Zapraszamy na wystawę niezwykłego artysty. Kim jest Wojciech Kosowski?
Rozmowa z Krzysztofem Kosowskim, artystą malującym
ustami, autorem wystawy "Na krawędzi snu”.
- Czy już przed wypadkiem, w którym stracił Pan obie ręce, zdradzał
Pan talenty plastyczne lub jakieś szczególne zainteresowanie
sztuką?
- Nie sądzę, nie pamiętam. Zdradzałem dobry sposób rysunku na
lekcjach plastyki w szkole podstawowej, ale mogło to trwać zaledwie
trzy lata, bo uległem wypadkowi jako 9-letni chłopiec. Miałem za to
wiele innych talentów: do wspinania się na drzewa, rzucania
kamieniami, łobuzowania, biegania po pociągach. Nie byłem spokojnym
chłopcem i między innymi dlatego doszło do wypadku. Przyczyniła się
do tego moja niepohamowana chęć wspinania się na to, co najwyższe:
mosty, wiadukty, kominy.
- Malowanie pojawiło się na zajęciach rehabilitacyjnych.
- Tych zajęć nie było znowu aż tak dużo. Decydujący był wpływ prof.
Wandy Szuman. Krótko po wypadku pokazała mi niepełnosprawne osoby,
które mogą malować czy niewidomego rzeźbiarza. Pierwszy raz
poczułem, że jednak można. Przyznam się, że nie myślałem jeszcze
wtedy, co będę robił w życiu. To jest tak, że człowiek po wypadku
najpierw nie dowierza w to, co się stało. Myśli, że ręce odrosną mu
jak jaszczurce ogon albo że to tylko jakiś sen, delirium.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz