Świadczeniodawca to partner, a nie dobry wujek!
O rozwoju służb socjalnych w krajach zjednoczonej
Europy, roku wolontariatu i wyzwaniach, jakie stoją przed polską
polityką społeczną, opowiada John Halloran, stojący na czele
European Social Network.
Piotr Stanisławski: Jak działa organizacja European Social
Network i co jest jej celem?
John Halloran: European Social Network jest organizacją skupiającą przedstawicieli publicznych lokalnych służb socjalnych, organizacją apolityczną, wspomaganą i finansowaną przez Komisję Europejską. Celem organizacji jest podnoszenie jakości usług socjalnych, dzielenie się wiedzą, wymiana doświadczeń. Naszą misją jest zabieganie o sprawiedliwość socjalną i włączenie społeczne wykluczonych grup. Wierzymy że władze publiczne, władze samorządowe są odpowiedzialne za świadczenie dobrej jakości usług i ich ciągłe ulepszanie. Wydaje nam się, że można to osiągać poprzez wzajemne dzielenie się wiedzą, podpatrywanie, jak inni w innych krajach robią to samo, co my.
Wiadomo, że w Europie są różne systemy, różne rozwiązania usług socjalnych, mające podłoże historyczne w danym kraju, ale wyzwania, przed jakimi wszyscy stoimy, są w zasadzie te same. Dlatego spotkanie się w gronie osób profesjonalnie zajmujących się tą dziedziną, może sprawić, że pewne doświadczenia i pomysły okażą się pomocne innym w rozwiązywaniu podobnych problemów. To jest najlepszy sposób, aby ulepszać to, co robimy.
Czy są jakieś wspólne wyzwania, przed którymi stoją
kraje europejskie, gdy chodzi o usługi socjalne?
Na zdjęciu: John Halloran, fot: Piotr Stanisławski
Są takie wspólne wyzwania. W ostatnich latach widzimy transformację tego, jak postrzegane jest państwo dobrobytu i czym powinien być dobrobyt europejski. Odchodzimy coraz bardziej od modelu paternalistycznego, w którym opiekujemy się wszystkimi osobami, którym w życiu się coś przytrafiło i zostały wykluczone społecznie, do modelu partnerskiego pomiędzy świadczeniodawcą i świadczeniobiorcą, gdzie obie strony są partnerami, szanują swoje prawa. Nie jest to jednostronne działanie świadczeniodawcy, który jak dobry wujek wyłącznie daje i niczego nie wymaga. Mamy wspólną odpowiedzialność, która ciąży na obydwu stronach, wymaga to wzajemnego zrozumienia.
Tak naprawdę wspólne wyzwania dotyczą różnych pól działań, dotyczą osób starszych, osób z niepełnosprawnością, bezrobotnych, z problemami zdrowia psychicznego, ale to, co łączy te grupy, to zmiana wzajemnych relacji pomiędzy nimi, wspólnotą i jednostką a państwem, które w swojej polityce społecznej podchodzi coraz częściej indywidualnie do każdej osoby, szukając dla niej najlepszego rozwiązania.
W lipcu odbędzie się w Warszawie konferencja organizowana przez ESN. Co będzie jej tematem?
Konferencja odbywa się co roku od wielu lat. Są dwa poziomy spotkania: teoretyczny i praktyczny. Wszyscy delegaci z około 30 państw uczestniczą we wspólnych warsztatach, spotkaniach, uczą się wzajemnie od siebie, razem rozwiązują zadania. Później wspólnie staramy się wypracować przesłanie i wnioski, które przekazujemy krajowym rządom oraz władzom unijnym. Wydaje nam się, że to jest dodana wartość tych konferencji. Uczestniczą w niej nie tylko specjaliści i pracownicy służb socjalnych, ale także ministrowie, dzięki czemu dochodzi do debaty o ważnych dla nas sprawach.
2011 to rok wolontariatu. Jakie wyzwania stoją przed dzisiejszym wolontariatem?
Rok wolontariatu pozwala nam przypomnieć sobie, jak istotna jest aktywność sektora obywatelskiego i jak ważne jest dla nas wszystkich dawanie czegoś innym od siebie, bez żądania zapłaty. Dzisiejsze społeczeństwa są bardzo podzielone, ludzie nie znają swoich sąsiadów, nie wiedzą, jakie mają oni problemy, każdy żyje w swoim świecie niczym bańka. Ten rok pomaga nam przypomnieć sobie, że obok nas żyją inni ludzie, którzy potrzebują jakiegoś wsparcia i pomocy. Państwu zaś wskazuje na to, jak ważne są wolontariat i tego typu aktywność, którą powinno ono wspierać. Wokół tego prowadzona jest debata, czym jest dziś wolontariat i czy to tania alternatywa dla standardowych usług świadczonych przez samorządy.
W społeczeństwie w którym jak najwięcej osób pracuje i robi to jak najdłużej się da, trudno jest znaleźć jeszcze miejsce i czas na aktywną i zaangażowaną działalność woluntarystyczną. W Wielkiej Brytanii na wolontariat patrzy się jak na stały element naszej podróży przez życie, nie jest to nic specjalnego, żaden heroizm, lecz po prostu coś, co się robi i jest częścią życia. W Kanadzie np. od najmłodszych lat wpaja się dzieciom, że poprzez praktyczne codzienne zajęcia, młodzi uczniowie muszą brać udział w jakiś aktywnościach dobroczynnych i jest to część wzbogacenia ich CV. Wolontariat nie jest więc czymś, co się robi będąc na emeryturze, ale jest on częścią aktywności całego społeczeństwa. W życiorysach absolwentów takie działanie jest bardzo mile widziane, gdy szukają pracy, ponieważ sami pracodawcy takie działania i akcje też organizują.
Polska obejmuje w tym roku prezydencję europejską - co powinniśmy zrobić, jeśli chodzi o podniesienie jakości usług socjalnych?
Na pewno przydałoby się więcej dyskusji i dialogu społecznego pomiędzy ministerstwami a instytucjami, samorządami i organizacjami pozarządowymi na ten temat. Jestem trochę zawiedziony, że socjalne sprawy nie zostały ujęte jako główne priorytety polskiej prezydencji. Byłoby dobrze, żeby choć jeden z priorytetów obejmował ten obszar. Ale na szczeblu lokalnym istotne jest to, aby podnieść prestiż i znaczenie pracy pracowników społecznych i socjalnych.
Ważne jest także planowanie, w tym uzyskanie wiedzy i danych na temat potrzeb lokalnych społeczności. Bez nich skuteczność rozwiązywanie problemów będzie niska. Ten problem dotyka wiele krajów. Kolejnym problemem jest deinstytucjonalizacja. Polskie służby socjalne mogłyby trochę przyspieszyć proces zamykania instytucji dla osób z problemami zdrowia psychicznego i rozwijania alternatywnych usług w środowiskach lokalnych.
Jeden z problemów, jakie dotyka osoby niepełnosprawne w Polsce, to obawa o utratę świadczeń rentowych w przypadku podjęcia pracy. Z tego powodu nie podejmują zatrudnienia. Jak to rozwiązano w innych krajach?
To ważna sprawa. Z jednej strony zachęca się osoby niepełnosprawne aby prowadziły niezależne i samodzielne życie, aby były aktywne, a z drugiej strony zapomina się, jakie są koszty tego typu aktywności. W Wielkiej Brytanii osoba niepełnosprawna pracująca powyżej 16 godzin tygodniowo traci zasiłek. Rząd obecnie wprowadza nowy system, gdzie będzie tylko jeden zasiłek zastępujący wszystkie inne dotychczasowe.
We Francji osoby niepełnosprawne decydujące się na powrót do pracy mają zmniejszany ten zasiłek nie od razu, lecz stopniowo, dzięki czemu to przejście z nieaktywności do aktywności jest bardziej płynne i łatwiejsze dla nich. Musimy przyjrzeć się rentom i zasiłkom, czy one tak naprawdę nie uzależniają ludzi, nie spychają ich jeszcze bardziej w obszar bezczynności. Trzeba jednak znaleźć równowagę pomiędzy aktywizowaniem osób niepełnosprawnych a zapewnieniem jakości życia i bezpieczeństwa tym osobom w taki sposób, aby wspieranie nie było uzależniające i zachęcające do bezczynności, lecz zachęcające do aktywności. To co, wy robicie w Integracji, jest szalenie ważne, bo promujecie aktywność, szukając różnych dla niej obszarów.
Jak najlepiej pogodzić zachęcanie osób niepełnosprawnych do aktywności, brania odpowiedzialności za swoje życie z udzielaniem im wsparcia i pomocy, której wielu wciąż potrzebuje?
Nie można patrzeć na osoby niepełnosprawne jak na grupę, ale jak na jednostki z konkretnymi potrzebami i możliwościami. Dopiero na podstawie wiedzy o ich możliwościach i potrzebach, możemy pomóc im wykorzystać własny potencjał w osiąganiu celów. Być może jedna osoba nie będzie mogła pracować 40 godzin w tygodniu na normalnym rynku pracy, bo zdrowie nie będzie jej na to pozwalało, ale może będzie mogła pracować w wymiarze 20 godzin lub w jakikolwiek inny sposób realizować się i pozostać aktywna.
Nie możemy wylać dziecka z kąpielą za pomocą jednego dekretu czy ustawy nakazującej wszystkim osobom niepełnosprawnym podjąć pracę, kiedy nie jest przygotowany grunt do tego. Dla wielu osób jest to rewolucja, jeśli przez dwadzieścia lat były na rencie i mówiono im, że nie nadają się do pracy, a teraz mówi im się że mają pójść do pracy. Tak naprawdę władze nie do końca wiedzą, jaki jest koszt niepełnosprawności, jaki jest to koszt, by żyć aktywnie społecznie, będąc osobą niepełnosprawną. Dopóki nie poznamy tych kosztów, nie mamy wiedzy na ten temat, nie możemy tak po prostu ciąć zasiłków i rent. Ale z drugiej strony jest też coś, nad czym muszą popracować same osoby niepełnosprawne. To spojrzenie wewnątrz siebie i postawienie sobie pytania, czy ja sam nie wybieram bezczynności i szukam usprawiedliwienia dla siebie, zamiast zaryzykować i podjąć wysiłek, aby osiągnąć w życiu coś więcej, żyć w społeczeństwie, wśród innych i z innymi. One same muszą zacząć patrzeć inaczej na siebie.
Europejska
Konferencja Służb Socjalnych, Warszawa 6-8 lipca 20011.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz