Nikt mi nie zabroni, nawet ZUS!
Oszołomieni wyciągali ręce. Z niepewnością przyjmowali to, co było im dawane. Czasem się kłaniali, obdarzali szerokim uśmiechem i dobrym słowem. Kiedy indziej uciekali w popłochu, za rogiem wyrzucając niechciany nabytek, wycierając ręce, jakby choroba była zaraźliwa. Brali ode mnie ulotki znanej sieci komórkowej, gdy pełna wiary zbierałam na wymarzone wakacje.
Pierwsze zlecenia dostałam w wieku nastoletnim. Były to czasy, gdy codziennie zaglądałam do internetu i odpowiadałam na kilka ogłoszeń. Nie mając doświadczenia zawodowego, kusiłam ceną. A potem przez wiele godzin tworzyłam teksty do internetu. Często za tak śmieszną stawkę godzinową, że rozsądniejsi ludzie kpili, iż moja praca to sztuka dla sztuki. Potem ja ich wyśmiałam, gdy mając bogate portfolio, zaczęłam dyktować warunki cenowe.
W swoim życiu pisałam już chyba wszystko: wśród zleceń były zarówno bajki dla dzieci, jak i opisy produktów do sklepu erotycznego. Tworzyłam felietony, treści na strony www... Często z branż, o których najpierw musiałam się wiele nauczyć. Moment zdobywania wiedzy lubiłam najbardziej. Od dziecka lubiłam pisać, więc rozwój w branży copywriterskiej był dla mnie naturalny. Ale jako nastolatka robiłam znacznie więcej.
Przez krótki czas chodziłam z ulotkami. To była świetna okazja do rozwoju umiejętności interpersonalnych. Bo praca to nie tylko pieniądze, ale też doświadczenie. Dla kogoś, kto był tak chorobliwie nieśmiały jak ja, rozdawanie ulotek stanowiło terapię szokową.
Zgłaszałam się też do zleceń graficznych. Uczyłam się projektowania graficznego, a potem uznałam, że to kolejna świetna okazja do zarobienia pieniędzy. Próbowałam robić biżuterię – tu akurat poległam. Nauczyłam się jednego: talent plastyczny mam mizerny.
Nigdy jednak się nie poddawałam, nim spróbowałam.
Pierwsza praca sama mnie znalazła. Gdy któryś raz z rzędu zgłosiłam się do wyborów Miss Polski na wózku jako kandydatka, prezes Fundacji Jedyna Taka zwróciła uwagę na mój długi opis samej siebie. Zostałam zatrudniona. Pracowałam zdalnie, rozwijałam się i, co najważniejsze, lubiłam to. Potem zaczęłam programować – najpierw na studiach, następnie zawodowo. Był moment, gdy pracowałam w dwóch firmach i nie odchodziłam od komputera przez 13 godzin dziennie. Robiłam grę i wierzyłam w jej sukces. Ostatecznie nadeszła fala goryczy: nie dostałam wynagrodzenia za kilka miesięcy pracy. Nie żałuję jednak tamtego wysiłku. Nigdzie nie nauczyłabym się tak wiele w tak krótkim czasie.
Teraz znów programuję zawodowo. Piszę też artykuły, robię strony www. Co jakiś czas prowadzę szkolenie programistyczne lub mam wystąpienie motywacyjne.
Na każde zlecenie, które dostaję, pracowałam latami. Każde doświadczenie, każda rozdana wizytówka, każde wystąpienie na kole naukowym, konwencie i każda godzina ciężkiej pracy zaowocowały tym, że teraz zawiesiłam rentę, bo przekroczyłam wszystkie progi podatkowe.
I dlatego gdy ktoś mi mówi, że nie pracuje, bo nie może, mam ochotę go wyśmiać. Mam rdzeniowy zanik mięśni, mieszkałam w małej miejscowości i miewałam już okresy bezrobocia, gdy nie mogłam nic znaleźć. Wiem, że to każdego dopadnie. Raz nawet wyleciałam z pracy – nie dlatego, że coś zawaliłam, tylko potrzebowali bardziej doświadczonego programisty. Nie wierzę w to, że ktoś nie może – świat idzie do przodu i rynek pracy się zmienia. Można wypełniać ankiety, uzupełniać dokumentację, rozmawiać przez telefon, odpisywać na mejle, być dziennikarką, prowadzić social media czy rozwijać się jako wirtualna asystentka. Warto poświęcić ulubiony serial na rzecz nauki nowej umiejętności.
Nikt mi nie zabroni pracować, bo dzięki pracy funkcjonuję w społeczeństwie. Ty też możesz. A jeśli się boisz, bo w orzeczeniu masz napisane: „całkowita niezdolność do pracy”, to skończ z tym i przeczytaj Konstytucję RP. W naszym kraju gwarantuje ona prawo do pracy i nikt nie może go odebrać. Tak odpowiedział mi prawnik, gdy poszłam do niego z tą wątpliwością. Powodzenia!
Sylwia Błach – pisarka, blogerka, działaczka społeczna, modelka, ambasadorka kampanii Dotykam = Wygrywam, promującej samobadanie piersi. Wolontariuszka Fundacji Jedyna Taka, laureatka stypendium ministra za wybitne osiągnięcia. Wyróżniona przez markę Panache w konkursie Modelled by Role Models Nowy Wymiar Piękna jako „Wzór do Naśladowania”. Finalistka konkursu Mocne Strony Kobiety magazynu „Cosmopolitan”. Pracuje jako programistka i jest doktorantką na kierunku: informatyka. Choruje na rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku. Prowadzi blogi, jeden poświęcony literaturze, niepełnosprawności, programowaniu i podróżom, a drugi – modzie i urodzie. W 2017 r. znalazła się w I edycji Listy Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: sylwiablach.pl.
Artykuł pochodzi z nr 6/2018 magazynu Integracja.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).
Komentarze
-
Renta i praca
09.03.2019, 14:54Wiele razy był podejmowany ten temat praca-renta.Napiszę w skrócie nie przedłużając.Nigdy orzecznik ZUS(medycyna pracy) nie będzie w stanie rozeznać się po 5min. badaniu czy ktoś jest zdolny czy nie.Właściwie wie to tylko dany człowiek,czy czuje się na siłach przez 8 lub 4 czy tez 10 godzin pracować fizycznie czy umysłowo.Zazwyczaj jeśli podejmuje się pracę odbierana jest renta,tzw.cudowne uzdrowienie.Choć mam bardzo mało lat pracy uważam się już za niezdolnego do pracy,ze względu na zbyt duży postęp choroby i coraz większą ilość medykamentów,powodujących spadek wydolności w stopniu bardzo znacznym.Oczywiście dla organu rentowego jestem zdrowy(zawsze coś można jak nie umysłowa to fizyczna,to żebrać na ulicy,śpiewać itp.).Ale wracając do artykułu nie każdy kto jest biurowcem może zostać fizycznym i odwrotnie,o czym zapomina często ZUS.Przekwalifikowania czasem to nieporozumienie i strata czasu i pieniędzy.Takie rzeczy muszą być przemyślane i czy dany człowiek spełni się na określonym stanowisku pełniąc wcześniej funkcję zupełnie niezwiązaną z obecną.Reasumując przyznanie renty nie powinno zależeć od lekarza medycyny pracy urzędującego w ZUS,powinny być to odrębne instytucje od ZUS,losowanie lekarzy,a ZUS powinien tylko wydawać decyzję na podstawie tego co dostaje do ręki wg.określonych wzorców niepełnosprawności.odpowiedz na komentarz -
Drogie dziecko.
19.02.2019, 20:51Zanim pomyślałam o rencie pracowałam już 25 lat i byłam m.in. po dwóch udarach, porażeniu czterokończynowym, chorobie mięśni, chemioterapii i wielu, wielu innych dolegliwościach. Na komisji w ZUS orzecznik powiedział, że po raz pierwszy ma do czynienia z tak schorowaną osobą. Pracowałam tak długo ponieważ pracodawca pozwolił mi na to, abym miesiącami przebywała na L4. Gdybym pracowała u prywaciarza napewno by mnie dawno zwolnił. Miałam dobrą pracę, byłam pełną życia kobietą. Praca, dom, dziecko. A tu nagle choroba. Zawsze myślałam, że całkowita niezdolność do pracy jest przyznawana dopiero wtedy, gdy naprawdę nie jest już człowiek w stanie pracować. Mam napisane ,że nie mogę podjąć żadnej pracy i nie mogę sama egzystować. Nie każdy może pracować, bo po prostu nie jest w stanie. Dobrze, że możesz pracować i realizować się, życzę Ci zdrowia i biorę poprawkę na Twój młody wiek. Młodość nie słucha innych, wie wszystko. Serdecznie pozdrawiam.odpowiedz na komentarz -
BOHATERKA NA GARNUSZKU ...
24.01.2019, 18:34Ale rentę nadal Pani pobiera ? . Więc nie ma się czym chwalić . Naprawdę .odpowiedz na komentarz -
Droga Sywlio
23.01.2019, 23:33Są ludzie, którzy naprawdę nie są wstanie pracować, zrozumiesz to kiedyś, kiedy nie będziesz wstanie nic wokół siebie zrobić. Nie każdy ma tak sprawny umysł aby programować, projektować, itp, nie każdy nadaje się do rozmów telefonicznych, czy obsługi komputera dłużej niż godzinę dziennie. Pracowałam do póki mogłam, byłam rozchwytywana, potem już nie dałam rady, dostałam rentę czasowo, a później nie przyznano mi jej ponieważ mam zbyt bogate wykształcenie i doświadczenie zawodowe, dla nich mogę pracować na leżąco w domu. Pewnie i tak, ale co zdziała człowiek, który codziennie jest na bardzo dużych dawkach opioidów, które ledwie działają?odpowiedz na komentarz -
Brawo!
23.01.2019, 15:38Gratuluję postawy życiowej. Rozumiem, że tu nie idzie o porównania do innych, tylko o filozofię życia. Bohaterka zaraża optymizmem i szczerze jej tego zazdroszczę. Na swój sposób jest moim wyzwaniem i wzorem do naśladowania.odpowiedz na komentarz -
Taki kraj
17.01.2019, 21:24Ja pracowałem w instytucji państwowej (MON). jak się dowiedzieli, że dostałem orzeczenie o niepełnosprawności nie wiedzieli jak się mnie pozbyć. Wywalą no to może się kuternoga odwołać. Znaleźli sposób. Zlikwidowali stanowisko. Prace można znaleźć. Na przykład w ochronie na bazarze albo parkingu. za 700 zł do ręki siedząc całe dni i noce. A jak się ZUS dowie to zabierze rentę. Znam to z autopsji. Ale nie wolno się poddawać. Jest jeszcze szara strefa. :-)odpowiedz na komentarz -
"I dlatego gdy ktoś mi mówi, że nie pracuje, bo nie może, mam ochotę go wyśmiać." Czyli nie rozmawiałaś nigdy z ludźmi, którzy naprawdę nie mogą pracować. Jeżeli nawet 80% ludzi z orzeczeniem "całkowita niezdolność do pracy" może pracować to wpisem powyżej obrażasz pozostałe 20%.odpowiedz na komentarz
-
Całkowita niezdolność do pracy
15.01.2019, 14:21Podczas szkolenia dot. niepełnosprawności powiedziano mi, że "całkowita niezdolność do pracy" oznacza tak naprawdę całkowitą niezdolność do pracy w normalnych warunkach, nie do pracy w ogóle. Ponoć nawet niektórzy biegli mają problemy z tym sformułowaniem.odpowiedz na komentarz -
same sukcesy, gdy nie ma się psychicznych blokad
14.01.2019, 19:55Brawo! Nigdy się poddawałaś i oby zawsze tak było!odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz