Sanatorium nie dla wszystkich. Tylko dla samodzielnych
Dolnośląski oddział NFZ odmówił głogowianinowi wyjazdu do sanatorium, bo uznał, że nie jest samodzielny. - A ja mam tylko orzeczenie o niepełnosprawności, ale poruszam się całkiem sprawnie - mówi Józef Kowal. I zapowiada sądową walkę o swoje prawa.
67-latek cierpi na schorzenie neurologiczne. Sześć lat temu orzeczono u niego niepełnosprawność znacznego stopnia z adnotacją, że wymaga "stałej lub długotrwałej opieki w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji". Choroba sprawia, że porusza się wolno, a chodząc po schodach, podpiera się poręczą. Nie używa jednak kul ani wózka. Z powodu innej choroby ma sztuczny odbyt i korzysta z worka stomijnego.
Na początku 2009 roku lekarz rodzinny skierował pana Kowala do sanatorium, by podleczył kręgosłup. Na wniosku zaznaczył, że mężczyzna porusza się samodzielnie. W tym samym czasie o leczenie uzdrowiskowe rozpoczęła starania także żona pana Kowala. - Zależało nam, by wyjechać wspólnie, bo żona pomaga mi przy wymianie worka stomijnego. Dlatego do wniosku dołączyłem orzeczenie o mojej niepełnosprawności. Miałem nadzieję, że to wpłynie na decyzję urzędników NFZ.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz