Więcej niż zabawa
Mariusz Strzyżewski ma około 60 złotych. Medali. - On jest bardzo zdolny ruchowo. Po roku treningów już miał złoto – nie może się go nachwalić Agata Torbicz, jego wieloletnia trenerka. Czego dotknie, zamienia w złoto. Lekkoatletyka, koszykówka, piłka nożna, jazda na łyżwach, wrotkach, badminton – trudno wymienić wszystkie dyscypliny, w których przez kilkanaście lat sięgał po medale.
Mariusz ma 22 lata, jest niewysoki, za to bardzo wysportowany, ma sylwetkę wyczynowca. Krępuje się rozmawiać z dziennikarzem, jednak pojedynczymi wyrazami i krótkimi zdaniami odpowiada na pytania. Ale w końcu nie jemu pierwszemu język staje kołkiem po skierowaniu w jego stronę mikrofonu. Najbardziej lubi badminton, w którym wystąpi na Europejskich Letnich Igrzyskach Olimpiad Specjalnych (ELIOS) w Warszawie. Jego celem jest zawsze złoto. Srebro nie wchodzi w rachubę. Lubi trenować i bardzo cieszy się na te Igrzyska. - Zidane’a – odpowiada zapytany, kogo najbardziej chciałby na Igrzyskach zobaczyć.
3,2 mln zawodników
Niestety, Zinedine Zidane w ostatniej chwili zrezygnował z przyjazdu. Miał być jedną z zagranicznych gwiazd obecnych na Igrzyskach, które odbędą się w Warszawie w dniach 18-23 września. Będą za to Simply Red oraz szef FIFA Sepp Blatter z Johanem Cruyffem. W wydarzeniu weźmie udział 1500 zawodników i 600 trenerów z 56 krajów, do tego 2000 wolontariuszy oraz 1500 członków rodzin i przyjaciół.
Olimpiady specjalne propagują sport osób z niepełnosprawnością intelektualną. Powstała w latach 60. w USA organizacja działa dziś w 168 krajach na całym świecie, skupiając 3,2 mln sportowców, spośród których 17 tys. to Polacy. Pierwsze ogólnopolskie igrzyska odbyły się w 1987 r. Zawodów różnego szczebla i imprez w olimpiadach specjalnych na całym świecie odbywa się 20 tys. rocznie. Jednak światowe i kontynentalne letnie igrzyska organizowane są co cztery lata, dlatego wybór Warszawy na organizatora Europejskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych to duże wyróżnienie. O organizację tej imprezy starały się też Antwerpia, Madryt i Lizbona.
- Było wiele powodów, dla których Warszawa została wybrana – tłumaczyła Mary Davis, dyrektor zarządzająca Olimpiad Specjalnych na rejon Europy i Eurazji. – Jeden to bardzo silny program olimpiad specjalnych. W Polsce prowadzone są one przez wiele lat, to cudowna organizacja z tysiącami sportowców. Polacy zaprezentowali też bardzo dobrą ofertę i plan tych igrzysk.
W olimpiadach specjalnych uprawia się te same dyscypliny, co w sporcie pełnosprawnych. Zimowe i letnie. W warszawskich Igrzyskach to: lekkoatletyka, piłka nożna kobiet, trójbój siłowy, tenis stołowy, koszykówka, tenis, badminton, bowling i jazda szybka na wrotkach. Byłoby jeszcze pływanie, gdyby w Warszawie był basen z odpowiednio pojemnymi trybunami. Zasady rozgrywania poszczególnych konkurencji są takie same jak wszędzie, czasem trzeba tylko nieco je dostosować do możliwości zawodników. Niepełnosprawności intelektualnej może bowiem towarzyszyć fizyczna. Wówczas zamiast biegu na 100 m jest np. chód z asystą na 25 m.
Bezpieczniki
Podstawową zasadą olimpiad specjalnych jest danie każdemu szansy na zwycięstwo. Jeśli nie nad przeciwnikiem, to choćby nad własnymi słabościami, niezależnie od tego, na jakim poziomie te słabości będą. By jednak umożliwić zdobycie medalu, wyrównuje się szanse. Podczas zawodów sportowcy najpierw biorą udział w preeliminacjach. Na podstawie uzyskanych wyników lub obserwacji trenerów przydzielani są do grup liczących od 3 do 8 zawodników o zbliżonej sprawności. W tych małych grupach każdy ma szansę na medal.
To piękna idea, jednak nie dla wszystkich. Zdarzały się
nadużycia, by zwycięstwo było pewne.
- Trenerzy ustawiali, to było nie fair – wspomina Agata Torbicz,
która na warszawskich Igrzyskach koordynuje zawody bowlingowe. –
Mówili zawodnikowi: teraz biegnij wolniej, będziesz ostatni, a jak
będą finały, to pobiegniesz normalnie.
By obronić niewinność tego sportu, w olimpiadach specjalnych zastosowano kilka „bezpieczników”. Jeśli wynik z preeliminacji jest dużo słabszy od tego z finału, zawodnik jest dyskwalifikowany i zajmuje ostatnie miejsce. Na międzynarodowe zawody jeżdżą zazwyczaj złoci medaliści igrzysk krajowych.
Inny „bezpiecznik” ma wyperswadować trenerom bezwzględne „ciśnięcie na wynik”, byle tylko wyjechać za granicę. Ponieważ miejsc na międzynarodowych zawodach może być kilka, a zwycięzców grup sprawnościowych kilkudziesięciu, organizuje się oficjalne losowanie spośród złotych medalistów. Opiekunów, którzy z nimi pojadą, losuje się zaś spośród trenerów wybranych zawodników.
Na międzynarodowych zawodach nie ma oficjalnych tabel medalowych. Nie są notowane rekordy. Nie można też za bardzo eksploatować najsprawniejszych zawodników kosztem innych. Sportowiec olimpiad specjalnych może startować jedynie w dwóch dyscyplinach letnich, jednej zimowej i w grze zespołowej. Każdy chce trenować i wygrywać, nie tylko najsprawniejsi. Bo, wbrew obiegowym opiniom, dla zawodników z niepełnosprawnością intelektualną nie tylko udział w zawodach jest ważny. - Wiedzą, że zwycięstwo to zwycięstwo i niektórzy nawet płaczą, jak się nie uda – mówi Agata Torbicz. – Start jest ważny, ale biegną po medal.
By nieco załagodzić gorycz porażki, na podium stają wszyscy uczestnicy rywalizacji. Pierwsza trójka dostaje medale, pozostali – wstążki. Ceremonia dekoracji jest bardzo uroczysta, ma być najważniejszym momentem. Cała ta oprawa ma zachęcać do regularnych treningów, bowiem sport osób z niepełnosprawnością intelektualną jest czymś więcej niż tylko zabawą.
Sport to zdrowie
Regularne treningi i rywalizacja na zawodach to wszechstronna
rehabilitacja.
- U osób niepełnosprawnych intelektualnie bardzo istotne jest
trenowanie systemu wydolnościowego, krążeniowo-oddechowego –
podkreśla Agata Torbicz. – Oni dłużej pozostają młodzi. Ci, którzy
nie trenują, bardzo szybko się starzeją.
Ruch pozwala walczyć z otyłością, sport uczy zaś samodzielności, a także uspołecznia – pozwala nawiązywać kontakty. To znakomity sposób na nudę. Zawodnicy żyją sportem, często nie mogą się doczekać treningu czy zawodów. Opanowanie zasad konkretnej dyscypliny sportu rozwija też intelektualnie. Nie każdego zawodnika da się jednak wszystkiego nauczyć. - Miałam takiego zawodnika, był niepełnosprawny intelektualnie, ale miał wrodzone ruchy biegacza – wspomina Agata Torbicz. – Nie było na niego mocnych jeżeli chodzi o bieganie i to na długie dystanse. Ale ani w dal, ani wzwyż nie skoczył. Konkurencje techniczne były dla niego nie do opanowania.
Od stopnia niepełnosprawności intelektualnej uzależniony jest
trening. Czasem trzeba uczyć małymi kroczkami, innym razem dobre
wyniki daje nauka przez naśladowanie ruchów. W olimpiadach
specjalnych startują głównie zawodnicy z co najmniej umiarkowanym
stopniem niepełnosprawności intelektualnej. Stworzono nawet
specjalny program dla osób z głęboką niepełnosprawnością. To tzw.
trening aktywności motorycznej, gdzie brawami i medalami nagradza
się zawodników, którzy często żyją w swoim świecie, a jednak są w
stanie przepłynąć z asystą pięć metrów na basenie czy choćby
dotknąć piłki.
W olimpiadach specjalnych mało jest za to zawodników z lekkim
stopniem niepełnosprawności intelektualnej. Oni mogą startować
nawet w paraolimpiadach, które bywają mylone z olimpiadami
specjalnymi. Zresztą osoby z lekkim stopniem czasem wstydzą się
przynależeć do olimpiad specjalnych.
W polu i w lesie
Nie tylko oni nie do końca rozumieją ideę olimpiad specjalnych.
Problemy z tym miewają także rodzice zawodników. Czasem uważają, że
wszystko im się należy – ich dziecko ma mieć zapewniony strój
sportowy i ma brać udział we wszystkich zawodach. Bywa też
odwrotnie.
- Rodzice mówią miesiąc przed imprezą wyjazdową: „sorry, ale moje
dziecko nie pojedzie, bo potrzebne jest do pracy w polu” – mówi
Bogusław Gałązka, dyrektor ELIOS. – Były takie sytuacje.
Próbowaliśmy tłumaczyć, słuchajcie państwo, to jest reprezentant
Polski. Nie ma rozmowy, ojciec sam nie poradzi sobie w polu.
Słaliśmy prośby do samorządu. Były takie sytuacje, gdy burmistrz
jednego z miast podjął decyzję o sfinansowaniu pracownika
fizycznego do pracy w lesie, bo syn musiał wyjechać na igrzyska
światowe do Kanady, a tato mu nie pozwalał. No i pojechał.
Zawodnicy olimpiad specjalnych pochodzą z różnych środowisk. Mogą to być ciepłe, fajne domy, ale mogą być i rodziny patologiczne. Dla dzieci z takich rodzin sport w ramach olimpiad specjalnych jest szansą, choć, żeby mogli wyjść ze swego środowiska, muszą spotkać na swej drodze życzliwych ludzi. Agata Torbicz podkreśla, że bardzo łatwo jest im zejść na złą drogę, szczególnie, że większość kończy starty koło trzydziestki. - Bardzo łatwo ulegają wpływom – tłumaczy. – Papierosy, alkohol, głupi koledzy. Bardzo im to imponuje, niestety.
Przegrał z telebimem
Sport w ramach olimpiad specjalnych zbliża do społeczeństwa. Gdy
Mariusz Strzyżewski grał pokazowy mecz w badmintona ze sportowcem
pełnosprawnym, po ruchach trudno było poznać, który z nich jest
zawodnikiem olimpiad specjalnych. Starszy o trzy lata brat
Mariusza, Andrzej, przez miesiąc nie znalazł pogromcy na tablicy
najlepszych wyników kręgielni w Sadyba Best Mall, gdzie bezpłatnie
trenuje co tydzień grupa Agaty Torbicz. W tym samym czasie na
innych torach grają różni ludzie, lecz trenerka podkreśla, że nie
zdarza się, żeby ktoś nieprzychylnie komentował. Owszem ludzie
przyglądają się, czasem biją brawo.
- Zdarzało się też, że mój Daniel podpowiadał nawet dziewczynom,
które grały obok, jak trzeba rozbieg zrobić, bo pani tak uczyła –
śmieje się trenerka.
Taka integracja występuje też w lokalnych środowiskach. Zdarza się, że zawodnik, który wrócił ze światowych igrzysk, staje się kimś. - Nagle znajduje się na piedestale w tej wiosce, w której dotychczas rodzice się wstydzili, że on chodzi do szkoły specjalnej – mówi Małgorzata Strzałkowska, dyrektor ds. sportu ELIOS. – A teraz jest mistrzem, bo uścisnął rękę Arnolda Schwarzeneggera na jakichś zawodach, ma z nim zdjęcia, ma medal i był gdzieś w dalekich stronach, Japonii czy Stanach Zjednoczonych.
Wiele emocji jest też na samych zawodach. - Popłakałam się z Andrzejem w Szanghaju, jak on zdobył złoty medal w kręglach – wspomina Agata Torbicz. – On się poryczał, wyleciał do mnie z tym medalem z podium i ja też się wtedy wzruszyłam. - Pamiętam, spłakałem się strasznie – potwierdza Andrzej Strzyżewski.
W ogóle igrzyska olimpiad specjalnych obfitują we wzruszające momenty. Agata Torbicz pamięta choćby pomyłkę trenera, który w sztafecie biegaczy wystawił zawodnika z autyzmem nie na ostatniej, jak zawsze, lecz na drugiej zmianie. - No i koniec – śmieje się trenerka. – Z pałeczką biegł do końca, minął wszystkich zawodników.
Zdarzają się też piękne gesty, gdy zawodnik pomaga wstać rywalowi, który przewrócił się w trakcie biegu. Zwycięstwo faworyta też nie musi być pewne, bo podczas występu przykuje jego uwagę np. ładna dziewczyna.
Dyrektor Gałązka pamięta europejskie igrzyska w Holandii, gdy
jeden z zawodników na 800 m mocno wyprzedził pozostałych. - Wyszedł
na prostą i wtedy zobaczył się na telebimie – wspomina. – Zatrzymał
się i zaczął do siebie machać, bo pierwszy raz się na telebimie
zobaczył. Trenerzy krzyczeli, ale taki hałas był na trybunach, że
nie słyszał i macha tymi rękami. Dwóch go wyprzedziło, zorientował
się, że trzeba biec, wyprzedził ich, wyszedł na prostą i znowu
telebim, zatrzymał się, bo widział siebie. W końcu przybiegł drugi,
a spokojnie mógł być pierwszy. Ale to pokazuje też, że poza
nastawieniem na medal, jest też taka naturalna radość.
Takie wydarzenia uzmysławiają, że olimpiady specjalne potrafiły
zachować niewinność w często bezdusznym świecie współczesnego
sportu.
Więcej o Europejskich Letnich Igrzyskach Olimpiad Specjalnych:
www.warsaw2010.eu
Wstęp na zawody sportowe jest bezpłatny. Program zawodów:
http://www.warsaw2010.eu/pages/strona-glowna/sport/program-zawodow.php
Matka Olimpiad
„Rosemary robiła to wszystko – wiosłowanie, wspinaczkę – tak jak ja albo i lepiej. Mogła chodzić szybciej i na dłuższe dystanse niż ja” – pisała Eunice Kennedy o siostrze swojej i prezydenta USA Johna Fitzgeralda.
Rosemary, cierpiąca na lekką niepełnosprawność intelektualną, była skrzętnie ukrywana przez możną rodzinę Kennedych. Eunice, już wówczas Shriver, wyjawiła prawdę o siostrze w 1962 r. nie godząc się na powszechne wówczas izolowanie takich osób w ciemnych zakamarkach domów lub jeszcze straszniejszych ośrodkach. Zaczęła organizować w rodzinnej posiadłości obozy sportowe dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. W 1968 r. w Chicago z jej inicjatywy odbyły się pierwsze igrzyska olimpiad specjalnych. Brali w nich udział zawodnicy z dwóch tylko krajów: USA i Kanady. W światowych igrzyskach w 2007 r. w Szanghaju zawodnicy reprezentowali już 160 państw. Eunice zmarła w 2009 r. Jej dzieło kontynuuje syn, Timothy, oraz miliony ludzi na całym świecie.
Więcej o Eunice: www.eunicekennedyshriver.org.
Michał Olszański
dziennikarz radiowy i telewizyjny, ambasador ELIOS
Od 15 lat zajmuję się sportem w radiu i cały czas powtarzam:
tak prawdziwej idei sportu, jaką mają olimpiady specjalne, już
nigdzie więcej nie ma. One się obroniły dlatego, że cały czas jest
ta zasada równych szans, podziału sportowców na grupy, rywalizacja
na danym poziomie, że jeden jest blisko drugiego. To czyni z tych
zawodów coś fantastycznego. A rodzaj przeżywanych emocji,
szczęścia, poczucia porażki, satysfakcji niebywałej, to trzeba
przeżyć, trzeba zobaczyć. Sport jest ważny dla tych osób, bo proszę
spojrzeć, jak wygląda ich codzienność. Na ogół są w jakichś
ośrodkach, skazani na siebie. Ich relacje ze światem zewnętrznym
nie są zbyt duże. Mają szczęście ci, którzy są w swoich rodzinach,
czyli opiekują się nimi rodzice. Jednak sport daje szansę.
Zawodnicy w rytmie tygodniowym mają zajęcia, które pozwalają im
doskonalić swoje umiejętności. Dzięki temu rośnie poczucie własnej
wartości i przychodzi moment, że ja się chcę nimi pochwalić przed
innymi. Nie tylko przed ojcem, mamą, wychowawcą czy trenerem. Chcę
pokazać innym, że potrafię. A na zawodach są ludzie, można się
pochwalić, pokazać się, zobaczyć z innymi. To jest moment, kiedy
oni budują swój świat wartości.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Dorabiasz do świadczenia z ZUS-u? Dowiedz się jak zrobić to bezpiecznie
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowa przestrzeń w DPS-ie „Kombatant”
- Instytut Głuchoniemych z umową na modernizację
- Mattel® dostosowuje swoje kultowe gry do potrzeb osób nierozróżniających kolorów!
Dodaj komentarz