Więcej, czyli mniej. Kreatywna refundacja pieluchomajtek
Od 3 marca 2018 r. obowiązuje nowe rozporządzenie Ministra Zdrowia, które zwiększa limit środków wchłaniających z 60 do 90 sztuk miesięcznie. I to jest dobra wiadomość. Gorsza jest taka, że zmiana ta wcale nie poprawia sytuacji pacjentów, którzy używają tych środków.
- Za zwiększeniem limitu ilościowego nie poszła zmiana limitu wartościowego. Przy 60 sztukach środków wchłaniających limit wartościowy wynosił 90 zł, czyli za te 90 zł ktoś mógł kupić odpowiednią ilość np. wkładek i zapłacić 27 zł. 30 proc. płacił pacjent, państwo dopłacało 70 proc. – tłumaczy Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia „UroConti”. – Teraz teoretycznie można kupić więcej środków absorpcyjnych, ale tym samym pacjent dopłaci więcej, gdyż poziom dofinansowania z NFZ nie zmienił się i dalej wynosi 77 zł dla pacjentów onkologicznych i 63 zł dla pozostałych.
Środki wchłaniające, czyli pieluchomajtki, pieluchy anatomiczne, majtki chłonne, podkłady i wkłady anatomiczne używane są przez osoby z nietrzymaniem moczu, ale także przy wielu innych schorzeniach, np. onkologicznych, stwardnieniu rozsianym, przez chore osoby leżące.
Lepiej, żeby gorzej?
Nasz Czytelnik tak komentuje całą sytuację:
„Było 60 szt./m-c przy limicie cenowym 90 zł i udziale własnym 30%, czyli NFZ dopłacał 63 zł, a pacjent teoretycznie 27 zł. Zatem NFZ dopłacał do jednej sztuki 63/60=1,05 zł. Praktycznie cena jednej pieluchomajtki to jakieś 2,8 zł/szt. Pacjent zatem musiał płacić 2,8-1,05= 1,75 zł/szt. Teraz ma być 90 szt./m-c przy tym samym limicie cenowym (63 zł). Oznacza to, że NFZ dopłaci do jednej sztuki 63/90=0,7 zł a zatem pacjent zapłaci 2,8-0,7=2,1 zł z własnej kieszeni. To kto tu jest głupi? Miało być lepiej, żeby było gorzej, bo drożej dla pacjentów?”.
Faktycznie, poziom refundacji dla pacjentów onkologicznych obecnie obniżył się z poziomu 1,28 do 0,86 za jedną sztukę środka wchłaniającego, a dla pozostałych pacjentów – z 1,05 do 0,7.
Leczenie to koszt samochodu
Anna Sarbak zwraca uwagę, że różne są schorzenia i potrzeby pacjentów.
- Takie środki wchłaniające, które w większości zabezpieczają naszych członków, kosztują powyżej 1,5, ale niektóre nawet 4 zł, a majtki chłonne – 6 zł. Pytanie jest takie: co dało podwyższenie liczby sztuk środków chłonnych, skoro pacjent i tak będzie musiał zapłacić za nie z własnej kieszeni? Wcześniej także to robił, bo dwa środki wchłaniające na dobę to stanowczo za mało.
Stowarzyszenie „UroConti” wysłało pytanie do Ministerstwa Zdrowia, co jest powodem takiej sytuacji. Na razie nie ma żadnej odpowiedzi. My również wysłaliśmy podobne pytanie do resortu zdrowia i także na nią czekamy.
- To jest cały łańcuszek spraw, które powstają z takiej sytuacji, kilka lat temu informowaliśmy ministra, że koszt leczenia odleżyn to jest wartość małego samochodu – mówi Anna Sarbak. – Jest nam przykro, bo w rezultacie nic się nie zmieniło w tym zakresie – dodaje.
MZ: 1/4 budżetu
Jedyny komentarz na ten temat Ministerstwo Zdrowia zamieściło na swojej stronie internetowej. Czytamy tam m.in.:
„Zgodnie z danymi NFZ w 2017 r. na środki absorpcyjne przeznaczono ponad 181 mln zł. Jest to prawie 1/4 całego budżetu przewidzianego na zaopatrzenie w wyroby medyczne wydawane na zlecenie (stan dzień 2 marca 2018 r., za okres od stycznia do października 2017 r.).
Stale dążymy do zwiększenia dostępności wyrobów medycznych oraz do poprawy jakości życia pacjentów, którzy takiego zaopatrzenia wymagają, przy uwzględnieniu możliwości finansowych Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Sukcesywnie wprowadzamy rozwiązania całkowicie lub częściowo uwzględniające postulaty organizacji pacjentów”.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz