Integracja: karta parkingowa to nie przywilej
Szerokim echem odbiła się, opisana przez „Gazetę Stołeczną”, sprawa Pani Swietłany Nigmatulliny, która zaparkowała w Warszawie na tzw. kopercie, używając rosyjskiego dokumentu potwierdzającego niepełnosprawność, a której Straż Miejska odholowała samochód.
To oczywiście bardzo przykre, co spotkało Panią Swietłanę, musimy jednak stanąć w obronie przepisów i egzekwujących je strażników miejskich. Łatwo jest bowiem niektórym komentującym tę sytuację rozporządzać nie swoim uprawnieniem. Wystarczy jednak zapytać osoby z niepełnosprawnością, zwłaszcza mieszkające w dużych miastach, czy łatwo jest znaleźć wolne, przeznaczone dla nich miejsce parkingowe.
Prawo, a nie przywilej
Tymczasem swobodny dostęp do tzw. kopert to dla wielu osób z niepełnosprawnością niezwykle ważne uprawnienie, które pozwala im swobodnie funkcjonować, zwłaszcza gdy samochód to tak naprawdę ich nogi. Tak parę lat temu pisał o tym uprawnieniu śp. Piotr Pawłowski, założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji:
„Podkreślam, że jest to prawo, a nie przywilej. Osoby, które mają znaczne trudności w poruszaniu się, w tym – jak ja – poruszające się na wózkach, potrzebują więcej miejsca, by wsiąść do samochodu i z niego wysiąść. Trudniej jest nam też przemieszczać się, więc miejsce parkingowe położone blisko wejścia do urzędu czy szpitala jest dla nas czymś zbawiennym. Przez lata jednak z dostępnością tych miejsc dla osób naprawdę potrzebujących był ogromny kłopot.
Założone przeze mnie Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji już kilkanaście lat temu rozpoczęło walkę o to, by osoby nieuprawnione nie zajmowały miejsc parkingowych dla osób z niepełnosprawnością – tzw. kopert. Ogólnopolska kampania pod głośnym i do dziś mocno brzmiącym hasłem „Czy naprawdę chciałbyś być na naszym miejscu?” organizowana była od 2003 r. Jej celem była zmiana świadomości pełnosprawnych kierowców parkujących na miejscach przeznaczonych dla pojazdów osób z niepełnosprawnością, a także zwrócenie uwagi przechodniów i służb porządkowych na problem bezprawnego parkowania.
Najpierw wpływaliśmy na świadomość, potem docieraliśmy do łamiących prawo poprzez portfele. To w dużej mierze dzięki nam 10-krotnie wzrosła kwota mandatu za bezprawne zajmowanie „koperty”. Wciąż jednak był problem z kierowcami, którzy używali nie swoich kart parkingowych, uprawniających do stawania na miejscach dla osób z niepełnosprawnością. Wnuki używali kart swoich dziadków, a w skrajnych przypadkach – także osób już nieżyjących. Nikt też tak naprawdę nie wiedział, ile kart parkingowych jest „w obiegu”. Według szacunków mogło być ich nawet 900 tys.
Koperty dla najbardziej potrzebujących
Dlatego podjęliśmy kolejny krok, by zwrócić „koperty” najbardziej potrzebującym. W dużej mierze dzięki naszym działaniom, przy zaangażowaniu i akceptacji środowiska osób z niepełnosprawnością, Posłowie i Senatorowie podjęli decyzję o uszczelnieniu systemu wydawania kart parkingowych. Od lipca 2014 r. przysługują one jedynie osobom ze znacznie ograniczonymi możliwościami samodzielnego poruszania się i nie dłużej niż na 5 lat.
Państwo polskie i jego Obywatele podjęli ogromny wysiłek, ponieważ wszyscy, którzy nadal chcieli korzystać z kart parkingowych, musieli ponownie o nie wystąpić, a często także ponownie przejść procedurę orzekania o stopniu niepełnosprawności. Jednak dzięki temu obecnie kart parkingowych jest w Polsce niewiele ponad 400 tys., a trafiły one do najbardziej potrzebujących. Wreszcie mogą oni w pełni korzystać z przysługującego im prawa”.
Unifikacja kart w UE
Warto dodać, że aby ułatwić funkcjonowanie osobom z niepełnosprawnością, przed laty zunifikowano na obszarze Unii Europejskiej wzór wydawanych kart parkingowych. Dzięki temu np. Polak z niepełnosprawnością może z polską kartą za szybą zaparkować na „kopercie” w Holandii, Włoch ze swoją kartą – zająć „kopertę” w Czechach itd. Takie rozwiązanie wymagało zaufania do krajowych instytucji przyznających to uprawnienie. Warto nadmienić, że przed przywołaną wyżej polską reformą były głosy z krajów Europy Zachodniej, że podejrzanie dużo samochodów ma za szybą polskie karty parkingowe...
W różnych krajach świata różne są systemy orzekania o niepełnosprawności. Nie wszędzie też funkcjonuje taki dokument, jak karta parkingowa. Dlatego niestety goście spoza Unii Europejskiej nie powinni zakładać, że uprawnienia, z których korzystają w swoim kraju, są jednakowe w każdym innym państwie. Czy ktoś, kto ma np. zniżkę na bilet w Warszawie, powinien z góry zakładać, że ma ją także w Paryżu lub Moskwie? Mało tego, przecież nawet w Polsce władze każdego miasta samodzielnie decydują, czy w strefach płatnego parkowania stawanie samochodem na „kopertach” jest bezpłatne, czy trzeba uiścić opłatę. Mimo naszych apeli, niestety nie udało się tego do dziś ujednolicić.
Dlaczego jednak nie można byłoby po prostu pozwolić parkować na „kopertach” osobom spoza Unii Europejskiej w oparciu o ich dokumenty poświadczające niepełnosprawność? Problem polega głównie na tym, że nikt nie wie, jak w ponad 150 krajach świata (poza Unią Europejską) te dokumenty wyglądają. Służby nie będą więc w stanie zweryfikować ich autentyczności.
Karta dla osoby, a nie samochodu
Dodatkowo, w oparciu o krajowe doświadczenia sprzed kilku lat należy przypuszczać, że z czasem pojawiłoby się sporo posiadaczy rzekomo zagranicznych uprawnień. Ponieważ karta parkingowa jest wydawana na osobę, a nie na samochód, wcale nie trzeba byłoby jeździć autem z zagraniczną rejestracją. Tymczasem w wielu miastach karta parkingowa pozwala parkować na „kopercie” bezpłatnie, byłby to więc gotowy sposób na obchodzenie przepisów.
„Koperty” byłyby więc stale pozajmowane przez osoby tak naprawdę nieuprawnione i straciłyby na tym te osoby z niepełnosprawnością, które tego uprawnienia rzeczywiście na co dzień potrzebują.
Owszem, Pani Swietłana Nigmatullina potrzebuje tego rodzaju uprawnienia. Dlatego zamiast zarzucać złą wolę strażnikom miejskim, którzy – co bardzo cieszy! – nieuprawnione zastawianie „kopert” traktują priorytetowo, warto może zastanowić się nad tym, w jaki sposób ułatwić życie gościom z niepełnosprawnością spoza Unii Europejskiej? Może warto rozważyć wydawanie uprawnień na czas wizyty? Kto ma jednak decydować, komu ono przysługuje? Bo przecież raczej lekarz orzecznik niż celnik na granicy. Jak się w końcu zabezpieczyć, by nie było pola do nadużyć?
To niełatwe pytania na przyszłość, natomiast już dziś zapraszamy Panią Swietłanę do siedziby Integracji. Moglibyśmy wspólnie zastanowić się nad propozycją rozwiązań, które byłyby korzystne dla wszystkich.
Ewa Pawłowska, Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji
i Tomasz Przybysz-Przybyszewski, Szef Mediów Integracji
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz