Czy osoba z zespołem Aspergera to „szaleniec”? Filozof wywołał burzę kontrowersyjnym artykułem
Dr hab. Piotr Nowak, wykładowca filozofii Uniwersytetu w Białymstoku, opublikował na łamach weekendowego dodatku do dziennika „Rzeczpospolita” artykuł pt. „Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe”. W swoim dość mocno subiektywnym tekście filozof zawarł tezę, że osoby nieneurotypowe nie powinny być przyjmowane na uniwersytety. Za przykład posłużył mu student z zespołem Aspergera.
„Student niepoczytalny nie jest niepoczytalny naumyślnie! Jest chory! I jak każdy chory zasługuje nie na osobne traktowanie w ramach „indywidualnej organizacji studiów”, ale na leczenie” – czytamy w artykule dr. hab. Piotra Nowaka na łamach dodatku „Plus Minus” do dziennika „Rzeczpospolita”.
Autor, powołując się na postać wykładowcy fikcyjnej uczelni, przywołuje kolejne dziwne zachowania studenta z zespołem Aspergera, w dość obcesowy sposób mieszając tę niepełnosprawność z intelektualną i chorobami psychicznymi, a raczej ich stereotypowym odbiorem. Używa przy tym obraźliwych określeń, typu „wariat”, „szaleniec” itp. Wszystko po to, by uzasadnić swoją tezę o tym, że uniwersytety nie powinny przyjmować osób z szeroko rozumianymi problemami psychicznymi.
Nieprzychylne komentarze
Tekst wywołał lawinę komentarzy. Głos zabrała m.in. Fundacja Synapsis, ale też władze wydziału „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego, na którym dr hab. Piotr Nowak gościnnie wykłada.
„W związku z artykułem dr. hab. Piotra Nowaka, prof. UwB, pt. Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe, chciałbym stwierdzić, że wyrażone w nim poglądy i język nie mają nic wspólnego z poglądami i językiem, właściwymi Wydziałowi „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego, który to Wydział w swojej działalności akademickiej nie uznaje języka dyskryminacji, a wszystkim swoim studentom i doktorantom stara się zapewnić jak najlepsze warunki nauki i pracy naukowej – takie oświadczenie opublikował na stronie wydziału dr hab. Robert A. Sucharski, prof. UW, dziekan Wydziału „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego.
Petycja ws. przeprosin
Zareagowały też media – temat niefortunnego artykułu został poruszony m.in. w audycji Tok FM „Kwadrans Filozoficzny”, a Daniel Flis, dziennikarz portalu Oko.press, wskazał na błędy rzeczowe, zawarte w artykule dr. Nowaka.
Redakcja Wirtualnej Polski dotarła nawet do kolegi przedstawionego w tekście dr. Nowaka studenta. Natomiast osoby obrażone użytymi przez wykładowcę filozofii sformułowaniami wystosowały do redakcji „Rzeczpospolitej” petycję, w której domagają się przeprosin i opublikowanie stosownego sprostowania.
Podpisały ją już tysiące osób.
Komentarze
-
Spójrzmy szerzej
20.01.2017, 15:53Autor tekstu do jednego wora wrzucił upośledzenie umysłowe, choroby psychiczne i zespół Aspergera. Zespół Aspergera to całościowe zaburzenie rozwojowe, nie psychiczne. Wiele osób z tą niepełnosprawnością prowadzi aktywne życie, osiąga sukcesy, wnosi duży wkład w życie społeczne, tworzy wynalazki. Jedną z nich jest moja przyjaciółka ze Szkocji dr Marion Hersh, bohaterka mojej książki „Tandem w szkocką kratkę” i jednego rozdziału „Moich podróży w ciemno” (fragmenty na www.hannapasterny.pl ). Znam też innych bardzo wartościowych dorosłych z ZA. Dlatego osobiście poczułam się dotknięta kreowaniem negatywnego wizerunku osób z tą niepełnosprawnością. Z drugiej strony, autor poruszył ważny temat. Mimo że na uczelniach studiuje coraz więcej osób z różnymi niepełnosprawnościami, wielu wykładowców nie wie, jak z nimi pracować i nie rozumie ich potrzeb. Zdarzają się więc nieporozumienia, konflikty (np. wykładowca nie zgadza się, by niewidomy student nagrywał jego zajęcia), a czasem akty dyskryminacji. Jestem niewidoma. Podczas siedmiu lat studiów na trzech uczelniach (studia licencjackie, magisterskie i podyplomowe) spotkałam wielu otwartych i życzliwych wykładowców, ale też dwie osoby, które miały alergię chyba na każdą niepełnosprawność. To było dla mnie bardzo frustrujące. Czytałam artykuł prof. Nowaka i nie sądzę, że jest uprzedzony do wszystkich niepełnosprawnych, ale być może przerastają go problemy z jednym studentem. Trudno stwierdzić, czy go wyolbrzymia, czy też student nie zna reguł lub potrzebuje treningu umiejętności społecznych. Nie chcę usprawiedliwiać autora i uważam, że jego tekst zyskałby, gdyby był bardziej obiektywny, lecz warto spojrzeć na tę sprawę szerzej. Z powodu łatwego dostępu do studiów, ich powszechności i braku egzaminów wstępnych, na uniwersytety trafiają także osoby, które z różnych względów, niekoniecznie niepełnosprawności, się do tego nie nadają. Nie jest dobrze, gdy wykładowca obniża poziom i cała grupa dostosowuje się do osoby najsłabszej. Powinny być jasne reguły, czytelne dla wszystkich, a studenci muszą znać konsekwencje nieprzestrzegania ich. Zdarzają się też studenci, którzy lenistwo usprawiedliwiają niepełnosprawnością, domagają się ulgowego traktowania, a do podjęcia studiów skłoniły ich korzyści finansowe, takie jak stypendium specjalne. Nie powinno być na to przyzwolenia, ale jednocześnie trzeba uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą. W przypadku studentów z dysfunkcją wzroku, słuchu czy ograniczoną sprawnością rąk wydłużony czas egzaminu nie jest ulgowym traktowaniem, lecz racjonalnym usprawnieniem. Ważne jest również uświadomienie sobie, że niepełnosprawny nie jest pępkiem świata. Jakiś czas temu rozmawiałam z matką pełnosprawnego dziecka, która wraz z innymi rodzicami domagała się, by chłopiec z ADHD przeszedł na nauczanie indywidualne. Rodzice argumentowali, że rozwala lekcje, jest agresywny, a ostatnio złamał innemu dziecku rękę. Matka nie zgadza się ani na farmakoterapię, ani na nauczanie indywidualne, bo twierdzi, że to dyskryminacja jej dziecka. Moim zdaniem dyskryminowani są pełnosprawni koledzy z klasy. Apeluję o zdrowy rozsądek. Poprawność polityczna i udawanie, że nie ma problemu nie wyjdzie nam na dobre i może się przyczynić do jeszcze większej alienacji osób niepełnosprawnych.odpowiedz na komentarz -
Myślę, że w porównaniu z wypowiedziami Nowaka, słowa tego drugiego Pana są bardzo łagodne - zwłaszcza te ostatnie (znalezione na jego stronie w dniu 17-01-2017 19:16:00): " Proszę sobie wyobrazić, że w jakiejkolwiek poważnej (co ja piszę: „poważnej” - w dowolnej) firmie ktoś proponuje wybrać przewodniczącym osobę, która umie mówić wyłącznie w języku Eskimosów. Pisze i czyta w innych – ale mówi tylko w tym. I bez szansy, że nauczy się jakiegokolwiek innego. / Przecież nie do pomyślenia – nieprawda-ż? / I oto na przewodniczącą PE grupa „Konserwatystów i Reformatorów” (?) wystawiła p.Helgę Stevens (CEP) znającą wyłącznie język migowy – ponieważ jest głuchoniema. / Język migowy jest niesłychanie uproszczony w porównaniu z językami europejskimi (dlatego użyłem porównania do eskimoskiego). Ale wszystko jedno: myśl, że za Panią Przewodniczącą będą musieli nieustannie biegać tłumacze z migowego (a w rożnych krajach są rożne języki migowe!) jest przerażająca. A mimo to ta kandydatura została zgłoszona – a sama Kandydatka traktuje ją całkiem serio!!! / Jest to dowód, jak mało ważną instytucją jest Parlament Europejski – i jak zupełnie nieważne jest dobro ogółu, byle tylko nie zrobić p.Stevens przykrości oświadczeniem, że Ona się do tej roli nie nadaje. Nie nadaje się - z dokładnie tych samych powodów, dla jakich na wioślarza nie nadaje się człowiek jednoręki. I trzeba mu otwarcie powiedzieć, że się nie nadaje! / Dlaczego p.Donaldowi Tuskowi wolno wypomnieć, że słabo zna angielski – a p.Stevens nie wolno uświadomić, że po angielsku nie mówi w w ogóle (i jest to istotna wada)? Jest bardzo wiele zawodów, do których głuchoniemi świetnie się nadają (do niektórych: lepiej niż inni!) - ale przewodniczenie zebraniom do nich nie należy. Ona sama powinna o tym, oczywiście, wiedzieć. Jeśli nie wie – to dlatego, że została wychowana w anty-cywilizacji, która wady uważa wręcz za zalety, a przynajmniej „polityczna poprawność” nie pozwala o nich mówić. Jeśli nie zostanie wybrana, to pomyśli, że to dyskryminacja kobiet. / A za komuny takich opozycjonistów jak ja, czy Adam Michnik bezlitośnie dyskryminowano - nie biorąc na speakerów w radio. / Tu przemówienie wyborcze p.Stevens (W jakim języku? W migowym...): https://www.youtube.com/watch?v=ymRdRXk5qDQ "odpowiedz na komentarz
-
Abstrahując od (nie)słuszności tezy Niewieskiego
20.01.2017, 12:43Czemu uczelnia, w której uczył on tego studenta musi to być fikcyjna? Nowak po prostu jej nie podał w tekście.odpowiedz na komentarz -
po pierwsze to nie choroba psychiczna
19.01.2017, 20:38po drugie czy ktoś z was miał kontakt z dorosłą osobą z aspergerem? to spoko osoby!odpowiedz na komentarz -
Kto powinien i czy każdy musi być studentem?
18.01.2017, 17:18Byłam wykładowcą, jestem ON - zatem temat studiowania znam z dwóch stron, temat "dyskryminacji" i dyskryminacji także. 1. Zastanawia mnie dlaczego osoba mająca problem w zakresie zrozumienia abstrakcyjnego, upośledzeniem rozumienia, obejmującym złą interpretację znaczeń dosłownych i ukrytych wybiera kulturoznawstwo a zatem kierunek na wskroś filozoficzny, abstrakcyjny, nasiąknięty wiedzą, którą należy zinterpretować. 2. Dlaczego osoba mająca trudności w respektowaniu zasad, regulaminów, choćby była ON ma być przyczyną obniżenia jakości kształcenia (z uwagi na niż demograficzny i dopłacanie do studenta/ucznia - każdego nawet z oceną 2 z matury - już i tak niskiej)? Czy ON mają przywilej łamania zasad, bo są ON? Czy jeżeli uczeń/student jest zdolny a ma problem "tylko" z zachowaniem nie powinien mieć toku indywidualnego? 3. Czy ktoś z grupy ludzi krytykujących Pana Profesora wyśle swoje dziecko, albo sam uda się do przecież specjalisty, który tytuł uzyskał, bo był ON i dla poprawności oraz braku problemów został przez wykładowców "przepchnięty" bez względu na wiedzę i brak kompetencji na kolejny rok studiów? A co jeśli poruszając się tą ścieżką sam zostanie wykładowcą? 4. Co należy: studiować kierunek zgodnie z talentem/zainteresowaniami, czy cokolwiek, byle przepuścili i dali dyplom? Czy antytalent matematyczny powinien/musi studiować i ukończyć z wynikiem pozytywnym matematykę, bo tak sobie wymyślił? Bo skoro rozwala zajęcia nudząc się/mając deficyt w zachowaniu to wykładowca ma dostosować zajęcia do jego poziomu? A skoro tak to czy ON mają większe/specjalne prawa, czy jednak zdrowi tyle, że np. z deficytem matematycznym także powinni mieć je równorzędne? 5. Czy dyskryminacją jest ukazanie/wskazanie faktycznej niekompetencji/niemożności, czy to jednak zafałszowanie rzeczywistości jest tym czego ON oczekują? 6. Nie każdy musi być studentem i co więcej nie każdy powinien - bez względu na to, czy jest zdrowy, czy ON. 7. Aby być pełnoprawnymi studentami i nie doznawać dyskryminacji na uczelni torujmy sobie drogę do normalności naszymi talentami, inteligencją, wiedzą, przydatnością społeczną a nie roszczeniowością i żądaniem praw nienależnych/specjalnych/obniżających standardy nauczania i wprost przez to nas dyskryminujących.odpowiedz na komentarz -
A kto czytał ten artykuł?
18.01.2017, 14:48Może warto zastanowić się, przy okazji tego tekstu, jak czują się osoby sprawne w konfrontacji z zachowaniami osób niepełnosprawnych! Na tym portalu wszystko odnosi się do odczuć i wrażeń ON. A co czują osoby pełnosprawne nie ma już znaczenia - bo zapisy Konwencji itp. Pan Profesor jest filozofem - i to zagadnienia z tej dziedziny są mu doskonale znane. Nie jest natomiast specjalista od praw ON, modnego słownictwa politycznej poprawności oraz medycznych zawiłości pomiędzy niepełnosprawnością intelektualną i chorobą psychiczną. A to właśnie za ten brak wiedzy tak się go negatywnie punktuje. Ba - tylko za to możecie go Państwo punktować. Bo zarzucanie mu braku wrażliwości i współczucia już jest w tej sytuacji nieadekwatne do sytuacji. Czy mógłby bardziej się postarać i dokształcić przed napisaniem artykułu - pewnie mógłby. Ale tego nie zrobił. Pociągnął watek szaleństwa w kulturze europejskiej i cywilizacji. Bo się na tym zna. A tak na zakończenie, to co Państwo proponujecie wykładowcy, któremu student o niestandardowych zachowaniach "rozwala" zajęcia? Czy skrytykowania zachowań ON już jest nieakceptowalne? Ze swojej strony, proponuję dr. Niewieskiemu wyrzucać studenta, który zachowuje się w sposób uciążliwy z zajęć. Kategorycznie i bez skrupułów. Bo właśnie wtedy nie będzie dyskryminował owego studenta. I to będzie w porządku.odpowiedz na komentarz -
Zapraszam do zapoznaniem się z problematyką zespołu Aspergera i z działalnością na ich rzecz
18.01.2017, 12:55Nawet w zapisie Konstytucji można zauważyć postulat mówiącym o niedyskryminowaniu czlowieka. Każdy z nas próbuje znaleźć swoje miejsce w przestrzeni. Kiedyś temat niepełnosprawności miał charakter taby. Obecnie możemy dowiedzieć się o ich problemach, wsparciu. To od nas zależy rozwój każdego człowieka, czy sprawnego czy też niepełnosprawnego. W autyźmie, faktycznie jest problem z komunikacją społeczną, rozumienie metafor. Czemu nie zatrzymać się nad taką osobą i mu je wyjaśnić. Ponadto warto wspomnieć o ich zdolnościach matematycznych. Czemuż mają ich nie wykorzystać? Każdy człowiek został dotknięty różnymi doświadczeniami, nawet ciężkimi, to z tego powodu mamy odrzucać osoby z aspergerem, czy psychicznie chore? Każdy z nas może na coś zachorować. Myślę, że po latach Pan Profesor to zrozumie, kiedy stanie w obliczu danej sytuacji. Mówiię to w kontekście braku zrozumienia, współczucia. Oczywi ście nie życzę mu źle.odpowiedz na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Dodaj komentarz