Czy jedzie ktoś na koncert?
Skończyły się czasy, kiedy osobom z niepełnosprawnością
pozwalano czasem wejść na koncert bez biletu. Organizatorzy
przewidują pewną liczbę darmowych miejsc, ale wyłącznie dla
specjalnych gości (VIP-ów), dla których rezerwuje się najlepsze
miejsca, blisko sceny. Reszta za bilet musi płacić.
Rafał, który kilka lat temu organizował koncerty znanych polskich
zespołów, bez cienia ironii przyznaje, że „niepełnosprawni nie
chcą, aby traktowano ich inaczej, więc za bilety płacą jak
wszyscy”. Rzeczywistość w Polsce jest jednak bardziej
złożona.
– Byłem na wielu koncertach w Polsce i za granicą: Jacksona, U2,
George’a Michaela, Pet Shop Boys, Depeche Mode, Duran Duran, J. M.
Jarre’a, Celine Dion, Madonny i wielu innych – mówi Gabriel
Zubowski. – Na Zachodzie standardem jest to, że osoba
niepełnosprawna płaci normalną cenę za bilet, ale jej asystent
wchodzi bezpłatnie. W Polsce jest inaczej: opiekun musi płacić za
bilet pełną cenę.
W tym roku organizator koncertu U2 w Polsce przygotował „Pakiety
dla widzów niepełnosprawnych”. Okazały się nimi bilety po 450 zł
każdy. Nieważne czy osobą towarzyszącą jest opiekun, czy asystent,
oni także muszą zapłacić pełną cenę za bilet. Wiele osób z
niepełnosprawnością uważa, że takie podejście organizatorów odbiera
im szansę uczestniczenia w koncercie ulubionego zespołu. Nie mogą
wymagać od asystentów, aby towarzysząc im, płacili za wejście. Ich
samych nie stać na bilet dla asystenta.
Mirosława Kolankiewicz, Pełnomocnik Rektora ds. Osób
Niepełnosprawnych Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu, mówi o
liście, który wysłała do organizatora przed koncertem zespołu U2 w
Chorzowie: – Koszt wyjazdu na koncert z opiekunem to suma ok. 900
zł. W innych sektorach ceny są dużo niższe: 140 zł, a na płycie 190
zł. Uważam to za dyskryminujące, że nie daje się nam możliwości
wyboru miejsca, a tym samym ceny, jaką mamy zapłacić za przyjemność
bycia na koncercie.
W takiej sytuacji była Marta, poruszająca się na wózku
elektrycznym. Jej dwaj asystenci, którzy pomagają jej na zmianę,
nie lubią muzyki Madonny. Marta chciała pojechać na jej koncert.
Pytała wśród znajomych, ale oni nie słuchają Madonny. Gdyby ktoś
zdecydował się pojechać do Warszawy, płacąc za swój bilet na
pociąg, to ona i tak musiałaby dołożyć 220 zł za jego bilet na
koncert. Została więc w domu. Miała nadzieję, że wybierze się na
Open’er Festival do Gdyni. Gdy podliczyła koszty biletów (za jeden
dzień festiwalu 140 zł) plus przejazd pociągiem w dwie strony, to
wyszło, że za taką sumę żyje w domu przez 2 tygodnie. Nie pojechała
więc i tam.
Bilety dla osób z niepełnosprawnością rzeczywiście nie są
najtańszymi, jakie oferują organizatorzy koncertów. Miejsca dla
publiczności podzielone są zwykle na sektory, im bliżej sceny, tym
są droższe. Sektor dla osób poruszających się na wózkach lub
przygotowana dla nich platforma, umieszczane są z reguły bliżej
sceny. To determinuje wyższą cenę. Dlaczego więc osoby z
niepełnosprawnością nie wybierają najtańszych sektorów, np. na
płycie? Nie mogą, gdyż organizator nie sprzeda osobom na wózkach
biletów na głównej płycie, słusznie kierując się bezpieczeństwem.
Zresztą one też obawiałyby się pójść w wielotysięczny tłum. Skazane
są więc na droższe bilety w specjalnym sektorze.
Gdy osobie korzystającej z pomocy asystenta uda się z nim pojechać
na koncert, nie oznacza to, że na pewno wysłuchają go razem. Czasem
organizatorzy nie pozwalają opiekunom (wolą ich nazywać „osobami
towarzyszącymi”) wejść do sektora. Opiekun ma tylko doprowadzić
podopiecznego do platformy, a sam zająć miejsce obok.
– W Live Nation rozmawiałem z organizatorem koncertów i wyjaśnił
mi, że od tej zasady nie ma odstępstw – dodaje Gabriel Zubowski. –
Podyktowane jest to względami bezpieczeństwa, aby platforma nie
zawaliła się pod zbytnim obciążeniem. Wszystko rozumiem, ale dla
osoby na wózku jest bezpiecznie, kiedy obok jest opiekun. Platforma
może się zawalić także wtedy, gdy zajmą ją osoby na wózkach
elektrycznych, bo takie wózki ważą po 100 kg.
Zasady bezpieczeństwa nie zawsze są przestrzegane. Na platformę
nierzadko wchodzą kamerzyści, dla których jest to dobry punkt
widokowy. Niewidomi i niedowidzący, jeśli chcą jechać na koncert,
muszą zabrać ze sobą przewodnika. Wybranie się w pojedynkę jest
bardzo ryzykowne. Na koncerty często chodzi słabowidzący Rafał.
Poza dużymi imprezami uczestniczy również w kameralnych,
organizowanych w klubach. Zwykle chodzi z dziewczyną lub ze
znajomymi. Kiedy trochę lepiej widział, chodził sam. Zdarzały mu
się niespodzianki.
– Ochrona przy bramkach nie dopuszcza myśli, że na koncert może
przyjść osoba taka jak ja albo całkowicie niewidoma – mówi Rafał. –
Kiedyś stałem w kolejce do bramki, a ochroniarze, widząc moje
niepewne przemieszczanie się, odsunęli mnie na bok i bez zgody
przeszukali. W pierwszej chwili nie wiedziałem, o co im chodzi.
Wzięli mnie za pijanego albo naćpanego. Nie mieli żadnych
podejrzeń, że mogę być osobą niepełnosprawną.
Kto ma informację
Największe koncerty odbywają się zwykle na otwartych
przestrzeniach, na trawie. Osoby na wózkach, jeśli są bez
asystenta, mogą się mocno natrudzić, zanim dotrą do swojego
sektora, niekiedy oddalonego nawet o kilometr od wejścia. Jeśli
zapowiadany jest deszcz, lepiej wcześniej poszukać pomocnika do
pokonania dystansu.
Pierwszą osobą spotkaną na masowej imprezie jest najczęściej ktoś z
ochrony. Niestety często zdarza się, że nie wie on o „sektorze dla
niepełnosprawnych”, choć organizatorzy zwykle umieszczają
informacje na swojej stronie. Większość uczestników koncertów stara
się zapoznać z programem, a także mapką imprezy jeszcze przed
wyjazdem. Niektórzy jednak zapominają o tym i pojawiają się bez
przygotowania. Bywa i tak, że pracownicy ochrony wprowadzają
uczestników w błąd, wskazując złe miejsce lub zaprzeczając
sobie.
– Dwa lata temu na koncercie George’a Michaela na Służewcu
ochroniarze przy bramkach powiedzieli, że wejście dla
niepełnosprawnych jest razem z wejściem dla VIP-ów – mówi Gabriel
Zubowski. – Zrobiłem ze znajomymi ponadkilometrowy spacer. Obsługa
na miejscu powiedziała, że nas tędy nie wpuści i mamy zawrócić. Nie
miałem ochoty telepać się z powrotem. Powiedziałem, że się nie
ruszę.
Między ochroną a grupą wywiązała się kłótnia. Po 20 minutach
przyszedł ktoś z organizatorów. Zgodził się przeprowadzić ich przez
bramkę VIP-ów.
O wiele gorsze wspomnienie pan Gabriel ma z koncertu Depeche Mode.
Dla osób na wózkach wyznaczono sektor przed sceną, gdzie znajdują
się miejsca siedzące. W pewnym momencie ochrona przestała
kontrolować liczbę osób, które wchodziły do sektora. Nagle pan
Gabriel zorientował się, że ściana ludzi pcha się wprost na niego.
Byli tuż nad jego głową. Tłum napierał z tyłu. Przestraszył się, że
za sekundę zostanie stratowany. W ostatniej chwili koleżanka
wyprowadziła go na bok.
Bywają i miłe niespodzianki. Jak podczas koncertu Duran Duran.
Pojechał na niego z kolegą, także poruszającym się na wózku.
Ochroniarze podeszli do nich, już widząc, jak wysiadają z
samochodu. Pomogli dostać się na platformę w sektorze. – To było
coś wyjątkowego. Przyznać trzeba, że sytuacja się poprawia i z
każdym rokiem ochrona jest coraz lepiej poinformowana i
zorganizowana.
Tam się piechotą chodzi...
Toalety Toi Toi to stały element na imprezach masowych. Niestety
organizatorzy nie zawsze pamiętają podczas zamawiania toalet, aby
wśród nich znalazła się choć jedna przystosowana do potrzeb osób z
niepełnosprawnością. Pracownicy firmy Toi Toi Systemy Sanitarne Sp.
z o.o., kiedy widzą, że klient zainteresowany organizacją masowej
imprezy w ogóle nie myśli o dostosowanej toalecie, wyjaśniają, że
taka również powinna się tam znaleźć. Nie ma żadnych wytycznych co
do tego, ile organizator dużej imprezy powinien zagwarantować
dostosowanych toalet. Łatwiej mu to określić, jeśli wie, ilu
przybędzie uczestników ze specjalnymi wymaganiami.
Jest jeszcze inny problem. Na dużych imprezach toalety dla osób z
niepełnosprawnością usytuowane są zwykle w miejscach, gdzie szybko
można się do nich dostać. Niekoniecznie stoją tam, gdzie pozostałe
toalety. Na koncertach muzycznych ustawia się je przy sektorze osób
z niepełnosprawnością. I przed tymi toaletami ustawiają się
najdłuższe kolejki... ale osób sprawnych.
– Zdarza się, że ludziom nie chce się przejść 200 m – mówi Dawid
Rejniak, dyrektor ds. Marketingu i Sprzedaży w firmie Toi Toi.
–Organizator musi czasami postawić przy toalecie ochroniarza, który
nie wpuszcza sprawnych uczestników, lecz odsyła ich do pozostałych
toalet. Podobnie jest na miejscach parkingowych dla pojazdów osób
niepełnosprawnych, które są najbliżej wejścia. Wielu kierowców,
mimo oznaczeń, próbuje tam parkować.
Firma Toi Toi Polska specjalnie na III Szczyt Rady Europy, który
odbył się w maju 2005 r. w Warszawie, zaprojektowała i
wyprodukowała specjalną kontenerową toaletę z linii Exclusiv,
przystosowaną też dla osób z niepełnosprawnością. Ta toaleta o
wysokim standardzie i komforcie użytkowania, niczym nie różni się
od mieszkaniowych. Oprócz standardowego wyposażenia ma w środku
alarm, specjalną umywalkę z baterią o przedłużonym włączniku wody,
ustawiane pod kątem lustro, jak również klimatyzację. Oczywiście
toalety kontenerowe są znacznie droższe od standardowych, ale
oferują najwyższy poziom. Mają też wersje dla osób sprawnych.
Urzędy miast i różne instytucje wynajmują je niekiedy z okazji
szczególnych wydarzeń. I niemal regułą jest, że gdy zamawiają
toalety-kontenery, to o użytkownikach z niepełnosprawnością
zapominają lub biorą najprostszą plastikową dostosowaną toaletę.
Zapewniają minimum.
Puste sektory
Większość organizatorów pytanych o przygotowanie imprezy pod kątem
uczestników niepełnosprawnych wymienia trzy rzeczy: toalety, punkt
medyczny i obecność wolontariuszy. Na masowe imprezy nie
przychodzi wiele osób z niepełnosprawnością. Widoczne są głównie na
imprezach organizowanych dla nich albo z ich powodu. Najczęściej
przygotowują takie imprezy organizacje pozarządowe, przy wsparciu
finansowym lokalnych władz. Dominują pikniki i festyny oraz
festiwale i przeglądy twórczości artystycznej osób z
niepełnosprawnością, jak np. coroczny festiwal filmowy „Integracja,
Ty i Ja” w Koszalinie, na którym prezentowane są filmy o
niepełnosprawności. Organizacja festiwalu podporządkowana jest
osobom z niepełnosprawnością.
Na największych w Polsce imprezach masowych w sektorze dla osób z
niepełnosprawnością zwykle widzi się kilkunastu chętnych. I czasem
są wśród nich opiekunowie.
– Zdecydowanej większości osób niepełnosprawnych nie stać na bilet
– mówi poruszający się o kulach Robert z Gdyni. – Zniechęcić może
sam dojazd na imprezę. Martwi mnie jeszcze co innego. W czasie
występów zespołów publiczność reaguje bardzo żywiołowo, a na
platformie dla niepełnosprawnych jest cisza. Czasem ożywiają się,
kiedy na platformę wchodzą sprawni. Nabierają odwagi i razem z nimi
zaczynają krzyczeć i wyrażać emocje. Nie wiem czy to kwestia
wstydu, że inni patrzą. Mnie to smuci, bo sam reaguję żywiołowo, a
obok mnie siedzi garstka smutnych niepełnosprawnych.
Zabrakło wyobraźni
Zdecydowałem się pójść z żoną na koncert Andrei Bocellego w
Warszawie, na stadionie Gwardii. Zamówienie biletu mogłem
zrealizować jedynie przez internet, bo telefonu nikt nie odbierał.
Wysłałem e-maila z informacją, że jestem osobą z
niepełnosprawnością poruszającą się na wózku i chciałbym dowiedzieć
się, jaki mam kupić bilet. Na stronie internetowej nie było żadnej
informacji na ten temat. Ponieważ nie otrzymałem odpowiedzi,
zamówiłem dwa bilety na płytę, blisko sceny, gdzie były też
krzesełka. Jeszcze raz poinformowałem, że poruszam się na wózku.
Znów nie otrzymałem odpowiedzi.
Na miejscu się okazało, że nie ma gdzie zaparkować samochodu, bo nie wyznaczono miejsc parkingowych dla osób z niepełnosprawnością. Obsługa była niezorientowana, którędy wchodzą osoby na wózkach i gdzie mają się kierować, aby najłatwiej dotrzeć do swojego sektora.
Aby umożliwić mi wejście na płytę stadionu, obsługa postanowiła
wnieść mnie po schodach na koronę stadionu. Zobaczyłem, jak wiele
jest osób na płycie, i nie chcąc robić zamieszania, zrezygnowałem
ze znoszenia mnie po schodach. Panowie z obsługi nie mieli zresztą
na to ochoty z powodu wąskich przejść. Zostałem na koronie stadionu
w ostatnim rzędzie, żona przez cały koncert stała. Po koncercie
spotkałem osoby poruszające się na wózkach i dowiedziałem się, że
dostały się na koronę wejściami bez schodów. To oznacza, że obsługa
nie miała pojęcia o innych wejściach. Oczywiście był sektor dla
osób z niepełnosprawnością, ale usytuowano go w tak niekorzystnym
miejscu, że opuściły go i udały się na koronę stadionu. Napisałem
do organizatorów odwołanie i czekam na odpowiedź.
Piotr Pawłowski, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół
Integracji
Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Integracja, Ty i
Ja"
Już w styczniu zaczynamy przygotowywać się do festiwalu, a jest to
jedyny tego typu festiwal w Europie. Każda edycja jest inna,
kierowana do innego widza, więc każdy rok jest dla nas,
organizatorów, nowym wyzwaniem. Przyjeżdżają do nas goście z:
Izraela, Holandii, Finlandii, Francji. Zabezpieczamy ich przyjazd
logistycznie, umawiamy się z asystentami, rozmawiamy, aby wyjść
naprzeciw ich potrzebom i uniknąć przykrych niespodzianek. Dla
wszystkich uczestników wybieramy ośrodki z zakwaterowaniem
najlepiej dostosowane, w tym roku wygrało Centrum
Edukacyjno-Informacyjne. Zapewniamy zawsze sprawdzoną liczbę
wolontariuszy – to młodzież koszalińskich szkół, liceów medycznych,
z PCK. Jest ich koło setki. To są osoby, które współpracują z nami
od 2003 roku. Mamy także tłumaczy języka migowego dla gości
niesłyszących i niedosłyszących, oczywiście wszystkie filmy są
także czytane, mają polskie napisy.
Współpracujemy z lokalnymi stowarzyszeniami osób niepełnosprawnych,
które dysponują swoimi lektorami i ludźmi, którzy wspierają gości o
określonym schorzeniu. Jeśli przyjeżdżają osoby niedowidzące, to
lokalne stowarzyszenia sprawują nad nimi opiekę. Te organizacje są
naszymi partnerami. Ich pomoc jest nieoceniona,
nie wiemy przecież wszystkiego o specyfice potrzeb osób
niepełnosprawnych. Prawie każda osoba niepełnosprawna, która
przyjeżdża na festiwal, ma „swojego” wolontariusza i organizację,
która zajmuje się nią przez cały festiwal. Nasze centrum
festiwalowe, duży namiot, w którym odbywają się imprezy
towarzyszące, jest dostosowane. Oczywiście wszystkie miejsca, w
których organizujemy jakiekolwiek imprezy, także towarzyszące,
muszą spełniać warunek dostosowania, w tym i szkoły. Mamy także
dostosowane busy do przewozu osób na wózkach.
Barbara Jaroszek, dyrektor festiwalu
Komentarze
-
Rzeczywistość!
08.11.2009, 19:17Niestety, ale o wielu rzeczach możemy sobie tylko pomarzyć. Ja ostatnio zrezygnowałem z wyjazdu na koncert tylko przez to, że podliczyłem koszty całej imprezy na ponad 200zł, a to jednak jedna trzecia mojej renciny i mimo, iż miałem możliwość jechać z przyjaciółmi, którzy we wszystkim by mi pomogli i sami zresztą jechali i płacili to ja z wielkim smutkiem zrezygnowałem ;-(. Co tu mówić o jakichś szczególnych udogodnieniach jak na normalnych warunkach nie można sobie na takie luksusy jak koncert pozwolić.odpowiedz na komentarz -
lekkie czarnowidztwo
31.10.2009, 00:27to prawda, że koncerty są drogie i że na większości organizacja jest dość kiepska. jednak ostatnie dwa koncerty na których byłam - red hot chilli peppers i radiohead - okazały się jak najbardziej ok. na ten pierwszy kupiłam dwa bilety na płytę, a siedziałam w sektorze dla ON, który znajdował się tuż za płytą. widoczność była świetna, ochrona i organizacja jeszcze lepsze. na radiohead organizacja nieco kulała, ale za to bilet dla osoby niepełnosprawnej z opiekunem był sprzedawany w pakiecie, za cenę 1,5 biletu. będąc kiedyś na gaelforce dance w sali kongresowej za bilet płaciłam tylko ja, a opiekun już nie. miejsca mieliśmy w 4 rzędzie od sceny. tak więc proszę aż tak bardzo nie narzekać, tylko spokojnie próbować pracować nad zmianami. szlag mnie trafia jak widzę taką roszczeniową postawę ON, którzy tylko czekają, żeby móc na coś ponarzekać...odpowiedz na komentarz -
Zawsze trzeba się wykłucić by coś zobaczyć
29.10.2009, 19:04Niezbyt często niestety ale jednak czasami jeżdżę na koncerty i niestety zawsze jest tak że najpierw trzeba dzwonić tłumaczyć wręcz kłócić się o swoje płacąc oczywiście normalnie za dwa bilety swój i opiekuna a potem i tak często ląduje się gdzieś na końcu bo tam są miejsca dla niepełnosprawnychodpowiedz na komentarz -
sprawa jest prosta...
28.10.2009, 12:09Sprawa jest prosta. Niepełnosprawni muszą chodzić na koncerty, aby wymusić poprawne traktowanie! Należy kupić zwykły bilet, a później się awanturować i grozić procesem. Paradoksalne jest to,że istnieje już "karta "praw osób niepełnosprawnych", tylko komu ona jest potrzebna??odpowiedz na komentarz -
no tak
26.10.2009, 19:16wielu lat jeszcze potrzeba aby to zrozumieć. Ale w tym kraju potrzeba jeszcze z 30 lat przemian w mentalności ludzi. Widzą kibel dla kalek to po co iść do normalnego skoro ma się bliżej, po co robić cokowliek dla kalek skoro i tak jest ich mało... nie prędko wyplewi się takie myślenie u zdrowiaków!odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz