Wybitny muzyk Ikarem. Recenzja filmu o Mietku Koszu
Obsypany deszczem nagród na 44. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni film w reżyserii Macieja Pieprzycy pt. „Ikar. Legenda Mietka Kosza” może widza nieco zaskoczyć. Zwłaszcza jeśli oczekuje on, że podczas filmu zanurzy się w świat przepełniony jazzem, który nim zawładnie.
Muzyka w filmie „Ikar. Legenda Mietka Kosza” jest istotnie jego ważnym komponentem. Mamy przecież do czynienia z biografią jednego z najbardziej utalentowanych pianistów jazzowych lat 60-tych w Polsce, docenionego również za granicą. Nie jest jednak jedyne ogniwo.
Maciej Pieprzyca stworzył obraz złożony, w którym na pierwsze miejsce wysuwają się emocje głównego bohatera. A są one często skrajnie różne. Z jednej strony żyje on muzyką, która stanowi dla niego skuteczny język porozumiewania się ze światem, co daje mu satysfakcję i radość, z drugiej jednak strony doświadcza ogromnej ludzkiej samotności, będąc osobą niewidomą i zdaną w wielu sytuacjach na pomoc innych.
Wiele miejsca w filmie zajmują retrospektywne obrazy z dzieciństwa Mieczysława Kosza, próbujące wyjaśnić losy tej skomplikowanej, tragicznej postaci. Widz odbywa więc podróż do biednej, zamojskiej wioski, w której Kosz się urodził, następnie do Lasek, gdzie w Zakładzie dla Niewidomych Dzieci spędził wczesne dzieciństwo i gdzie dostrzeżono jego talent, później do krakowskiej Szkoły Muzycznej II stopnia na lekcje muzyki. Reżyser, jak się wydaje, chce przez te obrazy powiedzieć – wszystko, co kiedyś wydarzyło się w życiu Kosza ma znaczenie dla jego „tu i teraz”, kiedy jest już cenionym artystą.
Filmowe „tu i teraz” to sale prób, koncerty Kosza, początkowo w zadymionych knajpach, później na dużych scenach, aplauzy publiczności i zainteresowanie krytyków. To też samotne granie w mieszkaniu „do utraty sił” do późnych godzin nocnych. Muzyka to jego miłość, choć nie może do końca zastąpić mu bliskiej relacji z kobietą czy po prostu z drugim człowiekiem. Te relacje międzyludzkie w życiu Kosza nie są proste. Wielu ludzi pojawia się i znika.
Mietek Kosz jest introwertykiem, bywa wybuchowy, niecierpliwy, czasami zraża do siebie innych, a czasami ludzie odchodzą od niego, bo mają po prostu swoje sprawy do załatwienia. Mietek cierpi, a wrażliwy widz razem z nim.
Ten rodzaj współodczuwania z głównym bohaterem filmu jest możliwy dzięki przekonującej grze Dawida Ogrodnika, który już po raz drugi został zaangażowany przez Pieprzycę do roli osoby z niepełnosprawnością i po raz kolejny pokazał swój doskonały aktorski warsztat. Brawa należą się również odtwórcy roli małego Mietka Kosza, w którą wcielił się Cezary Grabowski.
Od lewej: Jowita Budnik w roli mamy Agaty Kosz i Cezary Grabowski, grający w filmie młodego Mietka Kosza
Film „Ikar” zasługuje też na uwagę ze względu na ciekawe pomysły dźwiękowe i wizualne, które pozwalają widzowi zbliżyć się do świata osoby niewidomej.
„Ikar. Legenda Mietka Kosza” to ciekawy, starannie udokumentowany film biograficzny, serwujący dobrą porcję muzyki, podróż do czasów PRL-u i wnętrza głównego bohatera, który podobnie jak przywołany w tytule Ikar miał wielkie marzenie, które się spełniło.
Od lewej reżyser Maciej Pieprzyca i Dawid Ogrodnik, który wcielił się w Mietka Kosza
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz