Co w duszy gra: nowe otwarcie
W czasach ekonomizacji życia społecznego coraz trudniej obronić jeszcze niedawno oczywiste wartości. Przy liczeniu przede wszystkim zysku odpadają ci, którzy tego zysku nie mogą przynieść na poziomie zadawalającym. Wartości kulturowe, zwyczajnie ludzkie – o duchowych nie wspominając – zostają zagrożone skomercjalizowaniem.
Przy takim ujęciu mówienie o pracy osób niepełnosprawnych nie jest łatwe – o ile nie są one nadzwyczajnie kreatywne lub wyjątkowo sprawne. Chodzi rzecz jasna o to, by mogły być konkurencyjne wobec osób pełnosprawnych. W innych przypadkach zatrudnianie ich może odbywać się jedynie w ramach misji niesienia im pomocy – czyli na podstawie kryteriów pozaekonomicznych. Jeśli tak jest, niezbędnym warunkiem będą tu odpowiednie środki: pracodawcę stać na taką misyjną posługę i jej chce. Ewentualnie może go nawet wesprzeć państwo.
Sprawność wobec wyzwań ekonomii
Oba wymienione przypadki winny zostać dokładnie zanalizowane – zarówno, gdy chodzi o zatrudnianie osób niepełnosprawnych w ogóle, jak i w konkretnych sytuacjach. Nikt nie chce być ciężarem ani pracować z łaski. Regulacje prawne dotyczące tej materii nie są bowiem rozwiązaniem właściwym. Owszem, dobrze, że te osoby są chronione, lecz czy jest właściwe uważanie ich za wymagających szczególnego wsparcia?
Pytanie to można odnieść do dużo szerszej grupy osób, niż do, z tak czy inaczej, udokumentowaną niepełnosprawnością. Sprawność wobec wyzwań ekonomii czy marketingu ma charakter dość specyficzny i z pewnością obejmuje mniejszą grupę niż osoby fizycznie „pełnosprawne”.
Jeśli tak, to na rynku pracy w większości jesteśmy mniej lub bardziej niepełnosprawni. Z jednej strony, powiększa to grono osób niepełnosprawnych. Z drugiej jednak, jest szansą na przedefiniowanie niepełnosprawności. Tak oto wyzwania zmieniającego się i wymagającego świata paradoksalnie mają szansę zmienić nasze rozumienie sprawności. W pewnym sensie coraz bardziej staje się ona ideałem – już nie tylko w zakresie ruchowym, ale i w obszarze technologii, komunikacji czy administracji. Tam gdzie liczy się koncept i kreatywność, ograniczenia ruchowe nie muszą już tyle znaczyć: może się bowiem okazać, że osoba zmagająca się na co dzień z mobilnością, właśnie dzięki temu rozwinęła wiele gdzie indziej przydatnych cech.
Chodzi o to, by się chciało
Wszystko to jest możliwe dzięki wysiłkowi. I tu jest klucz do rozwiązywania rozmaitych problemów niepełnosprawności. Aby dzisiaj coś osiągnąć, potrzeba nieustannego i wielkiego wysiłku tak indywidualnego, jak i wspólnego.
W gruncie rzeczy chodzi o to, by się chciało. W imię czego? Być może niespodziewanie, ale i jednoznacznie, praca osób niepełnosprawnych prowadzi w sam środek duchowości. Bo jedynie ona odpowiada na pytanie o sens stałego zmieniania świata – mimo wszystkich związanych z tym trudów i ryzyka. Duchowość pozwala nieustannie spoglądać na człowieka inaczej – odkrywając nowe obszary nadziei i mocy. Jest matką kreatywności i wrażliwości, dzięki którym każdy człowiek może znaczyć coraz więcej.
Wobec wciąż tylu jeszcze barier czekających na przełamanie przez człowieka, bariery indywidualne, nieraz te zwykłe czy banalne, stają się laboratorium mocy i skuteczności. Trzeba dostrzec, jak wiele może z nich wykrzesać każdy z nas. Jest to może nawet ważniejsze niż zmienianie świata. Ono sprawia, że zmiany mogą być dostępne dla wszystkich.
br. Bernard – mnich Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, studiował teorię muzyki, fortepian i teologię, w latach 2005–2013 był opatem tynieckim, od 2013 r. pracuje w benedyktyńskim Ateneum św. Anzelma w Rzymie gdzie jest m.in. koordynatorem specjalizacji teologii duchowości monastycznej.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz