Piotr Pawłowski: odkryć gen aktywności
Jeden z ostatnich listów do redakcji doskonale wpisał się w lutową akcję Integracji pod hasłem: PRACA. Poza słowem „inwalida” wszystko jest w nim aktualne.
Pan Piotr Stelmaszek, osoba niewidoma, napisał: „Obawiam się, że część inwalidów to ludzie z wyuczoną bezradnością i roszczeniami ponad miarę. Niczego od siebie nie wymagają, ale są wiecznymi petentami. Każdy chce żyć godziwie, a i Pan Bóg pomoże, jeżeli pomożesz sobie sam. Ale trzeba chcieć... Nie mogę zrozumieć filozofii biedy, to znaczy tego, że im masz mniej dochodów, tym śmielej wyciągasz łapę po pieniądze – a to z Aktywnego Samorządu (tylko do określonego wieku, bo potem albo uważa się, że uwsteczniłeś się intelektualnie, albo że już niczego nie potrafisz i niczego nie oczekujesz), a to z instytucji pomocowych. I niezależnie, czy dane urządzenie jest potrzebne do funkcjonowania, czy nie, „skoro dają, to czemu nie brać” (choćby po to, by sprzedać z zyskiem na Allegro czy w innym serwisie). (...) Do pracy był mi niezbędny komputer i naiwnie złożyłem podanie o jego dofinansowanie. Okazało się, że przekroczyłem o 150 zł kryterium dochodowe. Wniosek: pracujesz, masz jakieś dochody, to zostaniesz ukarany” (cały list p. Piotra Stelmaszka na portalu Niepelnosprawni.pl).
Stara prawda mówi, że człowiek ma w życiu albo wymówki, albo wyniki. Napisanie tak mocnych słów wymaga niezwykłej odwagi, gdyż jak dobrze wiemy, nasze środowisko jest z wielu powodów podzielone w opiniach na temat pracy. Takie są fakty, choć osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności potrzebują innych rozwiązań przy podjęciu pracy niż osoby ze znacznym stopniem. Innych rozwiązań potrzebuje osoba głucha czy niewidoma, a innych poruszająca się na wózku bądź z niepełnosprawnością intelektualną.
To wszystko potwierdza, że w każdej strategii zatrudnienia powinniśmy być wręcz „skazani” na indywidualne podejście i mocno się zastanawiać, jak przekonać osoby siedzące w domu do podjęcia życiowej decyzji pójścia do pracy!
Kluczowe jest zdiagnozowanie barier (w tym prawnych), które utrudniają bądź ograniczają dziesiątkom tysięcy osób odnalezienie się na rynku pracy, i „uszycie na miarę” programów dofinansowujących tych wszystkich, w których drzemie chęć aktywności.
Ksiądz prof. Pellegrino Pino, scenarzysta i wykładowca, przekonuje, że „prawdziwe bogactwo to nie to, ile twoja praca pozwoli ci zarobić, ale to, kim cię uczyni”. Do tego ideału jeszcze nam daleko, ale każdy może znaleźć swoją drogę.
Komentarze
-
taka właśnie rzeczywistość
21.03.2017, 23:00Sama jestem osobą niepełnosprawną nie ukrywam, że jest nam trudniej niż osobom zdrowym znaleźć pracę (jeśli chcesz pracować na wyższym stanowisku). Lecz jeśli podejmiesz prób kilka,może klikanaście a czasem jak ja kilkadziesiąt to znajdziesz i osiągniesz cel. Mam wokół siebie młodych, młodszych od siebie ludzi, którym się nie chce tak poprostu bo tak łatwiej. Ale ja cieszę się że mam pracę, robię to co lubię i spełniam się zawodowo. Projekty dały mi narzędzia by zwiększyć moje możliwości i dziś cieszę się że jestem potrzebna. I każdy z Was tak może. Nie poddawać się Trzeba chcieć i już.odpowiedz na komentarz -
W życiu trzeba mieć szczęście ,jednym rencistom zabiera się renty ponieważ pracują , a druga grupa pracuje i na komisji w dalszym ciągu dostaje rentę. Tak samo jest osobami z pierwszą grupą mimo tak schorowane a pracują? I to jest sprawiedliwość ,w systemie .odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz