Lista Mocy 1918-2018. Marek Ryndak
1943–2017
kierowca rajdowy
Prowadzenie pojazdów było od najmłodszych lat pasją Marka Ryndaka. Jazdy samochodem uczył się od kierowcy swojego ojca – wizytatora szkół rolniczych. Wydawało się jednak, że plany 18-latka dotyczące uprawiania sportu motorowego pogrzebał wypadek, w wyniku którego stracił władzę w nogach. Przez trzy lata nie chodził samodzielnie, ale przez cały ten czas nie przestawał marzyć o ściganiu się.
Na trasę swojego pierwszego wyścigu wyjechał, gdy miał 24 lata. Rajd Krokusów w 1967 r. pokonał wtedy syreną 104, nieprzystosowaną do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zajął trzecie miejsce w klasie do 850 cm3. Połknął bakcyla motosportu i od tamtej pory startował w zawodach regularnie przez 35 sezonów, czasem nawet w każdy weekend. Dwa lata od debiutu pojechał już „inwalidzką” wersją syreny i ten wyścig wygrał. W 1993 r. w rajdzie na Słowacji został zwycięzcą klasy do 2000 cm3, samochodem cinquecento. Osiem razy zdobył tytuł wicemistrza Polski. Ponoć nie mógł zliczyć imprez, w których brał udział, bo startował blisko tysiąc razy.
Grzegorz Grzyb, mistrz Polski, który z Markiem Ryndakiem rozpoczynał swoją karierę, przyznawał: „Dla mnie to legenda podkarpackich rajdów, i nie tylko. To wielka osobowość na skalę kraju. (...) Jest to facet, który zaraził mnie motosportem (!). Muszę mu podziękować, gdyby nie on, to nie byłoby mnie w rajdach”.
Marek Ryndak starał się nie opuszczać elitarnego Rajdu Polski, w którym ścigał się 30 razy (niektóre źródła podają liczbę 27) – najwięcej spośród wszystkich uczestników imprezy – pod tym względem nawet Krzysztof Hołowczyc plasował się za nim. Sześćdziesiąta edycja Rajdu Polski w 2003 r. była jego ostatnią – miał wtedy 60 lat. Start odbywał się w trudnych, upalnych warunkach. Z nowym, przypadkowym pilotem stanowili jedną z nielicznych załóg, które poradziły sobie z miękkim asfaltem i szczęśliwie dotarły do mety. Marek Ryndak często zmieniał pilotów, niektórych sam wyszkolił.
Brał udział w zawodach nawet po zakończeniu oficjalnej kariery. Przez wiele lat był działaczem w różnych związkach motorowych. Występował i w roli organizatora – jako wiceprezes ds. sportu samochodowego w Zarządzie Okręgowym PZM w Rzeszowie, i uczestnika – startującego dla czystej przyjemności, bez potrzeby rywalizacji o najwyższe miejsca. Prowadził również samochody organizacyjne na trasie.
Pasjonat rajdów zmarł w 2017 r. w wieku 74 lat. Swoją namiętnością zaraził bliskich. Pałeczkę po ojcu przejęła córka Monika, która bierze udział w rajdach, a rajdowcem-pilotem został jego pasierb.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz