Gdy znika dom...
Dom kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, miłością i troską rodziców. Mój też był taki, dlatego tak trudno było mi go opuścić. Stało się to wcześnie, gdy miałam pięć i pół roku. Rozpoczęłam wówczas naukę w ośrodku szkolno-wychowawczym dla niewidomych w podwarszawskich Laskach.
Zarówno rodzice, jak i ja, bardzo przeżywaliśmy rozłąkę. Do domu jeździłam tylko na ferie, wakacje i święta. Trudno było mi tę sytuację zrozumieć i zaakceptować, mimo że co tydzień dostawałam list. Rodzice też do mnie dzwonili i mnie odwiedzali. Uważam jednak, że podjęli właściwą decyzję i jestem im za to wdzięczna.
Zaangażowanie wychowawczyń
Specjalistyczna szkoła z internatem dała mi solidne podstawy do kontynuowania nauki z widzącymi rówieśnikami, ukończenia studiów i pracy na otwartym rynku. Większość wychowawczyń rozumiała, że mieszkanie w internacie nie jest dla nas łatwe. Starały się nas wspierać i stworzyć namiastkę domu. Dużo nam czytały, były wspólne wyprawy do lasu, pieczenie urodzinowego ciasta. Dla mnie bardzo cenne były wizyty w rodzinnych domach wychowawczyń. To były cudowne spotkania z ich rodzicami, rodzeństwem, czasem przyjaciółmi.
Po latach dowiedziałam się, że jedna z moich byłych wychowawczyń miała trudną sytuację rodzinną. Bardzo mnie to zaskoczyło. Kiedy gościłyśmy u niej, byłam przekonana, że jest szczęściarą, a jej rodzina jest idealna. Czułam ciepło i sympatię jej rodziców. Może nie chciałam widzieć niczego więcej, a może te rodziny mobilizowały się w czasie naszych wizyt i bardzo się starały dać dzieciom spragnionym rodzinnego ciepła to, co miały najlepszego. Jednak do końca pobytu w internacie irytowało mnie, gdy niektóre wychowawczynie nazywały go naszym drugim domem.
Dom w podróży
Z rozrzewnieniem wspominam domy, w których znalazłam gościnę podczas moich licznych podróży: przestronne mieszkanie polonistki na Nowym Świecie, w którym świętowaliśmy zakończenie szkoły podstawowej, a w kuchni w późniejszych latach przegadałyśmy wiele godzin; dom mojej przyjaciółki w Glasgow, w którym rozkoszuję się ciszą i zapachem lawendowych kosmetyków; przepełnione muzyką skrzypiec mieszkanie moich przyjaciół, w którym zawsze mogę się zatrzymać, gdy wracam skądś na tyle późno, że nie mam się czym wydostać z Katowic; inspirującą bibliotekę w domu belgijskiej pisarki Marii Gevers; domy Polaków w Brukseli, Londynie i USA, którzy mnie przyjęli, mimo że się nie znaliśmy; lśniący czystością dom emerytowanej krawcowej na Korsyce, która gdy tylko zobaczyła koleżankę i mnie na ulicy miasteczka, zaprosiła nas na herbatę i bardzo się ucieszyła, gdy po dłuższej rozmowie nieśmiało zapytałam, czy możemy wziąć prysznic. Na Korsyce spałyśmy pod namiotem lub u ludzi znalezionych na Couchsurfingu.
Odniosłam wrażenie, że dla niektórych gospodarzy przyjmowanie obcych było swoistą autoterapią. Wreszcie mieli się do kogo odezwać, razem posłuchać muzyki czy pójść na czereśnie. Dla osób niepełnosprawnych dom może być też więzieniem. Mam na myśli zarówno bariery architektoniczne, jak i mentalne: wstyd rodziców przed pokazaniem światu niepełnosprawnego dziecka, lęki osób niewidomych przed samodzielnym wyjściem z białą laską, lęk paraliżujący mojego znajomego chorującego na schizofrenię. Rzadko wychodzi z domu, bo blokuje go lęk, że coś zgubi, więc ciągle wraca i trudno mu dokądkolwiek pójść. Jeśli już wyjdzie, boi się wrócić, ponieważ obawia się, że ten dom zniknie zasypany niewyrzucanymi plastikowymi butelkami.
W ten czas z niepokojem myślę też o koleżance, która sprzedała mieszkanie, zerwała mnóstwo kontaktów, przestała odbierać telefon, odpisywać na SMS-y i e-maile. Niedawno dowiedziałam się, że nie pracuje. W sytuacjach całkowitej bezradności, gdy nie wiadomo, jak pomóc, pozostaje modlitwa. Każdego wieczoru modlę się dla niej o bezpieczną noc. Wróć do nas, mimo że zniknął Twój dom.
Hanna Pasterny – konsultantka ds. osób niepełnosprawnych w Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku, osoba niewidoma, finalistka Konkursu „Człowiek bez barier 2011”, autorka książek: Jak z białą laską zdobywałam Belgię, Tandem w szkocką kratkę i Moje podróże w ciemno. W 2017 r. znalazła się w Liście Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: www.hannapasterny.pl.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz