Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Rola: Przeciwnościom wychodzę naprzeciw

25.11.2009
Autor: Łukasz Kałucki. Fot.: arch. Jarosława Roli

O pasji, marzeniach i pokonywaniu własnych słabości z Jarosławem Rolą, utytułowanym paraolimpijczykiem, rozmawia Łukasz Kałucki.

Łukasz Kałucki: Kiedy zaczęła się Pana przygoda ze sportem? Czym ujęło Pana narciarstwo alpejskie?
Jarosław Rola:
Moja przygoda ze sportem trwa od zawsze. Już jako 5-latek stawiałem pierwsze kroki na nartach, w wieku szkolnym dużo jeździłem na rowerze, a w liceum przesiadłem się na prawdziwego "górala". Snowboardem zainteresowałem się, kiedy jeszcze niewiele osób z mojej miejscowości wiedziało, co to jest. Wszystko to robiłem z zamiłowania do sportu, ale amatorsko. Dopiero po wypadku rozpocząłem treningi jako zawodnik. Narciarstwo w wersji dla osób poruszających się na wózku, tzw. mono-ski, jest jednym z niewielu sportów dla niepełnosprawnych, który daje takie same możliwości, jak w przypadku osób sprawnych i z powodzeniem można z nimi rywalizować. Te same wyciągi, trasy, prędkości i piękne górskie widoki sprawiają, że narciarstwo „mono-ski” jest niezwykle pasjonującym sportem.

Wypadek z dzieciństwa nie ostudził Pana ambicji sportowych, a wręcz przeciwnie. Z czego to wynika?
Przez pewien czas po wypadku byłem przerażony tym, że będę musiał zrezygnować z tego, co przez wiele lat robiłem z ogromną pasją. Wyglądało na to, że mogę zapomnieć o narciarstwie, kolarstwie szosowym oraz górskim i innych sportach, które uprawiałem. Okazało się jednak, że wcale nie musi tak być. Wystarczy trochę dobrych chęci, pasji i wiary w to, co się robi, aby móc wszystko kontynuować.

W 1999 r. trafiłem do klubu SSI START Poznań, który prowadził sekcję narciarstwa „mono-ski”. Rozpocząłem treningi i już w 2003 r. po raz pierwszy zdobyłem tytuł Mistrza Polski w Narciarstwie Alpejskim, który utrzymuję aż do dziś. W zawodach międzynarodowych uzyskiwałem wysokie lokaty. Trzy lata później wziąłem udział w paraolimpiadzie w Turynie, gdzie w slalomie zdobyłem 10. miejsce – najwyższe, jakie w historii paraolimpiad Polacy uzyskali w narciarstwie alpejskim. W tym samym roku zdobyłem szczyt Śnieżki (1602 m n.p.m.). Udało mi się tego dokonać za pomocą zaprojektowanego przeze mnie roweru górskiego napędzanego rękoma. W 2007 r. rozpoczęła działalność pierwsza w Polsce szkoła narciarska dla osób niepełnosprawnych, którą prowadzę wraz z klubem START Poznań. Szkoła organizuje kilka razy do roku kursy narciarskie dla osób niepełnosprawnych oraz pełnosprawnych studentów AWF, chcących pomagać niepełnosprawnym na stokach narciarskich.

Projektuje Pan i zarazem buduje sprzęt sportowy dla osób niepełnosprawnych. W tym roku planował Pan rozpocząć masową produkcję rowerów (tzw. handbike). Czy uda się to zrealizować?
Już w 2003 r. rozpocząłem tworzenie projektów i budowę sprzętu sportowego dla niepełnosprawnych, jednak do niedawna zajmowałem się tym czysto hobbistycznie. Teraz zacząłem o tym myśleć profesjonalnie i niebawem zamierzam uruchomić produkcję rowerów. Po kilku trafionych pomysłach na sprzęt dla siebie pomyślałem, że mogę pomóc innym niepełnosprawnym w realizacji ich pasji sportowej, wdrażaniu ciekawych, a czasem wręcz szalonych pomysłów. Doszedłem do wniosku, że w Polsce i na świecie jest wiele osób w sytuacji podobnej do mojej, które chciałyby realizować się w sporcie, uprawiać turystykę górską lub mieć możliwość ciekawej rekreacji. Poprzez produkcję sprzętu sportowego chciałbym im to umożliwić.

W ubiegłym roku uczestniczył Pan w wyprawie na Kilimandżaro. Jakie emocje towarzyszyły tej ekspedycji?
Wyprawę na Kilimandżaro zaplanowałem po zdobyciu Śnieżki. Kiedy bez większego problemu udało mi się wejść na ten polski szczyt, doszedłem do wniosku, że można „porwać się” na ambitniejszy plan. Kilimandżaro to symbol, jedna z najlepiej rozpoznawalnych gór świata i do tego jej zdobycie nie jest niemożliwe przez osobę poruszającą się na takim sprzęcie jak mój. Zwróciłem się do Fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko” o pomoc w realizacji tego przedsięwzięcia. Pokonaliśmy wiele  przeciwności i wraz z grupą 9 osób niepełnosprawnych wybraliśmy się do Afryki. Podróż w głąb Czarnego Lądu była dla mnie nie tylko próbą sił, ale przede wszystkim niesamowitym przeżyciem. Przywiozłem do kraju wiele niezapomnianych wspomnień, a ludzie, którzy mi towarzyszyli, są teraz moimi przyjaciółmi.

Co Pan planuje w najbliższej przyszłości? Czy wiąże ją Pan ze sportem, czy raczej z biznesem?
Duchem jestem zdecydowanie sportowcem. Najbliższa przyszłość to start na paraolimpiadzie w Vancouver w marcu 2010 r. Przed olimpiadą będzie jeszcze seria startów w Pucharze Europy oraz świata, ale to właśnie olimpijski występ jest dla mnie najważniejszy i całą energię włożę w to, aby był udany. Ponadto po raz kolejny uruchomimy szkolenie dla niepełnosprawnych narciarzy w Karpaczu. Cieszy mnie, że tak wiele osób chce się uczyć jazdy na nartach w pozycji siedzącej i nie brakuje chętnych do odbycia profesjonalnych szkoleń.

Od niedawna jest Pan posiadaczem Mercedesa Viano. Czy samochód spełnia Pana oczekiwania i w jaki sposób jest wykorzystywany?
Jako sportowiec poruszający się na wózku, potrzebuję samochodu przede wszystkim do przemieszczania się na zawody i treningi. Jednak nie każde auto potrafi sprostać wymaganiom stawianym przez osobę w mojej sytuacji. Te warunki całkowicie spełnia Mercedes-Benz Viano. Jest przestronny, doskonale nadaje się do przewozu sprzętu sportowego. Mieści się w nim wózek, rower (handbike), monoski, kilka walizek i grupa kolegów z kadry narodowej. Samochód służy również do przewozu niepełnosprawnych uczestników szkoleń narciarskich, które prowadzę w Karpaczu. Kiedy musiałem zmienić auto, szukałem takiego, którym mógłbym jednorazowo pokonać odległość 1000 km bez uczucia dużego zmęczenia, które będzie zarówno wygodne, jak i niezawodne. Wybór był jednoznaczny i bardzo naturalny: Mercedes Viano. Samochodem jeżdżę od jakiegoś czasu i muszę powiedzieć, że jest niezawodny. Automatyczna skrzynia biegów sprawia, że po nieznacznej przeróbce auto prowadzę sam. Odsuwane drzwi po obu stronach umożliwiają załadowanie wózka w całości, bez rozkładania, a dowolna konfiguracja siedzeń pozwala na aranżację wnętrza według własnych potrzeb. Silnik jest dynamiczny, a przy tym oszczędny. Czego chcieć więcej?

Komentarz

  • artykuł czy reklama?
    barbra
    26.11.2009, 11:48
    reklama firmy smochodowej

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas