Burzliwe spotkanie przedstawicieli rządu z protestującymi
Bez porozumienia zakończyło się kolejne spotkanie przedstawicieli rządu z protestującymi w Sejmie osobami z niepełnosprawnością i ich opiekunami. „Dokonaliśmy wielu ustępstw” – przekonywała szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Protestujący ponownie apelowali o 500 zł dodatku w gotówce.
Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska pojawiła się w piątek, 11 maja, w Sejmie razem z wiceministrem rodziny i pełnomocnikiem rządu ds. osób niepełnosprawnych Krzysztofem Michałkiewiczem, a sama rozmowa przebiegła w bardzo burzliwej atmosferze. Przed rozpoczęciem spotkania z protestującymi w Sejmie zapewniała w rozmowie z dziennikarzami, że rząd chciałby zrobić „absolutnie wszystko”, żeby poprawić los rodziny z osobą niepełnosprawną.
Dodała przy tym, że „nie da się wszystkiego zrobić natychmiast”. Podkreśliła, że zaproponowany przez rząd dodatek rehabilitacyjny jest bardzo ważny.
- Ja cały czas mówię: szukajmy tego kompromisu, a nie stawiajmy nas pod ścianą, bo potrzeby osób niepełnosprawnych są szersze – podkreśliła Rafalska.
- Od pierwszego dnia rządów Prawa i Sprawiedliwości, od expose premiera Mateusza Morawieckiego powtarzaliśmy, że osoby niepełnosprawne są ważne dla tego rządu – zapewniał wiceminister Michałkiewicz.
Próba samodzielnego życia
Protestujący starali się natomiast przekonać minister rodziny, że dodatek „na życie” w kwocie 500 zł jest im bardzo potrzebny i bardzo istotne jest dla nich, by był on w gotówce, a nie w postaci pomocy rzeczowej. W emocjonalnej wypowiedzi wyjaśniał to jeden z protestujących niepełnosprawnych Adrian Glinka, który opowiadał o tym, jak „po prostu chciał spróbować samodzielnie żyć”.
Jak zaznaczył, jest samodzielny: może się sam umyć, ubrać, może ugotować, ale nie ma za co. Mówił, że z pieniędzy, które teraz otrzymuje opłacił czynsz, kupił chleb, ale na kupno butów już mu nie starczyło.
- Ja się zastanawiam, czy w danym momencie kupić sobie chleb, kupić sobie buty, czy rehabilitować się, czy na czynsz. To jest banalna kwota, to jest tylko minimum naszego samodzielnego życia" - mówił Glinka. – Chciałem na własna rękę zobaczyć jak się żyje za te pieniążki. Jest na prawdę bardzo ciężko – podkreślił. – Nie po to mnie mama cały czas rehabilituje, bym nie miał szansy samodzielnego życia. Jestem zdolny, rozumny, a cały czas muszę z mamą mieszkać – mówił.
Glinka dopytywał minister rodziny, czy trwają rozmowy na temat możliwości spełnienia postulatu protestujących.
- Pani minister niech pani chociaż powie, czy trwają rozmowy na ten temat na temat (...). Pani minister niech pani mi powie prosto w oczy, czy pani pracuje nad tym – pytał.
„Pan musi się podać do dymisji”
- Proszę państwa, powiedzieliśmy, że ten dodatek rehabilitacyjny został zrealizowany w formie dostępności... – zaczęła odpowiadać mu Rafalska. Wtedy przerwały jej protestujące matki.
Do dyskusji próbował włączyć się wiceminister a zarazem pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Krzysztof Michałkiewicz.
- My z panem już nie chcemy rozmawiać, pan musi się podać do dymisji – powiedziała Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych.
Podczas spotkania kilka razy zarzuciła mu kłamstwo.
Protestujący poprosili minister Rafalską, by skontaktowała się w ich sprawie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
- Ja będę odbierała każdy telefon, pani minister, tylko proszę nie dzwonić, jeżeli państwo nie będziecie mieli po prostu jakiegoś kompromisu. Porozmawiajmy o tych pieniądzach, jak je rozdzielić, co trzeba zrobić – powiedziała Hartwich.
Zderzenie z „murem”
Podkreśliła, że jeśli szefowa MRPiPS nie przedstawi kompromisowego rozwiązania w sprawie wprowadzenia 500 zł dodatku dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia, to protestujący będą chcieli rozmawiać tylko i wyłącznie z premierem Matuszem Morawieckim.
- Pani mi spojrzy w oczy i pani powie, że 900 zł ma starczyć Adrianowi i Kubie na życie przez cały miesiąc. Proszę nie łączyć naszych dochodów, bo ja nie jestem tworem ani te matki nie są tworem z dziećmi, bo nie da się żyć za 900 zł – tłumaczyła Hartwich.
Stwierdziła - powołując się na dane ZUS - że osób, które są niezdolne do samodzielnej egzystencji i nie mogą podjąć pracy, jest 272 tysięcy.
- Co takiego się dzieje, że stoi taki mur przed osobami niepełnosprawnymi? – pytała Iwona Hartwich. – Nie chcecie nawet dać minimum socjalnego. Ja wierzę pani, bo ja wielokrotnie się z panią spotkałam, i wierzę pani jak człowiekowi, że pani by chciała to zrobić. Co się takiego dzieje? Nie mówcie, że nie macie pieniędzy, bo to jest nieprawda – oceniła.
Ludzkie podejście
Jak podkreśliła minister Rafalska, sytuacja osób z niepełnosprawnością jest zróżnicowana, a orzecznictwo nie zawsze sprawiedliwe.
- Oczywiście, musimy pamiętać, że znaczny stopień w KRUS-ie, MON-ie, ZUS-ie, to nie jest tam bardzo dużo - to jest grupa 280 tys. osób ze znacznym stopniem. Mówię o tym, że pozostała grupa osób niepełnosprawnych jest tak samo - według Trybunału Konstytucyjnego - uprawniona do tych wszystkich świadczeń (...). Byliśmy w Centrum Dialogu, gdzie była rodzina, która wychowała dorosłe, ciężko niepełnosprawne dziecko. I wstał pan, który powiedział: ja też mam orzeczony stopień niepełnosprawności, pracuję, jestem sprawny, mam orzeczony stopień niepełnosprawności – oceniła Rafalska.
Podkreśliła, że jej zdaniem, najważniejsza jest zmiana w polskim orzecznictwie, żeby pieniądze precyzyjnie trafiały „do tych najbardziej potrzebujących, do tych, co trzeba”.
Tuż po zakończeniu spotkania szefowa MRPiPS w rozmowie z dziennikarzami powiedziała, że chce aby protest się zakończył, ale uważa, że rząd wykazał w tej sprawie wiele ustępstw.
- Ja rozumiem, że te kwoty są poniżej tych kwot oczekiwanych – mówiła, odnosząc się do uchwalonych już ustaw, które mają poprawić sytuację osób z niepełnosprawnością.
Protestujący w Sejmie ocenili z kolei na konferencji prasowej, że rząd powinien spojrzeć na ich postulaty „sercem”, a nie z pozycji ministra finansów.
- Widać po pani minister, że ma serce tylko musi, że tak powiem rzetelnie podejść do tej sprawy, rzetelnie przeliczyć, a przede wszystkim muszą do niej trafić te nasze rzetelne obliczenia. Po tym, co dzisiaj było, ja na miejscu pani minister zrobiłbym wszystko żeby dać te pieniądze – podkreślił jeden z protestujących z niepełnosprawnością, Kuba Hartwich.
Protestujący w Sejmie opiekunowie osób z niepełnosprawnością mówili też, że otrzymali sygnały od jednej z posłanek, „że rząd będzie robił wszystko”, by protestujący opuścili gmach Sejmu przed Zgromadzeniem Parlamentarnym NATO, które zaplanowano na 25-28 maja.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz