Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Włączanie się upowszechni

01.09.2009
Autor: Piotr Pawłowski. Fot.: www.sxc.hu

Czy integracja to przeżytek? Jaki jest najnowszy trend w systemie edukacji osób z niepełnosprawnością? O tym w rozmowie z Piotrem Pawłowskim mówi profesor Akademii Pedagogiki Specjalnej Grzegorz Szumski.

 

Wywiad z prof. Grzegorzem Szumskim (mp3, 7,87 MB)

Piotr Pawłowski: Panie profesorze, w ostatnim czasie używamy kilku terminów, jeśli chodzi o edukację osób z niepełnosprawnością. Mówimy: "edukacja czy szkoły integracyjne, edukacja włączająca". Czym to się różni?

Grzegorz Szumski: Edukacja włączająca jest nową koncepcją integrowania osób niepełnosprawnych w szkole. Chodzi o umieszczanie dzieci niepełnosprawnych w szkole bliskiej miejscu zamieszkania, czyli w szkole rejonowej. Na marginesie dodam, że my w ogóle nie doceniamy czegoś takiego jak zasada rejonizacji w szkolnictwie, a ona jest, obowiązuje w większości krajów i jest ważna. Druga istotna różnica polega na zmianie charakteru pomocy specjalnej w szkole. Szkoła włączająca to najkrócej szkoła dla wszystkich, ale szkoła organizowana nie przez pedagogów specjalnych oddzielnie i przez nauczycieli zwykłych oddzielnie, tylko szkoła organizowana wspólnie. To siłą rzeczy przenosi pewien ciężar odpowiedzialności za kształcenie, także uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych, na zwykłego klasowego nauczyciela, który jest tylko wspierany przez pedagogów specjalnych.

Czy zatem jest szansa, że każdego ucznia z niepełnosprawnością będzie można włączyć do jego szkoły rejonowej?
Tak, daje się włączyć każdego, bez względu na rodzaj i stopień niepełnosprawności, jeśli system szkolny jest do tego przystosowany, jeżeli ta szkoła rzeczywiście jest włączająca. Oczywiście będziemy mieli różnice dotyczące zarówno zakresu specjalnego wsparcia, specjalnej pomocy, jak i rodzaju tejże specjalnej pomocy. Czy to znaczy, że to się przekłada na integrację społeczną dzieci? To jest zupełnie inna historia i zupełnie odrębnej miary. Czy dziecko z daną niepełnosprawnością także zintegruje się  z kolegami w wymiarze prywatnym, w ramach kontaktów prywatnych, osobistych? Pewnie w jakimś stopniu tak. Tak samo jak i dzieci sprawne.

Co mają zrobić mamy, które wychowują dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, żeby ich dzieci poszły do szkoły rejonowej?
Mamusia może robić lobbing na rzecz zmiany systemu edukacji, jeżeli jest przekonana do tej zmiany. Więcej specjalnie może zrobić niewiele. Za to państwo może organizować szkoły w ten bądź inny sposób, w tym w sposób włączający. To jest relacja między jednostką a państwem. Szkoła nie należy do poszczególnych obywateli. Szkoła należy do państwa, państwo nadaje jej kształt.

Uczennica i nauczycielka. Fot.: www.sxc.hu

Mamy jeszcze jeden problem. Często nauczyciele są nieprzygotowani, aby uczestniczyć w tej edukacji włączającej. Co należy zrobić?
Rzeczywiście szkoła włączająca jako nowy typ szkoły wymaga nowego systemu kształcenia nauczycieli. Ten system , który nadal jednak rozróżnia nauczyciela i pedagogów specjalnych, powinien tę różnicę zachować, ona się na pewno nie zatrze. Za to zmiany w systemie kształcenia powinny mieć miejsce zarówno w odniesieniu do zwykłych nauczycieli, jak i w odniesieniu do pedagogów specjalnych. Trzeba powiedzieć, że jeżeli chodzi o Polskę, to jest niestety element mocno zaniedbany. Głównie ze względu na regulacje prawne dotyczące zatrudniania na poszczególne stanowiska osób z określonymi kwalifikacjami. Nie da się utrzymać na dłuższą metę, w moim przekonaniu, wąsko profilowego kształcenia pedagogów specjalnych, czyli na przykład pedagogów dla niewidomych, niesłyszących itd., dlatego, że w przyszłości jest stosunkowo niewiele miejsca dla nich. A jeśli będzie się utrzymywało takie kształcenie, to tylko dla bardzo wyspecjalizowanych grup, do bardzo wyspecjalizowanych zadań, ale nie jako nauczyciela szkolnego. Z kolei w odniesieniu do nauczycieli zwykłych, którzy, jak już mówiliśmy, mają nowe zadania w systemie włączającym, potrzebne jest doświadczenie z zakresu nauczania grup różniących się czy grup zróżnicowanych, czyli po prostu metodyki i dydaktyki włączającej. Doświadczenia nasze w tej dziedzinie jak do tej pory są słabe i to jest niewątpliwie jeden z czynników blokujących rozwój edukacji włączającej w Polsce. Ale powtarzam, to jest kwestia przygotowania kadry na uczelniach, kwestia decyzji administracyjnych czy politycznych, dotyczących kwalifikacji dla nauczycieli.

Uważamy, że edukacja włączająca to pewnie dobry pomysł, ale co zrobić w przypadku, gdy rodzice dzieci sprawnych nie chcą, aby ich dzieci uczyły się z dziećmi z różnymi niepełnosprawnościami?
Jeżeli pan jeździ na wózku inwalidzkim i pan chce wejść do urzędu publicznego, to co mi do tego? Mam tyle do powiedzenia, co nic. Szkoła, przypominam, jest instytucją publiczną. Szkoła wytwarza relacje między państwem i obywatelami. Nie między sprawnymi, niesprawnymi, wysokimi, niskimi, rudymi czy czarnymi, tylko między państwem i obywatelami. I ta relacja powinna być sprawiedliwa. Ja nie mam, jako obywatel, możliwości decydowania o tym, czy ja chcę chodzić do szkoły z tym dzieckiem czy z tamtym dzieckiem lub czy moje dziecko ma chodzić z tym czy tamtym dzieckiem. To jest jakby poza kwestią. Istnieje oczywiście możliwość, i w wielu krajach to się stosuje, zrobienia wyjątków dla szkół niepublicznych, czyli na przykład szkół prywatnych. I oczywiście one w niektórych krajach z różnych powodów stawiają  osobom niepełnosprawnym bariery w dostępie, na przykład osobom z niepełnosprawnością intelektualną. To jest zupełnie inna historia. To jest poza sferą publiczną. Jeżeli państwo przyjęło rozwiązanie szkoły rejonowej, to  zasadniczo koncepcja edukacji włączającej dopowiada: każde dziecko, które mieszka w tym rejonie.

Ale ostatnio w Wielkiej Brytanii rodzice są przeciwni temu, żeby w programie dla dzieci występowała niepełnosprawna prezenterka. Boimy się niepełnosprawnych?
Boimy się niepełnosprawnych, nadal. Nadal istnieją przekonania, że obecność niepełnosprawnych obniża poziom nauczania w szkole. Nie ma na to dowodów, żadnych. Ja takich nie znam. Wszystkie badania, które znam, raczej nie pokazują tego. Nadal jest taka reakcja na inność, na odmienność. Ona pewnie będzie w jakimś stopniu występowała i za dziesięć lat i za dwadzieścia lat, tak jak reakcje na inne mniejszości, na przykład homoseksualne. To są rzeczy, z którymi się trzeba pogodzić. Świat nie jest idealny, koncepcja edukacji włączającej też nie jest idealna. Koncepcja edukacji włączającej jest lepsza dla świata współczesnego. Co nie znaczy, że nie niesie ze sobą najprzeróżniejszych problemów.

Szkoły specjalne i indywidualny tok nauczania przejdą za chwilę do lamusa?
Nie mówimy o rozwoju procesów naturalnych. Mówimy o rzeczach, które podlegają decyzjom politycznym. Czy to się będzie działo? W moim przekonaniu, będzie się działo stopniowo. To widać na przykładzie Polski. Na początku lat 90. mieliśmy potężne opory różnych środowisk, teoretyków, praktyków, samych środowisk osób niepełnosprawnych przeciwko integracji. Przez te ostatnie dwie dekady jakoś odwrotu od tego nie widać. Trzeba pamiętać, że szkoła jest jakimś odzwierciedleniem potrzeb społeczeństwa i potrzeb kultury, i ona ulegała ewaluacji na przestrzeni dziejów. Kultura zmierza w kierunku różnorodności. Nie ma innej opcji, szkoła musi odpowiadać na tę różnorodność, też się musi zmieniać. Moim zdaniem, koncepcja edukacji włączającej będzie się upowszechniała.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas