Spotkanie w metrze
Była 15:00, sobota. Do 24. Wielkiej Gali Integracji zostały dwie godziny. W warszawskiej Arenie Ursynów trwały ostatnie przygotowania organizatorów. Monika jechała na wydarzenie. W metrze spotkała nieznajomą – Małgorzatę, która nie słyszała ani o gali, ani o Integracji. Tak zaczęła się ich znajomość.
Małgorzata miała wolny dzień. Wracała metrem z targów kosmetyków ekologicznych. Zadowolona z zakupów, na luzie, weekendowo. Pełnosprawna, zadbana, spełniona, matka, żona, joginka, wegetarianka, kobieta sukcesu. O Integracji nigdy nie słyszała.
Monika była już w drodze na Wielką Galę Integracji. Jechała z daleka. Na wysłużonym, niedostosowanym do jej potrzeb wózku elektrycznym kilka godzin wcześniej wyjechała z Domu Pomocy Społecznej w Ciechanowie. Namówił ją przyjaciel. Wcześniej nie miałaby odwagi.
Przeszłość...
- Byłam zamknięta w sobie. Chciałam coś ze swoim życiem zrobić, chciałam sobie pomóc, ale nie wiedziałam jak. Jakieś dwa lata temu do naszego domu opieki wprowadził się człowiek, który zaczął mnie zachęcać, żebym wychodziła do ludzi, szukała towarzystwa młodszych. Nie od razu go posłuchałam. Bałam się – mówi Monika, która urodziła się z czterokończynowym porażeniem.
Długo milczy pytana o najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Nie pamięta ich. Pochodzi z małej miejscowości pod Zamościem. Ojciec miał problem alkoholowy. Dzisiaj jest po wylewie. Nie może opiekować się córką. Matka wyjechała.
- To miało być na chwilę, może na rok, żeby zarobić trochę pieniędzy – wspomina kobieta. – Została we Włoszech. Rzadko się ze mną kontaktuje. Rodzeństwo ma swoje życie. Wszyscy rozjechali się po świecie. Zostałam sama. Gdy matka wyjeżdżała za lepszym życiem, chciała oddać dorosłą już wtedy córkę do domu opieki. Wybór miałam niewielki: pójść do sióstr albo do ośrodka. Wybrałam ośrodek i znalazłam tam wsparcie. Opiekunkę, która traktowała mnie jak córkę. Niestety, odeszła na emeryturę. Znowu zostałam sama – dodaje Monika.
Bez opiekunki życie Moniki w ośrodku stało się nie do zniesienia. Była otoczona osobami z niepełnosprawnością intelektualną. Szukała sposobu, by uciec. Znalazła miłość. Rzuciła wszystko, co dotąd znała, i tak znalazła się w Ciechanowie. Uczucie jednak nie przetrwało, ale pozostała przyjaźń i miejsce w domu opieki przeznaczonym dla osób starszych.
Dom...
Dom ma wiele zalet, ale nie ma oferty dla tych, którzy nie czekają tu na swój koniec. Na jego terenie są sale gimnastyczne i fizjoterapeutyczne, ale ich zakres i godziny pracy specjalistów nie uwzględniają potrzeb osób z porażeniem czterokończynowym.
- Od jakiegoś czasu oprócz osób starszych, przyjmujemy osoby przewlekle, somatycznie chore. Nasz najmłodszy mieszkaniec ma 27 lat, a najstarszy 97. Staramy się wszystkim zapewnić dom. Monika ma u nas jednoosobowy, dostosowany do jej potrzeb pokój. Do dyspozycji są osoby pomagające w czynnościach higienicznych, w ubraniu, czesaniu. Monika korzysta z posiłków. Mamy też salę terapii, sprzęt rehabilitacyjny. Robimy co w naszej mocy, żeby mieszkańcy się nie nudzili, ale z młodymi ludźmi mamy problem. Oni wolą wyjeżdżać, spędzać czas w internecie – wyjaśnia kierownictwo DPS Kombatant.
Dla Moniki „nie nudzić się” to za mało. Chce zdobyć wykształcenie i pracę. Być niezależna. Na miejscu nie ma doradcy zawodowego. Próbowała więc podnieść kwalifikacje na własną rękę. Rozpoczęła naukę w szkole średniej.
- Musiałam jednak zrezygnować. Szkoła była w Warszawie. Nie miałam gdzie nocować. Nie mogłam opłacać sobie hotelu. Moja renta w większości idzie na opłatę pokoju w domu opieki. Na życie zostaje mi niewiele ponad 200 zł. To wyklucza dojazdy i noclegi, ale zrobiłam kursy graficzne. Szukałam pracy, nie udało mi się – mówi Monika.
Stanowisko pracy w pokoju Moniki w DPS w Ciechanowie
Wyprawa...
W sobotę 16 listopada 2019 r. Monika postanowiła dać sobie kolejną szansę i wyjść do ludzi. Rozpadającym się wózkiem, którego bateria stale się rozładowuje, ruszyła na Wielką Galę Integracji do Warszawy. Na swojej drodze spotkała Małgorzatę, która tak zapamiętała ten dzień:
- Wsiadłam do wagonu, minęłam młodą kobietę na wózku. Nie wiem, dlaczego zwróciłam na nią uwagę. Widziałam, jak prosiła kogoś o pomoc. Nie wiedziała, jak dojechać do celu, a ta osoba akurat wysiadała. Zapytałam więc, w czym mogę pomóc.
Wrażliwa i zawsze otwarta na pomoc innym Małgorzata nie mogła postąpić inaczej. Od dawna angażuje się w sprawy społeczne. Walczy o ochronę zwierząt. Wspiera osoby z niepełnosprawnością. Uczestniczy w protestach. Jest wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. Chociaż żyje w świecie, o którym Monika nigdy nawet nie marzyła, nie odmawia pomocy.
- Nie mogłam uwierzyć, że ona wybrała się na tę Galę i na miejscu nikt na nią nie czeka. Chciałam po nią przyjechać po wydarzeniu, ale okazało się, że jej wózek nie jest ani lekki, ani składany, ani nowoczesny. Po prostu żadną miarą nie mógłby się zmieścić w moim samochodzie – wspomina Małgorzata.
Nie było wątpliwości, że Monika potrzebuje nowego wózka. Po drodze okazało się, że potrzebuje też szkoły, pracy i miejsca w ośrodku w Warszawie, by móc się wyrwać ze swojej rzeczywistości i żyć pełnią życia.
- Ja za wszelką cenę chcę pracować. Jestem pewna, że uda mi się to w Warszawie, tylko jeszcze nie wiem, jak się tu przenieść – zapowiada Monika, która miała bilet dla osoby towarzyszącej na Galę Integracji.
Małgorzata nie wahała się ani chwili.
- Pierwszy raz byłam na takim wydarzeniu. Naprawdę było warto. Tyle radości, entuzjazmu. Łatwo się tym zarazić i jeszcze bardziej docenić to, co się ma – mówi Małgorzata, która marzy o domu na wsi, w którym z jej rodziną zamieszka gromada zwierzaków. To jest marzenie z datą realizacji na trochę dalszą przyszłość. Na razie postawiła przed sobą zadanie zdobycia nowego wózka dla Moniki. Poruszyła w tym celu wszystkich.
Ludzie...
Małgorzata trafiła do Integracji przez Adama Wacha, architekta, który walczy o dostępność przestrzeni miejskiej dla osób z różnymi niepełnosprawnościami.
- Na Monikę i Małgorzatę wpadłem przypadkiem, tuż przed Wielką Galą Integracji. Dowiedziałem się, jak się poznały, i muszę przyznać, że to zrządzenie losu mnie poruszyło – mówi Adam Wach. – Wrażenie zrobiła na mnie empatia Gosi. Przecież to była dziewczyna wracająca do domu, do swoich spraw, a jednak postanowiła pomóc obcej osobie. Zachęcałem je, by wzięły udział w naszej uroczystości, zwłaszcza że obchodziliśmy w Integracji ważną rocznicę. Cieszę się, że do nas dołączyły. One lepiej poznały nas, my poznaliśmy ich historię. Dowiedziałem się o problemach Moniki z wózkiem, o jej wyprawie z Ciechanowa. Jej determinacja w działaniu zainspirowała mnie. Postanowiłem, że nie zostawię Moniki samej sobie i zrobię, co będę mógł, żeby historia tej przypadkowej znajomości między dziewczynami poszła w świat – wspomina Adam, który zaprzyjaźnił się z Moniką i Małgorzatą, a od czasu Gali utrzymuje z nimi regularny kontakt.
Efekt pracy Moniki jako graficzki – przygotowanie efektownej kartki świątecznej
Małgorzata z Moniką zostały zaproszone do telewizji dzięki wsparciu dziennikarza Tomasza Wolnego, prowadzącego tegoroczną Wielką Galę Integracji. Po programie kwota na koncie zbiórki na wózek Moniki zaczęła przyrastać. Obie panie każdy dzień zaczynały potem od sprawdzenia, czy są już bliżej celu. W chwili pisania tego artykułu (10 grudnia 2019 r.) na koncie zbiórki było już 30 498 zł! Do zakupu wózka brakowało zaledwie 1000 zł.
- Grudzień to magiczny czas. Wtedy dzieją się cuda. Wierzę, że zdarzy się i Monice – mówi Małgorzata.
[I cud się wydarzył. Udało się zebrać pieniądze na nowy wózek! – przyp. red.]
16 listopada zupełnie się nie znały. Dwa tygodnie później spotkały się ponownie. Monika przyjechała w pożyczonej, zbyt ciasnej kurtce. W jej szafie nie ma eleganckiej sukienki ani butów, a panie miały przed sobą następne wielkie wyjście: galę Konkursu „Człowiek bez barier” w Zamku Królewskim w Warszawie – kolejne wydarzenie organizowane przez Integrację, już 17. raz. Tego dnia Małgorzata obchodziła urodziny, ale prezenty robiła Monice.
- Ja nie chcę sprawiać kłopotów. Wcale nie jestem głodna – zapewnia zawstydzona Monika.
Czerwieni się, gdy Małgorzata proponuje lunch, chociaż jeszcze nic tego dnia nie jadła. Znów spędziła mnóstwo czasu, by dotrzeć do Warszawy. Opiera się, gdy Małgorzata chce jej podarować kurtkę, ale wie, że musi się przemóc. Pokonać obawy i przyjąć wsparcie.
Wizyta...
Tydzień później Małgorzata odwiedziła Monikę w DPS Kombatant w Ciechanowie. Monika przez całe spotkanie zerkała na ekran komputera. Strona zbiórki to teraz jej strona startowa. Powoli zaczyna wierzyć, że będzie miała nowy wózek. A to dopiero pierwszy krok. Z nową przyjaciółką gotowa jest przenosić góry. Z radością pokazuje swoje graficzne projekty, całe dnie spędza, dopracowując korektę zdjęć. Komputer stał się jej oknem na świat. Dzięki niemu nabyła umiejętności, które mogą zainteresować pracodawców. Przed nią zdobycie wykształcenia.
- Trochę się boję nauki na odległość, wolałabym mieć kontakt z uczniami i nauczycielami, ale zrobię, co trzeba. Bo się nie poddam, będę próbowała dalej. Zrobię wszystko, żeby się usamodzielnić, zarabiać na siebie, zamieszkać w Warszawie. Tylko proszę, nie zostawiajcie mnie z tym samej. Potrzebuję wskazówek, jak mam to zrobić, dokąd się udać, gdzie szukać pomocy – mówi Monika.
Ciąg dalszy nastąpi...
Integracja będzie towarzyszyć Monice i Małgorzacie w ich kolejnych krokach. Przed Moniką spotkanie z doradcą zawodowym w Centrum Integracji w Warszawie – ocena kwalifikacji, umiejętności, oczekiwań, przygotowanie CV i przegląd ofert pracy.
Małgorzata też ma kilka pomysłów, co i jak robić dalej. Trzymamy kciuki.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz