Elektroniczna diagnostyka
Internet coraz bardziej oddziałuje na nasze zdrowie. Internauci aktywnie korzystają z porad zdrowotnych publikowanych w sieci. Za kilka lat oprócz porad trafią tam opisy chorób i dolegliwości. Oczywiście nie będą widoczne dla internautów, ale dla naszych lekarzy.
Z badań internautów wynika, że co trzeci z nas szuka w sieci informacji medycznych. Najróżniejszych – poczynając od zwykłych opisów popularnych leków, na próbach analizy własnych dolegliwości kończąc. Sieć oddała pacjentom ogromną przysługę – pozwoliła na wyjście z kompletnej ignorancji i zdania się wyłącznie na informacje od lekarzy. Czy to dobrze? Oczywiście. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie sobie stawiał diagnozy na podstawie informacji z sieci. One jedynie pozwalają zorientować się pacjentowi w problemie, z którym zgłasza się do lekarza. Już za kilka lat jednak lekarz będzie nasze choroby analizował... na ekranie swojego komputera.
Internet nie stawia diagnozy
Lekarze żartują, że Polak, idąc do lekarza, już sobie postawił
diagnozę. Mówiąc poważnie jednak, taka wiedza
u chorego – nawet jeśli dość powierzchowna – może być pomocna także
dla lekarza. Pacjent zna przyczyny choroby, ale też orientuje się,
jak choroba może się rozwinąć, jeśli nie podejmie działań. To ważne
w sytuacji, gdy ogromny odsetek ludzi chorych to tzw. pacjenci
słabo współpracujący z lekarzem. Mówiąc dosadniej, pacjenci nie
słuchają poleceń lekarzy lub próbują na nich wymuszać różne
działania, np. przepisanie antybiotyków, które potem, w połowie
kuracji, samowolnie odstawiają. Wiedza z sieci pozwala zrozumieć,
co się dzieje w organizmie podczas choroby, i skłania –
przynajmniej część pacjentów – do przejścia całej zalecanej
kuracji.
Z drugiej strony, informacje z internetu pozwalają na jakąś
konfrontację diagnozy lekarskiej z tym, o czym przeczytaliśmy. Nie
chodzi o to, by mędrkować – żadne informacje z sieci nie mogą się
równać wiedzy zdobytej przez lekarza podczas wieloletnich studiów i
praktyki lekarskiej. Mogą jednak wymuszać na lekarzach
dokładniejsze
tłumaczenie pacjentowi mechanizmów choroby i kuracji, którą
zaleca.
Co prawda, są strony, a raczej programy, które na podstawie analizy tysięcy przypadków stawiają diagnozy, ale są one przeznaczone głównie dla lekarzy i szpitali. W polskich warunkach to nadal science fiction.
Fot. B. Boissonnet/EastNews
Porady, ciekawostki, leki
Podczas przeszukiwania sieci bez trudu znajdziemy setki stron i serwisów poświęconych medycynie. Niedawno Onet uruchomił serwis Medonet.pl. Jest onprzede wszystkim czytelny. Informacje podzielono na kilka działów. Podstawowe to: dolegliwości, asystent zdrowia, zdrowie na co dzień, testy i kalkulatory, leki, eksperci. Ta ostatnia zakładka może być dla pacjentów najciekawsza. Lekarze odpowiadają na wybrane pytania w ciągu tygodnia.
Ciekawostką – ale tylko ciekawostką! – są autodiagnozy. Działają bardzo prosto – wystarczy podać, gdzie boli, a komputer wyrzuci listę potencjalnych chorób. Oczywiście nie sposób traktować tego typu informacji jako „autodiagnozy”, ale raczej jako krótką informację o zagrożeniach.
Świetnymi portalami informacyjnymi są serwisy: Dbam o zdrowie i Poradnik Medyczny – zgromadzono tam mnóstwo informacji i porad. Oprócz „twardych” informacji medycznych są tu także rady dla osób zdrowych (profilaktyka) i chorych. Można na przykład dowiedzieć się, dlaczego niektóre osoby mają sińce pod oczami, czy jest to oznaką choroby i co zrobić, by je zmniejszyć lub wyeliminować. Oczywiście także tu zdarzają się informacje banalne.
Serwis Dbam o zdrowie jest jednocześnie apteką online.
Na portalu Zdrowe miasto nie ma zbyt wielu informacji, można natomiast napisać do eksperta (odpowiedź jest publikowana). Z kolei w serwisie linemed.pl oprócz informacji i porad znajdziemy listę leków na receptę i bez recepty, wraz z opisem, dawkowaniem, wskazaniami i przeciwwskazaniami, itd.
Jeśli szukamy lekarza specjalisty, warto wejść na strony portalu
www.medserwis.pl. Po wybraniu
specjalizacji będziemy mogli wybrać lekarza z listy
teleadresowej.
Elektroniczny pacjent
Pęd Polaków do wiedzy o własnym zdrowiu oraz możliwości, jakie
daje sieć, dostrzegło i Ministerstwo Zdrowia. Nareszcie ogłosiło
konkurs na przygotowanie systemu informatycznego, który – jeśli
wierzyć zapowiedziom – wprowadzi naszą służbę zdrowia (i nas,
pacjentów) w XXI wiek.
System ma mieć bardzo proste zadanie – wyeliminować możliwie
największą liczbę papierków: recept, skierowań, wyników badań itd.
i zgromadzić w jednym miejscu całą historię badań i chorób
pacjenta. Mają się tam znaleźć wszystkie informacje medyczne o
pacjencie, łącznie z dawkowaniem lekarstw. Jaka będzie z tego
korzyść? Ogromna dla wszystkich.
Pacjent uwolni się od noszenia teczek z wynikami badań i historiami
dolegliwości. Bez względu na to, do jakiego lekarza się zwróci, ten
będzie widział na komputerze dokumentację medyczną pacjenta. Nie
będzie wypisywał papierowych recept – nazwy leków i dawkowanie
wpisze do elektronicznej karty pacjenta, którą w aptece odczyta
farmaceuta. Ten ostatni będzie widział, że dany lek się pacjentowi
kończy i – w razie potrzeby – będzie mógł np. wydać awaryjną dawkę.
Co ciekawe, każdy pacjent będzie miał możliwość dopisywania swoich
uwag i będzie autoryzował otwarcie historii choroby. To ma
uniemożliwić odczytywanie danych medycznych przypadkowym osobom.
Zabezpieczeń ma być zresztą więcej.
Wizja korzyści
Lekarze zyskają pełniejszy dostęp do informacji o pacjencie. Co
prawda, dalej będą musieli wypisywać
swoje diagnozy, zalecenia, skierowania (w wersji elektronicznej),
ale te dokumenty będą zgromadzone w jednym miejscu, co w przypadku
zmiany lekarza lub korzystania z usług lekarza innej specjalności
okaże się dużym ułatwieniem.
Zyska wreszcie państwo, a właściwie budżet służby zdrowia. Nie od dziś wiadomo, że jedną (choć niejedyną) wielką czarną dziurą jest niemożność kontrolowania rynku leków, do których budżet dopłaca. Elektroniczne recepty, których od tylu lat nie można wprowadzić, przynajmniej w jakimś stopniu zmniejszą tę dziurę.
Nowy system będzie wdrażany stopniowo. Prototypowy mechanizm ma zacząć działać za 4 lata i objąć 6 mln Polaków. Cała Polska skorzysta z niego w 2017 r.
Dowód zdrowia
Na lata 2011-2018 przewidziana jest wymiana dowodów
osobistych; nowe będą pełniły równocześnie funkcję elektronicznej
karty ubezpieczenia zdrowotnego. Zastąpią m.in. druki ZUS RMUA,
które teraz muszą okazywać pacjenci.
Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, system, który zintegruje
dowody z bazami NFZ zacznie działać dopiero od 2013 r. Po tej dacie
osoby posługujące się starymi dowodami, będą musiały nadal używać
druków ZUS RMUA.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz