Wiosna, czyli pragnienie miłości
I znów przyszła wiosna. Zrobiło się ciepło. Wszystko budzi się do życia. Ptaki swoimi zalotnymi trelami zachęcają do spacerów. W parkach coraz więcej randkowiczów, przytulających się do siebie na ławeczkach. W powietrzu czuje się powiew miłości, która dzięki swojemu niezawodnemu asystentowi, Amorowi, wypuszcza strzały w oczekujące na nią serca. Tylko czy wszyscy będą szczęśliwi, jeśli już zostaną nimi ugodzeni? I czy do wszystkich one dotrą?
Wszyscy chcą być kochani, ale też mieć możliwość, aby kochać. Jednym nie sprawia to żadnego problemu, aby ktoś ich zauważył w tłumie albo by oni sami zarzucili na kogoś swoją miłosną sieć. Innym potrzeba wielu lat tęsknoty i poszukiwań, aby mogli powiedzieć „trafił swój na swego”. Są też jednak tacy, całkiem liczna grupa, których omija to najpiękniejsze uczucie albo też nie potrafią, boją się powiedzieć komuś, co do niego czują. I jeszcze jest jedna grupa osób, a mianowicie ci, którym słowo „miłość” i widok zakochanych par sprawia ból oraz takich, którzy zrobią wszystko, aby ten ból w sobie zagłuszyć, aby go zniszczyć, nie zważając na konsekwencje.
Poczucie samotności
Michał jest osobą z niepełnosprawnością. Porusza się na wózku. Zawsze, od dziecka, uwielbiał spacery do pobliskiego parku. Najpierw chodził w towarzystwie rodziców, później kolegów z bloku i klasy. Od dłuższego czasu najczęściej były to wypady z przyjacielem. Niestety, ostatnio przyjaciel zaczął przychodzić po Michała z koleżanką. Michał zauważył, że kolega więcej czasu poświęca jej niż jemu. Zrozumiał, że jest już w takim wieku, że nastała pora pierwszych zadurzeń, miłostek i zakochiwania się. Wzbudziło to w nim tęsknotę za czymś podobnym, ale też swoistą pustkę, że on nie ma przy sobie kogoś takiego, a to wywołało w nim zazdrość. Coraz częściej „bez powodu” kłócą się ze sobą. Efekt jest taki, że kiedy przyjaciel chce go odwiedzić lub zabrać do parku, szuka tysięcy powodów, aby się nie spotkać. Ostatnio stał się przygnębiony, zamknięty w sobie, a nawet wykrzyczał rodzicom, że niepotrzebnie się urodził.
Ola jest piękną dwudziestolatką. Choruje na epilepsję. Ataki powodują, że straciła wiarę w siebie i w to, że ktoś może ją pokochać za to, kim jest, a nie odrzucić z powodu choroby. Na dodatek jej rodzeństwo pozakładało rodziny, mają dzieci. Często odwiedzają rodzinny dom. Najbardziej wkurzają ją pytania: „dlaczego jesteś taka smutna?” albo „dlaczego, gdy przyjeżdżamy, jesteś najczęściej nieobecna?”. Aby być zauważona, zaczęła nawiązywać znajomości z osobami, które czują się podobnie, ale które zabijają swoje poczucie samotności i odrzucenia za pomocą alkoholu, dopalaczy i przygodnego seksu. Rodzice nie znają tajemnicy tych zachowań, więc słyszy ciągłe pouczenia, wymówki i porównywanie do rodzeństwa, które „tak świetnie poukładało sobie życie”, a ona jest „czarną owcą”. Ostatnio ma nowy problem, ponieważ przypuszcza, że może być w ciąży, na dodatek nie jest pewna z kim.
Majka w wypadku straciła obie nogi. Nieźle porusza się na protezach, ale czasem otarcia kikutów powodują, że musi korzystać z wózka. Jej ojciec czuje się winny jej niepełnosprawności, bo za mocno docisnął pedał gazu. Jest wyjątkowo nadopiekuńczym rodzicem i wraz z jej matką nakryli dziewczynę ochronnym kloszem. Wszędzie są tylko oni i Majka. Nie ma tam miejsca na kolegów, bo „mogą Majeczce zrobić krzywdę”. Dziewczyna zauważa, jak wiele robią rodzice „dla jej dobra”, więc nie chce robić im przykrości i godzi się na taką rzeczywistość.
I jeszcze Magda, której rodzinny dom to istne piekło. Zawsze były tam awantury i alkohol oraz brak pieniędzy na wszystko. W szkole czuła się inna, bo słabo słyszała, a tu jeszcze gorsze ciuchy, często nie pierwszej czystości. Wstydziła się zapraszać rówieśników do „takiego domu”. Bała się ręki ojca i ten chory obraz mężczyzny tkwi w jej głowie do dziś, dlatego unika nie tylko dłuższych związków z nimi, ale nawet nie nawiązuje takich relacji. Ostatnio słyszy komentarze na swój temat, że „coś jest z nią nie tak”, kiedy prowadzi taki styl życia odludka.
Pozbyć się stereotypu
Przykłady takich osób można mnożyć bez końca. Każda historia jest inna, a równocześnie wszystkie te osoby mają ze sobą coś wysoce wspólnego. Wszystkich łączy wielkie pragnienie miłości. I nie jest to jakieś wyjątkowe pragnienie, ale takie zwyczajne, wynikające z natury każdego człowieka. Nikt z nich nie oczekuje jakiegoś szczególnego traktowania dlatego, że przytrafiło im się być osobą z niepełnosprawnością. Każdy z nich chce, aby przede wszystkim być odbieranym i traktowanym jako OSOBA. Ponieważ nią jest, więc ma swoje potrzeby, które ma prawo zaspakajać tak, jak jego rówieśnicy. Aby tak było, musi zrozumieć, że jego wartość tkwi właśnie w tym, że jest osobą posiadającą wiele wspaniałych cech, umiejętności.
Rolą jego otoczenia jest pomóc mu to dostrzec, odblokować hamulce, które nie pozwalają przedrzeć się za barierę pod tytułem „niepełnosprawność”. Rolą rodziców ma być nie nadopiekuńczość, nie nadmierna ochrona, ale ukazanie wartości samej w sobie, aby na pierwszym miejscu było poczucie tego, kim jestem, za co trzeba, aby otoczenie mnie ceniło i za co ja sam powinienem siebie cenić. Ta rola nie jest przypisana tylko rodzicom, ale także nauczycielom, katechetom, znajomym, ale w ogromnej mierze rówieśnikom, zwłaszcza tym dorosłym.
Taka postawa pozwoli osobom z niepełnosprawnością pielęgnować w sobie to wspaniałe uczucie, jakim jest miłość. Pozwoli to nie bać się obdarzać miłością innych, przyjmować miłości od innych, a przede wszystkim pozwoli pozbyć się stereotypu myślowego, który mówi, że nie dla nas jest ona przeznaczona. Tam gdzie jest miejsce na miłość, nie ma podziału na osoby z niepełnosprawnością i pełnosprawne. Nie ma tam podziału na biednych i bogatych. Nie ma tam miejsca na jakiekolwiek podziały, nawet na tych, którzy chcą kochać i tych, którzy chcą być kochani, bo akurat te dwa pragnienia idą w parze w każdym w nas.
Nie bójcie się miłości
Pragnienie miłości zawsze będzie w każdym z nas. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby się go z jakiegoś powodu pozbyć albo aby inni próbowali nas go pozbawić. Czasem musimy mocno zawalczyć o to, aby go w sobie nie stłumić, aby inni nie próbowali nam go zablokować. Wymaga to nieraz czasu, cierpliwości, ale bez podejmowania prób zaspokojenia tego pragnienia zawsze będziemy mieli poczucie rozgoryczenia, pustki, niespełnienia. Bez zaspokojenia tego pragnienia nie będziemy czuli się szczęśliwi. A przecież rodzimy się, żyjemy, czasem pokonujemy cierpienie, dolegliwości, aby być szczęśliwym, aby dzielić się swoim szczęściem z innymi, aby oni dzielili się nim z nami.
Niech więc ta budząca się wiosna będzie dla nas okazją do obudzenia w sobie pragnienia miłości. Niech będzie ona okazją do obudzenia tego pragnienia w innych, a wtedy będzie duża szansa, że „trafi swój na swego”, czego wszystkim z całego serca życzę.
Tylko proszę, nie bójcie się miłości, bo nic piękniejszego nie może się wam w życiu przytrafić.
Jan Arczewski – od dzieciństwa choruje na rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na wózku. W Domu Pomocy Społecznej Kalina w Lublinie, w którym od 32 lat mieszka i pracuje jako psycholog, stworzył Telefon Zaufania dla Niepełnosprawnych (81 747 98 21). Odbył tysiące rozmów. Problemy, z którymi zwracają się do niego ludzie, dotyczą wszystkich sfer życia, nie tylko psychologicznej czy egzystencjalnej. Jest finalistą konkursu „Człowiek bez barier 2004” i pierwszym laureatem Nagrody Prezydenta RP „Dla Dobra Wspólnego” (2016). W 2017 r. znalazł się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością i w tym samym roku otrzymał Nagrodę TOTUS Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz