Rehabilitacja na świecie. Rozwiązania są, problem w ich skali
- Nie ma ani jednego kraju na świecie, który naprawdę rozgryzł kwestię zatrudnienia osób z niepełnosprawnością lub ich włączenia społecznego w sposób, który dotyczyłby całego społeczeństwa – ocenia Roy O'Shaughnessy, prezes Shaw Trust i Rehabilitation International Europe.
Tomasz Przybyszewski: Chciałbym Pana zapytać, jako przewodniczącego Rehabilitation International Europe, czy istnieje kraj, w którym działa modelowy system rehabilitacji osób z niepełnosprawnością?
Roy O'Shaughnessy: Najbliższym tego krajem są Niemcy, z co najmniej kilku powodów. Przede wszystkim, jeśli ktoś tam doznał urazu w wyniku wypadku lub w miejscu pracy, to w ściśle określonym czasie muszą być podjęte odpowiednie działania. Jest to oparte na modelu rehabilitacji kompleksowej. Nie jest to tylko rehabilitacja medyczna, ale także społeczna. Niemcy, Szwecja, Norwegia, Dania, Finlandia mają bardzo dobre modele rehabilitacji dla osób poszkodowanych w wypadkach drogowych lub w miejscu pracy. Mogą stanowić przykład dla reszty Europy. Ogólnie jednak w Europie pracuje o wiele mniej osób z niepełnosprawnością niż pełnosprawnych. Ta różnica to co najmniej 33 proc. Z kolei w Wielkiej Brytanii osoba z niepełnosprawnością zarabia przeciętnie o 1,5 funta na godzinę mniej, niż tak samo wykwalifikowana osoba pełnosprawna. Myślę więc, że zrobiliśmy o wiele większy postęp w dziedzinie rehabilitacji medycznej niż społecznej i zawodowej. Nawet w Skandynawii czy w Niemczech jest wiele programów dla osób z niepełnosprawnością, ale dotyczą raczej pracy chronionej niż posad, które zostały stworzone przez pracodawców z myślą o konkretnych osobach z niepełnosprawnością.
Co z tzw. rehabilitacją kompleksową?
Rehabilitation International optuje za kompleksową rehabilitacją osób z niepełnosprawnością, łączeniem rehabilitacji medycznej, zawodowej. Jasne więc jest, że Niemcy i parę innych krajów Europy Zachodniej to liderzy rehabilitacji medycznej. Nie ma natomiast ani jednego kraju na świecie, który naprawdę rozgryzł kwestię zatrudnienia osób z niepełnosprawnością lub ich włączenia społecznego w sposób, który dotyczyłby całego społeczeństwa.
Dlaczego tak jest?
Weźmy za przykład rynek pracy. Wspomniałem, że jest różnica 33 punktów procentowych między stopniem zatrudnienia osób pełnosprawnych i z niepełnosprawnością. Jest też wspomniana wcześniej różnica zarobków. W samej Wielkiej Brytanii mamy 2,2 mln osób z niepełnosprawnością, które są gotowe podjąć pracę choćby jutro, jeśli byłoby dla nich zatrudnienie. Brytyjski rząd podjął próbę, by zatrudnić milion z nich do 2022 roku. Oczywiście nie ma tylu miejsc pracy, stworzonych w ramach naturalnej ekonomii, by wchłonąć taką liczbę osób.
To duże wyzwanie.
Ale nawet jeśli praca jest dostępna, a pracodawca ma 20 lub 30 chętnych, to większość procesu rekrutacyjnego nie jest zaprojektowana tak, by pomóc kandydatowi przezwyciężyć jego niepełnosprawność. Wielu pracodawców jest więc nawet więcej niż chętnych, by sprawdzić, jak mogą zatrudnić osobę z niepełnosprawnością, ale mają obawy. Najbardziej powszechny niepokój, który zniechęca pracodawców do rekrutowania osób z niepełnosprawnością, polega na tym, że nie wiedzą, czy będą mogli dać odpowiednie miejsce pracy i czy wszystkie dostosowania, jakie będą musieli robić, będą kosztowne. Tę obawę można łatwo przezwyciężyć, bo to nie są uprzedzenia, to jest po prostu lęk pracodawców, że nie sprostają oczekiwaniom lub wymogom. Mamy w Shaw Trust doradców, którzy pracują z pracodawcami i osobami z niepełnosprawnością. Nie tylko pomagają w znalezieniu dobrej pracy, ale przez nawet 24 miesiące pomagają im pozostać w zatrudnieniu. Zauważyliśmy, że jeśli osoba z niepełnosprawnością utrzyma stanowisko przez osiem tygodni, to zostanie w tej pracy na dobre, ma duże szanse, że pracodawca ją zatrudni.
W Polsce utarło się takie przekonanie, że „na Zachodzie wszystko jest wspaniałe”. Wygląda na to, że nie jest.
Zdecydowanie nie. Niedawno byłem na spotkaniu w Bukareszcie, gdzie omawiane były niektóre sprawy, z którymi Rumuni muszą się mierzyć. Byli zdziwieni, gdy usłyszeli ode mnie, że zmagamy się dokładnie z tymi samymi problemami. Mówili więc np. o tym, że rząd niezbyt chce inwestować w małe domy opieki dla dorosłych z niepełnosprawnością, którzy nie mają stałych miejsc pracy. Trzeba zaś wiedzieć, że np. w USA prawie 50 proc. więźniów tak naprawdę powinno mieszkać w małych domach opieki dla dorosłych z niepełnosprawnością. Sposób, w jaki Ameryka rozwiązała tę kwestię, polega więc na karaniu. Proszę mnie źle nie zrozumieć, w tym kraju jest wiele wspaniałych rozwiązań, ale dosłownie jeden na dwóch więźniów w Ameryce ma niepełnosprawność intelektualną (trudności w uczeniu się) lub fizyczną, a w więzieniu ci ludzie siedzą za drobne przestępstwa. Szacuje się też, że w USA 40 proc. osób bezdomnych ma niepełnosprawność.
Więc nawet w USA nie jest idealnie.
Tak, nawet w USA. Dlatego mówię, że to jest problem globalny i rozwiązany może być jedynie dzięki globalnym inicjatywom, które włączają do działania zarówno małe społeczności, jak i rządy. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii. Wiele osób, które są bezdomne lub popełniają drobne przestępstwa, to ludzie z niepełnosprawnością intelektualną lub fizyczną. To jedynie przykład dla tych, którzy patrząc na kraje bardziej rozwinięte myślą, że wszystkie problemy mamy rozwiązane. Tymczasem to, co mamy, to struktura społeczna, która radzi sobie z „lżejszymi przypadkami” osób z niepełnosprawnością. Wciąż jednak nie uporaliśmy się z bardziej złożonymi problemami. Oczywiście, bądźmy sprawiedliwi w stosunku do Zachodu, prawdopodobnie zrobiliśmy tyle, ile możliwe w kwestii zapewnienia potrzebującym wózków czy protez. Nie potrafimy jednak tworzyć odpowiedniej liczby miejsc zamieszkania, nie radzimy sobie do końca z zatrudnianiem. Wśród uczniów ze specjalnymi potrzebami tylko 2-5 na 100 znajdzie stałą pracę po ukończeniu 18 lat. Coś jest więc nie tak, gdy weźmiemy pod uwagę zasoby, które mamy, fakt, że każdy potrzebujący może otrzymać wózek czy inny sprzęt. Ale jeśli chodzi o szanse na stałą pracę, posiadanie własnego mieszkania, zarabianie pieniędzy... Nawet jeśli te osoby są wykwalifikowane w wielu zawodach, nie znajdują pracy tak często, jak osoby pełnosprawne. A nie ma powodu, dla którego te osoby nie miałyby rywalizować o te miejsca pracy.
W Polsce problemem jest nawet rehabilitacja medyczna. Osoby z niepełnosprawnością często cierpią z powodu braku dostępu do poradni; czekają na zabiegi miesiące, a nawet lata. Czy to tylko nasz problem, czy podobnie jest też w Europie?
To zdecydowanie problem na skalę światową. Oczywiście istnieją wyjątki. Jest w Europie osiem albo dziewięć krajów wiodących w tym zakresie, gdzie rehabilitacja medyczna jest naprawdę doskonała.
Kłopot leży w braku pieniędzy czy może w organizacji systemu?
Problem pieniędzy może zniknąć, jeśli rozwiązana zostanie kwestia systemu. Tego nauczyłem się przez te wszystkie lata. Kiedyś także myślałem, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy. Ale im więcej widzę, tym bardziej wiem, że jest ich w obrocie całe mnóstwo. Rzecz w tym, jak to jest wszystko połączone.
Nie istnieją więc w Europie lub na świecie modelowe rozwiązania rehabilitacji kompleksowej?
Myślę, że jesteśmy naprawdę dalecy od idealnych, modelowych rozwiązań. Owszem, wszędzie – w Japonii, Niemczech, Chinach czy USA – znaleźć można wiele wspaniałych modeli wsparcia, naprawdę fantastycznych, ale dla 15, 20, 30 osób, głównie wspieranych przez bogatych rodziców czy lokalne fundacje wspomagane przez odnoszącego sukcesy biznesmena. Niestety, żaden z takich modeli nie jest w stanie zadziałać w szerszej skali, by sprostać wszystkim potrzebom, które ma Polska, Wielka Brytania czy Finlandia. Są więc wokół nas dziesiątki dobrych rozwiązań, które pokazują... że kosztują o wiele więcej pieniędzy i wysiłku społecznego, niż jakiekolwiek społeczeństwo jest w stanie dać, by objąć nimi wszystkich, którzy tego wsparcia potrzebują.
Jest problem z przełożeniem najlepszych praktyk na szerszą skalę. Więc jest to jednak poniekąd kwestia finansowa.
Tak, jest to także problem finansowy w takim sensie, że jeśli oczekujemy, iż to państwo rozwiąże problem, potrzebne będzie, powiedzmy, dodatkowe 20 mld funtów. Jest to więc problem finansowy w takim rozumieniu, że nigdy takich pieniędzy nie będziemy mieli. Musimy działać w takich warunkach, w jakich żyjemy. Ja na przykład chciałbym mieszkać w większym domu, ale nie stać mnie na jego kupno. Tu jest podobnie. Myślę, że bardzo ważne jest to, jak zdecydujemy o rozwiązaniu tego problemu. Dla przykładu, Shaw Trust zdecydował się być organizacją z najlepszymi praktykami w zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością. W ciągu ostatnich trzech lat zwiększyliśmy poziom ich zatrudnienia u nas z 12 do 19 proc., a zamierzamy osiągnąć 24 proc. Musieliśmy zdecydować, jak wiele możemy zainwestować, z praktycznego, biznesowego punktu widzenia, w nasze budynki. W naszej głównej siedzibie w mieście Bristol, gdzie mamy też zaplecze administracyjne, wszystko jest dostosowane – od miejsca, w którym można się napić kawy, przez toalety, korytarze, po wysokość biurek. Wszystko było tak zaprojektowane, by niezależnie od niepełnosprawności po wejściu do biura każdy poczuł się tak komfortowo, jak pracownik pełnosprawny. Ale to kosztuje.
To dla wielu argument kończący rozmowę.
To wyzwanie – mieć ambicje dotyczące tego, jakie udogodnienia chce się wprowadzić, a potem umieć zbilansować to w budżecie. Co jednak najważniejsze, jeśli my możemy zatrudnić 19 proc. osób z niepełnosprawnością – co kosztuje, a jesteśmy organizacją charytatywną, choć dość dużą, ale finanse uzupełniamy działalnością komercyjną – to znaczy, że prawdopodobnie każda średniej wielkości firma na świecie może zrobić to samo. Ale jeśli zaczniemy mówić pracodawcom, że na dostosowanie budynków muszą znaleźć dodatkowo po 2 mln funtów, to oni nigdy tego nie zrobią. Myślę, że to długa droga. Jeśli więc zastanawiamy się, jak możemy zastosować nasze działania – choćby to, co robi Shaw Trust – w większej skali, to najpierw docierajmy do 10, potem do 15, w końcu do 100 pracodawców, by spojrzeli, jak my to zrobiliśmy i by spróbowali zrobić co najmniej to samo.
Roy O'Shaughnessy jest prezesem Shaw Trust, największej brytyjskiej organizacji, udzielającej wsparcia osobom z niepełnosprawnością poszukującym pracy. Organizacja powstała w 1982 r. Obecnie ponad 1100 pracowników i 1000 wolontariuszy w ok. 200 miejscach na terenie Wielkiej Brytanii zmienia życie co najmniej 50 tys. osób rocznie. Integracja od 2008 r. jest organizacją partnerską Shaw Trust w Polsce. Roy O'Shaughnessy jest także przewodniczącym europejskiej sekcji Rehabilitation International – powstałej w 1922 r. w USA międzynarodowej organizacji zrzeszającej osoby z niepełnosprawnością, instytucje, organizacje, naukowców zajmujących się rehabilitacją medyczną, społeczną i zawodową.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz