Małymi krokami
Program "Trener pracy osoby niepełnosprawnej" funkcjonuje w Polsce od ośmiu lat. Jako pierwsi wprowadzali go wrocławianie, którzy nauczyli już kilkadziesiąt osób z niepełnosprawnością, jak radzić sobie na rynku pracy i w codziennym życiu.
Partnerskim miastem Wrocławia jest m.in. amerykańskie Charlotte. Osiem lat temu pojechali tam: Sławomir Piechota, dzisiaj poseł, a wówczas prezes Wrocławskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych, oraz Małgorzata Gorący, prezes Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym "Ostoja" i wiceprezes Sejmiku. Zetknęli się z programem opracowanym w Stanach Zjednoczonych i prowadzonym tam od ponad 20 lat. Pomysł spodobał się, więc postanowili przenieść go na polski grunt. Amerykańscy gospodarze deklarowali pomoc – trzech tamtejszych trenerów przyjechało do Wrocławia, i to na własny koszt, by szkolić Polaków. Przez tydzień przeszkolili 20 osób. Z tej grupy wytypowano dwie osoby, pierwszych polskich trenerów pracy.
Na zdjęciu: Trener Piotr Piechaczyk. Fot.: Damian
Szymczak
Miejsce dla siebie
Jednym z nich jest psycholog Piotr Piechaczyk. Do dziś wprowadził
na rynek pracy 15 osób z niepełnosprawnością. Chętnie rozmawia o
kulisach: – Jako trener pracy jestem osobistym asystentem osoby
niepełnosprawnej. Czasem proponuję pomoc któremuś z
podopiecznych naszego stowarzyszenia, czasem sami się
zgłaszają.
Trener zaczyna pracę od dokładnego poznania osoby, którą ma się opiekować. Musi poznać historię choroby podopiecznego, stopień jego niepełnosprawności, warunki domowe, wrodzone umiejętności i wiele innych cech.
Wrocławianie najpierw objęli programem osoby z upośledzeniem umysłowym i zaburzeniami psychicznymi. Teraz rozszerzają pomoc o kolejne grupy, m.in. osoby z porażeniem mózgowym i sprzężoną niepełnosprawnością.
- Gdy kogoś lepiej poznam i sporo się o nim dowiem, proponuję udział w warsztatach terapii zajęciowej lub młodzieżowym centrum terapeutycznym - opowiada Piotr Piechaczyk.
Tam uczy się podstawowych rzeczy, jak zmywanie czy gotowanie. Wszystkiego po trochu, żeby móc poprawić umiejętności manualne i społeczne. Następnie proponuje się praktyki zawodowe, po miesiącu, w różnych miejscach: restauracji, firmie zajmującej się terenami zielonymi, cateringowej, domu pomocy społecznej. Sam zainteresowany może ocenić, gdzie dobrze się czuje i do jakiej pracy się nadaje. Wtedy zaczyna się też praca trenera.
- Mój pierwszy podopieczny postanowił pracować w McDonald's - wspomina Piotr Piechaczyk. – Szef restauracji obiecał go zatrudnić. Najpierw jednak w tej restauracji pracowałem ja, i to przez dwa miesiące. Musiałem poznać warunki na różnych stanowiskach. Za każdym razem muszę to robić, by wiedzieć, czy np. chłopak poradzi sobie z obsługą maszyny myjącej i wyparzającej naczynia, czy tempo pracy nie będzie dla niego zbyt szybkie, czy nie narazi się na kontuzje.
Trener musi też przygotować pracowników firmy do tego, że będą pracowali z osobą z niepełnosprawnością, która może czasem zachowywać się w nietypowy sposób. - Obowiązuje żelazna zasada: jeśli ktoś sobie w danym miejscu nie radzi, to nie jego wina, tylko niewłaściwego doboru stanowiska pracy przez trenera – uznaje.
Indywidualna praca
Pan Piotr na podstawie własnych doświadczeń wie, że trener w danym
momencie powinien zajmować się tylko jedną osobą. - Kiedyś
miałem dwóch podopiecznych jednocześnie. Była to dla mnie
niekomfortowa sytuacja. Samo dotarcie od jednego do drugiego
zajmowało dużo czasu, a ustawienie im zajęć tak, żebym w pełni mógł
się zaangażować, było praktycznie niemożliwe.
Jego obecni podopieczni pracują w sieciowych lokalach. Przede wszystkim w AmRest (American Restaurant). To firma, która w naszym kraju prowadzi sieci: KFC, Pizza Hut, Burger King, Fresh Point, Rodeo Drive i Starbucks. - Zatrudnianie w nich odbywa się dzięki kontaktom szefów restauracji. W trakcie rozmowy czasem skarżą się sobie, że trudno im znaleźć rzetelnych pracowników. Wtedy jeden drugiemu mówi o programie "Trener", przyznaje, że zatrudnił osobę niepełnosprawną i jest zadowolony z jej pracy.
W restauracjach AmRest osoby wyszkolone przez pana Piotra pracują przy zmywaniu i polerowaniu naczyń i sztućców, kroją warzywa na sałatki, przygotowują potrawy, pomagają w sali restauracyjnej, sprzątają. W KFC obsługują marynator i pomagają przy dostawach towarów. W innych sieciach, np. w Kauflandzie, wykładają towary na półki, a we wrocławskim Holiday Inn dbają o pościel i czystość na piętrach hotelu.
- Mają pewną przewagę nad pełnosprawnymi pracownikami. Nie nudzą się tym, co robią, nie pojawia się u nich rutyna, która często przeradza się w niechęć do pracy. Moi podopieczni, wykonując te same czynności, robią to dobrze, dzięki czemu zyskują pewność siebie, a wraz z nią poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Gdyby nagle mieli wykonywać coś innego, to mieliby obawę przed nieznanym. Oczywiście takiej opcji nie ma, przynajmniej z dnia na dzień. To gwarantuje umowa z pracodawcą. Jeśli jednak zmiany byłyby konieczne, np. restauracja zmieniłaby zmywarki, to ja obsługuję przez jakiś czas nową zmywarkę, by sprawdzić, czy mój podopieczny z nią sobie poradzi.
Czasem podopieczni stają się mistrzami w swoim fachu. Pan Piotr, towarzysząc przy podpisaniu umowy o pracę, zastrzega, że systematycznie będzie sprawdzał jej przebieg.
– Gdy dzwonię do kierownika hotelu Holiday Inn aby zapytać, jak idzie praca mojemu Romkowi, odpowiada: "Po co pytasz. On nas obu mógłby uczyć fachu". W ubiegłym roku Romek zdobył tytuł Pracownika Roku.
Inny podopieczny, Robert, pracuje w KFC. - Nazwano go tam przedwojennym dżentelmenem. Kiedyś chłopak z obsługi żartował z pracującą tam dziewczyną. Jak to młodzi ludzie. Może nie były to dowcipy najwyższych lotów, ale jednak żarty. Nagle podszedł do nich Robert z pretensją: "Jak ty się odzywasz do kobiety?! Nie wiesz? Do kobiet powinno się odnosić z szacunkiem!". To przykład na to, jak osoby niepełnosprawne mogą się zachowywać. W czasie szkoleń uczulam na to pracowników firmy. Z tego powodu mój monitoring nigdy się nie kończy.
We Wrocławiu w ramach programu "Trener pracy osoby niepełnosprawnej" szkolono pracowników z upośledzeniem umysłowym. Zaczęto pracę z ludźmi z mózgowym porażeniem dziecięcym i z niepełnosprawnością fizyczną, ale sprawnymi intelektualnie. W przyszłym roku planowana jest praca z osobami z autyzmem. Największe jednak obawy wywołuje sprawdzenie tego programu wśród ludzi ze schizofrenią.
- Jeśli są w dobrej formie, szkolenie to bajka, po paru dniach wszystko wiedzą i potrafią. Jednak gdy choroba się uaktywnia, a pracodawca tego nie widzi i ja o tym nie wiem, mogą pojawić się kłopoty. W takich sytuacjach trzeba szukać innych rozwiązań.
Coraz dalej
Spośród 15 osób, które przeszkolił pan Piotr, pracuje
12. i Uważam, że to dobry wynik. Ponadto sam program jest
dobry. W USA nieprzerwanie realizowany jest od blisko 30 lat, w
Europie Zach. od 20. Wkrótce dotrze za naszą wschodnią granicę.
Wrocławski zespół przeszkolił kandydatów na trenerów na Ukrainie. I
najważniejsza sprawa. Dzięki programowi wiele osób, we Wrocławiu
już ponad 50, odnalazło sens życia.
Mają powód do dumy, że mogą samodzielnie pracować i że potrafili
się w życiu odnaleźć.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz