Marek Plura
Ludzie - moje powołanie
"Na jakimś etapie rozwoju, przy pewnej liczbie spraw, człowiek jak pianista uczy się grać kilka melodii jednocześnie."
Pracuje za pięciu, ale możliwie dużo czasu stara się poświęcać rodzinie i nie zaniedbywać ludzi, którym chce i może pomóc. Ludzie, jak mówi, to jego powołanie. Potrafi rozwiązywać ich problemy, nie tracąc ani na chwilę niezależności. Daje świadectwo tego, że siła człowieka płynie z serca i duszy, i ujawnia się tam, gdzie przezwycięża się własne słabości.
Najważniejszy pierwszy krok
Być może ten najważniejszy krok Marek Plura zrobił w 1991 roku, kiedy po I roku studiów w Katowicach zdecydował się zamieszkać w Domu Pomocy Społecznej w Mikołowie. Opuścił rodzinny Racibórz i wyruszył w swoją drogą, choć chorował na postępujący zanik mięśni i poruszał się na wózku elektrycznym. Miał potrzebę życia na własny rachunek.
W Katowicach zrealizował się w pracy i działalności społecznej. Od 2006 roku jest radnym i przewodniczącym Komisji Spraw Obywatelskich i Społecznych. Już 10 lat działa w Śląskim Stowarzyszeniu Edukacji i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych AKCENT, któremu także prezesuje.
Pracuje jako interwent i pracownik socjalny w Stowarzyszeniu na Rzecz Niepełnosprawnych SPES w Katowicach. Od 1997 roku organizuje imprezy integracyjne i kulturalne, m.in. comiesięczny cykl Gaudium et Spes - Radość i Nadzieja. Jest wiceprezesem i założycielem Stowarzyszenia Dobry Dom, działającego na Śląsku i Podkarpaciu, sekretarzem Komisji Ogólnopolskiego Konwentu Organizacji Sprawnie dla Niesprawnych. Społecznie piastuje funkcję wiceskarbnika międzynarodowego zrzeszenia organizacji osób niepełnosprawnych "A hauteur d'homme - Parlament bez Barier", jest członkiem Komitetu Obrony Praw Osób Niepełnosprawnych, a od 1999 roku bierze udział w pracach komisji społecznych PFRON.
To tylko niewielki fragment działań Marka Plury.
- Na jakimś etapie rozwoju, przy pewnej liczbie spraw, człowiek jak pianista uczy się grać kilka melodii jednocześnie - mówi Marek. - Może mam cnotę wytrwałości? - zastanawia się. - Może nie jest ważny szczyt, na który podąża Syzyf, ale droga... Może okazać się, że ważniejsze jest to, że kamień się toczy. Spotykamy ludzi i nasze losy się krzyżują. Być może nie moje cele są celami mojego życia? Ale gdybym ich sam nie wybrał, nie postawił ich z własnej woli - to nie mógłbym utwardzać drogi, którą kroczę. Jeśli ja wybieram cele i do nich dążę, to Bóg dopisuje to, co jest w nich działaniem dla innych ludzi. I w ten sposób kieruje moim życiem.
Światło na drodze
Źródłem siły jest dla Marka wiara. - Bliskość Boga. Wiara w Boże miłosierdzie, w to, że Bóg jest blisko i dba, by życie przeżyć z sensem. Nie zawsze łatwo, bezboleśnie, ale z sensem - mówi. Na tym też polega jego praca - z osobami, które do niego przychodzą, szuka sensu życia, szans i możliwości, których oni nie widzą. - Integracja to stan aktywnego bycia razem - wyjaśnia Marek. - Na studiach zrozumiałem, że jeśli się nie otworzę na innych, nie poproszę o pomoc, to stanę w martwym punkcie.
Zdaniem Marka, osoba niepełnosprawna, która musi pokonać własne bariery, nabiera siły. I musi tak trenować, żeby mieć szansę na dobry wynik. Aktywność wszystkich, których zna, zaczęła się w nich samych, ale nie istniałaby, gdyby nie ludzie, którzy ich otaczają. - Człowiek niepełnosprawny, w miarę aktywny, wbrew swoim wcześniejszym lękom szybko staje się obiektem pozytywnego zainteresowania i wsparcia - mówi. - To jest magia, która dzieje się, kiedy wyzwolimy się z lęku, że nie będzie miał kto pomóc i będziemy odrzuceni. Na ogół tak się nie dzieje.
Powołanie
- Każdy w momencie narodzin otrzymuje coś w podarunku. Później przychodzi moment, kiedy odkrywamy to w sobie. Pamiętam dobrze, kiedy nastąpiło to u mnie - wyjaśnia. Dzieciństwo spędził z rodzicami i dziadkami na wsi. Miał kontakt z nauczycielami, sporadycznie z rówieśnikami, a świat odkrywał przez radio, telewizję, gazety i książki. Momentem przełomowym były obozy integracyjne, na które zaczął jeździć w latach 80. XX w. - Były to rekolekcje dla młodzieży, które organizował ks. Krzysztof Bąk, obecnie dyrektor Caritas w Katowicach. Przez dwa tygodnie w lecie i dwa zimą poznawałem rówieśników, ich sprawy i życie, które różniło się od moich doświadczeń, przez co mogłem spojrzeć na nie nieco z boku, z pewnego dystansu. Potem okazywało się, że mogłem powiedzieć im o tym, co przeżywają, spokojnie, z refleksją. Pomagało. To był czas nastoletnich ideałów, kiedy "być albo nie być" jest bardzo silnie zarysowane. O tym, że żyję i jestem do dyspozycji, napisałem do "Świata Młodych". Otrzymałem dużo listów i one zapoczątkowały to, co robię do dziś.
Trudno Markowi zatrzymać się nad czymś, co nie dotyczy ludzi. Kiedy kogoś spotyka, rozmawia i od razu zastanawia się, czego ta osoba potrzebuje. Zaznacza, że mimo rozlicznych stanowisk i szerokiej działalności, podstawowym polem jego aktywności są obowiązki wynikające z bycia pracownikiem socjalnym. Jest bardzo dumny z tego zawodu, chociaż zadziwia wiele osób, które uważają, że nie godzi się, by on - człowiek po trzech fakultetach - był takim "zwykłym" pracownikiem.
Marek śmieje się z tego i mówi o wielkiej satysfakcji, jaką czerpie z pracy w ośrodku pomocy kryzysowej SPES. Przychodzą do niego osoby, które nie znalazły wsparcia w innych, poważnych instytucjach. Umie zjednać ludzi, przekonać do wspólnego działania, potrafi zaangażować mieszkańców Katowic do aktywnego włączenia się w prace Rady Miasta i do realizacji jej projektów. Na pytanie, jak najbliżsi radzą sobie z dzieleniem się nim z innymi, odpowiada z uśmiechem: "Na szczęście z trudem". Marek Plura ma ogromną świadomość wzajemnych uczuć i potrzeby bliskości.
Miłość
- Rano odprowadzam córkę Marysię do przedszkola i wtedy rozmawiamy o tym, co dla niej ważne. Nie sposób zapomnieć tego zdania. Subtelnie mówi o żonie Ewie, ich wspólnym życiu, jakby cały czas patrzył na swoją rodzinę jak na dar, spełnienie najskrytszych marzeń. - Pojawienie się na świecie Benjamina sprawiło, że ta nasza rodzinka jest coraz większa i coraz więcej czasu jej poświęcam. Dla mnie jest wartością podstawową i z całego serca się cieszę, że jest mi dana. Marek zdaje sobie sprawę, że czasami bez zastanowienia oddaje się wielu sprawom, które zabierają mu czas dla rodziny. I chociaż - zgodnie z decyzją podjętą kilkanaście lat temu - pozwala, by inni "korzystali z niego", nauczył się planować swój czas, decydować, które sprawy są najważniejsze, a które muszą poczekać. - Po latach trudne początki i problemy, z którymi zmagaliśmy się z Ewą, przynoszą piękne owoce.
Pasja życia
Marek ma wiele pasji. Wydał tomik poezji Land Szaf (1997), który dostał świetne recenzje. Dwa lata temu zilustrował zbiór felietonów „Jezd dobże” Marka Blauta. Wydawał kwartalnik społeczno-kulturalny "JA". Co dwa tygodnie prowadzi audycję „Prosto i jasno” w radiu eM. - Dzięki temu mam okazję pofilozofować, ale - jak dodaje - na przykładach dotyczących tego, co dzieje się dookoła. Pokazywać, informować, przypominać - to świetne narzędzie do mojej pracy. Marek stale współpracuje z TVP Katowice oraz z Małą Galerią Biblioteki Śląskiej. Od 2002 roku jest Przewodniczącym Rady Programowej Działu Integracyjno-Biblioterapeutycznego Biblioteki Śląskiej, w której co miesiąc organizuje cykliczne przedsięwzięcia, takie jak konferencje naukowe pod hasłem "Między sztuką a terapią", warsztaty biblioterapeutyczne, wystawy czy występy sceniczne niepełnosprawnych twórców. Zajmuje się też redakcją serii wydawniczej "Oblicza Nadziei", organizuje wystawy i koncerty.
Dorobek Marka Plury imponuje. Został wyróżniony m.in. Lodołamaczem Specjalnym za wspieranie zatrudnienia osób niepełnosprawnych w województwie śląskim w 2006 roku i nagrodą im. Karola Miarki za wybitny wkład w kulturę regionu śląskiego i kraju w 2004 roku. Był stypendystą Marszałka Województwa Śląskiego i Członkiem Honorowym Komitetu Europejskiego Roku Osób Niepełnosprawnych. Otrzymał honorowy dyplom Kapituły Fundacji Piękniejsza Polska w zakresie nauki i edukacji. Marek Plura niewiele mówi o swoich osiągnięciach, traktuje liczne działania na rzecz innych jako oczywistość, gdyż nie potrafi robić tego, czego nie kocha.
Tekst pochodzi z książki pt. "Człowiek bez barier. Sylwetki laureatów Konkursu z lat 2003-2007", wydanej w 2007 r.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz