Z woli rodziców
Ten problem jest powszechny – gdy dzieci z niepełnosprawnością osiągają dorosłość, często zostają bez opieki. W powiecie kościańskim rodzice zaczęli zabiegać o stworzenie dla nich ośrodka. I dopięli swego.
Prośby kierowano do kościańskiego starosty. Po trzech latach, w styczniu 2007 roku, podjął on decyzję o powołaniu na peryferiach Kościana Ośrodka Wsparcia dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi.
Powstanie ośrodka ułatwił wolny budynek w dyspozycji starostwa, do tego w bardzo dobrym stanie. Kiedyś była to siedziba "powiatowej" weterynarii.
Szybko zaadaptowano obiekt, zakupiono sprzęt niezbędny do rehabilitacji i codziennych zajęć, i w ośrodku zameldowali się podopieczni. W sumie dwadzieścia osób, bo tyle jest miejsc. Dziś najmłodszy ma 18, a najstarszy 52 lata. Pochodzą z całego powiatu.
Ośrodek finansuje przede wszystkim wojewoda, choć co roku środki procentowo są mniejsze. Na początku było to 66 proc., w 2009 roku – 54 proc. Resztę kosztów pokrywa starostwo. Wielkopolski Urząd Wojewódzki dofinansował też zakup nowych busów dla wszystkich podobnych ośrodków na swoim terenie. Do Kościana nowy samochód trafił w grudniu 2007 roku.
Dobry dojazd
Wiadomo, że podopiecznych trzeba dowozić na zajęcia. Na szczęście
odpadł najdłuższy kurs, bo jedna z pań mieszkająca w gminie
najbardziej odległej od Kościana dojeżdża na jej koszt. Do tej pory
samochód przejechał ok. 55 tys. km. Powinien zatem jeszcze
posłużyć.
Zajęcia w ośrodku odbywają się w dni powszednie w godzinach 7-15. Do dyspozycji podopiecznych są dwie pracownie: kulinarna i plastyczna, a także salka rehabilitacyjna.
Nad wszystkim czuwa dziesiątka pracowników – siedmioro zajmuje się bezpośrednio rehabilitacją i opieką (pielęgniarka, pracownik socjalny, terapeuci, rehabilitanci, psycholog, lekarz) i z wyjątkiem psychologa oraz lekarza są zatrudnieni na umowę o pracę.
– Planujemy zatrudnienie psychologa na etat, ponieważ pomaga on nie tylko naszym podopiecznym, ale i ich rodzicom – mówi Kinga Poniży, kierownik ośrodka. Dodać trzeba, że podobnie jak inne ośrodki i kościański ratuje się pomocą stażystów.
– Określenie "ratuje się" nie jest do końca odpowiednie. Lepsze będzie: jest wspomagany – uściśla kierowniczka. – Nie jest tak źle, żebyśmy musieli szukać ratunku. Jakoś sobie radzimy.
Być wśród swoich
Dzięki wsparciu młodych adeptów zawodu możliwa jest codzienna,
systematyczna praca z podopiecznymi. Do ośrodka trafiają osoby z
głębokim i znacznym upośledzeniem oraz ze znacznym stopniem
niepełnosprawności z powodu choroby psychicznej.
– Niepełnosprawność intelektualna naszych podopiecznych
powoduje, że sukcesami terapeutycznymi są drobne osiągnięcia, np.
ktoś nauczy się zmywać, parzyć herbatę, robić porządek po posiłku
czy przyrządzać kanapki
– opowiada Kinga Poniży. – Aby jednak do tego doszło, potrzeba
cierpliwości, zrozumienia i dostosowania zajęć do indywidualnych
możliwości uczestników. W ośrodku wykorzystujemy wiedzę i
doskonalimy umiejętności znane podopiecznym z codziennego
życia.
Ponadto usprawniana jest ich motoryka duża (poprzez rehabilitację, gimnastykę, jazdę na rowerze stacjonarnym i inne) oraz motoryka mała (zajęcia plastyczne i manualne).
Dla osób z niepełnosprawnością już sam fakt przebywania wśród ludzi jest swoistą formą terapii.
– Nasi podopieczni uczą się przez obserwację. Naśladują samych siebie – mówi kierowniczka. – Jeśli uda się jedną czy dwie osoby nauczyć jakiegoś wzorca zachowań, to jest prawie pewne, że w krótkim czasie przyswoi to większa część grupy. Zawiązują się też znajomości, które owocują potem spotkaniami poza ośrodkiem.
Wsparcie dla rodziców
W ośrodku spotykają się także rodzice. Rok temu stworzyli Grupę
Wsparcia dla Rodziców, choć, niestety, jak to w życiu, nie wszyscy
są zainteresowani, by w niej działać.
– Nie chodzi o to, że część z nich nie interesuje się swoimi niepełnosprawnymi dziećmi – broni ich pani kierownik. – Przyczyna jest inna, wręcz trudno w to uwierzyć w XXI wieku, ale są jeszcze ludzie, którzy boją się dyskryminacji ze strony otoczenia, dlatego że mają chore dziecko.
Chcąc walczyć z takim podejściem, ośrodek wraz z instytucjami z powiatu, działającymi na rzecz osób z niepełnosprawnościami, organizuje coroczną imprezę pod hasłem „Dzień Godności Osoby Niepełnosprawnej”. Jej celem jest promowanie pozytywnego wizerunku osób z niepełnosprawnością i ich integracja z lokalną społecznością.
– Z roku na rok wzrasta liczba rodziców, którzy wraz z dziećmi biorą udział w tej imprezie – cieszy się Kinga Poniży. – Równie ważne jest to, że zmienia się nastawienie do takich osób w naszym społeczeństwie.
Samodzielność na zewnątrz
Większość rodziców na szczęście nie ma problemów w swoim otoczeniu.
Z ich inicjatywy zorganizowano kilka jednodniowych wycieczek do
pobliskich miejscowości, w tym do znanej parowozowni w Wolsztynie.
W tym roku natomiast zaplanowano trzydniowy letni biwak.
– Nie chodzi nam tylko o rekreację – wyjaśnia pani kierownik. – Chcemy zobaczyć, jak nasi podopieczni będą sobie radzili w obcym środowisku. Całe życie spędzają w domach lub ośrodku, a nawet na krótkich wycieczkach muszą być bardziej samodzielni. Okoliczności wymuszają to, że z niektórymi przeszkodami osoby niepełnosprawne muszą mierzyć się same.
Rodzicom przychodzi zmagać się z kolejnym problemem: z koniecznością ubezwłasnowolnienia swych dzieci. To czasem niezbędne, aby mogli za nie załatwiać różne sprawy. W naszym prawie nie jest to łatwe, nawet gdy upośledzenie dziecka jest znaczne.
– Ustaliliśmy z rodzicami, że w ramach grupy wsparcia, zorganizujemy dla nich w najbliższym czasie spotkanie z prawnikiem, który wyjaśni, jak tę kwestię rozwiązać – opowiada Kinga Poniży. Pani kierownik zdradza przy okazji swoje marzenie: – Chciałabym tu mieć salę doświadczania świata. Dużo kosztuje, ale też jest bardzo skuteczna w rehabilitacji. Wierzę, że z czasem uda się ją stworzyć. Na razie mamy środki i możliwości, aby realizować założone cele, więc robimy swoje i staramy się, by było lepiej.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz