Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Jak współtworzyć Euro 2012?

23.06.2010
Autor: Tomasz Przybyszewski
Źródło: inf. własna

Na piłkarskie Mistrzostwa Europy w 2012 r. potrzebnych będzie tysiące wolontariuszy. Bez nich trudno wyobrazić sobie organizację tak wielkich imprez sportowych. Czy każdy będzie mógł zostać wolontariuszem na Euro?

Podczas Euro 2012 wolontariat organizowany będzie w dwóch obszarach – na obiektach sportowych i w pozostałej przestrzeni publicznej. Za pierwszy z nich, czyli głównie obsługę na stadionach i w strefach kibica, odpowiada UEFA, a z jej ramienia spółka Euro 2012 Polska. Resztą, czyli pomocą gościom, kibicom, turystom na lotniskach, dworcach, w dotarciu do stadionów, zajmuje się zespół czterech polskich miast-gospodarzy oraz spółka PL.2012.

Już dziś wiadomo, że w samej przestrzeni publicznej potrzeba będzie co najmniej 2830 wolontariuszy. Ma to być przekrój społeczeństwa, a więc kobiety i mężczyźni, osoby młode i starsze.

-  Trzeba budować takie poczucie, że to jest nasz turniej, że to my jesteśmy gospodarzami, że to my jesteśmy ambasadorami tego przedsięwzięcia - my, tutaj mieszkający obywatele – powiedział Marcin Herra, prezes zarządu spółki PL.2012 podczas zorganizowanej 22 czerwca w Warszawie konferencji „Wolontariat sportowy szansą na rozwój aktywności i spójności społecznej”.

Zdaniem Marcina Herry, wśród wolontariuszy jest naturalnie miejsce dla osób z niepełnosprawnością. - Bardzo chcemy, żeby też pomagały przy organizacji, żeby były aktywne, widoczne w przestrzeni publicznej - podkreślił.

Rekrutacja za rok
Podstawowe warunki są spójne dla wszystkich kandydatów na wolontariuszy w przestrzeni publicznej na Euro 2012. Są to: ukończone 18 lat, komunikatywna znajomość języka angielskiego i wolny czas podczas imprezy.

Paweł Aleksandrowicz, specjalista ds. wolontariatu spółki PL.2012 zaznacza jednak, że poziom sprawności będzie miał znaczenie przy doborze zadań dla poszczególnych osób. Nie jest bowiem tak, że każdy wolontariusz zajmuje się wszystkim. Każdy ma konkretnie przydzielone zadanie.

- Pewne zadania wymagają pełnej sprawności – tłumaczy Paweł Aleksandrowicz. – Przykładem może być wolontariusz, który pracuje na parkingu „park & ride”. Może być zmuszony do szybkiego przemieszczania się. Czasem trzeba szybko gdzieś pobiec, przecisnąć się pomiędzy samochodami. To jest miejsce, gdzie potrzeba pełnej sprawności fizycznej.

Kamila Czerwińska, menedżer ds. wolontariatu w działającej z ramienia UEFA spółce Euro 2012 Polska, także nie odbiera osobom z niepełnosprawnością szansy udziału w tak wielkiej imprezie jak piłkarskie mistrzostwa Europy.

- Absolutnie nie zamykamy się na te osoby – podkreślała. – Pracowałam przez wiele lat w sektorze pozarządowym, żyję ideą, ale wiem, że jest też rzeczywistość i musimy w bardzo pragmatyczny, konkretny sposób określić, czy wolontariusze niepełnosprawni mogą uczestniczyć i w jaki sposób.

Kwestia ta będzie jeszcze konsultowana, ale na pewno o wszystkim będzie wiadomo przed rozpoczęciem rekrutacji. Poszukiwania wolontariuszy na obiekty sportowe rozpoczną się latem 2011 r. i trwać będą od czterech do pięciu miesięcy. Ochotnicy do pomocy w przestrzeni publicznej, czyli poza stadionami, rekrutowani będą jesienią 2011 r. Wszyscy wybrani przejdą odpowiednie szkolenia. Każdy będzie miał zapewnione: strój, wyżywienie, zakwaterowanie i ubezpieczenie. Podczas Euro 2008 koszt jednego wolontariusza wyniósł ok. 1300 euro, a było ich niemal 5 tys. Na rozgrywanych obecnie piłkarskich mistrzostwach świata w RPA wolontariuszy jest 15 tys. Nasuwa się więc pytanie, czy może nie lepiej po prostu zatrudnić na tych kilka dni osób do obsługi gości, kibiców, turystów, dziennikarzy?

- Wolontariusze dają pewien posmak organizacji takich imprez, bo wiadomo, że oczywiście można, mając dużo większe środki, zorganizować pracowników – uważa Kamila Czerwińska. – Tu nie chodzi jednak tylko o to, żeby oszczędzić, ale też o to, żeby zwykłym ludziom dać możliwość współuczestnictwa. Żeby poczuli, że to jest w Polsce, że mogą tę imprezę współorganizować.

To nie tania siła robocza
Sport bez wolontariuszy nie mógłby istnieć. Czasem nie wszyscy nawet wiedzą, że są wolontariuszami. - Działacze, społecznicy – wszyscy oni są wolontariuszami i dzięki pracy tych wielu osób istnieją małe kluby sportowe, a duże się rozwijają. Bez wolontariatu nie można myśleć o rozwoju sportu w Polsce – podkreślała Urszula Jankowska, radca generalny Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Jej zdaniem chodzi jednak o to, by wolontariat nie rozwijał się tylko przy okazji jednorazowych akcji, wydarzeń, jak choćby Euro 2012. Z punktu widzenia rozwoju sportu, szczególnie na poziomie lokalnym, ważniejszy jest wolontariat stały, czyli codzienne zaangażowanie ludzi, choćby w trenowanie dzieci. Tymczasem z badań prowadzonych przez Aleksandrę Gołdys z Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że w środowisku sportowym wolontariat często nie jest poważany. Zacytowała nawet wypowiedź jednego z uczestników jej badań: „Wolontariusz to ktoś, kto mi pudła nosi, to sobie dzwonię do szkoły i mi takich łebków podsyłają”. Wolontariat w organizacjach sportowych istnieje, ale inaczej się to nazywa.

- Myślę, że jest to zagadnienie z zakresu wizerunkowego – tłumaczyła Aleksandra Gołdys. – Trzeba tak „zagrać” na tym słowie, żeby ono się nie kojarzyło z pewnym rodzajem poświęcenia czy „frajerstwa”, bo to też był wątek, który się pojawiał w badaniach, że jeżeli robię coś za darmo, tzn. że się nie cenię. Robię „za frajer”.

W klubach i organizacjach sportowych, szczególnie niewielkich, jest bardzo dużo obszarów do zagospodarowania przez wolontariuszy. Także dla chętnych osób z niepełnosprawnością, bo współpraca z klubem to nie tylko prowadzenie zajęć z zawodnikami.

- Bardzo często to są takie organizacje sportowe starego typu. Mają problem z nowymi mediami, ze stronami internetowymi czy z księgowością – mówiła Aleksandra Gołdys. – Więc tutaj widzę duże pole działań dla wolontariuszy sprofesjonalizowanych, którzy mają konkretne kompetencje i tutaj nie ma znaczenia, czy jestem na wózku, czy nie. Mogę być znakomitym księgowym, mogę więc bardzo pomóc.

Także zdaniem Jakuba Kalinowskiego, przewodniczącego rady Fundacji Volunteers for Sport, osoby z niepełnosprawnością z powodzeniem mogą być wolontariuszami sportowymi. Zarówno przy okazji pojedynczych imprez, jak i na co dzień. To świetne pole do zbierania doświadczeń, także zawodowych. Organizatorzy pracy bez wynagrodzenia muszą jednak pamiętać, że wolontariusz to nie tania siła robocza, a zdarza się niestety, że po wykonaniu swych zadań nie słyszą nawet słowa „dziękuję”. Trzeba też potrafić dopasować rodzaj aktywności do możliwości poszczególnych ludzi; chodzi tu także o stopień ich sprawności.

- Myślę, że nie ma żadnych przeszkód, żeby angażować wolontariuszy niepełnosprawnych np. ruchowo, ale warto by się jednak zastanowić, jakie role mogliby pełnić, bo wiadomo, że trudne byłoby dla nich chociażby bieganie między piętrami na stadionie – uważa Jakub Kalinowski. – Ale już udzielanie informacji stacjonarnej - jak najbardziej. Myślę, że jest mnóstwo stanowisk, gdzie można by wykorzystać te osoby dla dobra tych osób, organizatorów, ale również percepcji społecznej, że ten wolontariat sportowy nie jest zarezerwowany tylko dla osób młodych, z ładnym uśmiechem.

Fundacja Volunteers for Sport stara się organizować wolontariat sportowy. Na stworzonym przez nią portalu www.v4sport.eu łączy chętnych z potrzebującymi. Można tam też przeczytać m.in. relacje Marka Rybotyckiego z piłkarskich mistrzostw świata w RPA, dokąd pojechał jako jeden z czworga polskich wolontariuszy. Jak bardzo można się zaangażować w ideę wolontariatu, niech świadczy fakt, że by przeżyć taką przygodę, musiał on sfinansować sobie przelot i pobyt.

Komentarz

  • Rozsądnie powiedziane
    Brunonim
    24.06.2010, 15:34
    Bardzo rozsądnie wypowiedział się p. Kalinowski, jednak mam wrażenie, że "stanowiska" wolontariatu są rozdzielane czasami również "pod stołem", na pewno te atrakcyjne

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas