Tomasz Gollob: jestem w częstym kontakcie z Adamsem i Wardem
„Jestem w częstym kontakcie z Leigh Adamsem oraz Darcy Wardem. Wymieniamy się doświadczeniami po wypadkach” – powiedział w środę, 22 listopada, żużlowiec Tomasz Gollob podczas konferencji prasowej w Bydgoszczy. Przyznał jednak, że każdy przypadek jest inny.
- To, że Adams na dzień dzisiejszy włada nogą w 85 procentach, to nie oznacza, że ja będę mógł władać dwiema nogami bądź w ogóle – powiedział żużlowiec. – Tak jak podkreśla prof. Marek Harat, każda sytuacja jest inna, tak jak i każdy uraz. Ma jednak podobnie jak ja uszkodzenie kręgów 6 i 7, z tym, że on jeszcze dodatkowo 5. On jest po sześciu latach rehabilitacji. Zobaczymy, w jakim ja będę stanie za sześć lat.
Zaufanie do lekarza
Wystąpienie publiczne sportowca w środę, 22 listopada, było pierwszym po kwietniowym wypadku na torze motocrossowym.
- Przeżyłem przez ten okres bóle, których nigdy nie przeżyłem. Okazuje się, że kiedy miałem złamaną i pękniętą nogę, jadąc w 2010 roku w Grand Prix, to nie był najsilniejszy ból w mojej karierze – wskazał Gollob. – Teraz był znacznie bardziej dotkliwy. Podczas rehabilitacji i dochodzenia do obecnej sprawności pojawiał się ból, który jest nie do opowiedzenia.
Dr Cezary Rybacki, lekarz i przyjaciel Golloba, odniósł się do różnych pomysłów leczenia sportowca w innych ośrodkach.
- W trakcie jego kariery było wiele pomysłów ze strony różnych lekarzy i w różnych ośrodkach – ocenił dr Rybacki. – Często są to historie PR, które mają na celu pokazanie się. Moim zadaniem zawsze było filtrowanie tych rzeczy. Dobro Tomka jest po prostu najważniejsze. Teraz też są różne pomysły - głównie niepoważne. Zgłaszają się różne ośrodki, które chcą coś ugrać na sławie Golloba. Jeżeli będą takie metody i możliwości, żeby poprawić stan mojego przyjaciela i pacjenta zarazem, na pewno z tego skorzystamy. Nie mamy wyłączności na jego leczenie, ale zawsze trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw.
Wdzięczność
Prof. Marek Harat przyznał, że stan sportowca nie jest taki, żeby musiał uczestniczyć w terapii eksperymentalnej.
- Nie mamy komórek macierzystych, które zachowywałyby się zgodnie z naszymi oczekiwaniami w układzie nerwowym. Jestem jednak otwarty na sugestie z każdego ośrodka, który chciałby leczyć Tomka. Przyjmę je i się nad nimi zastanowię, żeby to leczenie miało jakiś sens, a nie było tylko narażeniem pacjenta na przerwę w rehabilitacji, dodatkowy ból czy ryzyko infekcji. To wszystko wiąże się z eksperymentem – podsumował prof. Harat.
Gollob odnosił się także do możliwego zaangażowania w działalność klubu żużlowego Polonia Bydgoszcz. O niczym nie przesądził, ale zadeklarował, że jest otwarty tylko na poważne propozycje ze strony klubu i miasta.
Mówił także o zbiórce funduszy na jego leczenie zainicjowanej przez PZMot oraz ekstraligę żużlową.
- Leczenie pozaszpitalne również kosztuje. Jeżeli byłaby potrzeba uzupełnienia czegoś w rehabilitacji czy na innym oddziale w szpitalu, to również zawsze mówiłem, że jest taka możliwość. Te pieniądze nie są dla mnie, żebym sobie kupował drugi bądź czwarty samochód, a na podleczenie, które może trwać wiele lat – mówi Gollob. – W jednym dniu życie mi się zmieniło i zastopowało. To, co było przygotowane na kolejne lata - wszystko stanęło. Nie jeżdżę, nie zarabiam, wszystko stanęło. Jestem wdzięczny całej Polsce, że pokazała serce, co trzyma mnie w pozytywnym samopoczuciu od samego wypadku. Nie rozróżniam czy są to kibice sportowi czy też nie, bo jednoczyli się także ci, którzy na ten sport nie chodzili. Zrobię wszystko, żeby za jakiś czas być maksymalnie sprawnym.
Jeden dzień
46-letni Gollob, indywidualny mistrz świata w jeździe na żużlu z 2010 roku, 23 kwietnia miał wystartować w motocrossowych mistrzostwach strefy północnej w Chełmnie. Podczas treningu przed zawodami uległ jednak poważnemu wypadkowi.
Jak wykazały badania, doznał urazu kręgosłupa w odcinku piersiowym, doszło też do złamania siódmego kręgu piersiowego i przemieszczenia między szóstym a siódmym kręgiem oraz do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Miał również stłuczone oba płuca. Przeszedł długą operację i był przez lekarzy utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Po kilku dniach został z niej wybudzony. Od 2 maja znajdował się na oddziale neurochirurgii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy pod opieką prof. Marka Harata, a 22 maja został przeniesiony do kliniki rehabilitacji.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Dorabiasz do świadczenia z ZUS-u? Dowiedz się jak zrobić to bezpiecznie
- Immunoterapie wysokiej skuteczności od początku choroby – czy to już obowiązujący standard postępowania w SM?
- Nowa przestrzeń w DPS-ie „Kombatant”
- Instytut Głuchoniemych z umową na modernizację
- Mattel® dostosowuje swoje kultowe gry do potrzeb osób nierozróżniających kolorów!
Dodaj komentarz