Edukacja integracyjna czy włączająca?
„Wielu nauczycieli ma bardzo niskie oczekiwania względem uczniów z niepełnosprawnością. Wychodzą z założenia, że dzieciaki ze specjalnymi potrzebami nie są w stanie efektywnie się uczyć” – mówi prof. Michael L. Wehmeyer, dziekan Wydziału Pedagogiki Specjalnej Uniwersytetu Kansas.
Mateusz Różański: Wiele osób myli edukację włączającą z edukacją integracyjną. Na czym polega różnica?
Prof. Michael L. Wehmeyer: Edukacja włączająca zakłada, że wszyscy uczniowie uczą się razem i na tych samych zajęciach. Tylko ci ze specjalnymi potrzebami dostają dodatkowe wsparcie, by mogli uczyć się bardziej efektywnie. Edukacja integracyjna, według najpowszechniejszego rozumienia, zakłada zaś, że część dzieci jest włączana do wspólnej nauki w ograniczonym zakresie czasowym. Jest wyraźna różnica pomiędzy edukacją włączającą a integracyjną. Ta pierwsza w szerszym zakresie skupia się na zapewnieniu równości i bycia częścią społeczności. Włączanie to coś więcej, niż fizyczna obecność dziecka w szkole – chodzi raczej o akceptację i podkreślenie jego wartości . Obie te idee są do siebie podobne, ale edukacja włączająca niesie za sobą wartości obywatelskie – nie chodzi tylko o to, że kogoś umieszczamy w społeczności, ale o to, że czynimy go ważną jego częścią.
Która z tych dróg jest lepsza?
Włączanie. Wiemy, że dzieciaki, które są uczone w ten sposób, uczą się od innych dzieci, w tym tych pełnosprawnych. Lepiej też rozwijają się społecznie i emocjonalnie. Częściej stawiane im są wyzwania – w przeciwieństwie do sytuacji, gdy uczą się one w specjalnych placówkach. Moim zdaniem edukacja włączająca jest swego rodzaju złotym standardem, jeśli chodzi o kształcenie dzieci ze specjalnymi potrzebami. Wiem, że problemy z jej wprowadzaniem ma wiele krajów – na przykład USA. Jednym z kłopotów jest włączanie dzieci z najpoważniejszymi niepełnosprawnościami.
Jakie korzyści z edukacji włączającej mają pełnosprawni uczniowie?
Przede wszystkim uczą się akceptacji osób z niepełnosprawnością jako kolegów, towarzyszy zabawy itd. Dzięki temu wyrastają na bardziej tolerancyjnych i otwartych dorosłych ludzi. Poza tym korzystają one dzięki temu, że w ramach edukacji włączającej materiał przekazuje się w bardziej przystępnej formie i tworzy się bardziej przyjazne środowisko nauki. Edukacja włączająca oznacza też lepsze warunki nauczania również dla pełnosprawnych dzieciaków.
Poważnym problemem jest wciąż przemoc, której ofiarą padają często dzieci ze specjalnymi potrzebami.
Przemoc, w tym ta rówieśnicza, to poważny i ogólnoświatowy problem. Dotyczy ona przede wszystkim dzieci, które są w jakiś sposób stygmatyzowane. Pojawia się zwłaszcza wtedy, gdy nie stwarzamy warunków, w których takie dzieci od początku są akceptowane i doceniana jest ich wartość. Ekspertyzy dotyczące przemocy rówieśniczej wskazują, że jeśli dzieciaki z niepełnosprawnością dorastają razem z pełnosprawnymi rówieśnikami, to łatwiej nawiązują one przyjaźnie i zyskują akceptację otoczenia. W przeciwnej sytuacji, gdy podkreśla się ich inność, oddziela od reszty, stwarza się sytuację, w której pojawienie się przemocy jest bardziej prawdopodobne. Moim zdaniem jedną z odpowiedzi na wyzwanie, jakim jest przemoc rówieśnicza, jest właśnie włączanie.
Jak w takim razie przygotować szkoły do edukacji włączającej?
Jednym z największych wyzwań na drodze do pełnego włączenia jest zaplanowanie, jak wspierać osoby o specjalnych potrzebach w ramach włączającej społeczności. Mamy wiele strategii – jak choćby zróżnicowane kształcenie czy nauczanie oparte na współpracy. Wiemy, jak uczyć wszystkich uczniów w danej społeczności. Mamy też nauczycieli i specjalistów, którzy są przygotowani do pracy z dziećmi o różnych potrzebach. Ale moim zdaniem liczy się przede wszystkim samo nastawienie i oczekiwania. Wielu nauczycieli ma bardzo niskie oczekiwania względem uczniów z niepełnosprawnością. Są to zarówno pedagodzy, którzy nie mają specjalnego przygotowania, ale też ci, którzy je mają. Wychodzą z założenia, że dzieciaki ze specjalnymi potrzebami nie są w stanie efektywnie się uczyć. Tymczasem chodzi nam przede wszystkim o to, by dziecko jak najszybciej zaangażować w życie społeczności. Oczywiście – kwestia odpowiedniego przygotowania nauczycieli jest niezwykle ważna. Tym niemniej kluczowe jest po prostu to, byśmy to robili i wierzyli w, że dzieci ze specjalnymi potrzebami mogą uczyć się wraz z innymi. Nie musimy tworzyć jakiego specjalnego systemu.
Chyba najważniejszym wyzwaniem, jakie stoi przed edukacją włączającą, jest umożliwienie uczniom ze specjalnymi potrzebami przejścia z systemu edukacji na rynek pracy.
To również problem, z którym zmagają się ludzie na całym świecie. W USA już wiemy, że jeśli zapewni się młodym ludziom wsparcie, dzięki któremu nauczą się nie tylko jak pracować, ale po prostu funkcjonować w społeczeństwie, jeśli posiądą takie umiejętności, jak krytyczne myślenie czy umiejętność nawiązywania relacji, mogą osiągnąć sukces na miarę swoich możliwości. Mamy wiele dowodów na to, że we wspieraniu wchodzenia w dorosłość osób z niepełnosprawnością ważne jest promowanie ich samostanowienia. Tak samo jak to, by doświadczyły tego, czym jest praca. Przede wszystkim muszą być one traktowane jako pełnoprawni i ważni członkowie społeczności. Jeśli dziecko jest włączane w życie społeczności, to funkcjonowanie w nim na równych prawach nie jest dla niego niczym obcym.
Michael L. Wehmeyer – doktor w dziedzinie pedagogiki specjalnej, profesor Uniwersytetu Kansas, gdzie jest dziekanem Wydziału Pedagogiki Specjalnej, a także dyrektorem i starszym naukowcem w Beach Center on Disability. Specjalizuje się w dziedzinie samostanowienia, stosowania psychologii pozytywnej w kontekście niepełnosprawności, edukacji uczniów z niepełnosprawnością intelektualną i rozwojową oraz wykorzystaniu technologii i dostępie dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Był jednym z prelegentów podczas Międzynarodowej Konferencji Pedagogiki Specjalnej z cyklu OSOBA, która odbywała się w Akademii Pedagogiki Specjalnej w dniach 26-27 września 2019 r.
Komentarze
-
To zależy!
21.10.2019, 11:25Cztery lata temu w Radiu Wnet jakiś chłopak na wózku mówił, że w gimnazjum został zepchnięty z tym wózkiem ze schodów przez niepełnosprawnego intelektualnie ucznia, bo tamten chciał zobaczyć spadający wózek. Czyli z uczniami niepełnosprawnymi fizycznie nie powinno być problemów, natomiast z uczniami niepełnosprawnymi intelektualnie lub psychicznie to naprawdę zależy, bo to nie chodzi tylko o naukę, ale i - jak na załączonym przykładzie - bezpieczeństwo.odpowiedz na komentarz -
Już o tym pisaliscie - teorie kogoś kto nie obrazajac chyba się z choinki urwał! Po co to wstawiacie?! Chcecie dzieci niepełnosprawne intelektualnie wrzucić do masowej szkoły i nazwać to nauczaniem włączajacym i bajdurzyc o tolerancji, akceptacji, równości itd itp?! Dzieci niepełnosprawne intelektualnie tak jak mój syn chodzą do szkoły specjalnej bo takiej szkoły POTRZEBUJA! Potrzebują specjalnego nauczania, specjalnej opieki, szeregu rzeczy których zwykła szkoła im nigdy nie zapewni, i mówię tutaj o klasie integracyjnej w zwykłej szkole. Żeby nigdy nikomu nie przyszło do głowy wrzucić tych wszystkich chorych, niepełnosprawnych dzieci do jednego wora szkoły zwykłej! Nie na tym polega tolerancja! Nie naginajcie tego słowa dla własnych ideologii! Świat składa się z różnych ludzi takich którzy są chorzy niepełnosprawni ( intelektualnie) i oni potrzebują szkół specjalnych, ludzi mniej zdolnych którzy skończą tylko szkole zawodowa, ludzi którzy pójdą na studia a kiedyś zdobędą tytuł profesora - i to każdy ma wiedzieć i szanować i tolerować, a nie tego żeby w każdym wyrobić tolerancję to wszyscy muszą chodzić do tej samej szkoły ( zakładam że podstawowej bo chyba nie średniej) Mój syn niepełnosprawny intelektualnie chodzi do szkoły specjalnej, w klasie jest 5 dzieci, 2 panie. Dzieci mają cały czas zapewniona opiekę czy to w szatni, w toalecie, na stołówce, wszędzie. Oprócz "zwykłych"lekcji ma również dodatkowe zajęcia dostosowane do jego potrzeb wynikających z niepełnosprawności. Lekcje są tak prowadzone że on na nich się uczy i wynosi z nich naprawdę duzo, w klasie integracyjnej nie ma takiej możliwości żeby przy 20 zdrowych dzieciach i powiedzmy 2 niepełnosprawnych intelektualnie dzieci tak prowadzić lekcje żeby ta lekcja była skierowana i do jednych i do drugich dzieci A przede wszystkim mój syn w szkole specjalniej jest szczęśliwy! I żeby nigdy nikomu ogarniętemu jakimiś ideologiami nie przyszło do głowy pozbawiac go tej szkoły!odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz