Lepsze życie na obrazku
Niepełnosprawność w komiksie. Cóż to za niepoważny temat! Czy aby na pewno?
Moje pojęcie o komiksie było dość blade i odpowiadało temu, co się o nim powszechnie myśli: że to dla dzieci, niedojrzałych dorosłych, nastolatków z pryszczami itp. Że to jakieś głupoty o superbohaterach. Kiedy wyjechałam z Iranu do Francji, jeden z przyjaciół podarował mi na urodziny "Mausa". (...) Zaczęłam czytać i kiedy skończyłam, byłam wstrząśnięta. - Boże drogi! Przecież ja też mogę stworzyć coś takiego! – dla mnie to była rewolucja".
Tak o swoich inspiracjach opowiadała Marjane Satrapi w wywiadzie dla portalu Onet.pl, który przeprowadził Szymon Holcman. Efektem wspomnianej lektury był "Persepolis" – autobiograficzny komiks o dzieciństwie autorki w czasach rewolucji islamskiej. Był tłumaczony na wiele języków i na jego podstawie powstał film animowany. Przywołany "Maus" to głośny komiks Arta Spiegelmana, w którym autor opowiada o życiu swoim i ojca – ocalałego z Holocaustu, co odcisnęło piętno na całej rodzinie.
W zakamarkach księgarń
"Persepolis" i "Maus" są znakomitymi przykładami komiksów, w
których autorzy zabierają ważny i dobrze słyszany głos w istotnych
kwestiach. Taki często jest dziś komiks. W ciągu ostatnich 30 lat
przeszedł podobną drogę jak niegdyś np. kino.
– Komiks przestał być wyłącznie rozrywką – tłumaczy Paweł Timofiejuk, badacz i wydawca komiksów. – Pojawiły się komiksy autobiograficzne, reporterskie, artystyczne, to wszystko raptem z jednego nurtu rozbiegło się w różnych kierunkach.
Dziś komiksy mogą być krótkimi, kilkuobrazkowymi historyjkami, ale też kilkusetstronicowymi albumami, nad którymi rysownicy pracują po kilka lat. W stosunku do tego typu dzieł używa się nawet nazwy "powieść graficzna", również po to, by dowartościować niedocenianą formę twórczości.
Komiks niedoceniany jest na pewno u nas. Pochowane w najgłębszych zakamarkach księgarń komiksy uważane są powszechnie za gorszy, a na pewno nie tak wartościowy produkt jak książki czy filmy. Nieważne, że lista komiksów przeniesionych na ekran, czasem niezwykle wiernie, jest bardzo długa (od "Supermana" i "Batmana", przez Dicka Tracy'ego" i "Maskę", po najnowsze: "Sin City", "300" czy wspomniane "Persepolis"). Nieważne nawet, że komiksologię wyodrębnia się jako dziedzinę nauki. Można odnieść wrażenie, że gdyby treść komiksu zawrzeć w książce, opinie krytyków byłyby znacznie lepsze. Wielu odbiorcom trudno zaakceptować, że komiks, na równi z innymi rodzajami twórczości, stał się formą przekazywania ważnych treści, wypowiadania się na istotne tematy, wśród nich i niepełnosprawność.
Komiksowa autobiografia
Niepełnosprawność w komiksie jest traktowana bardzo poważnie,
szczególnie w komiksach obyczajowych, prezentujących historie z
życia autorów. Potrafią oni atrakcyjnie opowiadać o trudnych
sprawach. Ich komiksy mają często niezwykłe walory edukacyjne, choć
nie takie było założenie. Mimochodem przekazują coś ważnego, a ich
nietypowa i zaskakująca forma jest bardzo sugestywna. Tego typu
niezwykle przejmujący komiks stworzył francuski autor, podpisujący
się jako David B. Jego "Epileptic" – o dorastaniu wraz z bratem, u
którego uaktywniły się napady padaczki – to bardzo wymowny obraz
choroby, a także bólu i strachu całej rodziny, rozpaczliwie
szukającej pomocy. Przetłumaczono go na wiele języków (choć na
polski jeszcze nie).
Dużym zainteresowaniem cieszył się u nas "Blankets" – autobiograficzny komiks o dzieciństwie w religijnej rodzinie, trudnym dorastaniu i pierwszej miłości. Ważnym tłem opowieści jest tu rodzeństwo ukochanej głównego bohatera: Ben z zespołem Downa i Laura z niepełnosprawnością intelektualną. Album był wydarzeniem na rynku komiksów. Autora, Craiga Thompsona, obsypano nagrodami.
Na wydanie w Polsce czeka album "Swallow me whole". Nate Powell opowiada o siostrze i bracie, u których dość wcześnie objawiły się problemy psychiczne. Każde z nich ma własny, nieistniejący świat. Nie jest to typowa historia autobiograficzna. Powell od 10 lat pracuje z osobami z zaburzeniami rozwoju. Komiks otrzymał wiele nagród, a jedna z organizacji zajmujących się osobami ze schizofrenią uznała go za publikację roku.
Myszka bez stóp
Niepełnosprawność ruchowa to punkt wyjścia nagradzanego w
amerykańskich konkursach, niepublikowanego u nas komiksu
"Sentences. The life of MF Grimm". Autor scenariusza szczerze mówi
o swym awanturniczym życiu rapera i prawdziwym, niebezpiecznym
hip-hopowym światku. Opowiada z perspektywy człowieka poruszającego
się na wózku, sparaliżowanego po zamachu, w którym dostał 11 kul.
Przestrogę nietrudno odczytać. Swoimi przeżyciami dzieli się z
czytelnikami Kaisa Leka, Finka, która przeszła amputację stóp.
Opowiada o tym w dość pogodny sposób. Wszystkie postaci w jej
komiksach, w tym w najbardziej znanym, niewydanym u nas "I am not
these feet", są zwierzątkami. Kaisa to podobna do Disnejowskiej
myszka, tyle że bez stóp. Autorka przyznaje, że tworzenie komiksu
było dla niej nie tylko terapią.
– Komiksy są doskonałym sposobem mówienia o trudnych sprawach, jak niepełnosprawność czy choroba – powiedziała "Integracji" Kaisa Leka. – Ludzie mają wiele uprzedzeń i lęków dotyczących niepełnosprawności. To prawdziwe wyzwanie starać się wyjść do nich i umożliwić im dostrzeżenie osoby, poza wózkiem czy protezami. Uważam, że udało mi się dotrzeć do wielu różnych ludzi, którzy nie przeczytaliby moich historii, jeśli byłyby wydrukowane w tradycyjnych książkach. Wiele osób się ze mną skontaktowało. Opowiadali mi o swoich niepełnosprawnościach i chorobach, i o tym, jak mój komiks pomógł im sobie z nimi poradzić.
Wózek to dyliżans
Twórcy komiksów obyczajowych przedstawiają własny świat,
dlatego w sposób naturalny pojawiają się w nich osoby z
niepełnosprawnością. Nieco inaczej jest w komiksach fantastycznych,
historycznych czy przygodowych, których fabuły są zazwyczaj
fikcyjne. Postaci takie jak jednoręki rewolwerowiec, główny bohater
francuskiej serii "Bouncer", należą w nich do rzadkości. Amerykanie
robili nawet badania na temat obrazu niepełnosprawności w komiksach
– w końcu to w USA jest największy rynek komiksowy.
– Można wyróżnić dwa nurty – przybliża wyniki tych badań Paweł Timofiejuk. – Dowartościowujący, w którym różnego rodzaju niepełnosprawni bohaterowie komiksów pojawiają się po to, żeby pokazać, że te osoby też widzimy, więc włączamy je w życie w komiksie. I drugi nurt, humorystyczny, w którym autorzy śmieją się z tego. Pamiętam komiks z Kaczorem Donaldem, w którym na jednym obrazku pojawia się tabliczka – to jest bardzo dziwne, chore w tym wypadku – na której jest napisane: "osoby niewidome – wstęp za darmo". Dokąd? Do galerii sztuki.
Komiks może jednak ośmieszać tylko pozornie. Tomasz Pastuszka, twórca komiksów, przypomina sobie komiks z serii "Titeuf", o przygodach 8-latka. – W szkole pojawia się poruszający się na wózku brat cioteczny jednego z głównych bohaterów – opowiada. – Dzieci dzielą się na dwie grupy. Jedni boją się, że się czymś od niego zarażą, natomiast ci z drugiej grupy planują akurat bawić się w Indian i kowbojów. Niepełnosprawny chłopiec staje się w zabawie dyliżansem. Wsiadają więc na jego wózek i jadą, a ci, którzy się bali, nagle zostają Indianami i zaczynają ich gonić. Historia kończy się tak, że z wózkiem wjeżdżają na schody i wszyscy się przewracają. Potem każdy ma jakiś gips i Indianie mówią: "A mówiliśmy, że można się zarazić"?
Superheros z białą laską
Spośród komiksów dowartościowujących wyróżnia się niewątpliwie
ogromny segment komiksów o superbohaterach. Niepełnosprawność nie
jest w nich ograniczeniem, wręcz odwrotnie. Weźmy Daredevila. W
młodości stracił wzrok po wycieku radioaktywnej substancji. Na co
dzień jest prawnikiem, a nocami w diabelskim kostiumie walczy z
przestępcami, pomagając sobie zmodyfikowaną białą laską. Wprawdzie
nie widzi, ale za to ma niezwykle wyostrzone inne zmysły i
umiejętność echolokacji.
Tak to zazwyczaj jest z niepełnosprawnością w superbohaterskich seriach. Coś za coś. Echo, superbohaterka z serii o Daredevilu, nie słyszy, ma za to tak bystry wzrok, że potrafi perfekcyjnie naśladować ruchy innych. Dzięki temu nauczyła się sztuk walki. Batgirl wspólnie z Batmanem walczyła ze złem, jednak któregoś razu Joker postrzelił ją w kręgosłup. Poruszająca się od tej pory na wózku Batgirl zmieniła się w Oracle, czyli genialnego informatyka. Po jednej z walk i Batman został sparaliżowany i trafił na wózek inwalidzki. Odzyskał jednak pełną sprawność, co nie jest takie trudne w świecie superbohaterów. Wrócić do życia lub pełnej sprawności można na wiele sposobów, choćby przez radioaktywny wybuch. Specyfika gatunku – nie trzeba tu trzymać się realiów. Dlatego Profesor X, założyciel i przywódca X-Menów, mimo że porusza się na wózku, jest w stanie od czasu do czasu chodzić. Ma moce telepatyczne, potrafi czytać i kontrolować myśli innych. Jest w stanie lewitować, a nawet telepatycznie przejąć czyjąś umiejętność chodzenia. To on nauczył X-Menów, czyli mutanty obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami, właściwie korzystać z ich mocy. One przez swą inność nie są akceptowane przez ludzi. Niektórzy doszukują się tu analogii do sytuacji społecznej osób z niepełnosprawnością...
Łatwo o propagandę
Tak jest za granicą. A u nas? – Osoby niepełnosprawne pojawiają się
czasami w polskich komiksach, np. w słynnym ponad 10 lat temu
komiksie "Straine", w którym działał gang staruszków na wózkach –
mówi Paweł Timofiejuk. – Ale raczej nie jest to temat, którym
polscy twórcy chcieliby się zajmować.
Jednym z niewielu zainteresowanych jest wspomniany już Tomasz Pastuszka. Tworzy krótkie paski komiksowe (paski.org), w których niepełnosprawność jest czasem pretekstem do zwrócenia uwagi na pewne zachowania społeczne. Ich bohaterem bywa osoba niewidoma. Dlaczego? – Jakiś czas temu miałem operację, ale przez większość życia byłem osobą bardzo słabo widzącą – tłumaczy Pastuszka. – Jako że rysuję komiksy, to postać osoby niewidomej w pewnym sensie mnie przerażała. Co by było, jakbym to ja stał się niewidomy? Postanowiłem jakoś oswajać się poprzez stworzenie takiej postaci.
Bohaterem jego pasków komiksowych jest też chłopak na wózku. Raz
zgryźliwe babcie każą mu ustąpić miejsca w autobusie, innym razem
kolega na boisku nazywa go po przyjacielsku połamańcem, co oburza
inną osobę, ale nie samego przezwanego. Ostatni pomysł jest efektem
pobytu rysownika na obozie wraz z osobami na wózkach. Wszyscy ich
tak nazywali i nikomu to nie przeszkadzało. – Spotkałem się z
krytyką tych komiksów, ale ja wychodzę z założenia, że
dyskryminacją byłoby unikanie rysowania osób niepełnosprawnych –
mówi Pastuszka i zaraz z satysfakcją dodaje: – Dostałem mejla od
osoby, która napisała, że ma niepełnosprawnego brata i że też
nazywa go połamańcem.
Swego czasu Tomasz Pastuszka robił zakładki do książek w formie
pasków komiksowych, które miały obalać mity o stwardnieniu
rozsianym. Były też w Polsce inne próby tworzenia komiksów na
tematy związane z niepełnosprawnością i chorobami. Odbyły się
konkursy na komiks integracyjny, o depresji, wydano Komiks kontra
AIDS. Tego typu publikacje mają jednak przeciwników.
– Uważam, że komiks sam w sobie jako forma przekazu jest świetny do przekazywania różnych treści, tylko nie może tego robić nachalnie – uważa rysownik komiksów Maciej Pałka, osoba z niepełnosprawnością ruchową. – Mocniej oddziałują dzieła bardziej osobiste, szczere, wiarygodne. Natomiast, według mnie, stawianie tezy: "robimy komiks o niepełnosprawności i pokazujemy, że niepełnosprawni to są tacy sami ludzie jak inni i żeby ich tolerować" jest z góry skazane na niepowodzenie, bo wyjdzie z tego jakaś propaganda. To nie jest autentyczne.
Rozmowy komiksem
Autentyczności na pewno nie można odmówić 20-letniemu Wojtkowi
Przybyszewskiemu. Niedawno otrzymał wyróżnienie w konkursie na
komiks o powstaniu warszawskim. Przedstawił historię pary swoich
dziadków, którzy wówczas się poznali. Wojtek jest autystą. Dość
wcześnie rodzice zauważyli, że łatwiej trafić do niego rysunkiem
niż mową.
– Wojtek wręcz prosił, by mu rysować. Pokazywał palcem na przedmioty, poznawał w ten sposób świat wokół siebie – wspomina jego tata. Prośby o rysowanie były motywacją, by zaczął mówić. – Obrazki stały się drogą do jego świata – dodaje mama.
Rysowała więc całe komiksy, opisując po kolei, co się wydarzy, gdy będą np. szli do dentysty albo jechali na wakacje. Tak przedstawiony plan uspokajał małego Wojtka. Wkrótce nadeszła reakcja zwrotna. – Przyszedł kiedyś z kartką, na której były kolejno punkty programu, który chciał, żebym według jego piktogramów zrealizowała. Narysował nocnik, butlę i spanie – wspomina mama. Jakiś czas później zaczął tworzyć historie rysunkowe ze swoimi ulubieńcami: Reksiem i Kaczorem Donaldem. Ma całe roczniki komiksów z Donaldem. Modyfikował przygody swoich ulubieńców, potem tworzył własne, często łącząc postacie z wydarzeniami z historii, której jest miłośnikiem. Ma dobrą, szybką, zdecydowaną kreskę. Jego komiksy zdobyły uznanie w redakcji komiksów o Donaldzie i wśród twórców filmów o Reksiu. Jest bardzo samodzielny, ma przy tym dobrze opanowany warsztat.
– Najpierw rysuję szkic, potem poprawiam tuszem i koloruję na komputerze – tłumaczy. Prace umieszcza na swej stronie internetowej: strona_wojtka.republika.pl. – Świat rysunków pozwala mu coś wyrazić i przeżywać przez rysowane postacie – mówi mama. – Bez komiksów jego i nasze życie byłoby trudniejsze. To dodatkowy, ważny sposób porozumiewania się. Dzięki temu lepiej wiemy, co się dzieje w jego głowie. Bo gdy go o coś pytam, to często mówi: "Nie wiem, nie rozumiem, nie chcę rozmawiać". To go peszy. On jest trochę jak słaby językowo facet na emigracji. Jeżeli nie spotka kogoś, kto mówi tym samym językiem albo nie znajdzie jakiegoś innego sposobu, to ciągle nie będzie tak naprawdę w tym świecie.
Jak przyjąć gościa
Na to, że komiks może być doskonałym narzędziem
komunikacji, wpadły również Ewa Wołczak i Alina Kaszkiel-Suska z
MOPS w Gdańsku, podczas konferencji, na której prezentowano m.in.
publikacje dla osób niewidomych. – Wtedy nabrałyśmy przekonania, że
każdą publikację można dostosować do odpowiedniej grupy odbiorców –
wspomina Alina Kaszkiel-Suska, dziś prezes Fundacji FOSA. – Jestem
praktykiem, od dwudziestu paru lat związanym z osobami z
niepełnosprawnością intelektualną, więc nietrudno było mi
przewidzieć, co ich zachwyci i co się spodoba. Dzięki paniom Alinie
i Ewie powstał "Komiksowy podpowiednik" – zbiór historyjek
obrazkowych, scen z życia, z których czytelnik może dowiedzieć się,
jak przyjąć gościa, co robić w wolnym czasie, jak być dobrym
przyjacielem. Prosty, zwięzły język połączono z atrakcyjną oprawą
graficzną. – Chodziło nam o to, by mniej było treści pisanych, a
więcej w obrazku. Niektóre osoby czytają, ale nie wszystkie –
wyjaśnia Alina Kaszkiel-Suska. Wydany przez MOPS komiks, traktowany
czasem jak pomoc dydaktyczna, a czasem rozrywka, dawał efekty. – Ta
książeczka, przeglądana nawet z nudów, zostawia ślad – uważa
pomysłodawczyni. – Można by ją dopracować i powielać pomysł, bo ten
sposób edukacji jak najbardziej ma sens.
Komiks niejedno ma imię. Mimo to często nie jest traktowany poważnie, i to szczególnie przez tych, którzy niewiele mają z nim do czynienia. Komiks dojrzał. Na pewno warto to dostrzec.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz