Powódź to dopiero początek?
Woda z obszarów zalanych w majowo-czerwcowej powodzi powoli opada, ale dla mieszkańców tamtych terenów nie oznacza to końca kłopotów. Korzystanie ze skażonych bakteriami ujęć wody oraz spożywanie nieprawidłowo przechowywanej żywności może doprowadzić do epidemii wielu chorób.
Powód powodzi
Woda, oprócz tego, że jest niezbędna do życia, ma też swoje drugie
– niebezpieczne oblicze. Dla ludzkich siedlisk groźna jest
zwłaszcza ta płynąca w rzekach. Ilość toczonej w korytach rzek wody
zależna jest od trudno przewidywalnych warunków atmosferycznych.
Mało jest zatem na świecie obszarów nadrzecznych, gdzie nie
występuje groźba powodzi. Wśród wszystkich rodzajów katastrof
naturalnych powodzie występują najczęściej i na największym
obszarze globu. Ze względu na swą rozległość i częstotliwość
występowania również i w Polsce powodzie są – obok huraganów –
największymi kataklizmami.
- Musimy sobie zdawać sprawę, że powodzie na terenie naszego kraju były od wieków i będą zawsze. W 1997 r. doświadczyliśmy powodzi określanej do dziś jako wielka, ale od tego czasu było u nas jeszcze pięć poważnych wylewów rzek, licząc również ten z maja i czerwca. Problem w tym, że działania antypowodziowe, np. budowa zapór, umacnianie wałów w czasie suszy, są zawsze krytykowane, a gdy woda występuje z brzegów, mają już tylko charakter doraźny – powiedział prof. dr hab. Andrzej Zieliński z zakładu epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, podczas konferencji prasowej na temat zagrożeń epidemiologicznych na terenach popowodziowych, która odbyła się 11 czerwca w Warszawie.
Prof. Zieliński powołał się na przykład jednego z premierów Kanady, który w latach 60. wybudował kosztem kilkudziesięciu milionów dolarów kanał na jeziorze Winnipeg, leżącym przy zbiegu rzek Assiniboine i Red. Polityczni oponenci zarzucili mu niegospodarność, a decyzja o stworzeniu kanału kosztowała premiera utratę stanowiska. Wkrótce jednak, kiedy obie rzeki wylały, okazało się, że ta inwestycja uratowała życie wielu ludziom i ocaliła tamtejsze zwierzęta.
Polacy niestety nie potrafią wyciągnąć wniosków z własnych błędów, o czym świadczy przykład choćby wrocławskiego osiedla Kozanowo – zalanego w 1997 r., odbudowanego na tym samym i niezabezpieczonym terenie, zalanego powtórnie w maju tego roku. Nie czas jest jednak teraz na szukanie winnych, ale na przygotowanie się na skutki zdrowotne powodzi, które mogą być równie lub jeszcze bardziej dotkliwsze niż ona sama.
Malaria nam nie grozi
W czasie powodzi i w okresie popowodziowym często
występują epidemie chorób zakaźnych, które przed powodzią pojawiały
się na danym obszarze tylko miejscowo. Szczególnie dotyczy to
chorób przenoszonych drogą pokarmową i przez komary. Na przykład w
Indiach i Bangladeszu po powodziach występowały epidemie cholery,
duru brzusznego, malarii oraz wirusowego zapalenia wątroby typu A
(WZW A). Rozwojowi chorób zakaźnych sprzyja również pojawiająca się
w niektórych miejscach popowodziowych klęska głodu jako skutek
zniszczenia pól uprawnych, sadów, zgromadzonych zapasów, a także
braku zwierząt hodowlanych.
Konsekwencje zdrowotne powodzi zależą m.in. od sytuacji epidemiologicznej na danym terenie przed powodzią, wieku i wyjściowego stanu zdrowia powodzian, ich sytuacji ekonomicznej i możliwości wsparcia finansowego z zewnątrz, a także opieki zdrowotnej podczas powodzi i po niej oraz jakości nadzoru sanitarnego na terenach objętych powodzią. Wiele też zależy od nas samych – naszej wiedzy na temat przestrzegania higieny i obowiązkowości w tym zakresie.
- Wiem, że trudno jest wytłumaczyć człowiekowi, który stoi po kolana w błocie, osuszając swój dom, że powinien dbać o higienę. Ale jeśli nie będziemy przypominali, że w wodzie, która przepłynęła przez chlewy, obory, szamba, składy pestycydów itp. aż roi się od niebezpiecznych, namnażających się w szybkim tempie bakterii jelitowych, grozi nam epidemia chorób pokarmowych – przestrzega prof. Zieliński.
Obecnie w Polsce nie ma zagrożenia epidemią wirusowego zapalenia wątroby typu A, cholerą ani malarią, choć na terenach popowodziowych możemy mieć do czynienia z intensywnym wylęgiem komarów i meszek. Polskie komary są wprawdzie uciążliwe, a ich ukąszenia bolesne, ale nie przenoszą one malarii. Według specjalistów z Państwowego Zakładu Higieny najlepiej się przed nimi obronić przy pomocy elektrofumigatorów z odstraszającym zapachem, ale ich stosowanie w miejscach, gdzie nie zostały wznowione dostawy energii elektrycznej może być utrudnione. Można je więc zastąpić specjalnymi spiralami zapachowymi, a także smarować ciało preparatami odstraszającymi. Ponieważ jednak środki te nie wpływają obojętnie na skórę, po kilku godzinach od jej posmarowania trzeba je zmyć. U małych dzieci preparaty przeciwko komarom i meszkom stosujemy na ubranie, a nie na ciało. Walkę z plagą komarów przy pomocy specjalnych środków rozpylanych z powietrza zapowiadają też władze samorządowe i państwowe.
Zaszczep się przeciwko tężcowi!
Zdaniem prof. Andrzeja Zielińskiego w Polsce nie ma obecnie wskazań
do masowych szczepień przeciwko WZW A (od początku roku odnotowano
jedynie 69 nowych przypadków zachorowań w całym kraju) oraz durowi
brzusznemu – obecnie nosicielami duru w Polsce jest 435 osób. Jeśli
na terenach popowodziowych pojawią się nowe przypadki tych chorób,
służby sanitarne odpowiednio na nie zareagują.
- Istnieje natomiast rzeczywiste zagrożenie wzrostem zakażeń pokarmowych. Szczególnie w okresie po powodzi, gdy powodzianie zajęci są naprawianiem szkód i gdy ustają dostawy wody i żywności – mówi prof. Zieliński.
Może też wystąpić wzrost liczby zakażeń tężcem – zwłaszcza u osób po 30. r.ż., które nie są zaszczepione, a pracują przy usuwaniu szkód powodziowych, gdzie może łatwo dojść do skaleczenia i zabrudzenia rany.
– Ostatnie obowiązkowe szczepienie przeciwko tężcowi przechodzimy w wieku 19 lat. Później powinniśmy je już samodzielnie powtarzać co 10 lat, ale rzadko tego przestrzegamy. Z kolei osoby pracujące w służbach umacniających wały przeciwpowodziowe i usuwających skutki zalania wodą powinni być zaszczepieni z mocy prawa – mówi prof. Andrzej Zieliński.
Zdaniem specjalistów z Państwowego Zakładu Higieny, władze samorządowe i państwowe powinny podjąć szereg działań, które zapobiegną zakażeniom w okresie po powodzi. Chodzi przede wszystkim o jak najszybsze przywrócenie funkcjonowania infrastruktury sanitarnej na terenach popowodziowych, a także zapewnienie mieszkańcom dostępu do nieskażonej żywności i odpowiednich warunków do sporządzania, przechowywania i jedzenia potraw.
Uważaj na wodę!
Jeśli wodociąg w danej miejscowości został skażony bakteriami
wywołującymi schorzenia układu pokarmowego (np. Escherichia coli)
powinien on zostać wyłączony z eksploatacji do czasu oczyszczenia.
W tym czasie dostarczyciel wody ma obowiązek zaopatrzyć ludność w
czystą, bezpieczną, przebadaną, pochodzącą z pewnego źródła wodę w
cysternach.
Jeśli dodatkowo skażeniu uległy przydomowe ujęcia wody gruntowej – studnie – miejscowe władze samorządowe muszą zaopatrzyć mieszkańców swojego terenu w wodę w zamkniętych pojemnikach. Po ustąpieniu wody powodziowej studnie można odkazić samodzielnie. W tym celu najlepiej udać się do najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej, która poradzi, w jaki sposób to zrobić. Ze studni trzeba będzie wygarnąć muł, usunąć też ok. 15 cm wierzchniej warstwy ziemi i oczyścić dokładnie ściany, czyli cembrowiny. Następnie studnię zalewa się na 24 godz. wodą z odpowiednim środkiem dezynfekującym, który można nabyć w stacji sanitarnej. Potem zaś wodę dezynfekcyjną wypompowuje się i napełnia studnię czystą wodą. Zabieg wymiany wody trzeba stosować dotąd, dopóki zostanie ona pozbawiona zapachu środków chemicznych. Na koniec uzdatnioną wodę oddaje się do sanepidu, aby sprawdzić czy jest bezpieczna.
Na terenach popowodziowych można pić tylko taką wodę, która pochodzi z beczkowozów, butelek, zamkniętych pojemników, a także stałych ujęć, ale już zdezynfekowanych.
Uważaj na żywność!
Artykuły spożywcze pozostawione lub przechowywane w miejscach,
gdzie dotarła fala powodziowa, narażone są na zniszczenie,
zanieczyszczenie lub zepsucie. Taka żywność jest szkodliwa dla
zdrowia – spożywanie jej może być przyczyną chorób, zatruć, a nawet
śmierci.
Na terenach popowodziowych NIE MOŻNA JEŚĆ produktów,
które:
- nie są hermetycznie opakowane, a zostały zalane lub
zawilgocone – nawet jeśli nie mają zewnętrznych oznak zepsucia w
postaci różnych osadów, nalotów, brzydkiego zapachu;
- mają zmieniony zapach, barwę, konsystencję, smak;
- mają widoczną pleśń lub zapach pleśni;
- w widoczny sposób zostały zanieczyszczone lub mają obcy,
chemiczny zapach;
- znajdują się w opakowaniach pozbawionych etykiet, nieznany jest
zatem ich skład i termin przydatności do spożycia; opakowania te
mogą być też mylnie uznane za żywność, a faktycznie mogą w nich być
np. trujące oleje mineralne;
- takich, które znajdowały się w miejscach brudnych – np. w
chlewach, oborach, kurnikach lub narażonych na zanieczyszczenia
fekaliami;
- są w puszkach o wydętych wieczkach.
Nie można też jeść produktów niewiadomego pochodzenia, warzyw i
owoców uprawianych na terenach powodziowych, a także
nieprzebadanego mięsa i jego przetworów.
Uwaga! Nawet gotowanie i smażenie skażonego, zepsutego produktu nie
uchroni nas przed zachorowaniem, a zwłaszcza przed niebezpiecznymi
dla człowieka włośniami.
W jaki sposób chronić żywność przed zepsuciem i
zanieczyszczeniem?
- produkty nietrwałe, np. mięso, wędliny, ryby, mleko i jego
przetwory, a także tłuszcze i gotowe potrawy należy przechowywać w
możliwie najniższej temperaturze;
- żywność powinna być zamknięta w szczelnych pojemnikach, trzymana
w pomieszczeniu, gdzie ma środków chemicznych – np. pestycydów i
nawozów mineralnych;
- miejsce do przechowywania powinno być suche i chłodne;
- żywność należy chronić przed gryzoniami i szkodnikami.
Uwaga! W razie zanieczyszczenia lub zamoczenia powierzchni
hermetycznego opakowania żywności, po usunięciu zanieczyszczeń
produkt może być zjedzony, jeśli nie wykazuje żadnych zmian.
Jedzenie dostarczone przez służby ratownicze, jeśli nie może być przechowywane w odpowiednich warunkach, powinno być spożywane od razu – tuż po jego uzyskaniu i po obróbce termicznej.
Naczynia do przechowywania i spożywania pokarmów, jeśli są wykonane z drewna (np. tłuczki do ziemniaków, deski do krojenia) lub z gumy (np. smoczki dziecięce), a zostały zalane wodą powodziową, należy niezwłocznie wyrzucić. Podobnie należy uczynić z naczyniami, które mają chropowate, porowate powierzchnie. Do ponownego użytku nadają się tylko te gładkie – np. z porcelany lub szkła, ale po uprzednim wyczyszczeniu ich środkiem dezynfekującym. Preparaty te powinny mieć właściwości nie tylko bakteriobójcze, ale i grzybobójcze. Można w tej sprawie zasięgnąć porady w stacji sanepidu.
W każdym przypadku wystąpienia objawów zatrucia pokarmowego – biegunki, wymiotów, podwyższonej temperatury, bólów brzucha – należy natychmiast zgłosić się do lekarza. Szybka konsultacja z lekarzem może uratować życie!
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz