Do przedszkola pójść czas...
Kiedy dziecko rozpoczyna edukację przedszkolną, rodzicom towarzyszy szereg obaw. Zwielokrotnione są u rodziców dzieci z niepełnosprawnością, zastanawiających się, czy ich dziecko poza domem rodzinnym będzie otoczone dobrą opieką i bezpieczne? Czy personel przedszkolny zrozumie jego potrzeby i często skomplikowane, niewerbalne komunikaty? A jeśli będzie mu tam źle, czy da nam o tym jakoś znać? Czy w porę zorientujemy się w sytuacji? Wątpliwości to coś zupełnie normalnego, ale nie dajmy się zwariować. Trzeba pamiętać, że w takich placówkach pracują profesjonaliści, ludzie kierunkowo wykształceni, dla których praca to rodzaj powołania. Nierzadko mówią, że swoimi podopiecznymi zajmują się z większą starannością niż własnymi dziećmi. Marzec to czas na podjęcie decyzji – gdzie i czy w ogóle wysłać dziecko do przedszkola?
Różne placówki, różne możliwości
W zależności od stopnia niepełnosprawności dziecka może ono trafić do różnego typu placówek:
- PRZEDSZKOLA – nazwijmy je umownie – „ZWYKŁEGO”, ogólnodostępnego, do którego uczęszczają pełnosprawne dzieci;
- PRZEDSZKOLA INTEGRACYJNEGO, gdzie uczęszczają, oprócz pełnosprawnych dzieci z niepełnosprawnością;
- PRZEDSZKOLA SPECJALNEGO, skierowanego tylko do dzieci z niepełnosprawnością, w tym głęboką.
Tak szeroki wybór, trzeba zaznaczyć, mają rodzice dzieci w największych miastach – w Warszawie przedszkoli specjalnych jest dziewięć, w Krakowie siedem, a w Lublinie już tylko jedno. W małych miejscowościach i na wsiach publicznych placówek z ofertą dla dzieci z niepełnosprawnością często nie ma wcale. Aby zaradzić tej sytuacji, ich rodzice często sami tworzą miejsca pobytu, rozwoju i zabawy. Jeśli mieszkamy w dużym mieście i mamy do wyboru różne placówki, ostateczna decyzja, dokąd wysłać dziecko, należy do nas.
Moje kontakty z rodzicami dzieci z różnego typu zaburzeniami pokazują, że największą popularnością wśród nich cieszą się placówki integracyjne. Trzeba jednak pamiętać, że zwykle mają charakter masowy i uczęszcza tam do jednej grupy około 20 dzieci. Opiekuje się nimi dwóch pedagogów, a liczba zajęć specjalistycznych wymagających szczególnego podejścia jest ograniczona do koniecznych. Czasami rodzice umieszczają dziecko w placówce, gdzie większość dzieci jest pełnosprawnych, licząc, że na zasadzie naśladownictwa ich pociecha będzie piąć się w górę.
fot. sxc.hu
- Sytuacje bywają różne. Zdarza się, że dzieci nie radzą sobie w integracji, bo nie mają podstawowych kompetencji społecznych, nie wchodzą w relacje z innymi, nie potrafią się bawić – mówi Dorota Kowalczyk, oligofrenopedagog i wychowawca w przedszkolu specjalnym przy ul. Dzielnej 1a w Warszawie. – Wtedy trafiają do nas, czyli placówki specjalnej i tu, w mniejszym gronie i przy wsparciu wielu specjalistów, tego wszystkiego się uczą. Zdarza się, że po roku–dwóch są gotowe na kontynuowanie edukacji w przedszkolu integracyjnym. Myślę, że najważniejsze jest jednak to, iż rodzice dzieci z niepełnosprawnością coraz wcześniej decydują się na wysłanie ich do przedszkola. Kiedyś trafiały do nas dzieci sześcio i siedmioletnie. Teraz w gronie przedszkolaków mamy już trzy- i czterolatki – dodaje.
Przedszkole specjalne
W przedszkolu specjalnym grupa nie może liczyć więcej niż ośmioro dzieci. Opiekę nad nimi sprawuje w sposób ciągły dwóch opiekunów, w tym jeden obowiązkowo z przygotowaniem kierunkowym – oligofrenopedagog. Zajęć rewalidacyjnych i rehabilitacyjnych jest sporo, sytuacja kształtuje się różnie w zależności od placówki i potrzeb danego dziecka.
Prowadzi je wykwalifikowana kadra, m.in.:
- OLIGOFRENOPEDAGOG – czyli pedagog specjalny, który naucza i wychowuje dzieci, jest zwykle ich wychowawcą w grupie i osobą koordynującą pracę pozostałych specjalistów; jest też odpowiedzialny za komunikację z rodzicami;
- REHABILITANT – który wspiera rozwój ruchowy dziecka;
- LOGOPEDA – zajmujący się rozwojem mowy, właściwym sposobem karmienia dziecka oraz nauką komunikacji pozawerbalnej, jeśli dziecko nie mówi;
- PSYCHOLOG – dbający przede wszystkim o sferę emocjonalną i psychiczną dziecka, ale też wspierający na tej płaszczyźnie rodziców, jeśli tego potrzebują i wyrażają chęć współpracy z nim.
Ponadto dzieci w przedszkolu specjalnym biorą udział w zajęciach przy muzyce oraz wielu aktywnościach charakterystycznych dla wszystkich placówek, w których przebywają małe dzieci. Mimo często ograniczonych możliwości manualnych malują one farbami, bawią się plasteliną, mąką, pieką ciasteczka. Poznają też nowe zapachy, smaki, a nawet strukturę sierści zwierząt, które pojawiają się w przedszkolu wraz ze swoimi właścicielami!
Do przedszkola specjalnego trafiają najczęściej dzieci z dużymi zaburzeniami, nisko funkcjonujące. Mają w nim możliwość wypoczynku i snu zgodnie ze swoimi potrzebami, czego nie zapewni im przedszkole integracyjne czy też ogólnodostępne.
fot. sxc.hu
Rekrutacja
Zapisy do przedszkoli ogólnodostępnych i integracyjnych odbywają się co roku w marcu za pośrednictwem systemu informatycznego. Zapisując dziecko w taki sposób, potrzebujemy jego podstawowych danych oraz numeru PESEL. Procedura zapisu do przedszkola specjalnego jest inna. Dziecko, aby się tam znaleźć, musi mieć dokument o potrzebie kształcenia specjalnego, wydany przez publiczną poradnię pedagogiczno-psychologiczną. Kiedy rodzic ma taki dokument, musi udać się do wybranego przedszkola
specjalnego osobiście! Przedszkoli specjalnych nie odnajdzie się na liście wyboru w systemie informatycznym!
Każda tego typu placówka organizuje rekrutację na własnych warunkach.
Dawniej i dziś
Placówki specjalne sprzed 30 lat to zupełnie inne miejsca niż obecnie. Pani Małgorzata Piechal, wieloletni pedagog i dyrektor przedszkola specjalnego przy ul. Dzielnej 1A w Warszawie wspomina:
- Kiedy rozpoczynałam pracę w zawodzie wiele lat temu, nasze przedszkole mieściło się w kamienicy na III piętrze bez windy. Ze względu na bariery architektoniczne uczęszczały do niego dzieci mające deficyty głównie w obszarze intelektualnym, ale sprawne fizycznie. Były liczniejsze grupy, w przedszkolach specjalnych nie pracowało tylu specjalistów co obecnie. Pamiętam, że poza wychowawcą z dziećmi pracował jedynie logopeda – mówi pani Piechal. – Obecnie, po zmianie siedziby, w naszym przedszkolu specjalnym fachową opiekę znajdują też dzieci z dużymi deficytami, nisko funkcjonujące, niepotrafiące samodzielnie chodzić czy nawet siedzieć. W ramach pobytu w przedszkolu mają zapewnione zajęcia rehabilitacyjne, logopedyczne, psychologiczne, komunikacyjne. Chcemy, aby w miarę swoich możliwości stawały się jak najbardziej samodzielne i mniej zależne od rodziców, którzy z wiekiem po prostu tracą siły. Wydaje mi się, że z biegiem lat sytuacja edukacji dzieci z niepełnosprawnością zmienia się w Polsce na lepsze, choć oczywiście jest jeszcze wiele do zrobienia. Miałam okazję poznać system we Włoszech i na Węgrzech, i naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Zapotrzebowanie na placówki takie jak nasza jest coraz większe, więc powinno ich powstawać coraz więcej. Zdarzają się sytuacje, kiedy rodzic spóźnia się na rekrutację marcową i w ciągu roku szkolnego prosi o przyjęcie swojego dziecka do przedszkola, ale wówczas trudno jest mi już znaleźć dla niego miejsce, choć bardzo bym chciała.
Antek – syn Autorki w przedszkolu, fot. archiwum autorki
Przedszkole poza schematami
Dorota Kowalczyk podkreśla, że dom rodzinny, nawet najlepszy, nie zawsze jest w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby dziecka z niepełnosprawnością w zakresie jego rozwoju.
- Rodzice często postępują z dzieckiem według ustalonych schematów, bojąc się poza nie wyjść. Są często nadopiekuńczy, nie pozwalają dziecku na samodzielność. Wychowywanie chorego dziecka staje się niekiedy sensem ich życia. Dziecko w takiej sytuacji ma bardzo zawężoną przestrzeń kontaktów społecznych i nie jest to dla niego dobre. Przedszkole takie kontakty dzieciom umożliwia. Dzieci w ramach pobytu w przedszkolu odwiedzają wiele miejsc, na przykład przy omawianiu tematu „kwiaty” idą do kwiaciarni albo na jakieś targowisko, gdzie mogą obejrzeć nasiona i cebulki kwiatowe. Omawiając temat „zakupy”, robią je wraz z opiekunami w pobliskim sklepie. Wychodzą do teatru, do biblioteki. Rodzice często mają opory przed takimi wyjściami. Obawiają się na przykład, że ich dziecko będzie przeszkadzać innym – podsumowuje.
Wnikliwa diagnoza
Przedszkole specjalne zapewnia też dzieciom wnikliwą diagnozę. Ta, którą otrzymujemy w poradni psychologiczno-pedagogicznej, jest przygotowywana często na podstawie dwóch wizyt, tym samym jest dość ogólna. Ze swojego doświadczenia jako rodzic dziecka z niepełnosprawnością wiem, że może zawierać informacje błędne.
- W przedszkolu specjalnym diagnoza trwa około miesiąca. W tym czasie przygląda się dziecku wielu specjalistów - logopeda, psycholog, oligofrenopedagog, rehabilitant. Tylko w tak długim czasie można zauważyć, jakie są z jednej strony możliwości, a z drugiej ograniczenia danego dziecka. A dobra diagnoza jest podstawą późniejszej, skutecznej pracy z nim – konkluduje Dorota Kowalczyk.
Korzyści
Od czterech lat wychowuję syna z niepełnosprawnością sprzężoną. We wrześniu zdecydowałam, że kilka godzin dziennie będzie spędzał poza domem i zawożę go do przedszkola specjalnego. Dostrzegam bardzo wiele zalet tej nowej dla nas i początkowo niełatwej sytuacji. Po ponadtrzyletnim życiu w symbiozie zaczęliśmy wzajemnie się sobą nudzić. Nowe bodźce, nowe towarzystwo i otoczenie Antek przyjął z radością.
Zaczął chętniej i bardziej różnorodnie jeść, jest bardziej spostrzegawczy, reaguje na swoje imię. Słowo „przedszkole” wywołuje na jego buzi uśmiech. Ja z kolei mam w ciągu dnia chwilę na zajęcie się czymś innym niż opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem i przygotowanie się, być może, do powrotu do pracy w przyszłości. Rodzice, z którymi na co dzień się spotykam i rozmawiam, mają podobne spostrzeżenia. Pani Anna Walkowiak-Frąckowiak, mama pięcioletniego Krzysia z niepełnosprawnością sprzężoną, uważa, że pobyt w przedszkolu uspołecznił jej synka.
- Krzyś miał kontakt głównie z osobami dorosłymi – ze mną, ze swoim tatą, dziadkami czy rehabilitantami – mówi. – Na głośne i spontaniczne zachowania innych dzieci reagował niezadowoleniem, płaczem. Właściwie nie mogliśmy przebywać w towarzystwie innych dzieci. Odkąd zaczął regularnie uczęszczać do przedszkola, sytuacja diametralnie się zmieniła.
fot. sxc.hu
Pani Anna ma szersze spojrzenie na ofertę edukacyjną i rehabilitacyjną w różnych rejonach Polski, a nawet Europy.
- Od momentu przyjścia na świat syna mieszaliśmy w różnych miejscach – w Norwegii, w zachodniopomorskiej wsi i teraz w Warszawie. Norwegia, w mojej opinii, wspiera przede wszystkim finansowo rodziny, w których pojawia się dziecko z niepełnosprawnością. Mieliśmy tam kłopot ze zorganizowaniem właściwej terapii i rehabilitacji dla dziecka. Wróciłam więc do Polski, ale muszę stwierdzić, że dopiero w Warszawie trafiliśmy we właściwe miejsca i do właściwych ludzi. Mieszkając dwa lata temu w mojej rodzinnej, zachodniopomorskiej wsi, pokonywaliśmy dziesiątki kilometrów, by dotrzeć na różne zajęcia. Do najbliższego przedszkola specjalnego było 25 km i mieliśmy problem z regularnym zawożeniem tam syna. Ostatecznie jeździliśmy dwa razy w tygodniu, ale nie było to satysfakcjonujące. Teraz, kiedy mieszkamy w Warszawie, sytuacja jest optymalna. Syn chodzi do przedszkola codziennie na sześć godzin. Ja w tym czasie odpoczywam. Otwarcie chcę o tym powiedzieć. Opieka nad dzieckiem, które samodzielnie nie chodzi, nie mówi i w sposób zaburzony funkcjonuje na wielu płaszczyznach, jest wyczerpująca. Ten czas na odpoczynek jest mi niezbędny.
Jest dużo do zrobienia
Temat edukacji dzieci z niepełnosprawnością jest szeroki. Edukacja przedszkolna to początek. Ważne, aby w debacie publicznej o potrzebach dzieci z niepełnosprawnością nie mówić tylko o pieniądzach. Owszem, są potrzebne. To oczywiste. Ale państwo przede wszystkim powinno zadbać o bezpłatny dostęp naszych dzieci do edukacji, o rozwój sieci placówek, w których mogłyby spędzać pożytecznie i ciekawie czas. Tymczasem jest wiele miast w Polsce, gdzie przedszkoli i szkół specjalnych nie ma wcale, a integracyjne nie zawsze odpowiadają ich potrzebom.
Artykuł pochodzi z nr 1/2018 magazynu Integracja, który ukaże się w marcu.
Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.
Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach)!
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz