Bóg czy demon rynku?
Pisanie o rynku pracy jest ważne. Aby jednak miało sens, warto zastanowić się nad pojęciem rynku. Posługujemy się nim automatycznie, nieświadomi konsekwencji. Od rzeczywistości rynkowej nie ma ucieczki, ale może inne niż dotąd spojrzenie jednak coś zmieni. Wszak chodzi o pracę – prawo człowieka. Tak w jej kontekście, jak i w odniesieniu do rynku czujemy i chcemy, by człowiek był podmiotem. Czy naprawdę?
W ubiegłym roku jeden z ważniejszych teologów chrześcijańskich wydał książkę pod wymownym tytułem Rynek jako Bóg. Opisuje w niej, jak bardzo rynek funkcjonuje w ekonomii, ale i już w społeczeństwie i kulturze, na wzór Boga. Śmiała teza: rynek zajął miejsce Boga. Jest wszechmogący, wszechwiedzący, wszechobecny. Sposób, w jakim się go opisuje i doświadcza, można porównać do teologii. W niej jednak mamy do czynienia z Objawieniem, czyli prawdami Bożymi ukazanymi nade wszystko w Biblii. Skąd zatem pochodzi objawienie dotyczące rynku, jego natury, wagi i działania?
Presja
We wspomnianej książce samo postawienie problemu rzuca nowe światło na rynek pracy. Nie mniej istotne, ale i niepokojące zmiany dotyczą samego pojęcia pracy. Wszyscy
widzimy, że coraz bardziej w pracy człowieka wyręczają maszyny. Coraz bardziej precyzyjne i niezawodne. Dawniej zastępowały robotników przy linii produkcyjnej, a dzisiaj przeprowadzają operacje chirurgiczne, sprzątają czy kierują pojazdami. Całkowita automatyzacja zakładów produkcyjnych uniezależnia je od takich „czynników ludzkich” jak choroba, błąd czy strajk. Ostatecznie też obniża koszty. Stawia jednak ważne pytanie: co będą robić ludzie? Jaka praca im pozostaje? Nadzorowanie? Raczej nie.
Jak więc jest z tym rynkiem pracy? Może nie jest potrzebny? Może powstał, by niesłusznie ubóstwić pewne wartości i rozwiązania społeczne, zagrażając spokojowi dotychczasowego rozwoju ludzkiego życia? Stając się bóstwem, okazuje się jednocześnie demonem zwróconym przeciw człowiekowi – zwłaszcza najsłabszemu, niezdolnemu do stanięcia w niełatwej walce o rynkowe przetrwanie. W centrum tej konfrontacji jest problem człowieka i jego godności. Apeluje o nią etyka, religia i teologia – jak widać coraz mniej skutecznie, skoro wszystko się jedynie przelicza na wartość ekonomiczną.
Oczywiście nierealne jest kontestowanie tej sytuacji. Pierwszym krokiem niech będzie uświadomienie sobie tej niekoniecznie naturalnej presji rynku. Lepiej przyjąć ją jako zło konieczne, epizod przejściowy niż absolut, od którego nie ma odejścia. Dalszy krok to uświadamianie innych – ludzi biznesu i decydentów.
Integracja ekonomii
W ekonomii ma chodzić o człowieka – konkretnego, z jego potrzebami i ograniczeniami. Jak to ostatnio przypomniał papież Franciszek w przemówieniu do polityków i ludzi Kościoła w Europie, liczby i wskaźniki, głosy i kwoty nie mogą być ważniejsze od konkretnych osób. Potrzeba wielkiej edukacji, która ostatecznie może okazać się zbawienna dla ludzkości. Presja rynku to nie tylko problem ludzi niepełnosprawnych, ale artystów, naukowców, dzieci, rodzin i, oczywiście, ubogich. W przywołanym przemówieniu papież podaje przykład św. Benedykta. I to chyba jest droga: doświadczenie wspólnoty – solidarnej i wyznającej te same wartości oraz zasady – czyni ekonomię nie tylko opłacalną, ale źródłem postępu. Taka wspólnota integruje ekonomię z człowiekiem i ze światem. Gwarantuje bezpieczeństwo, rozwój, kreatywność i efektywność. A wspólnota to coś więcej niż sama tylko praca. To także zabawa, wspólne świętowanie i wymiana.
Warto spróbować od najbliższych dostępnych relacji – ze znajomym pracodawcą czy politykiem. Serdeczna rozmowa, prowadząca może do przyjaźni i wzajemnego wsparcia, ostatecznie ukazuje drugorzędność cyfr. Uśmiech i błysk szczęścia w oczach to więcej niż imponujący kapitał. Wie o tym jedynie ten, kto ich doświadczył.
br. Bernard, mnich Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, studiował teorię muzyki, fortepian i teologię, w latach 2005–2013 był opatem tynieckim, od 2013 r. pracuje w benedyktyńskim Ateneum św. Anzelma w Rzymie, gdzie jest m.in. koordynatorem specjalizacji teologii duchowości monastycznej.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz