Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Pełnoprawni na drodze

25.09.2009
Autor: PAP, fot: sxc.hu

O tym jak osoby z niepełnosprawnościami radzą sobie na drodze i jakie bariery czyhają na niepełnosprawnych kierowców rozmawiamy z posłem PO Markiem Plurą, przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu do spraw Osób Niepełnosprawnych.

Panie pośle, czy jeździ Pan samochodem?

Marek Plura - Jeżdżę, ale nie prowadzę i nie robiłem tego osobiście nigdy. Przy mojej dysfunkcji technicznie to jest możliwe, ale bardzo kosztowne. W moim przypadku samochód, który mógłbym prowadzić sam, musiałby być prowadzony tak, jak wózek inwalidzki z napędem elektrycznym, czyli za pomocą joysticka, podobnego jak te do gry na komputerze. Są na świecie takie rozwiązania, ale one same w sobie są o wiele droższe niż samochód. A poza tym miejsca, do których dojeżdżam, są już zwykle końcem mojej trasy, gdzie zawsze i tak potrzebuję jeszcze kogoś do pomocy. Więc ten, kto jest moim kierowcą, jednocześnie też pomaga mi zazwyczaj potem dalej w tym, żeby z samochodu przedostać się do miejsca do którego zmierzam.

Jakie problemy według Pana mają najczęściej niepełnosprawni kierowcy?

Pierwsza zasadnicza sprawa dotyczy możliwości nabycia samochodu . I to jest kwestia czysto ekonomiczna. Do tej pory PFRON wspierał zakup samochodu dla osób aktywnych zawodowo, bądź tych, które taką aktywność deklarowały. W tym roku zdecydowanie będzie trudniej, ponieważ budżet PFRON po pierwsze przeżywa kryzys, jaki dotknął gospodarkę światową, a po drugie budżet ten jest w tym roku dociążony dużo bardziej niż do tej pory wydatkami priorytetowymi dla tego funduszu, czyli bezpośrednim wspieraniem aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych. Stąd program „Sprawny dojazd” nie jest w roku 2009 realizowany. Zarząd funduszu musi zdecydować, czy dofinansować zakup jednego samochodu, czy za te same pieniądze sfinansować koszt pięcioletnich studiów dla dwóch niepełnosprawnych studentów. Mam nadzieję, że działania PFRON przyczynią się do poprawy zatrudnienia niepełnosprawnych Polaków, którzy dzięki temu będą kupowali samochody normalnie, jak inni rodacy. Bo przecież PFRON to nie kasa zapomogowo-socjalna, a niepełnosprawny to nie żebrak.

Kolejna niezwykle ważna rzecz, to dostosowanie tego auta, czyli wyposażenie w odpowiednie oprzyrządowanie. I tutaj myślę, że dopracowaliśmy się w Polsce dobrych rozwiązań. Nie czeka się w kolejkach. Jest gdzie się udać i ten obszar jest moim zdaniem dobrze zabezpieczony. Gorzej wygląda natomiast sprawa z możliwością zdobycia prawa jazdy przez osoby niepełnosprawne.

Na czym ten problem polega ?

Rzecz w tym, że ciągle jeszcze tylko nieliczne ośrodki szkolenia kierowców w naszym kraju posiadają samochody dostosowane do nauki jazdy dla niepełnosprawnych. Wiele ośrodków, a właściwie firm szkolących oraz ośrodków egzaminacyjnych ciągle jeszcze uważa tą sprawę za marginalną, bo tych kierowców nie jest tak dużo, żeby się to im opłacało. Tutaj ekonomia bierze górę, ale w taki prostacki i niemądry również ekonomicznie sposób. Bo z biegiem czasu liczba osób niepełnosprawnych, które mogą i chcą żyć aktywnie zdecydowanie wzrasta. Bo tak zmienia się mentalność niepełnosprawnego Polaka: od człowieka z epoki peerelowskiej zdanego na przysłowiową łaskę gminy, oczekującego pomocy i odrobiny „osłody gorzkiego życia” zamiast własnego działania, w kierunku człowieka współczesnego pokolenia, który jest aktywny, nierzadko przedsiębiorczy i rozumiejący, że ma takie same prawa i aspiracje jak ci sprawniejsi - w niektórych obszarach życia - rówieśnicy.

Te firmy i ośrodki, które negują wartość wyposażenia swoich zasobów w samochody dostosowane do nauki jazdy dla niepełnosprawnych kierowców w niedługim czasie mam nadzieję stracą poważny zasób klientów. A poza tym równie wielką nadzieję mam na to, że po prostu przestanie wypadać nie być przygotowanym na takiego klienta. Może także dojść do sytuacji, której jestem orędownikiem, że zaistnieje akt prawny wprost nakazujący zabezpieczenie potrzeb niepełnosprawnych klientów - tak ich nazwijmy – szkół nauki jazdy. Może to mieć miejsce w tym roku, ponieważ w tej chwili rząd już pracuje nad tzw. ustawą antydyskryminacyjną, która w szeregu różnych obszarów życia Polaka niepełnosprawnego, buduje zapory przeciwko ignorancji, zamieniającej się często niestety w dyskryminację. Jednym z tych obszarów jest także transport, gdzie będziemy zdecydowanie wymagać, żeby nie później niż w ciągu 10 lat wszyscy przewoźnicy dostosowali co najmniej 1/3 swojego taboru do potrzeb klientów niepełnosprawnych, zwłaszcza ruchowo. Ale także w
tym samym duchu przeciwdziałania dyskryminacji, mam głęboką nadzieję, pojawią się zobowiązania dla wszystkich instytucji, które szkolą i egzaminują kierowców, co do konieczności posiadania pojazdów dostosowanych dla niepełnosprawnych adeptów nauki jazdy.

No i wreszcie sprawa tej najliczniejszej grupy, czyli tych, którzy już jeżdżą. Problemy, które ja dostrzegam tak naprawdę są takie same jak u wszystkich kierowców, a mianowicie sprawa możliwości zaparkowania pojazdu. I tu pojawia się różnica, ponieważ kierowca niepełnosprawny, często poruszający się na wózku inwalidzkim, o kulach naprawdę żeby wysiąść z samochodu potrzebuje tego miejsca zdecydowanie więcej. Miejsce parkingowe o zwykłych wymiarach po prostu nie jest miejscem, z którego może on skorzystać. Abstrahując od tego, że jeżeli znajdzie on dostępne dla siebie miejsce w zbytnim oddaleniu od celu jego podróży, to ta podróż traci sens. Bo w polskich warunkach niepełnosprawny nie przedostanie się z bez samochodu przez kilka przecznic do urzędu czy biura. Dlatego on musi jeździć samochodem, a nie autobusem, ponieważ autobus nie podjedzie pod dane biuro. Samochodem już ma się pewne szanse, przy ogólnoludzkiej życzliwości uwidaczniającej się w poszanowaniu prawa.

Prawo w zakresie rozwiązania problemu parkingowego w ostatnim czasie zdecydowanie się poprawiło: mamy 5 punktów karnych i 500 zł grzywny za zajęcie w nieuprawniony sposób miejsca parkingowego wyznaczonego dla osób niepełnosprawnych, czyli tzw. koperty. To jest skok jakościowy i tak naprawdę od tego momentu, w którym takie restrykcje się pojawiły, możemy zacząć mówić o skuteczności wielu akcji społecznych, które do tej pory próbowały budować taki mentalny zwrot, mentalną zmianę w naszym społeczeństwie, która mówi o tym, że po prostu nie wypada, jest to nie fair, żeby to szczególne miejsce zajmować. Mam też nadzieję, i będę do tego dążył, żeby w ustawie antydyskryminacyjnej znalazł się zapis dotyczący procentowej ilości miejsc parkingowych zarezerwowanych dla niepełnosprawnych.

Mandat za parkowanie na kopercie to już fakt. A co jeszcze powinno się zrobić najpilniej, żeby ułatwić życie niepełnosprawnym kierowcom?

Jeżeli chodzi o środki transportu publicznego, to mamy wielopokoleniowe zaległości w dostępie do kolei, transportu autobusowego, tramwajowego, każdego praktycznie. I to naprawdę jest duży dramat życiowy osób, które z tego powodu po prostu nie mogą wręcz podejmować aktywności zawodowej, uczyć się, rehabilitować etc. Natomiast jeżeli chodzi o potrzeby niepełnosprawnych kierowców, to sygnały o trudnościach innych niż te związane z parkowaniem do tej pory nie wpływały do Parlamentarnego Zespołu do spraw Osób Niepełnosprawnych, któremu przewodniczę.

Natomiast duży plus wypracowany został w kwestii rozwiązań na stacjach benzynowych. Obecnie w zasadzie każda stacja paliw w Polsce posiada system przywoływania obsługi, aby ta pomogła osobie niepełnosprawnej zatankować samochód czy żeby przyjęła zapłatę za tankowanie. I to jest też dowód na to, że kiedy korzystamy ze standardów choćby unijnych, to udaje nam się rozwiązywać wiele spraw w sposób wypracowany już przez inne kraje.

Niech Pan jeszcze zdradzi naszym czytelnikom, w jaki sposób pokonuje Pan drogę z Katowic gdzie mieszka, do Warszawy do Sejmu?

Obecnie jeżdżę, a raczej jestem wożony Volkswagenem Caddy. Często moje auto zamienia się w ruchome biuro, gdyż całe moje życie zawodowe, to poruszanie się w obszarze pomocy osobom niepełnosprawnym. Stąd też moja wielka potrzeba docierania do tych, którzy nie mogą dotrzeć do mnie. W 2007 roku doszły do tego jeszcze obowiązki związane z wykonywaniem mandatu poselskiego, więc jest tych wyjazdów dużo. Mój samochód jest przystosowany i używam go do tego, żeby w czasie podróży móc pracować, korzystać z internetu etc.

Zaznaczam jednak, że mimo kłopotów jakie mają wszyscy wózkowicze z wsiadaniem i wysiadaniem z pociągów, w dojazdach do Warszawy używam częściej pociągu niż samochodu. A to przede wszystkim z uwagi na oszczędność czasu, gdyż pociągiem można z Katowic do Warszawy dojechać szybciej niż autem. Samochód, którym jestem wożony jest natomiast rozpoznawalny, ponieważ rzadko kto podróżuje w bagażniku (śmiech). A w moim przypadku tak właśnie jest - wjeżdżam na wózku do przestrzeni bagażowej. W tym pomagają mi dwa rozkładane najazdy, które rozkłada ręcznie mój kierowca-opiekun. Dzięki temu mogę tam wjechać, powinienem przypiąć się pasem, co niestety rzadko robię i już można jechać. Komfort jest czasem średni, bo przestrzeń bagażowa jest mniej amortyzowana, ale jest to skuteczny rodzaj transportu i to jest dla mnie najważniejsze.

 

Komentarz

  • no fajne zycie posla
    rafallbn1981
    29.09.2009, 08:04
    mam te sama chorobe co Pan panie posle. i mnie nikt nie wozi i niemam jak dotrzec do pracy mimo studdiow wyzszych.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas