Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Bohaterowie Listy Mocy. Korsykański zawrót głowy

20.08.2018
Autor: Mateusz Różański, fot. archiwum bohaterki
Źródło: Integracja 3/2018
Hanna Pasterny na Korsyce. W tle wybrzeże

Wędrowanie leży w ludzkiej naturze. Człowiek od zawsze poszukiwał nowych doznań, przeżyć, kontaktów. Dla jednych może być to zwiedzanie sąsiedniego miasta, dla drugich – wyprawa na inny kontynent. Hanna Pasterny doradza tym, którzy marzą o podróży życia.

Z czym kojarzy się Korsyka? Ta należąca do Francji wyspa to dla Polaków przede wszystkim ojczyzna Napoleona Bonapartego. Mniej liczni widzieli komedię Grunt to rodzinka z Jeanem Reno, która wyśmiewała stereotypy na temat porywczych wyspiarzy władających specyficznym językiem. Dla Hanny Pasterny, pisarki i podróżniczki będącej osobą niewidomą, Korsyka to miejsce, w którym naprawdę można się zakochać.

Praprzyczyną zakochania się w Korsyce był dla Hanny Pasterny... wypadek młodego Polaka, którego rodzina zgłosiła się do niej jako biegłej romanistki. Ów pechowiec trafił na oddział intensywnej opieki medycznej (OIOM), a pisarce przypadła rola tłumaczki i pośredniczki.

Parles-tu franÇais?

(franc. Czy mówisz po francusku?)

- Musiałam zająć się takimi sprawami, jak: zwolnienie lekarskie, ubezpieczenie, porozmawiać z lekarzami, ale też przygotować coś na kształt rozmówek i tabelki do komunikacji dla tego turysty, który nie mówił po francusku – wspomina pisarka. – Te dość trudne doświadczenia opisałam w ostatnim rozdziale swojej książki Moje podróże w ciemno, który nosi tytuł „Korsykański zawrót głowy”. Jednocześnie sama zapragnęłam odwiedzić Korsykę – dodaje Hanna Pasterny.

Choć autorka jest doświadczoną podróżniczką, to zdawała sobie sprawę z tego, że samodzielna wyprawa na Korsykę nie wchodzi w grę. Choćby z tego powodu, że ojczyzna Napoleona nie jest – najogólniej mówiąc – najbardziej dostępnym miejscem w Europie.

- Dlatego też szukałam kogoś, kto pomoże mi w trakcie podróży. W końcu na moją propozycję wspólnej wyprawy przystała Bianka – poznana podczas pewnej konferencji dyrektor domu kultury. Jak się okazało, miała w planach wyjazd na Korsykę z grupą kajakarzy. Mnie pozostało tylko do nich dołączyć – opowiada Hanna Pasterny.
Do włoskiej Genui, skąd najłatwiej dostać się na wyspę, ekipa pojechała samochodem, który zaparkowali na promie. Podczas krótkiego rejsu nie zabrakło zderzenia z włoską mentalnością i podejściem do pracy.

Dolce far niente

(wł. Słodkie nieróbstwo)

- Pierwszy szok kulturowy przeżyłyśmy jeszcze na pokładzie. Tuż przed dobiciem do korsykańskiego brzegu nasz statek stanął nagle na otwartym morzu. Nikt z personelu, który chciałyśmy zapytać o powody opóźnienia, nie mówił w żadnym języku oprócz włoskiego – opowiada Hanna Pasterny. – Jedyną odpowiedzią na nasze pytanie o to, kiedy dopłyniemy do celu, było filozoficzne: „Przypłyniemy, gdy przypłyniemy” – wspomina.

Jak później pisarka i jej towarzysze dowiedzieli się od Korsykan, włoskie statki nie wpływają do portu według ustalonych wcześniej godzin, ale dopiero wtedy, gdy... ich załoga porządnie się wyśpi.

- Gdy Włosi byli już wystarczająco wypoczęci, wpłynęliśmy do upragnionego portu. Na wyspie ja i Bianka oddzieliłyśmy się od kajakarzy i rozpoczęłyśmy zwiedzanie. Nocowałyśmy albo na plaży pod namiotem, albo korzystałyśmy z couchsurfingu [Couchsurfing.org – strona, dzięki której można zaoferować darmowe zakwaterowanie lub znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu czy mieszkaniu w wielu zakątkach świata – przyp. aut.] – mówi pisarka, ale szczerze odradza osobom niewidomym wybieranie się w pojedynkę na tego typu wyprawy. Choćby dlatego, że nigdy do końca nie wiadomo, na kogo się trafi.

Manghja a minestra o salta la finestra

(korsykańskie przysłowie, które dosłownie znaczy: Jedz zupę albo wyskakuj przez okno, i odpowiada polskiemu: Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda)

- Nocowałyśmy u pewnego pana, który przedstawił się jako fotograf i amator szachów, co okazało się prawdą. Niestety, nasz gospodarz nie nadmienił, że trudni się też produkcją i dystrybucją marihuany i haszyszu, a jego sklep i plantacja zarazem mieszczą się u niego w domu – wspomina, śmiejąc się Hanna Pasterny. – Ów fotograf i plantator w jednej osobie nie omieszkał oprowadzić nas po swojej uprawie i ze szczegółami opisał swój fach. Jako człowiek gościnny i kulturalny zaproponował też degustację, na którą, pomimo usilnych próśb, nie przystałyśmy – uprzedzająco dopowiada.

Niestety, gościnność ich gospodarza była odwrotnie proporcjonalna do jego zamiłowania do czystości i – jak powiedziała towarzysząca pisarce Bianka – żeby wziąć kąpiel w jego łazience, musiałaby chyba zażyć proponowane przez obrotnego Korsykanina specyfiki domowej roboty.

Ogromnym ułatwieniem dla obydwu podróżniczek okazało się to, że miejscowość, w której nocowały, leży z dala od turystycznych szlaków, i fakt, że trafiły do niej osoby spoza najbliższej okolicy, wzbudził prawdziwą sensację, a one spotkały się z bardzo życzliwym przyjęciem.

U mondu he bellu basta a sapellu piglia

(korsykańskie przysłowie, które można przetłumaczyć jako: Świat jest piękny, gdy wie się, jak na niego patrzeć.)

- Jedna z mieszkanek tej miejscowości przy pierwszym spotkaniu zaprosiła nas na poranną herbatę, gdyż, jak powiedziała, od zimy nikt nie odwiedzał ich miejscowości. Ta gościnność była dla nas prawdziwym błogosławieństwem – w końcu mogłyśmy bez ryzyka wziąć prysznic – opowiada Hanna Pasterny.

Na liście miejsc do odwiedzenia podczas pobytu na ojczystej wyspie Napoleona nie mogło zabraknąć szpitala, w którym leżał ów młody polski turysta, którego rodzinie Hanna Pasterny pomagała jako tłumaczka.

- Zazwyczaj na wakacjach nie zwiedza się OIOM-ów, ale ja nie mogłam sobie odmówić odwiedzenia szpitala, z którym swego czasu bardzo intensywnie korespondowałam, a także poznania jego ordynatora – opowiada pisarka i podróżniczka.

Koszt wyprawy autem i pobytu na wyjątkowo życzliwej dla przybyszów wyspie wyniósł w sumie niewiele ponad tysiąc złotych od osoby.

- Taniej niż nad polskim morzem – śmieje się podróżniczka, która powtórne odwiedziny na Korsyce zaplanowała na jesień tego roku.


Poznaj Listę Mocy 2017 i zgłoś kandydata do następnej edycji!

Lista Mocy to pierwsze i jedyne miejsce, w którym spotyka się razem 100 najbardziej wpływowych Polek i Polakóów z niepełnosprawnością. Nie zrażają się przeciwnościami i trudami, podążają za marzeniami i szukają swego miejsca na ziemi. Pomagają im wytrwałość, odwaga i wiara w człowieka. Ufność w to, że razem można więcej, a dobro, którym obdarza się innych, wraca w dwójnasób. Każda historia jest niepowtarzalna, wzbogaca rzeczywistość, ukazuje świat z innej perspektywy i w innych barwach. Najważniejsze, że zostawiając swój ślad, pięknie się różnią.

Dla 10 osób, które przyślą zgłoszenia bohaterów do kolejnej edycji Listy Mocy, mamy egzemplarze tej unikatowej pozycji z 2017 r. czekamy na krótkie i konkretne kandydatury: redakcja@integracja.org lub ul. Dzielna 1, 00-162 Warszawa.


Okładka magazynu Integracja. Na zdjęciu manekin siedzi na wózku ze złamanym kręgosłupem na odcinku szyjnym. Napis: Płytka wyobraźniaArtykuł pochodzi z nr 3/2018 magazynu Integracja.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Zobacz najnowszy numer magazynu „Integracja” (w dostępnym PDF-ie).

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).

Komentarz

  • Fajny artykuł! :)
    RekinPrzestrzeni
    21.08.2018, 08:48
    Zupełnie jak z zupełnie innego portalu!!! Ale dla porządku muszę dodać ze kiedyś była , bodajże francuska, alpinistka podziemna, która była osobą niewidomą. Jest o tym książka "Z wysokości do jaskiń", wydana jeszcze za PRL-u.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas