Anna Dymna i jej podopieczni wspięli się na krakowski kopiec Kościuszki
15 podopiecznych Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”, a także polscy himalaiści, weszli w środę, 26 września, na kopiec Kościuszki w Krakowie. Był on dla nich jak szczyt K2.
Wspinaczka odbyła się z okazji 15-lecia Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Jak dotąd organizacja wsparła leczenie i edukację prawie 27 tys. osób w Polsce.
- Osoby z niepełnosprawnościami uświadamiają nam, co jest w życiu najważniejsze – powiedziała Dymna na poprzedzającej wspinaczkę konferencji prasowej.
Przyznała, że czasami coś ją boli, że „idzie starość”, jednak po chwili mówi sobie „siedź cicho babo” i myśli, jak wiele siły mają w sobie jej podopieczni. Przywołała też postać oddychającego za pomocą respiratora Janusza Świtaja, uczestnika wyprawy i laureata konkursu „Człowiek bez barier”. Jak zaznaczyła, Janusz Świtaj znalazł w sobie siłę, aby pracować, studiować (kończy psychologię na Uniwersytecie Śląskim), „być królem życia”.
Kopiec Kościuszki jak K2
Po prezentacji filmu podsumowującego 15-lecie fundacji aktorka nie mogła ukryć łez wzruszenia. Dziękowała podopiecznym, współpracownikom i wszystkim dobroczyńcom.
- Jest jeszcze tyle do zrobienia – mówiła.
Dodała, że prowadząc fundację, trzeba łączyć przeciwstawne cechy: z jednej strony trzeba być twardym, mieć silną rękę, a z drugiej – trzeba mieć otwarte, miękkie serce.
- Znam losy, życie moich podopiecznych. Ich życie, każdy dzień to pięcie się po drodze z przepaściami, pełnej cierpienia, często samotności – powiedziała Dymna.
Aktorka stwierdziła, że wyprawa na K2 jest symboliczna, dla wielu osób kopiec Kościuszki może być jak ośmiotysięcznik.
Na K2 podopieczni Dymnej wspinali się w asyście himalaistów: Kingi Baranowskiej, Ryszarda Pawłowskiego i Krzysztofa Wielickiego oraz GOPR-owców.
Na szczycie stanęli zmęczeni, ale radośni, z nadzieją, że wyprawa da im i każdemu, kto potrzebuje siły i jest w rozpaczy – energię do realizacji kolejnych przedsięwzięć. Na kopcu Kościuszki obok flagi polskiej powiała też flaga Fundacji Dymnej. Po zejściu z wyprawy, hejnalista, który przyjechał pod kopiec Kościuszki, odegrał hejnał mariacki.
Reakcja osób z niepełnosprawnością
- Dla człowieka, który przez 15 lat siedział zamknięty w czterech ścianach, podpięty do respiratora i mający sprawną tylko głowę, kopiec Kościuszki jest jak K2, a wejście na niego jest wielkim przeżyciem, wielkim wyzwaniem, bo droga na kopiec jest wąska i kręta – powiedział Janusz Świtaj.
Przyznał także, że kontaktował się wcześniej z kilkoma osobami, poruszającymi się na wózku, aby namówić je do wejścia na kopiec, jednak oceniły one, że byłoby to dla nich zbyt duże wyzwanie i odmówiły.
Świtaj pierwszy wszedł na K2, jego wózek pchał, razem z GOPR-owcami, himalaista Krzysztof Wielicki. Janusz Świtaj zwracał też uwagę na piękną pogodę, która dopisała podczas wspinaczki. Podobna wyprawa w 2012 r. odbyła się w strugach deszczu.
Drugi na szczyt wspiął się uzdolniony artystycznie Łukasz Waśniowski, który ma zespół Downa. W wejściu towarzyszyła mu Anna Dymna. Podczas drogi powiedział do aktorki:
- Aniu, ofiaruję Ci siłę i miłość.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz