Instytucje lecznicze i opiekuńcze odbierają wolność
- Ludziom żyje się lepiej, gdy funkcjonują w swojej społeczności, ze swoimi rodzinami. Gdy trafiają do instytucji leczniczych lub opiekuńczych, tracą nadzieję, tracą swoje życiowe cele i dostosowują się do życia za murami – mówi nam w wywiadzie Nigel Henderson, prezes Mental Health Europe. Jego organizacja przedstawiła raport, który pokazuje ponurą prawdę o sytuacji osób z zaburzeniami psychicznymi w Europie, zwłaszcza tych przebywających w wielkich instytucjach. Co więc zrobić, by zmienić ich sytuację?
Mateusz Różański: Coraz częściej mówi się o „epidemii” chorób i zaburzeń psychicznych. Jakie są przyczyny tego zjawiska?
Nigel Henderson: Dla mnie „epidemia” to bardzo mocne słowo. Dostrzegam raczej wzrost liczby osób, które zgłaszają się ze swoimi problemami po pomoc. Być może jest to efekt większej świadomości społecznej i tego, że ludzie lepiej rozumieją problemy ze zdrowiem psychicznym, są lepiej przygotowani do mówienia o nich, bardziej otwarci na tę tematykę. W wypadku takich chorób, jak schizofrenia czy choroba afektywna dwubiegunowa, dostrzegamy stały poziom diagnozowanych zachorowań. Wzrost jest w przypadku depresji i zaburzeń lękowych. Tak jak powiedziałem – to bardziej efekt tego, że ludzie czują, iż mogą o tym mówić, a nie ukrywać się ze swoimi problemami.
Postulatem m.in. kierowanej przez pana organizacji jest deinstytucjonalizacja – przejście od modelu opieki opartego na wielkich instytucjach do działającego w ramach społeczności lokalnych. Jak znaleźć pieniądze na taką reformę i czy z perspektywy państwa jest ona opłacalna?
Tu dotykamy dwóch problemów. Ze strony Unii Europejskiej słyszymy, że fundusze strukturalne będą przekierowane z wielkich instytucji opiekuńczych właśnie na wsparcie lokalne. Sądzę, że bardzo potrzebne są dodatkowe pieniądze. Środki kierowane na te pierwsze powinny być ograniczane, a te kierowane na wspieranie w lokalnych społecznościach powinny wzrastać. Pyta pan, czy takie rozwiązanie jest bardziej opłacalne dla państwa. Sądzę, że tak, gdyż dzięki niemu osoby z problemami psychicznymi mogą ponownie stać się produktywnymi obywatelami.
Czy jest to tańsze rozwiązanie?
Być może nie będzie to tańsze dla służby zdrowia, gdyż jej decydenci mają „opanowane” zarządzanie wielkimi instytucjami. Gdy ludzie trafią z nich do społeczności lokalnych, więcej pieniędzy trzeba będzie skierować na pomoc społeczną czy mieszkalnictwo. Jednak w dłuższej perspektywie czasowej sprawi to, że jakość życia wielu ludzi będzie wyższa, będą mogli pracować i zarabiać, a co za tym idzie – dokładać się do budżetu państwa. Nie mamy jeszcze pełnego obrazu, jakie będą te koszty, choć takie przejście dokonało się już w latach 90. w niektórych miejscach Wielkiej Brytanii. Musimy zebrać więcej dowodów – po to, by móc za ich pomocą przekonać polityków do podjęcia właściwych decyzji. Nie chodzi o to, by było taniej, ale by pieniądze były wydawane w sposób bardziej efektywny.
Pytam o pieniądze, gdyż w Polsce zmagamy się z brakiem środków na służbę zdrowia, ale też brakiem lekarzy – zwłaszcza w psychiatrii. Czy pańskim zdaniem system, o którym mówimy, będzie wymagał większej ich liczby?
Niekoniecznie. Sądzę, że możemy przeszkolić ludzi, by udzielali wsparcia socjalnego osobom z problemami psychicznymi w społecznościach lokalnych. Oczywiście – lekarze są bardzo potrzebni, by udzielać pomocy stricte medycznej. Sądzę jednak, że w większości wypadków możemy zrobić tak, by psychiatrzy zajmowali się już konkretnymi, cięższymi sytuacjami. Tymczasem większość osób z powszechnie występującymi zaburzeniami psychicznymi nie potrzebuje aż tyle opieki psychiatrycznej. Potrzebują za to dobrego, systemowego wsparcia psychologicznego i psychoterapeutycznego. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że potrzeba więcej lekarzy, Potrzebni są raczej odpowiednio przeszkoleni pracownicy różnych specjalności, którzy udzielaliby wsparcia w społeczności lokalnej.
Osobnym problemem jest sytuacja osób silnie zaburzonych, np. osób z zaawansowaną schizofrenią. W Polsce jest to szczególnie poważny problem, gdyż często po wyjściu ze szpitala ci ludzie i ich rodziny są pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia.
System wsparcia, który stworzyliśmy w Szkocji, zakłada wspieranie osób z zaburzeniami psychicznymi przez bardzo długi czas. Chodzi o to, by taki system był możliwie elastyczny i odpowiadał na potrzeby różnych ludzi. Niektórym potrzebne jest niewielkie wsparcie, innym pomagać trzeba intensywniej – choćby dlatego, że doświadczają dużo cięższych stanów, które wiążą się na przykład z zaburzeniem postrzegania rzeczywistości, halucynacjami itp. Im potrzebni są specjaliści, którzy będą z nimi w stałym kontakcie i udzielać im będą dostosowanej do ich potrzeb pomocy. Ale, jak już powiedziałem, ludziom żyje się lepiej, gdy funkcjonują w swojej społeczności, ze swoimi rodzinami. Gdy trafiają do instytucji leczniczych lub opiekuńczych, tracą nadzieję, tracą swoje życiowe cele i dostosowują się do życia za murami. Znamy sytuacje, gdy pobyt w takich instytucjach wpływał negatywnie na stan przebywających w nich ludzi. Z drugiej strony, nie możemy pozostawić problemu osób chorych psychicznie tylko rodzinom. Wręcz przeciwnie, musimy być pewni, że otrzymują one od państwa pomoc, której potrzebują.
Czy może pan podać przykład dobrego rozwiązania, które wpłynęło pozytywnie na sytuację osób z chorobami psychicznymi?
Nie ma czegoś takiego, jak jedno idealne rozwiązanie. Gdy mówimy o modelu wsparcia, w którego centrum znajduje się człowiek, to najważniejszą sprawą są właśnie jego potrzeby. Dlatego trzeba stworzyć system, który będzie możliwie elastyczny – wszak różne ludzkie sytuacje wymagają innego wsparcia, różnych specjalistów w różnym czasie. Chodzi o to, by uruchomić proces wspierania osób z zaburzeniami psychicznymi, który odpowiadać będzie na konkretne potrzeby konkretnych osób.
Jak go w takim razie uruchomić?
Wszystko zaczyna się w głowach liderów – to oni muszą mieć wizję tego, jak sprawić, by wszyscy obywatele byli równi. Także ci, którzy z racji przebywania w wielkich instytucjach są pozbawiani swoich praw. Dlatego tych ludzi trzeba uwolnić z tych placówek i pozwolić żyć w społeczeństwie. Wszystko tak naprawdę zależy od liderów – zarówno na szczeblu państwowym, jak i samorządowym. To oni mogą rozpocząć proces zmian. Oprócz tego, musimy dać głos ludziom, których dotyka problem zaburzeń psychicznych. Prawdziwymi liderami są więc ci, którzy zapytają ludzi, co jest nie tak z obecnym systemem i co należy w nim zmienić. Takich liderów potrzebujemy, gdyż każda zmiana jest trudna.
Mental Health Europe – europejska organizacja pozarządowa, która zajmuje się problemami zdrowia psychicznego, wspiera pozytywne działania na rzecz osób z zaburzeniami psychicznymi, a także wspiera je w walce o ich prawa.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz