Festiwalowa wyspa
W tym roku Heineken Open'er Festival przyciągnął do Gdyni 60 tys. osób. Jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc na Babich Dołach, gdzie odbywały się koncerty, była platforma dla osób z niepełnosprawnością. Widać ją było już przy bramkach wejściowych.
– Czekam pod platformą dla niepełnosprawnych – ludzie umawiali się tam przez telefon. Był to dobry punkt orientacyjny na mapie lotniska. Usytuowany naprzeciwko sceny, gdzie występowały gwiazdy Open'era, i górujący nad tłumem publiczności, był pożądanym miejscem dla fotografów i operatorów kamer. Dopiero trzeciego dnia festiwalu media dostały zakaz wstępu na platformę i musiały znaleźć sobie inne miejsce. To było zarezerwowane dla ludzi mających trudności z poruszaniem się i dla ich asystentów.
Na zdjęciu: Platforma dla osób z niepełnosprawnością na
Heineken Open'er Festival
Organizator, Alter Art, zapewnił festiwalowym gościom bezpłatny dojazd z dworca Gdynia Główna na Babie Doły autobusami. Było ich dużo, ale tłum czekających ludzi był jeszcze większy. Członkowie Openerowego "crew" w pomarańczowych kamizelkach odliczali maksymalną ilość pasażerów. Autobusy mogły przewozić ludzi na wózkach – w progu znajdował się odchylany podjazd. W ścisku czekających nie można się było jednak dostać do środka. Pozostawała boczna droga i proszenie "crew" o pomoc.
Na zdjęciu: Kolejka do autobusu podwożącego uczestników z
dworca na Babie Doły
Festiwalowicze zakwaterowali się w całym Trójmieście. Z Gdańska i Sopotu do Gdyni najłatwiej dojechać kolejką SKM. Jednak od 2 do 5 lipca po południu i w nocy była ona tak zatłoczona, że trudno było do niej wsiąść nawet osobie sprawnej. Wagony SKM nie są dostosowane do przewożenia osób z niepełnosprawnością. – Jakaś jedna taka kolejka podobno jeździ z Gdańska, ale trzeba wcześniej zgłosić, że się będzie jechało na wózku… – powiedział maszynista. Pani konduktor dodała, że zawsze ktoś przecież może pomóc kogoś wnieść. Najlepiej ustawić się przy pierwszym wagonie.
Na zdjęciu: Uczestniczki festiwalu na platformie
W ciemno
- Bilety kupiliśmy już w styczniu. Nie widzieliśmy nawet, kto zagra
na festiwalu. Przyciągnęła nas sama atmosfera – mówią Joanna i
Grzegorz, którzy przyjechali z Trzebini pod Krakowem. Gdy na
stronie festiwalu pojawiały się nowe informacje o tym, kto wystąpi,
pisali do siebie "o! jeszcze ci! jeszcze tamci!". Nie rozczarowali
się. - Wczoraj miło zaskoczył nas Arctic Monkeys, dzisiaj Gossip.
Zobaczymy, jak będzie dalej. Czekamy na Kings of Leon.
Na zdjęciu: Joanna i Grzegorz
Joanna, która porusza się na wózku, jest tu pierwszy raz, a Grzegorz to weteran – to już jego trzeci Open'er. - Festiwal zmienia się na lepsze. Dwa lata temu nie można było usiąść. Asystenci osób na wózkach stali i zasłaniali. Dla mnie też to było uciążliwe, bo poruszam się o kulach i długie stanie jest dla mnie męczące. Teraz są krzesełka i jest bardzo wygodnie. Mamy dużo miejsca. Organizacja jest bardziej sprawna – szybciej idzie wymiana opasek, a w kolejce do wejścia czekaliśmy minutę. Jest dużo wolontariuszy, ale nie korzystamy z ich pomocy, bo nie potrzebujemy.
Na zdjęciu: Uczestnicy festiwalu
Przyjechali samochodem z mężem Joanny - Michałem. Zostają do końca. Mieszkają na kwaterze obok Babich Dołów. Na teren festiwalu prowadzą dwie bramy. Pierwsza to ta, pod którą zatrzymują się autobusy podwożące z Gdyni Głównej. Od przystanku idzie się pod główną scenę ok. 15 min, a jeśli jest kolejka przy wejściu (gdzie sprawdzane są opaski-bilety), może to potrwać nawet godzinę (osoby z niepełnosprawnością wchodzą bez kolejki).
Na zdjęciu: Autobus podwożący uczestników festiwalu z dworca w
Gdyni na Babie Doły
Na przeciwległym końcu lotniska, kilka kilometrów dalej, znajduje się druga brama. Jest przeznaczona wyłącznie dla pojazdów. Jeśli ktoś chciałby dostać się na festiwal z tamtej strony, musi jechać samochodem lub specjalnym busem, kursującym do najbliższej sceny. Grzegorz, Joanna i Michał zostawili samochód pod kwaterą. – Niestety mieliśmy problem z tym busem. Nie da się do niego wejść na wózku. Mąż mnie wziął na ręce, ktoś wstawił wózek, ale to nie było komfortowe. Busów tych jest dużo i jeżdżą często, ale niestety nie są dostosowane do moich potrzeb.
Na zdjęciu: Joanna i jej mąż Michał
Grzegorz, który ma Mózgowe Porażenie Dziecięce, i Joanna, z zanikiem mięśni, mają za sobą długą rehabilitację. Poznali się podczas ćwiczeń, gdy mieli po 13 lat. Pływali na tym samym basenie i spotykali się podczas rehabilitacji. Po piętnastu latach okazało się, że są… sąsiadami. To ich pierwszy wspólny wyjazd na festiwal. Chcieli zabrać ze sobą koleżankę, ale bała się przeszkód. Ciężko jest znaleźć dobre zakwaterowanie, np. pokój z łazienką, gdzie można wjechać wózkiem. - Akurat jeśli chodzi o naszą kwaterę, to Asia na wózku do łazienki nie wjedzie – wyjaśnia Grzegorz. – Ale jakbyśmy się bardziej postarali, to na pewno takie miejsce dałoby się znaleźć.
Planują już wyjazd na festiwal w przyszłym roku.– Jeżeli przyjadę, to wózkiem elektrycznym. Widziałam tu już jedną osobę na takim wózku, więc chyba się uda.
Na zdjęciu: Uczestnicy festiwalu na platformie
Wszyscy równi
31-letni Grzegorz, poruszający się na wózku, i asystująca mu
siostra Monika mają do Gdyni niedaleko - mieszkają we
Władysławowie. Przyjechali samochodem. Prowadził Grzegorz, niedawno
zrobił prawo jazdy (w ostatniej chwili skorzystał z programu
"Sprawny dojazd"). Jest informatykiem, zajmuje się też grafiką i
nadzorem nad pracownikami w portalu Półwysep.pl. Studiował w
Warszawie, dokąd dojeżdżał przez pięć lat pociągiem lub samochodem.
Był już na wielu różnych festiwalach i koncertach – sam nie pamięta
na ilu. Na Open'erze jest po raz pierwszy. Przyjechali na jeden
dzień, ze względu na Gossip. Zostaną do końca tego dnia festiwalu,
bo są ciekawi występu Moby'ego (o północy). – Organizacja jest
rewelacyjna – mówi Grzegorz. Bilet na jeden dzień kosztował 140 zł.
Czy były zniżki dla osób z niepełnosprawnością? – Nie. Mamy
równouprawnienie!
Na zdjęciu: Monika i Grzegorz
Sprawni uczestnicy czekają w kolejkach do toalet. Fani muzyki na platformie mają ten problem z głowy – przy podjeździe stoi dostosowana toaleta przeznaczona wyłącznie dla nich. Co innego z kolejką po piwo, tam trzeba odstać swoje. Do głównej drogi, przy której są stoiska, od platformy prowadzi utwardzona powierzchnia. – Przy wejściu na teren festiwalu wydzielone są specjalne bramki dla niepełnosprawnych, żeby nie czekali w tych wielkich kolejkach do wejścia. Nie ma nierówności, mimo że teren pokryty jest trawą. - Proponowano nam już pomoc w przewiezieniu na miejsce, gdzie jest asfalt. Jest naprawdę dużo osób, które chcą pomagać. To na pewno jest kwestia organizatorów, że tyle ich zapewnili – mówi Monika.
Na zdjęciu: Utwardzona nawierzchnia prowadząca od platformy do
drogi głównej
Odkąd brat zrobił prawo jazdy, często ją gdzieś podwozi. Gdy zaproponował wyjazd na Openera, bardzo się ucieszyła. - Chcielibyśmy zachęcić młodych ludzi, żeby nie bali się przeszkód i tak jak my jeździli na festiwale. Po wakacjach wybierają się do Warszawy na Tori Amos. – Nie wiemy jeszcze, jak jest z dostosowaniem Sali Kongresowej, ale myślę, że nie będzie problemu. Zresztą zawsze znajdują się jacyś ludzie, którzy nam pomagają. Nigdy więc nie rezygnujemy z nowych doświadczeń.
Na zdjęciu: Uczestnicy festiwalu po koncercie The
Prodigy
Grzegorz wspomina problem, jaki napotkał kiedyś na dworcu PKP w Gdyni. Mimo, że upewnił się telefonicznie, że dostanie się do pociągu, okazało się, że nie mógł do niego wsiąść, bo nie było podjazdu. - Podobno Gdynia chce przeprowadzić całkowity remont dworca, ale ja teraz już jeżdżę tylko samochodem.
Spadł i uszkodził kręgosłup, robiąc ćwiczenia na drążku. Na początku nie dawano mu dużych szans na przeżycie, po kilku miesiącach dowiedział się, że będzie już tylko leżał w łóżku. Potem przesiadł się na wózek z oparciem na głowę ("jak ten aktor z Supermana" – mówi). - Lekarze nie dawali mu szans, zamiast dawać nadzieję, żeby ćwiczyć, żeby coś robić. A oni – odwrotnie. Na szczęście udało się na tyle, że teraz jest samodzielny – wspomina siostra. – Korzystam z życia! – cieszy się Grzegorz.
Na zdjęciu: Uczestnik festiwalu
Wakacje w szkole
Diana (licealistka) i jej asystentka Marta są na Open'erze po raz
pierwszy. Przyjechały z okolic Oświęcimia samochodem, wraz z grupą
18 znajomych. Nie planowały tego wyjazdu, zdecydowały się w
ostatniej chwili. Nocują w szkole obok terenu, na którym odbywają
się koncerty. Śpią na materacach. – Nie ja to zorganizowałam – mówi
Diana. Na pomysł nocowania w gimnazjum wpadła jej koleżanka Mirka.
Szkoła jest dostosowana do potrzeb Diany, która porusza się na
wózku: jest winda i odpowiednia łazienka. Szkoda tylko, że brakuje
ciepłej wody. Ale mamy lato, więc można się umyć w zimnej. – Jak na
festiwalowy wyjazd, warunki są naprawdę dobre.
Na zdjęciu: Diana na koncercie Gossip
Diana i Marta porównują Open'era ze Slot Total Festiwalem w Lubiążu. Tam nie było tak łatwo z przemieszczaniem się. Imprezy odbywały się w starym klasztorze, dziewczyny nie mogły więc skorzystać z podjazdów. Nie było też siedzeń. Jedyne, co było dostosowane, to toalety. - Pojechałyśmy tam kamperem, więc miałyśmy też inny nocleg – spałyśmy w samochodzie.
– Podoba mi się cały line up (program festiwalu - przyp. red.). Mój przyjazd w przyszłym roku będzie zależał właśnie od artystów – mówi Diana. Najbardziej interesują ją Arctic Monkeys, Crystal Castles, Kings of Leon, Placebo i The Prodigy. Jest też otwarta na nowe, nieznane jej zespoły. Czy jest coś, co może odstraszyć dziewczynę na wózku od udziału w imprezie, na której jej zależy? – Gdyby koncert nie był dostosowany, pchałabym się do barierki!
Na zdjęciu: Uczestnik festiwalu na platformie
Artyści, którzy wystąpili na tegorocznym Heineken Open'er Festival
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz