Irena Sikora-Mysłek. Pielęgniarka z powołania – wyróżnienie 2018
Ówczesne aparaty słuchowe były duże, kłopotliwe w użyciu i 15-letniej wówczas dziewczynie odbierały pewność siebie. Mimo to, zdecydowała się na naukę w szkole pielęgniarskiej. Chciała zrozumieć, jak wygląda droga zdrowego człowieka do niepełnosprawności i uzależnienia od innych. Szybko odkryła, że pielęgniarstwo to jej życiowe powołanie.
Pierwszą rzeczą, jaką zapamiętała po wybudzeniu po operacji, było poczucie winy. Może gdyby trafiła do szpitala wcześniej? Może gdyby powiedziała, że ból jest dokuczliwy? Nie zrobiła tego. Te pytania zadaje sobie już od niemal 30 lat. Wtedy bardziej od choroby bała się, że dołoży rodzicom problemów.
- Moja mama ciężko pracowała w mleczarni – wspomina Irena Sikora-Mysłek. – Rodzice starali się nam zapewnić wszystko, co niezbędne, ale płacili za to ogromnym wysiłkiem. Nie chciałam być tą, która im dokłada zmartwień. O to samo bałam się, gdy mnie zabrali do szpitala z zapaleniem i przy okazji zakażeniem wyrostka. Nie chciałam, by wzywali mamę.
Miała wtedy 15 lat. Nie pamięta, jakie były pierwsze słowa mamy po operacji. Nie usłyszała ich. Nie usłyszała też niczego innego. Słowa czytała z ruchu ust. Gentamycyna zastosowana w zbyt dużej dawce, w stosunku do jej niewielkiej wagi, uszkodziła słuch.
Zaczęło się szukanie odpowiedzi i stawianie diagnozy. Niestety, trwało zbyt długo. Za późno postanowiona diagnoza spowodowała, że skutki były już nieodwracalne.
Sadzana w ostatniej ławce
Ówczesne aparaty słuchowe były duże, kłopotliwe w użyciu i 15-letniej wówczas dziewczynie odbierały pewność siebie. Mimo to, zdecydowała się na naukę w szkole pielęgniarskiej. Chciała zrozumieć, jak wygląda droga zdrowego człowieka do niepełnosprawności i uzależnienia od innych.
Szybko odkryła, że pielęgniarstwo to jej życiowe powołanie. Nie chciała robić niczego innego w życiu, ale droga do wymarzonego czepka pielęgniarskiego wymagała codziennego pokonywania przeszkód. Nieakceptowana w środowisku, oczekującym nieskazitelnego wyglądu, sadzana w ostatniej ławce, skąd niewiele słyszała, bojąc się o wyniki matury. Kłopoty miała również na lekcjach WF.
- Wtedy jeszcze miałam trudności z szybkim myśleniem – mówi. – Potrzebowałam czasu na skupienie, ale nadrabiałam to zręcznością w rękach.
Najbardziej lubiła praktykę i kontakt z pacjentem. Jednak rzucające się w oczy aparaty słuchowe nie budziły zaufania. Na dyżury z nią trafiały koleżanki z polecenia. Bacznie się przyglądały każdej decyzji, każdemu ruchowi. Dopiero zmiana szpitala przyniosła lepszą atmosferę w pracy. Potem nastąpił też przełom w życiu osobistym.
- Zobaczyłam go w autobusie i od razu wiedziałam. Biła z niego taka siła i spokój – wspomina.
Plan dla syna
Wrażenie było obopólne. Wtedy przyszły jeszcze mąż po całym szpitalu szukał pięknej... salowej z niedosłuchem. Nikt takiej nie znał. Nie krył zdziwienia, że osoba z niepełnosprawnością pełni funkcję pielęgniarki. Dzisiaj oboje śmieją się z tamtego nieporozumienia. Z kolejnymi problemami mierzyli się już razem.
Ciąża przyniosła jeszcze głębsze uszkodzenie słuchu, a także migreny, które zaburzały codzienne życie rodziny. Wkrótce doszła do tego choroba nowotworowa męża. Jednak pielęgniarka z powołania znalazła w tym wszystkim motywację do działania.
- Pomyślałam że muszę się rozwijać dla mojego syna – mówi mama 18-letniego już młodzieńca. – To dla niego chciałam czegoś więcej.
Swój plan zaczęła od wygrania konkursu na stanowisko Pielęgniarki Koordynującej Pracą Poradni Przyszpitalnych i Rejestracji Centralnej. Dzisiaj zasiada w zarządzie kilku branżowych organizacji, działa w organizacjach charytatywnych, rozwija karierę naukową, pisze doktorat i spełnia się w roli wykładowcy. Prowadzi prywatną praktykę pielęgniarką i w roli eksperta jest gościem wielu konferencji.
Nadal najbardziej lubi kontakt z pacjentem, ale niedługo przed nią kolejny przełom. Za kilka miesięcy, dzięki nowym implantom, usłyszy swój głos.
- Wiele sobie po tym zabiegu obiecuję, ale jestem też gotowa na jakieś nieprzewidziane zdarzenia – podkreśla. – Może niektórych rzeczy będę musiała się nauczyć od nowa, ale warto próbować i iść do przodu.
Patronat honorowy
Małżonka Prezydenta RP
Agata Kornhauser-Duda
Partner instytucjonalny
Konkurs współfinansowany ze środków PFRON
Partnerzy główni
Partnerzy
Patronat medialny
Organizator
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz