Trudne tematy: osoba z demencją potrzebuje naszej obecności
W opiece nad osobą z demencją działania opiekunów powinny zmierzać przede wszystkim do zapewnienia jej poczucia bezpieczeństwa. Taka osoba często czuje się zagubiona i zdezorientowana. Trudno jej sprecyzować, dokąd i w jakim celu zmierza. Orientacja w przestrzeni chorych na demencję jest bardzo słaba i dlatego, przemierzając korytarze własnego domu czy ośrodka opiekuńczo-leczniczego, często gubią się albo nagle znajdują na pewnej niebezpiecznej dla nich wysokości, której nie potrafili w porę prawidłowo ocenić.
Poszukiwanie drogi wyjścia z takiej nieprzewidzianej sytuacji budzi u chorych narastający niepokój, a nawet panikę, która może doprowadzić do wypadku, np. wypadnięcia z okna, które w ich pojęciu jest „otworem w ścianie” prowadzącym na zewnątrz. Wypadek taki może skutkować z kolei poważnym złamaniem, urazem narządów wewnętrznych, a nawet śmiercią.
Na płaskich powierzchniach, które oddziela niewielki próg, pacjent mający trudności z poczuciem głębi będzie chciał zachować się, jakby pokonywał schodek, podnosząc zbyt wysoko nogi. Takie zachowanie też rodzi niebezpieczeństwo upadku. W opiece nad osobą z demencją obecność opiekuna, nawet niekoniecznie bliska, ale w pewnej odległości, jest bardzo ważna. Pozwala w porę przybyć z pomocą i sprawia, że oddala się lub minimalizuje niebezpieczeństwo.
Jasne promienie w mrokach choroby
Postępująca choroba zmienia w znacznym stopniu postrzeganie otoczenia, a pole widzenia chorego ogranicza się do niego samego i jego wewnętrznego lęku. Wszystko go przeraża i przygniata. Ale bywa, że jasne promienie przedzierają się przez mroki jego choroby i wówczas pragnie w pełni z nami być. Wykorzystajmy to i wówczas dużo z chorym róbmy. Może to być rozmowa, gra w szachy czy spacer i obserwacja przyrody.
Postępującą demencję można próbować spowolnić lekami, ale są też inne, niefarmakologiczne sposoby na przystopowanie choroby. Często takim cudownym eliksirem może być nasza troska o chorego oraz chęć wczucia się w jego położenie. Pomagając, nie zawsze musimy pospiesznie wpisywać go w pewne medyczne ramy, z których, zwłaszcza w przypadku chorób neurodegeneracyjnych, tak trudno się wydostać. Jeśli pacjent ma trudności z mówieniem, to od razu nie wyposażajmy go w zestawy do pisania i nie oczekujmy, że natychmiast z nich skorzysta. Dajmy mu czas i stwórzmy sprzyjające warunki, by nic go nie rozpraszało i nie wytrącało z równowagi. W ten sposób w spokoju skoncentruje się i łatwiej przełoży swoje myśli na słowa, które jak zaczarowane zaczną swobodnie płynąć.
Kiedy pojawi się problem z chodzeniem, może chwilowy, incydentalny, to pomóżmy takiej osobie, ofiarując jej swe silne i stabilne ramię, w następnej kolejności zachęćmy ją do skorzystania z chodzika, a dopiero na końcu umieszczajmy ją na wózku. Ten ostatni może kojarzyć się z całkowitą niemocą i odbierać choremu nadzieję oraz jego wolę walki o zachowanie sprawności.
Dorota Suder z zawodu i powołania jest dyplomowaną pielęgniarką, pracowała na oddziale pediatrycznym, lecz stwardnienie rozsiane nie pozwoliło jej pozostać na tym stanowisku. Od lat jej cały świat to dom i książki, w oparciu o które może pisać artykuły do czasopism i na portale internetowe. Dzięki książkom, ale i z obserwacji świata oraz swojej ogromnej wrażliwości tworzy też wiersze.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz