Nie przyjdzie baba do lekarza. Badanie o dostępności ginekologii
„Zapytałam go [lekarza] o możliwość zajścia w ciążę, jakby to wyglądało, żeby ocenił realne szanse i tak dalej. On jak wybuchnął, że chyba oszalałam i w ogóle, że w moim przypadku to jest absurdalne, żebym była w ciąży, miała dziecko, bo jeszcze na wózku inwalidzkim, a trzeba robić ciągłe USG i w ogóle tak na mnie nakrzyczał...” – to fragment wypowiedzi jednej z uczestniczek badania „Przychodzi baba do lekarza”, dotyczącego dostępności usług ginekologicznych. Dziś zaprezentowano raport z tego badania.
O dostępności usług ginekologicznych pisaliśmy już w 2015 roku. Czy od tego czasu coś poprawiło się?
Jak wynika z przedstawionego przez Fundację „Kulawa Warszawa” raportu – nie zmieniło się praktycznie nic. W dalszym ciągu opieka ginekologiczna jest bardzo często niedostępna albo świadczona w sposób urągający godności kobiet z niepełnosprawnoscią. Brakuje zarówno dostępnych architektonicznie gabinetów, jak i możliwości umówienia się na wizytę dla osób posługujących się alternatywną formą komunikacji. Do tego kobiety z niepełnosprawnością są narażone na dyskryminacje, podważanie ich praw, związanych z reprodukcją czy wręcz agresję ze strony personelu medycznego.
Obiekt, nie kobieta
„Kobiety z niepełnosprawnościami wciąż postrzegane są bardziej jako obiekty oddziaływań medycznych, a nie, jak wynika z zapisów konwencji – jako pełnoprawne odbiorczynie usług” – piszą autorki raportu.
Problemy zaczynają się już przy wyborze i zapisie lekarza. Brakuje informacji na temat dostępności gabinetów, czy możliwości umówienia się na wizytę przy pomocy tłumacza języka migowego. Na tym etapie kobiety z niepełnosprawnością narażone są również na uwagi dotyczące ich seksualności czy wręcz stwierdzenia, że z racji niepełnosprawności nie powinny podejmować życia seksualnego.
Jeszcze gorzej jest w trakcie samej wizyty, na którą dotarcie, o ile znajdzie się gabinet w dostępnym budynku, bywa poważnym wyzwaniem. Jednak, co podkreślają autorki badania, bariery architektoniczne to zaledwie część tego, co spotyka kobiety z niepełnosprawnością w gabinetach ginekologicznych.
Akrobacja z gołą pupą
Osoby posługujące się alternatywnymi formami komunikacji – np. językiem migowym mogą zapomnieć o pomocy tłumacza, chyba, że same go sobie zapewnią. Wyzwaniem jest też dostanie się na fotel ginekologiczny.
- Czasami musiałam wykonywać karkołomne czynności, żeby z gołą pupą wejść na fotel. – powiedziała jedna z kobiet biorących udział w badaniu.
Wizyta u ginekologa może być traumatyczna z powodu naruszenia prywatności czy wprost agresji słownej w stosunku do badanej kobiety. Nagminne jest też lekceważenie pacjentek z niepełnosprawnością i traktowanie ich jako mniej wartościowych kobiet.
Pacjentki trzeciego sortu
- Czasem lekarz zada jakieś pytanie niestosowne np. czy mogę rodzić dzieci – wskazała jedna z uczestniczek badania.
- Lekarz rozmawia z mamą, nie mówi do mnie, a ja przecież jestem już dorosła – opowiedziała inna.
Jak wskazują autorki badania, lekarze nie chcą kobietom z niepełnosprawnościami przepisywać dostępnych w aptekach środków antykoncepcyjnych ani nie informują o dalszym przebiegu procedur medycznych. W wypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną dochodzi do sytuacji, że ginekolog rozmawia nie z pacjentką, ale z mamą lub opiekunką.
Problematyczne jest też uzyskanie diagnozy czy wyników badań – tutaj również często trafiają one nie do samej zainteresowanej, ale do opiekunów.
„W przypadku kobiet żyjących z niepełnosprawnościami możemy mówić o nierównym dostępie, a zatem naruszeniu podstawowych praw tej grupy. Badane nie były pytane wyłącznie o doświadczenie korzystania z darmowej opieki zdrowotnej świadczonej w ramach wykorzystania funduszy z Narodowego Funduszu Zdrowia, ale z jakiejkolwiek opieki zdrowotnej. Wyniki te są zaskakujące również w kontekście zobowiązania się państwa do szczególnej opieki nad osobami z niepełnosprawnościami” – czytamy w raporcie.
Badanie „Przychodzi baba do lekarza” zostało przeprowadzone na grupie 23 kobiet z różnymi niepełnosprawnościami. Jego autorkami są: Justyna Dubanik, Magdalena Kocejko, Milena Trojanowska, Agnieszka Wołowicz i Katarzyna Bierzanowska.
Komentarze
-
Ginekolog na prowincji
05.03.2019, 20:58Ten raport dotyczy tylko stolicy? To powiem wam jak to wygląda na prowincji. Jestem cztery lata na wózku i przez ostatni rok byłam u ginekologa kilka razy. Wizyty w gabinecie, dwa razy USG, cytologia a za dwa tygodnie idę na zabieg do szpitala ginekologicznego. Przeczytałam ten raport i pierwsza myśl była taka: "my w tym samym kraju żyjemy?" Może mam szczęście do lekarzy i personelu medycznego ale nie miałam żadnych problemów, głupich uwag czy jakiś innych zgrzytów. Pozdrawiam stolicę i więcej uśmiechu życzę :) PS. Ta prowincja to taka mała przesada, jest to miasto ponad stu tysięczne ale do stolicy to jednak prowincja :)odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz