Lista Mocy 1918-2018. Edward Niemczyk
1927–2008
pionier sportu paraolimpijskiego, prezes, mentor
Kiedy żegnano Edwarda Niemczyka, nad grobem zabrzmiała jego ulubiona piosenka „Dalej, wesoło, niech popłynie gromki śpiew...” Nieczęsto się zdarza, aby cmentarną ciszę przerywał utwór kończący się słowami: „W sercu radość się rozpala, chcemy słońca, chcemy żyć”. Bo Pan Edward był człowiekiem niezwykłym, wielkiego formatu, o gorącym sercu, zatroskanym o każdego będącego w potrzebie. Całym swoim życiem dowodził, że niewiele jest w stanie człowieka załamać, że nigdy nie wolno się poddawać.
Był jednym z najmłodszych żołnierzy Armii Krajowej. Wybuch granatu pozbawił go obydwu dłoni i częściowo wzroku. Ileż razy, patrząc na niego, można się było wstydzić narzekania na los. Na pytania: skąd tyle siły, skąd tyle optymizmu, odpowiadał: „Życie jest piękne!”.
Uchodził za autorytet. Zbudował go przede wszystkim gigantyczną pracą społecznikowską, obywatelskim zaangażowaniem i głębokim humanizmem. Zaskarbił sobie wdzięczność setek osób, którym pomagał rozwiązywać poważne problemy, niekiedy unikać życiowych tragedii. Potrafił pojechać na kraniec Polski, aby zmusić miejscowe władze do udzielenia pomocy komuś, kto jej bardzo potrzebował. Walczył o miejsca w szpitalach, starał się o wózki. W swojej skromności nigdy się tymi działaniami nie chwalił.
Miał zaszczepioną wielkopolską ideę pracy organicznej. Działał w wielu organizacjach, założył Wielkopolski Związek Inwalidów Narządu Ruchu. Przez prawie 50 lat pracował w poznańskim Starcie, a od 1991 r. był jego prezesem. Zwykł mawiać, że aby udało się zrealizować jeden pomysł, należy mieć ich sto.
Kochał sport i go uprawiał. W czerwcu 1963 r. był zawodnikiem pierwszej w historii polskiego sportu niepełnosprawnych reprezentacji kraju na Europejskich Igrzyskach w Austrii. Współorganizował pierwszy w Polsce letni turnus rehabilitacyjny dla osób z niepełnosprawnością narządu ruchu. Uczestniczył w pracach Komitetu Organizacyjnego I Ogólnopolskiego Festynu Spółdzielczości Inwalidów w Sierakowie Wlkp.
W 1994 r. zrealizował życiowy projekt – przepłynięcie sztafety pływaków poznańskiego Startu przez kanał La Manche. Pomysł rzucił rok wcześniej. Nikt oprócz pomysłodawcy nie wierzył w jego powodzenie, a jednak udało się! Miłość do pływania pielęgnował dosłownie do końca swoich dni.
Drugą wielką pasją Pana Edwarda były turnusy rehabilitacyjne. Zorganizował ich setki – większość w ukochanym Wągrowcu. Rehabilitował na turnusach ciała i dusze. Stwarzał rodzinną atmosferę, skutecznie łączył zabiegi lecznicze i zajęcia sportowo-rekreacyjne. Nie mogło tam zabraknąć tańców – dla wielu pierwszych w życiu – ze wspólnymi śpiewami, a także kabaretowego humoru. Żałował, że nie udało mu się dokładnie policzyć, ile małżeństw poznało się na turnusach przez te ponad 40 lat – przed epoką internetu sprzyjały one bowiem nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz