Dążyć do kontaktu
Otwarto pierwszy w Warszawie punkt przedszkolny z integracyjną grupą dla pięciorga dzieci z autyzmem i dziesięciorga dzieci pełnosprawnych. Punkt powstał przy ul. Międzynarodowej 47a na Saskiej Kępie z inicjatywy Stowarzyszenia Terapeutów, specjalizującego się w pracy z osobami z autyzmem.
- Rodziców tutaj ściąga to, że w przedszkolu jest mała grupa, więc jesteśmy atrakcyjni. Ale coś za coś - są koledzy z autyzmem – podkreśla Agata Krawczyk, wychowawca grupy, która dodatkowo prowadzi też z dziećmi zajęcia muzyczne. – Jak rodzic przychodzi do nas pierwszy raz, to my wyraźnie mówimy, że jest to grupa integracyjna i że są tu dzieci z autyzmem – dodaje.
Wychowawcy nie zostawiają jednak rodziców samych sobie, lecz starają się, by przyszli najpierw bez swojego dziecka i zobaczyli, jak wyglądają dzieci z autyzmem, czy im to odpowiada i czy są w stanie swoje dzieci do takiej grupy posłać. - Dzieci są bardziej tolerancyjne niż dorośli. One biorą świat takim, jaki jest, i ludzi z ich deficytami: ten jest mały, ten jest duży, ten jest gruby, a ten pokrzykuje – uważa Agata Krawczyk.
Rodzice mają więcej obaw, najczęściej uzasadnionych. – Boją się np. czy ich dziecko nie przejmie autystycznych zachowań poprzez naśladowanie – mówi wychowawczyni.
Rzeczywiście, zdarza się, że dzieci pełnosprawne, na wzór kolegów z autyzmem, kładą się na podłodze albo machają rączkami i sprawdzają, jaki daje to efekt. Rolą wychowawców jest pracować z dziećmi tak, by kończyło się tylko na próbach takich zachowań. I tak też się dzieje. Tłumaczą oni dzieciom, dlaczego np. jeden z ich kolegów z autyzmem często krzyczy, i wyjaśniają, że po prostu w ten sposób wyraża negatywne emocje, bo nie mówi. Jego zaś starają się takich zachowań oduczyć, podsuwając inne.
Każde dziecko traktują indywidualnie, w szczególności zaś przedszkolaków z autyzmem, jako że spektrum zaburzeń rozwoju jest niezwykle szerokie. Dlatego nie wszystkie dzieci z autyzmem są w stanie w przedszkolu funkcjonować. - Do naszego punktu przedszkolnego przyjmujemy takie dzieci, które są na drodze do komunikacji z otoczeniem, czuje się, że one dążą do kontaktu. Może nie mówią, ale czegoś chcą – tłumaczy Agata Krawczyk.
Na zdj.: aktorka Dominika Ostałowska i prof. dr hab. Ewa Pisula z
Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, fot. Tomasz
Przybyszewski
Dziecko nie może być agresywne w stosunku do reszty grupy, nie
może innym dzieciom fizycznie zagrażać, bo będą się go bały.
Zresztą dla samego dziecka z autyzmem jest to też ogromny stres. By
zapewnić bezpieczeństwo i jak najlepszą opiekę, każdy przedszkolak
z autyzmem ma swojego asystenta, niezależnie od wychowawców.
Asystentami są odpowiednio przygotowani studenci, szkoleni przez
Stowarzyszenie Terapeutów.
- Jeżeli już mamy te dzieci, które dążą do kontaktu, to dla nich
kontakt z rówieśnikami jest korygujący, zyskują od nich ciepło,
energię, emocje, mogą podłączyć się pod to, co robi grupa,
chociażby emocjonalnie – tłumaczy Agata Krawczyk. – Nie jest im
łatwo i raczej nie umieją same z siebie bawić się z innymi. Naszym
zadaniem jest je delikatnie wprowadzać do grupy dzieci zdrowych, do
zabawy. Oczywiście nie nachalnie, nie mówimy: „musicie lubić to
dziecko i macie się z nim bawić, bo jesteście w takim przedszkolu”.
To nie ma sensu. Szukamy potencjałów tego dziecka z autyzmem, by
dzieci się do niego garnęły.
Efekty tej pracy bywają zaskakujące. Jeszcze w zeszłym roku, w klubiku integracyjnym, chłopczyk z autyzmem i pełnosprawna dziewczynka tak się polubili, że gdy trzeba było iść do zerówki i skończyły się wspólne zajęcia, nie mogli się rozstać. Do tej pory się widują. Natomiast gdy Agata i Piotr Krawczykowie urządzali dla swojej 4-letniej córki urodziny i dziewczynka miała zaprosić dzieci, które najbardziej lubi, wybrała dwoje zdrowych i dwoje z autyzmem.
- Ta integracja służy obu grupom, nie tylko dzieciom z autyzmem – uważa Piotr Krawczyk, prezes Stowarzyszenia Terapeutów. – Dzieci zdrowe uczą się tolerancji, prawidłowych postaw. Uczą się nie śmiać, jak ktoś się inaczej zachowuje, nie będą więc później wyśmiewały kogoś na ulicy.
Natomiast dla dzieci z autyzmem, jego zdaniem, pobyt w takim przedszkolu nie jest tylko terapią. - Rodzice dzieci, u których został stwierdzony autyzm, natychmiast szukają pomocy – tłumaczy. – Nie mówię, że to jest źle, ale dziecko wpada w taki wir różnych terapii; w jednym ośrodku wczesnej interwencji, w drugim. Przez cały dzień jeżdżą po różnych terapiach, by usprawnić je a to ruchowo, a to społecznie, a to logopedycznie. Te dzieci nie mają w ogóle szans pobyć dziećmi, nie mają szans się pobawić. Nie mają szansy zobaczyć prawidłowych wzorców. Dostrzegliśmy to wiele lat temu, kiedy rozpoczęliśmy nasze działania z dziećmi w ramach świetlicy, że to, czego dzieciom potrzeba, to jest spontaniczna zabawa. Nie chodzi o wykonywanie zadań, tylko kreowanie różnych rzeczy. To wydaje mi się ważne.
Wcześniej w tym samym miejscu na Saskiej Kępie przez 1,5 roku Stowarzyszenie Terapeutów prowadziło świetlicę dla dzieci z autyzmem oraz klubik integracyjny. Punkt przedszkolny jest kontynuacją tamtych działań. Różni się jednak nieco od typowego przedszkola. - Jeśli chodzi o wychowanie przedszkolne, są takie same standardy i wymagania – tłumaczy Agata Krawczyk. – Tak samo jesteśmy pod kuratorium, tak samo będą nas wizytować. Tak samo realizujemy program wychowania przedszkolnego, podstawę programową. Różnica jest taka, że punkt przedszkolny może działać przez pięć godzin.
Przedszkolna podstawa programowa jest więc realizowana od godz.
9.00 do 14.00, ale przed zajęciami i po nich działa świetlica, więc
dzieci można przyprowadzić godzinę wcześniej i odebrać godzinę
później. Ponieważ jednak punkt jest dotowany przez miasto,
odpłatność jest na poziomie przedszkola publicznego. Wynosi 300 zł
miesięcznie plus 500 zł wpisowego. Zostały jeszcze dwa wolne
miejsca dla dzieci z autyzmem i dwa - dla dzieci
pełnosprawnych.
Więcej informacji na stronie www.terapeuci.ngo.org.pl.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Więcej pieniędzy na pomoc „więźniom czwartego piętra”
- Jak zapewnić płynną realizację programu leczenia SMA?
- Integracja to zawsze byli ludzie
- Nowa perspektywa i szansa na życie dla pacjentów ze stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS)
- Nie możemy dłużej czekać! Marszałek Szymon Hołownia apeluje o rozpoczęcie prac nad ustawą o asystencji osobistej
Dodaj komentarz