Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

KOMON, chcemy być mobilni!

09.11.2017
Autor: Mateusz Różański, fot. M. Różański
Mateusz Puszkarski przy dostosowanym aucie

Zaczęło się od malucha. Potem nastał czas domowych przeróbek w rodzaju kijów od szczotek doczepionych do pedałów gazu i hamulca. Dziś osoby z niepełnosprawnością obsługują samochody nawet joystickiem. Problem w tym, że wielu potrzebujących dostosowanego auta do niezależnego życia i pracy może o nim tylko pomarzyć.

Samochód to wolność – tak często mówią o własnych autach osoby z niepełnosprawnością ruchową. Dobrze wiedzą o tym choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie zrobienie prawa jazdy jest jednym z obowiązkowych elementów rehabilitacji. W Polsce, choć finansowo z kursem pomoże PFRON, to wciąż zadanie dla samej osoby z niepełnosprawnością i jej rodziny.

Dlatego stworzenie systemowego wsparcia mobilności osób z niepełnosprawnością było tematem konferencji „Mobilność motoryzacyjna osób niepełnosprawnych ruchowo jako czynnik aktywności zawodowej i społecznej”, która odbyła się w Warszawie, 8 listopada 2017 r. Zorganizowali ją Przemysłowy Instytut Motoryzacji (PIMOT), Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy (CIOP-PIB) i Stowarzyszenie Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom SPiNKa.

Rewolucyjny maluch

W 1973 roku w Polsce rozpoczęto produkcję Fiata 126p. To popularny maluch zrewolucjonizował nasze myślenie o mobilności osób z niepełnosprawnością. Pierwsze profesjonalne dostosowania powstały pod koniec lat 70. – opowiadał podczas konferencji Bogusław Pijanowski, zastępca dyrektora ds. rozwoju i wdrożeń w Przemysłowym Instytucie Motoryzacji (PIMOT). Podkreślił, że odpowiednio dostosowane auto, ale też przygotowanie osoby z niepełnosprawnością do bycia kierowcą, zmienia jej życie o 180 stopni i pozwala na uzyskanie niezależności, ale też pracy.

- Ten problem rozważano w wielu krajach europejskich – tłumaczył Bogusław Pijanowski. – We Włoszech są na przykład niepełnosprawni kierowcy autobusów. Możemy tak przystosować samochody, że nawet osoby z bardzo dużymi ograniczeniami – słuchowymi czy ruchowymi – mogą się nimi poruszać.

uczestnicy debaty na temat mobilności
Uczestnicy debaty na temat mobilności

Auto z joystickiem

Potwierdzeniem jego słów jest historia Mateusza Puszkarskiego. Ten obiecujący łyżwiarz w wyniku wypadku stał się osobą sparaliżowaną od ramion w dół. Wydawałoby się, że osoba z jego niepełnosprawnością nie ma co marzyć o jeździe autem. SPiNKa we współpracy z Integracją i firmą Peugeot postanowiła udowodnić, że to jednak możliwe. W ramach akcji „Mobilność dla Mateusza” przygotowano samochód, który można obsługiwać za pomocą joysticka – takiego jak w wózku elektrycznym. Innowacyjne auto, choć jeszcze nie do końca gotowe, zaprezentowano podczas konferencji.

- Rozwiązania technologiczne, które będą docelowo umieszczone w moim samochodzie, są mi już na tyle znane, że wiem, iż jestem w stanie podołać temu wyzwaniu i kierować tym pojazdem bez stwarzania zagrożenia dla siebie i innych – mówił zachwycony Mateusz Puszkarski.

Jak poinformował Zbigniew Zawada, specjalista od dostosowań ze SPiNKi, firma Peugeot postanowiła wyposażyć samochód Mateusza Puszkarskiego także w system głosowej obsługi wyposażenia, takiego jak wycieraczki czy światła. Jednak najważniejsze systemy – jak gaz, hamulec – będą obsługiwane jedynie joystickiem.

Samochód to wolność

Nie trzeba jednak nikomu tłumaczyć, że sytuacja Mateusza jest wyjątkowa – zaangażowała się w nią duża firma motoryzacyjna i dwie organizacje pozarządowe. Tymczasem potrzeby motoryzacyjne osób z niepełnosprawnością są ogromne, dlatego trzeba poszukiwać rozwiązań systemowych. Świadczą o tym badania przeprowadzone przez prezesa SPiNKi Krzysztofa Marciniaka wśród kierowców z niepełnosprawnością korzystających z pomocy jego organizacji.

- Dla prawie połowy zapytanych przeze mnie ludzi brak mobilności to utrata szansy na decydowanie o swoim życiu – tłumaczył Krzysztof Marciniak. – Na drugim miejscu wskazali popadnięcie w zależność od innych osób, a jako trzecie – zagrożenie wykluczeniem społecznym.

Prezes SPiNKi podkreślił, że wiele osób, które stały się niepełnosprawne na skutek choroby lub wypadku, było wcześniej kierowcami.

- Wszystkie odpowiedzi, które uzyskałem w tej ankiecie, można podsumować stwierdzeniem, że utrata mobilność to utrata wolności – zwrócił uwagę prezes Marciniak. – Ponad 40 proc. osób, które zapytałem, czym dla nich jest samochód, odpowiedziało, że... wszystkim.

Rodzina zniechęca

Zdaniem Krzysztofa Marciniaka, dając możliwość samodzielnego poruszania się autem redukuje się w pewien sposób samą niepełnosprawność. Znika duża część problemów komunikacyjnych, ale też sam kierowca z niepełnosprawnością staje się bardziej pewny swoich możliwość i zdolny do bycia aktywnym i funkcjonowania na wyższym poziomie.

Krzysztof Marciniak
Krzysztof Marciniak, prezes SPiNKi

- Spora część otoczenia rodzinnego czasami nas zniechęca do tego, co chcemy z danym człowiekiem zrobić – mówił prezes SPiNKi. – Zacytuję to, co słyszałem: „Czy pan naprawdę chce nam powiedzieć, że on będzie kierowcą? Przecież on nie ma ręki i nogi. Nie lepiej, żeby on sobie dał z tym spokój?”. Nie w każdej rodzinie jest pełna świadomość tego, że jej członek, osoba z niepełnosprawnością, ma szansę funkcjonowania.

Przy okazji Krzysztof Marciniak zwrócił uwagę na to, że dostępność motoryzacji przysłuży się także osobom, które same nie mogą być kierowcami.

- Kiedy mówimy o samochodach, to przedstawiciele wielu środowisk, które mają inne problemy związane z egzystencją, gdzie są przypadki bardzo poważnej niepełnosprawności, wyrażają dość radykalne poglądy na temat samochodów – przyznał prezes Marciniak. – Twierdzą, że skoro pieniędzy nie starcza im na podstawowe sprawy, to motoryzacja zdaje się być luksusem. Zapominają oni jednak, że jeżeli trzeba zawieźć dziecko na rehabilitację, to bez samochodu tego się nie da zrobić.

O co KOMON?

Naprzeciw tym wszystkim potrzebom ma wyjść KOMON, czyli Krajowy Ośrodek Mobilności Osób Niepełnosprawnych – wspólna inicjatywa CIOP, SPiNKi i PIMOT. Ma to być miejsce, w którym w sposób kompleksowy dba się o mobilność osoby z niepełnosprawnością. Od takich spraw, jak zbadanie jej potrzeb i możliwości, zdobywania wsparcia finansowego, poprzez rehabilitację i zaopatrzenie ortopedyczne, po samą naukę jazdy, pomoc w zakupie auta i jego adaptację.

Oprócz tego KOMON ma zajmować się też aktywizacją zawodową, a także prowadzeniem szkoleń dla osób, które będą miały kontakt z kierowcami z niepełnosprawnością: instruktorów, policjantów, mechaników, agentów ubezpieczeniowych, sprzedawców aut etc. Inicjatorzy powstania tego ośrodka zaproponowali też pomysł stworzenia funduszu wspierania mobilności osób z niepełnosprawnością. Wszystko to po to, by zmienić choćby statystyki dotyczące ich zatrudnienia.

- Uważamy, że wszyscy ludzie są w tej chwili niezbędni i trzeba im dać szansę, a są możliwości techniczne – tłumaczyła prof. Danuta Koradecka, dyrektor CIOP-PIB. – Nasz instytut ma możliwość stworzenia czegoś, co można nazwać paszportem do pracy, czyli oceny wszystkich funkcji, które posiada człowiek pomimo niepełnosprawności. Pozwoli to pracodawcy ocenić, na jakie stanowisko nadaje się dany pracownik z niepełnosprawnością.

Poinformowała, że z badań przeprowadzonych przez CIOP-PIB wynika, że osoby z niepełnosprawnością mają często ogromne możliwości, których wykorzystanie jest koniecznością w sytuacji coraz większego braku rąk do pracy.

- Jednak, by to się udało, trzeba dać możliwość transportu i wyjścia z domu, dojechania do tej pracy – zauważyła prof. Koradecka.

Dlatego kierowany przez nią instytut tak bardzo zaangażował się we wspieranie idei powstania KOMON.

Krzysztof Kaca referuje dane z PFRON
Krzysztof Kaca, naczelnik Wydziału ds. Projektów w Departamencie Programów PFRON, referuje dane z Funduszu dotyczące wspierania mobilności osób z niepełnosprawnością

Potrzeby są ogromne

Potrzebę powstania takiej instytucji najlepiej uzasadnić choćby danymi z PFRON. Fundusz przekazuje pieniądze na wspieranie mobilności osób z niepełnosprawnością. Od roku 2007 na pomoc w uzyskaniu prawa jazdy kategorii B wydano ponad 5,26 mln zł. Tymczasem liczba beneficjentów tej pomocy w tym czasie to zaledwie 3816 osób. W roku 2016 z tych pieniędzy skorzystało zaledwie 410 osób. Trudno wnioskować, że jest to spowodowane niechęcia osób z niepełnosprawnością do zdawania prawa jazdy, ale raczej brakiem odpowiedniej infrastruktury, jak również systemowych rozwiązań, które wsparłyby je na wszelkich etapach zdobywania umiejętności kierowcy.

- Wynika to m.in. z tego, że nie ma wsparcia systemowego, synergii pomiędzy różnego rodzaju instytucjami i usługodawcami, co przełożyłoby się na efekt w postaci znacznej liczby osób niepełnosprawnych o zaspokojonych potrzebach motoryzacyjnych – powiedział Krzysztof Kaca, naczelnik Wydziału ds. Projektów w Departamencie Programów PFRON.

Ośrodek powstanie w 2018 r.?

Lista problemów, które mógłby rozwiązać taki ośrodek, jak KOMON, jest jednak o wiele dłuższa.

- Ciągle brakuje nam certyfikowania oprzyrządowania dla osoby z niepełnosprawnością. Chodzi o bezpieczeństwo samych kierowców, którzy zaufali ludziom, którzy zrobili im jakąś przeróbkę, gdy jej trwałość jest mocno niepewna – mówił na konferencji poseł Sławomir Piechota, sam od 40 lat kierowca. – Ja jeżdżę z Wrocławia do Drezna do małego warsztatu, w którym po założeniu mi dostosowania jadę na stację certyfikacji. Dzięki temu unikam wielu problemów, mam homologację i wszystkie potrzebne formalności i gwarancję.

Zdaniem posła Piechoty, dostosowania powinny być dostępne salonach dużych firm samochodowych, tak jak ma to miejsce w krajach Europy Zachodniej.

Prezes Krzysztof Marciniak optymistycznie zapowiedział powstanie KOMON na przyszły rok i zaprosił uczestników konferencji na piknik z okazji jego otwarcia. Plan jest ambitny, wiadomo jednak , że takich ośrodków powinno być w Polsce jak najwięcej, by jak najmniej osób z niepełnosprawnością musiało być skazane na bierność i izolację.

Komentarz

  • Byłem przy tym
    JJK
    09.11.2017, 19:52
    Jako osoba niepełnosprawna / polio / w 1977 roku pisałem pracę magisterską " Adaptacja Polskiego Fiata 126p dla osób z dysfunkcją kończyn dolnych" i byłem świadkiem emocji środowiska oczekujących na ten pojazd. Praca zakończyła się jako analiza czysto akademicka z próbą rozwiązań praktycznych i zarazem wyrzuceniem za bramę Ośrodka Badawczo - Rozwojowego w Bielsku Białej. Dzięki że powstał ten "maluch", bo dla osób sprawniejszych, mniejszych był rozwiązaniem jedynym. Choć marzeniem było mieć do adaptacji Trabanta Hycomata - ja takowego miałem i to pozwoliło mi funkcjonować zawodowo, Rodzinnie, społecznie i towarzysko. Czasy się zmieniły i czas by dostępność do pojazdów dostosowanych i bezpiecznych stała się powszechnością. Niezmiennym zapewne pozostaje stary problem - kasa.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas