiedziała?
Koalicja to platforma, którą budujemy od kilku lat.
Stowarzyszenie jest rzecznikiem osób niepełnosprawnych z różnymi
dysfunkcjami. Przedstawiciele zrzeszonych organizacji uczą się
dialogu, partnerstwa i reprezentowania interesów osób
niepełnosprawnych wobec instytucji publicznych. Czynimy starania,
lobbując zmiany w dotychczasowym ustawodawstwie, które nie zapewnia
równego traktowania niepełnosprawnych obywateli.
Na zdjęciu: Spotkanie Koalicji na rzecz Osób z
Niepełnosprawnością, fot.: Piotr Stanisławski
Ograniczają się Państwo tylko do działań na terenie
kraju?
Nie, PZN jest członkiem Europejskiej i Światowej Unii
Niewidomych. Dzielimy się naszą wiedzą w zakresie rehabilitacji
osób niewidomych i słabowidzących, ale korzystamy także z
doświadczeń naszych partnerów. Od półtora roku pomagamy kolegom z
Armenii i Gruzji wyszkolić specjalistów, którzy będą pracować na
rzecz niewidomych w tych krajach. Wspieramy ich także w utworzeniu
placówek, które będą świadczyły usługi dla dzieci i dorosłych
niewidomych.
Jaką organizacją PZN jest dziś?
PZN dzisiaj to organizacja, która stawia sobie coraz
ambitniejsze zadania, aplikująca o duże środki europejskie.
Organizacja, która bezustannie pracuje nad standardami jakości
świadczonych usług na rzecz swoich podopiecznych.
Pani Prezes, jakie plany na przyszłość ma PZN?
Moim marzeniem jest utworzenie w Warszawie centrum
rehabilitacji dla osób niewidomych i słabowidzących, które
prowadziłoby wieloaspektową działalność. Uważam za konieczne, by
było ono jednocześnie centrum badawczym, którego celem będzie
specjalistyczna diagnoza potrzeb poszczególnych grup wiekowych,
biorąca pod uwagę miejsce zamieszkania, zainteresowania,
wykształcenie, stopień zrehabilitowania. Wyniki badań powinny być
kluczem do tworzenia zindywidualizowanej oferty dla poszczególnych
grup i osób. Nowoczesne centrum rehabilitacji oferowałoby również
dostęp do kultury, sztuki, teatru, gdzie można by np. oglądać filmy
z audiodeskrypcją, zwiedzać wystawy, posłuchać koncertu. Środowisko
zgłasza zapotrzebowanie na miejsca hotelowe i gastronomię
„bez barier”, dostępne dla osób z różnymi dysfunkcjami.
Warszawa - oceniając obiektywnie - jest najlepszym do tego
miejscem, bo jest do niej dobry dojazd zarówno z północy, jak i
południa Polski. Marzę również, aby było to miejsce otwarte dla
innych organizacji, przyjazne osobom niepełnosprawnym oraz dobrym
gruntem integracji społecznej.
To wspaniały pomysł, wydaje się, że to oczywiste i
konieczne, by takie miejsce powstało. Jakie są na to realne
szanse?
Myślę, że szanse są. Wiele zależy od donatorów środków
finansowych.
Pani Prezes, wychodzi Pani czasami z pracy?
Tak, zdarza mi się. (uśmiech)
I co wtedy Pani robi?
Bardzo dużo czytam.
Co teraz Pani czyta?
„Pałac Kobiet” autorstwa Pearl S. Buck. W ogóle czytam
bardzo dużo książek, często historycznych, chętnie sięgam po
literaturę faktu. Lubię pływać, spacerować, spotykać się z ludźmi;
choć coraz mniej spotykam się z przyjaciółmi. Większość moich
spotkań, nawet przyjacielskich, też odbywa się pod kątem
zawodowym.
Jednak. Praca górą.
Ale nie jestem osobą nieszczęśliwą z tego powodu, że muszę
pracować dużo. Po prostu lubię pracować. Szkoda mi czasu na
nierobienie niczego. Poza tym mam to szczęście, że dużo pracuję z
ludźmi. Nie wyobrażam sobie, żebym w pracy obcowała tylko ze
sprzętem. Ciągnie mnie do ludzi.
Podróżuje Pani?
Tak, bardzo dużo, po Polsce, po świecie.
Służbowo?
Głównie - wczoraj wróciłam z Łodzi. Zrezygnowałam teraz z
wyjazdu do Danii, bo przygotowywaliśmy się do koncertu
jubileuszowego, który odbył się w Filharmonii Narodowej. Właściwie
w każdym tygodniu mam zaplanowaną przynajmniej jedną
delegację.
Pani Prezes, gdyby Pani miała czarodziejską różdżkę, co
zaczarowałaby Pani w tej rzeczywistości?
Myślę, że lepiej byłoby na świecie, gdybyśmy nawzajem
bardziej szanowali siebie i starali się rozumieć innych. Więcej nie
potrzeba.
Zakończmy zatem tym optymistycznym akcentem. Bardzo dziękuję za
spotkanie i rozmowę.
Komentarze
-
Słowa, słowa...
04.11.2011, 07:47PZN to grupa ludzi lubiących mówić o sobie, ale nie idzie to w parze z prawdziwym wzajemnym słuchaniem i pomaganiem. Jestem już 20 lat członkiem tej organizacji, a ilość obietnic, które usłyszałam jest niepoliczalna. Wszyscy promują siebie, nie przepadają za konkurencją, nie lubią nowych osób z pomysłami. Co jednak wydaje się być najgorsze - nie szanują się wzajemnie. To przykre. Może by tak więcej czynów, a mniej słów? Więcej konkretnych działań, a mniej koncertów i konferencji, w których mogą wziąć udział działacze? Może więcej troski o tych, którzy są daleko od stolicy, od okręgów?odpowiedz na komentarz -
Wszystko pięknie...
01.11.2011, 19:10, tylko czemu w oczach wielu osób (również moich) PZN jawi się jako skostniała instytucja właściwie nie wnosząca wiele w życie niewidomych, a zwłaszcza młodych. Okegi PZN w mniejszych miastach to istny klub seniora, gdzie przychodzą starsze Panie dowiadywać się kiedy jakaś pielgrzymka będzie znaczy wyjazd rekreacyjny. Ta kadra z 20-30 letnim doświadczeniem to właśnie w dużej mierze powinna zostać odmłodzona, bo nie jednokrotnie nie zna nawet możliwości jakie teraz mają dzięki technologiom niewidomi, a jedyną alternatywę jaką widzą to masażysta itp. po prostu królują stereotypy, a pieniądze jeżeli jakie kolwiek są z samorządu idą na utrzymanie samych placówek, w których Panie sobie siezzą i popijają kawkę, a nie na realną pomoc. Nie kwestionuję porrzeby działalności PZN, ale dużo jest do zrobienia i zdecydowanie jak na razie nie idzie to w dobrym kierunku, bo wiem że coraz więcej młodych osób rezygnuje z PZN i płacenia składek.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz