Poseł Plura: Bez rewolucji na rynku pracy niepełnosprawnych
O wzbudzających emocje w środowisku niepełnosprawnych zmianach w ustawie rehabilitacyjnej, których procedowanie rusza dziś w Sejmie, z przewodniczącym specjalnej podkomisji, posłem Markiem Plurą, rozmawia Grzegorz Franki.
Marek Plura od roku 2007 jest posłem z ramienia Platformy Obywatelskiej. W Sejmie pełni m.in. funkcję przewodniczącego Parlamentarnego Zespołu ds. Osób Niepełnosprawnych oraz członka Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Od wielu lat działa w polskich i międzynarodowych organizacjach społecznych na rzecz środowiska osób niepełnosprawnych. Jest współautorem projektu nowej ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych i szefem podkomisji nadzwyczajnej powołanej do jego rozpatrzenia. Sam od urodzenia choruje na postępujący zanik mięśni i porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim.
Panie pośle, czy otwierając dzisiejsze posiedzenie podkomisji będzie się Pan czuł, jak sędzia, któremu przyszło rozstrzygnąć spór o rodzinny majątek?
Na pewno nie, choć wielu gości przybywających na to posiedzenie tego właśnie oczekuje. Moim zadaniem jest zapewnienie posłom spokoju potrzebnego do sprawnej i trudnej pracy oraz dostępu do rzetelnych, obiektywnych informacji, a nie do światopoglądów, czy do rozpalonych dużymi pieniędzmi emocji. Z tego też powodu zamierzam zupełnie zignorować demonstracje i pikiety, jakie zapowiadają zarówno obrońcy przywilejów pracodawców zatrudniających osoby niepełnosprawne, jak i inne organizacje osób niepełnosprawnych, które domagają się odebrania pieniędzy tym pierwszym i przekazania ich na rzecz organizacji społecznych. Cóż pikietować każdy może trochę lepiej, lub trochę gorzej. Zwieźć grupę rozeźlonych ludzi pod Sejm to ani sztuka, ani nowina - jest tam na to nawet specjalny placyk. Mam nadzieję, że będzie słonko i nikt kataru nie załapie, ale musiałbym być ostatnim naiwnym, żeby uwierzyć, że kto głośniej krzyczy ten ma rację. Do mnie należy wsłuchiwać się w głos tych, którzy w ogóle nie krzyczą, w głos samych niepełnosprawnych. Dlatego nie czuję się sędzią lecz gospodarzem w tej sprawie, bo to między innymi na mnie spoczywa takie pokierowanie strumienia pieniędzy z PFRON-u, aby docierał on jak najskuteczniej tam, gdzie indywidualna osoba realizuje swój plan osiągania życiowej samodzielności. I to właśnie teraz zamierzam zrobić z pełną bezkompromisowością wobec różnych grup nacisku.
Właściciele zpch-ów twierdzą, że nowa ustawa wymusi masowe zwolnienia w ich zakładach oraz obniżki płac. Podziela Pan te obawy?
Nie ma powodów do masowych zwolnień. Wszędzie tam, gdzie do zwolnień dojdzie będziemy mieli do czynienia z faktem, że firma, która się tego dopuściła opierała swoje istnienie nie na normalnych zasadach gospodarki rynkowej, ale na zasadzie łapania kasy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON - przyp. autora). Ja zatrudnienia w takich podmiotach nie nazywam zatrudnieniem chronionym, lecz fikcyjnym. Szefowie takich nierentownych ustrojstw ukazują w dyskusjach swoich niepełnosprawnych pracowników jako źródło samych strat, a nie jako kogoś, kto przynosi firmie zysk. A więc ich praca i zatrudnienie to fikcja, to ukrywanie bezrobocia za państwową kasę, jak w PRL-u ! A do tego to wszystko osłania się aurą humanitarnego dobrodziejstwa pracodawców życzliwie dających pracę tym, których nikt inny by nie zatrudnił.
Jak zatem zmieniać tę sytuację?
Polska jest krajem, który najdrożej kupuje miejsca pracy u takich pracodawców. Z tym możemy śmiało skończyć, bo mamy już nowe pokolenie pracodawców myślących nowocześnie o zatrudnianiu niepełnosprawnych. Od kilku lat mam zaszczyt być przewodniczącym kapituły konkursu "Lodołamacze", w którym widzę co roku setki nowych, ekonomicznie sensownych pomysłów na prowadzenie biznesu z udziałem niepełnosprawnej załogi. Zamiast wielkich sum z PFRON-u widzę nowoczesne technologie, zdobywanie nowych rynków. To warto wspierać! Ale rewolucji nie będzie. Zmiany, jakie proponujemy są rozłożone aż na trzy lata i są bardzo zróżnicowane, co powinno pozwolić wszystkim na dostosowanie się do warunków gospodarki rynkowej. Zmniejszamy wsparcie przede wszystkim tak zwanego chronionego rynku pracy, ponieważ wzrost zatrudnienia następuje na otwartym rynku pracy, a to zdrowy objaw. Jego głównym powodem, według mnie, jest kryzys gospodarczy. Firmy szukając oszczędności zaczęły zatrudniać niepełnosprawnych, aby nie płacić kar do PFRON-u za ich niezatrudnianie. Nie likwidujemy obowiązku zatrudniania 6 proc. osób niepełnosprawnych w załogach firm zatrudniających powyżej 25 pracowników, tak więc ten główny motywator zatrudnienia pozostanie nadal aktualny. Jest też jeszcze jeden niewykorzystany obszar zatrudnienia niepełnosprawnych obywateli. To praca w instytucjach rządowych i samorządowych. One maja takie same obowiązki, jak każdy inny pracodawca, tyle że się z nich praktycznie nie wywiązują. Zatrudniając średnio poniżej dwóch proc. osób niepełnosprawnych płacą z tego powodu z publicznych, czyli z naszych, pieniędzy milionowe kary. Chciałbym doczekać mądrych samorządów, które zamiast wysyłać te pieniądze do Warszawy zainwestują je u siebie w gminie, w powiecie, po prostu w ludzi, pomagając im finansowo w zdobyciu dobrego wykształcenia i w uzyskaniu samodzielności pozwalającej na pracę, choćby w urzędzie.
Dlaczego posłowie chcą zmniejszyć dofinansowanie i ulgi dla zpch-ów zamiast zwiększyć dotację budżetu na PFRON?
Nie mam nic przeciwko zwiększeniu dotacji dla PFRON-u, ale w obecnej dobie studzenia potencjalnego wzrostu deficytu w budżecie państwa wydaje mi się to nierealne i w gruncie rzeczy niekorzystne dla ogółu społeczeństwa. Nikt z nas nie chce chyba doczekać drugiej Grecji w Polsce. Tam też zaczęło się od hojnego spełniania wszystkich słusznych roszczeń finansowych, a skończyło się na tym, że wszyscy mają nic, a w najlepszym razie niewiele. Zegar Balcerowicza tyka również u nas, choć nie miło w to wierzyć. Jestem i zawsze byłem pragmatykiem. Nie pozwolę sobie na to, żeby czekać aż się uda ministrowi finansów uciułać coś dla PFRON-u. Sytuację wsparcia indywidualnych potrzeb osób niepełnosprawnych trzeba ratować teraz, już, a w dodatku jest okazja, aby jednocześnie zmienić ją na lepsze. Tak jest przygotowany projekt, nad którym zaczyna prace podkomisja. A od ministrów, nie tylko od pana Rostowskiego, oczekuję, aby przestali traktować PFRON jak protezę. Często tam, gdzie w poszczególnych resortach pojawiają się wydatki dotyczące niepełnosprawnych, widzę taki polski apartheid. To znaczy działanie w rodzaju: niepełnosprawni? Aaa, to PFRON zapłaci! Jakby ten fundusz był "lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok". Dla mnie najboleśniejszym tego przykładem jest fakt, że bez wsparcia PFRON-u praktycznie nie istniałoby zaopatrzenie ortopedyczne w Polsce. To, co oferuje NFZ nie zmieniło się od ponad dziesięciu lat, a ceny poszły w górę prawie o połowę i żaden z dotychczasowych ministrów zdrowia nic a nic z tym nie robi. Kolejny przykład to wspieranie sportu... I tak dalej, i tak dalej.
Organizacje pozarządowe zarzucają pracodawcom nierzetelną kampanię i nieuprawniony lobbing i twierdzą, że gdyby te działania okazały się skuteczne, to one po prostu znikną z życia społecznego. Czy stowarzyszenia i fundacje mają inne możliwości finansowe niż pieniądze z PFRON-u?
Według mnie organizacje powinny działać w oparciu o kontrakty na realizację usług w zakresie polityki społecznej zawierane z samorządem, który na poszczególnych szczeblach, takich jak gmina, powiat, województwo powinien finansować to, do czego jest ustawowo zobowiązany. Niestety, organizacje nie zawsze znajdują wsparcie w samorządach, dlatego w wielu regionach Polski stworzyły placówki naprawdę tam niezbędne, ale zarazem w pełni zależne od państwowego funduszu, co teraz boleśnie odczuwają przy zmniejszających się dotacjach. Trzeba ten stan zmienić. Fundusz powinien finansować jedynie ogólnopolskie lub pilotażowe innowacyjne przedsięwzięcia. Dlatego, wbrew opinii rządu, chcemy w poselskim projekcie utrzymać osobowość prawną PFRON-u, aby uczynić go narzędziem kreowania polityki państwa wobec aktywizacji osób niepełnosprawnych. O tym, co dalej, co za PFRON-owskie pieniądze powinno zakupić państwo od organizacji pozarządowych, od samorządów, od pracodawców, aby wszystkim niepełnosprawnym Polakom żyło się bardziej samodzielnie, będziemy dyskutować aż do skutku w przyszłym roku. Ale żeby w ogóle było o czym mówić, trzeba teraz wdrożyć projekt poselski. Inaczej PFRON w lutym zbankrutuje.
Dziękuję za rozmowę.
O podzielonym w sprawie ustawy o rehabilitacji środowisku osób
niepełnosprawnych można przeczytać w sobotnim artykule Grzegorza
Franki.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz