Łańcuszek pomocy
To historia o pomocnych organizacjach i o pomocnych ludziach. O tym, jak pomoc przechodzi z człowieka na człowieka, z organizacji na organizację.
Pół roku temu obudził go telefon. Do przejścia granicznego w
Słubicach Aslan dotarł o czwartej rano. Przez dwadzieścia jeden
godzin rozmawiał tam z celnikami. Tłumaczył im, że zatrzymane na
granicy kilkunastomiesięczne dzieci powinny wrócić do rodziców.
Rodzice, przebywający w Polsce czeczeńscy uchodźcy, wysłali je z
obcym człowiekiem. Miał je przewieźć do Niemiec. Nie udało się,
więc z płaczem zadzwonili do Aslana.
Aslan Dekaev płynnie mówi po polsku. I zawsze pomoże. – Pomagam, bo
ja kiedyś też otrzymałem pomoc – tłumaczy.
Od Unii dla WCPR
- Aslana znam kilka lat. Jest to człowiek sukcesu – mówi
Anna Drzazga, koordynator ds. integracji zawodowej cudzoziemców w
projekcie "Integracja dla samodzielności". To ona zaprosiła Aslana
do projektu organizowanego przez Warszawskie Centrum Pomocy
Rodzinie. Projekt finansowany jest ze środków Europejskiego
Funduszu Społecznego w ramach programu Kapitał Ludzki. Na jego
realizację centrum otrzymało z funduszy unijnych ponad 10 milionów
złotych.
– To naprawdę bardzo duże pieniądze – zapewnia Justyna Czapigo,
koordynator operacyjny projektu. – Na działania, które realizujemy
w ramach projektu, na co dzień nie ma miejsca, czasu, przestrzeni i
pieniędzy. Dzięki temu, że dostaliśmy te środki, rozwijamy
skrzydła.
Projekt adresowany jest do trzech grup: wychowanków rodzin
zastępczych i placówek opiekuńczo-wychowawczych, osób z
niepełnosprawnością oraz cudzoziemców, w tym osób mających status
uchodźcy i objętych ochroną uzupełniającą. Aslan, który ma
czeczeńskie pochodzenie, jest także osobą z niepełnosprawnością.
Wskutek dziecięcego porażenia mózgowego ma problemy z nogami,
porusza się przy pomocy laski. Niepełnosprawność w zasadzie była
jedną z przyczyn jego ucieczki z Groznego do Polski.
- Byłem akurat po operacji, miałem nogi w gipsie, gdy przyszli
do mnie żołnierze. Wypytywali, co mi się stało. Powiedziałem, że
jestem osobą z niepełnosprawnością, że mam na to dokumenty. Ale oni
powiedzieli mi, że w Rosji można załatwić i kupić wszystko, i że na
pewno jestem terrorystą, zamachowcem. Potem dowiedzieli się, że
moja żona – z pochodzenia Rosjanka - przeszła na islam i posługuje
się innym imieniem. Żona próbowała schować oryginalne dokumenty i
uciec. Nie udało jej się. Złapali ją i postawili pod murem. Chcieli
rozstrzelać. Ja leżałem w gipsie i nawet nie mogłem się ruszyć, nie
mogłem nic zrobić. Na szczęście obronili ją sąsiedzi. Po tych
wydarzenia zdecydowaliśmy, że jak tylko dojdę do siebie,
uciekniemy.
Od WCPR dla Aslana
W Polsce Aslan trafił na życzliwych ludzi, choć na początku nie
było lekko. Pamięta strach, gdy był na granicy. Pamięta, jak nie
miał sił stać w zatłoczonym pomieszczeniu i jak jeden z celników na
rozkaz komendanta niechętnie ustąpił mu krzesła. – Potem ten celnik
zapytał mnie z ironią: - I jak ci się podoba w Polsce?
Odpowiedziałem: - Powoli się przyzwyczajam – wspomina Aslan.
O projekcie "Integracja dla samodzielności" słyszał jeszcze zanim
został objęty ochroną uzupełniającą. Do Warszawskiego Centrum
Pomocy Rodzinie zgłosił się zaraz po otrzymaniu stosownych
dokumentów. – Od początku pobytu w Polsce wiedziałem, że chcę coś
robić, uczyć się, że dzięki temu łatwiej będzie mi się tutaj
odnaleźć – mówi.
W ramach projektu uchodźcy mogą skorzystać m.in. z warsztatów
aktywizacji zawodowej "W drodze do pracy" i kursów zatytułowanych
"Znam swoje prawa". Dla każdego z beneficjentów dobierane są także
indywidualnie szkolenia zawodowe.
Od Aslana dla innych
- Dzięki warsztatom z zakresu aktywizacji zawodowej dziś wiem, jak
ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną i zdaję sobie sprawę, że nie
każdy pracodawca lubi, gdy się wygląda lepiej od niego – śmieje się
Aslan. Poza tym na kursach zapoznawał się z polskim prawem, którego
przepisy potem tłumaczył innym Czeczenom.
- Niektórzy uchodźcy niechętnie uczą się i asymilują z polskim
społeczeństwem. Gdy mają jakiś problem - dzwonią do mnie. Na
warsztatach podszkoliłem się przede wszystkim z języka polskiego,
którego zacząłem się uczyć niemal od razu po przyjeździe do Polski.
Dlatego dziś łatwo mi się komunikować z Polakami. No i zawsze mogę
coś przetłumaczyć, służę pomocą rodakom – dodaje.
- Nam Polakom czasami się jeszcze wydaje, że nadal potrzebujemy
pomocy – mówi Arkadiusz Ekiert, specjalista ds. promocji projektu
"Integracja dla wszystkich". - Ale to my już od dawna jesteśmy
w stanie pomagać innym.
Projekt ma minimalizować wykluczenie i zwiększać szanse na podjęcie
pracy osób z grup zagrożonych marginalizacją społeczną. Realizowany
jest już dwa lata. W ubiegłym roku z oferowanych w jego ramach
zajęć (warsztaty rehabilitacyjne, szkolenia i kursy zawodowe,
indywidualne konsultacje z doradcą zawodowym, pracownikiem
socjalnym, prawnikiem) oraz zajęć wspierających integrację zawodową
i społeczną skorzystało 257 osób.
- Oczywiście różne są losy osób, które do nas trafiają. Mamy
sukcesy, jeśli chodzi o uchodźców - są osoby, które po warsztatach
dostają pracę, realizują się zawodowo w Polsce – mówi Anna
Drzazga.
Aslan pracował w różnych miejscach. Na początku liczył
przejeżdżające samochody. Kiedyś dostał propozycję pracy jako
kasjer w supermarkecie. - Koledzy dziwili się, dlaczego odrzuciłem
tę ofertę. Ale z moją niepełnosprawnością byłoby mi jednak ciężko
wysiedzieć przez kilka godzin. Zresztą ja chcę być przydatny,
pomocny, a sądzę, że bardziej mogę się przydać jako tłumacz, niż
przeciągając towary po taśmie - zapewnia.
- Ludzie na co dzień nie interesują się osobami niepełnosprawnymi i
cudzoziemcami, a przecież oni żyją obok nas – mówi Arkadiusz
Ekiert. – Ale ja zawsze będę się buntował, mogę nawet wyjść na
środek ulicy i krzyczeć, jeśli usłyszę, że administracja nic nie
robi, że się nie interesuje osobami potrzebującymi wsparcia. To
nieprawda! Jeśli ktoś ma takie wrażenie, widocznie chce tak myśleć.
Skoro każdy z naszych beneficjentów do nas dotarł i skorzystał z
pomocy, to znaczy, że chciał. Jeżeli ktoś nie chce, możemy zrobić
wszystko, ale i tak mu nie pomożemy – dodaje.
Wielką wartością projektu jest to, że organizatorzy starają się nie
tracić kontaktu z beneficjentami. - Po kursach oferujemy im na
przykład spotkania z asystentem ds. rodziny i rynku pracy. Bo
zdarza się, że osoba, która najpierw znalazła pracę, potem straciła
ją i może znów chcieć skorzystać z naszej pomocy – mówi Anna
Drzazga. – Zresztą już dziś planujemy kolejną edycję projektu.
A chętnych z roku na rok przybywa. W tym roku beneficjentów jest pięć razy więcej niż w ubiegłym. - Do końca 2009 roku pomożemy 1265 osobom. To pewnie tylko mały procent potrzebujących – mówi Arkadiusz Ekiert. – Ale jeśli tylko zajdzie potrzeba, wynajmiemy kolejne biurowce w mieście i zaprosimy wszystkich. Bo pieniądze są i chęci też! – zapewnia z entuzjazmem.
Od WCPR dla organizacji pozarządowych. Od organizacji
dla ludzi
Łańcuszek pomocy, który organizatorzy przekazują takim osobom jak
Aslan, na tym się jednak nie kończy. WCPR postanowił podzielić się
pieniędzmi otrzymanymi na projekt z warszawskimi organizacjami
pozarządowymi. W ramach zorganizowanego przy projekcie "Integracja
dla wszystkich" konkursu na realizację zadań publicznych z zakresu
pomocy społecznej, dotyczących rehabilitacji osób z
niepełnosprawnością, rozdysponowanych zostało 1.756.277,53 zł.
Wyłonione w konkursie organizacje, które przedstawiły najlepsze
projekty zagospodarowania tych funduszy, pomogą łącznie 578
osobom.
Najwięcej, bo 210 osób, wspomoże Stowarzyszenie Przyjaciół
Integracji. - Za pieniądze otrzymane w ramach projektu
przeprowadzamy cykl warsztatów i szkoleń dla osób z
niepełnosprawnością. Są to: trening kompetencji i umiejętności
społecznych, trening aktywnego poszukiwania pracy i warsztaty
socjalno-prawne - mówi Maciej Sroka, pracownik Stowarzyszenia
Przyjaciół Integracji, specjalista ds. organizacji instrumentów
aktywnej integracji w projekcie "Integracja dla
samodzielności".
- Najbardziej zmotywowanym beneficjentom zaproponowaliśmy także
szkolenie komputerowe. Mogą oni również korzystać z ofert
pracy dostępnych w bazie stowarzyszenia. Być może dołączą do osób z
niepełnosprawnością, które znalazły dzięki tym ofertom
zatrudnienie, a osób takich jest średnio ponad 30 proc. w skali
roku – dodaje Maciej Sroka.
Aslan szuka teraz pracy, ale nie martwi się tym, że może jej nie
znaleźć. – Choć jestem osobą z niepełnosprawnością, naprawdę mogę
robić wiele rzeczy. Zresztą wkrótce minie pięć lat od czasu mojego
przyjazdu do Polski. Będę miał prawo do stałego osiedlenia się
tutaj. A co dalej? Może pójdę na studia, a potem założę własny
interes. W Polsce nie żyje mi się źle. Przede wszystkim nie czuję
się specjalnie traktowany z racji mojej niepełnosprawności. W
Czeczenii ludzie często mówili: "o, jaki biedny niepełnosprawny",
współczuli mi. Tu nie spotykam się z takim podejściem. Jestem osobą
z niepełnosprawnością, ale wiem, że mogę wiele z siebie dać i kiedy
tylko zadzwoni telefon, mogę być znowu komuś potrzebny.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz