Bohaterowie Listy Mocy. Korsykański zawrót głowy
Wędrowanie leży w ludzkiej naturze. Człowiek od zawsze poszukiwał nowych doznań, przeżyć, kontaktów. Dla jednych może być to zwiedzanie sąsiedniego miasta, dla drugich – wyprawa na inny kontynent. Hanna Pasterny doradza tym, którzy marzą o podróży życia.
Z czym kojarzy się Korsyka? Ta należąca do Francji wyspa to dla Polaków przede wszystkim ojczyzna Napoleona Bonapartego. Mniej liczni widzieli komedię Grunt to rodzinka z Jeanem Reno, która wyśmiewała stereotypy na temat porywczych wyspiarzy władających specyficznym językiem. Dla Hanny Pasterny, pisarki i podróżniczki będącej osobą niewidomą, Korsyka to miejsce, w którym naprawdę można się zakochać.
Praprzyczyną zakochania się w Korsyce był dla Hanny Pasterny... wypadek młodego Polaka, którego rodzina zgłosiła się do niej jako biegłej romanistki. Ów pechowiec trafił na oddział intensywnej opieki medycznej (OIOM), a pisarce przypadła rola tłumaczki i pośredniczki.
Parles-tu franÇais?
(franc. Czy mówisz po francusku?)
- Musiałam zająć się takimi sprawami, jak: zwolnienie lekarskie, ubezpieczenie, porozmawiać z lekarzami, ale też przygotować coś na kształt rozmówek i tabelki do komunikacji dla tego turysty, który nie mówił po francusku – wspomina pisarka. – Te dość trudne doświadczenia opisałam w ostatnim rozdziale swojej książki Moje podróże w ciemno, który nosi tytuł „Korsykański zawrót głowy”. Jednocześnie sama zapragnęłam odwiedzić Korsykę – dodaje Hanna Pasterny.
Choć autorka jest doświadczoną podróżniczką, to zdawała sobie sprawę z tego, że samodzielna wyprawa na Korsykę nie wchodzi w grę. Choćby z tego powodu, że ojczyzna Napoleona nie jest – najogólniej mówiąc – najbardziej dostępnym miejscem w Europie.
- Dlatego też szukałam kogoś, kto pomoże mi w trakcie podróży. W końcu na moją propozycję wspólnej wyprawy przystała Bianka – poznana podczas pewnej konferencji dyrektor domu kultury. Jak się okazało, miała w planach wyjazd na Korsykę z grupą kajakarzy. Mnie pozostało tylko do nich dołączyć – opowiada Hanna Pasterny.
Do włoskiej Genui, skąd najłatwiej dostać się na wyspę, ekipa pojechała samochodem, który zaparkowali na promie. Podczas krótkiego rejsu nie zabrakło zderzenia z włoską mentalnością i podejściem do pracy.
Dolce far niente
(wł. Słodkie nieróbstwo)
- Pierwszy szok kulturowy przeżyłyśmy jeszcze na pokładzie. Tuż przed dobiciem do korsykańskiego brzegu nasz statek stanął nagle na otwartym morzu. Nikt z personelu, który chciałyśmy zapytać o powody opóźnienia, nie mówił w żadnym języku oprócz włoskiego – opowiada Hanna Pasterny. – Jedyną odpowiedzią na nasze pytanie o to, kiedy dopłyniemy do celu, było filozoficzne: „Przypłyniemy, gdy przypłyniemy” – wspomina.
Jak później pisarka i jej towarzysze dowiedzieli się od Korsykan, włoskie statki nie wpływają do portu według ustalonych wcześniej godzin, ale dopiero wtedy, gdy... ich załoga porządnie się wyśpi.
- Gdy Włosi byli już wystarczająco wypoczęci, wpłynęliśmy do upragnionego portu. Na wyspie ja i Bianka oddzieliłyśmy się od kajakarzy i rozpoczęłyśmy zwiedzanie. Nocowałyśmy albo na plaży pod namiotem, albo korzystałyśmy z couchsurfingu [Couchsurfing.org – strona, dzięki której można zaoferować darmowe zakwaterowanie lub znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu czy mieszkaniu w wielu zakątkach świata – przyp. aut.] – mówi pisarka, ale szczerze odradza osobom niewidomym wybieranie się w pojedynkę na tego typu wyprawy. Choćby dlatego, że nigdy do końca nie wiadomo, na kogo się trafi.
Manghja a minestra o salta la finestra
(korsykańskie przysłowie, które dosłownie znaczy: Jedz zupę albo wyskakuj przez okno, i odpowiada polskiemu: Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda)
- Nocowałyśmy u pewnego pana, który przedstawił się jako fotograf i amator szachów, co okazało się prawdą. Niestety, nasz gospodarz nie nadmienił, że trudni się też produkcją i dystrybucją marihuany i haszyszu, a jego sklep i plantacja zarazem mieszczą się u niego w domu – wspomina, śmiejąc się Hanna Pasterny. – Ów fotograf i plantator w jednej osobie nie omieszkał oprowadzić nas po swojej uprawie i ze szczegółami opisał swój fach. Jako człowiek gościnny i kulturalny zaproponował też degustację, na którą, pomimo usilnych próśb, nie przystałyśmy – uprzedzająco dopowiada.
Niestety, gościnność ich gospodarza była odwrotnie proporcjonalna do jego zamiłowania do czystości i – jak powiedziała towarzysząca pisarce Bianka – żeby wziąć kąpiel w jego łazience, musiałaby chyba zażyć proponowane przez obrotnego Korsykanina specyfiki domowej roboty.
Ogromnym ułatwieniem dla obydwu podróżniczek okazało się to, że miejscowość, w której nocowały, leży z dala od turystycznych szlaków, i fakt, że trafiły do niej osoby spoza najbliższej okolicy, wzbudził prawdziwą sensację, a one spotkały się z bardzo życzliwym przyjęciem.
U mondu he bellu basta a sapellu piglia
(korsykańskie przysłowie, które można przetłumaczyć jako: Świat jest piękny, gdy wie się, jak na niego patrzeć.)
- Jedna z mieszkanek tej miejscowości przy pierwszym spotkaniu zaprosiła nas na poranną herbatę, gdyż, jak powiedziała, od zimy nikt nie odwiedzał ich miejscowości. Ta gościnność była dla nas prawdziwym błogosławieństwem – w końcu mogłyśmy bez ryzyka wziąć prysznic – opowiada Hanna Pasterny.
Na liście miejsc do odwiedzenia podczas pobytu na ojczystej wyspie Napoleona nie mogło zabraknąć szpitala, w którym leżał ów młody polski turysta, którego rodzinie Hanna Pasterny pomagała jako tłumaczka.
- Zazwyczaj na wakacjach nie zwiedza się OIOM-ów, ale ja nie mogłam sobie odmówić odwiedzenia szpitala, z którym swego czasu bardzo intensywnie korespondowałam, a także poznania jego ordynatora – opowiada pisarka i podróżniczka.
Koszt wyprawy autem i pobytu na wyjątkowo życzliwej dla przybyszów wyspie wyniósł w sumie niewiele ponad tysiąc złotych od osoby.
- Taniej niż nad polskim morzem – śmieje się podróżniczka, która powtórne odwiedziny na Korsyce zaplanowała na jesień tego roku.
Poznaj Listę Mocy 2017 i zgłoś kandydata do następnej edycji!
Lista Mocy to pierwsze i jedyne miejsce, w którym spotyka się razem 100 najbardziej wpływowych Polek i Polakóów z niepełnosprawnością. Nie zrażają się przeciwnościami i trudami, podążają za marzeniami i szukają swego miejsca na ziemi. Pomagają im wytrwałość, odwaga i wiara w człowieka. Ufność w to, że razem można więcej, a dobro, którym obdarza się innych, wraca w dwójnasób. Każda historia jest niepowtarzalna, wzbogaca rzeczywistość, ukazuje świat z innej perspektywy i w innych barwach. Najważniejsze, że zostawiając swój ślad, pięknie się różnią.
Dla 10 osób, które przyślą zgłoszenia bohaterów do kolejnej edycji Listy Mocy, mamy egzemplarze tej unikatowej pozycji z 2017 r. czekamy na krótkie i konkretne kandydatury: redakcja@integracja.org lub ul. Dzielna 1, 00-162 Warszawa.
Artykuł pochodzi z nr 3/2018 magazynu Integracja.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Zobacz najnowszy numer magazynu „Integracja” (w dostępnym PDF-ie).
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz