Stawiamy na edukację i pracę
O tym skąd, się biorą pieniądze w kasie Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, dlaczego w tym roku jest ich zdecydowanie mniej i na co wystarczy to, co zostało, rozmawiamy z Martą Lempart, dyrektorem Wydziału Programowania i Realizacji Zadań PFRON.
Magdalena Gajda:
Prawdziwi mężczyźni nie rozmawiają o pieniądzach. Skoro jednak
przysłowie nic nie mówi o prawdziwych kobietach, to zapytam – jak
zapełnia się kasa PFRON?
Marta Lempart: Fundusz powstaje z obowiązkowych
wpłat pracodawców, którzy nie zatrudniają wymaganej liczby
pracowników z niepełnosprawnością. To główne źródło finansowania
działań Funduszu. A zatem, to, ile mamy pieniędzy w kasie, zależy
od poziomu zatrudnienia osób z niepełnosprawnością i aktualnej
sytuacji na rynku pracy.
Czy budżet państwa dokłada coś do tego
„skarbca”?
Owszem, ale niewiele. Głównie w tej części, którą kierujemy na
dofinansowanie rynku pracy. Dla przykładu - tegoroczny budżet PFRON
wynosi 4,4 miliarda złotych. Z kasy państwowej otrzymujemy ok. 750
mln, z tego 650 mln na subsydiowanie zatrudnienia. Reszta pochodzi
od pracodawców, którzy nie zatrudniają pracowników z
niepełnosprawnością. Te pieniądze - w tym roku blisko 3 mld
zł - trafiają jednak z powrotem na rynek pracy, do tych firm, które
zaoferowały posady osobom z niepełnosprawnością i do osób z
niepełnosprawnością prowadzących działalność gospodarczą.
Dlaczego tak dużo inwestujecie właśnie w pracę? Jeśli
przedsiębiorstwa, instytucje, organizacje zaczną chętniej
przyjmować pracowników z niepełnosprawnością, to PFRON na tym
straci.
To prawda. Tyle, że PFRON powstał właśnie po to, aby przekonywać
firmy do zatrudnienia osób z niepełnosprawnością i wspierać je w
tym wszelkimi możliwymi prawnie i finansowo sposobami. To nasze
główne zadanie.
4,4 miliarda – 3 miliardy = 1,4 miliarda. Co zrobi PFRON
z tymi pieniędzmi w tym roku?
Przeważająca część tej kwoty została skierowana do samorządów, aby
mogły sfinansować tzw. zadania własne na rzecz swoich mieszkańców z
niepełnosprawnością. Chodzi tu m.in. o dofinansowanie wyjazdów na
turnusy rehabilitacyjne czy likwidowanie barier architektonicznych.
Finansowanie działań samorządów powiatowych i wojewódzkich
dotyczących rehabilitacji społecznej i zawodowej osób z
niepełnosprawnością to drugie, zapisane w ustawie, najważniejsze
zadanie PFRON. Koszt realizacji pierwszego zadania jest jednak tak
wysoki, a nasze zakładane przychody o tyle niższe, że samorządy
otrzymały z Funduszu mniejsze środki niż w roku ubiegłym. Oznacza
to, że własne zadania będą musiały sfinansować przynajmniej w
niewielkiej części same, a nie tylko korzystając z budżetu PFRON. Z
tych 1,5 miliarda tylko ok. 300 milionów możemy w bieżącym roku
przeznaczyć na nasze autorskie programy celowe.
To tylko połowa kwoty zainwestowanej w programy celowe w
ubiegłym roku.
To prawda. Ale planując budżet na dany rok, zarząd PFRON postępuje
tak samo jak każdy z nas przy obliczaniu domowych wydatków.
Najpierw określamy to, jakie będą nasze wpływy z tych tzw. kar i
ile dostaniemy z budżetu państwa. Później wyliczamy, ile musimy
wydać na zadania, które nałożyło na nas ustawodawca – czyli
subsydiowanie rynku zatrudnienia oraz wspieranie zadań własnych
samorządów. To nasz obowiązek i nie możemy z tego zrezygnować. Na
koniec sprawdzamy, ile zostało w kasie i na jakie programy celowe
możemy przeznaczyć te pieniądze, aby posłużyły jak największej
liczbie osób z niepełnosprawnością w całej Polsce.
Dlaczego tak mało zostało na programy
celowe?
Dlatego, że zwiększyła się o ponad 20 tysięcy liczba
zatrudnionych osób z niepełnosprawnością, zmniejszyły się wpłaty
obowiązkowe na PFRON, a wzrósł koszt subsydiowania rynku pracy.
Dlatego, że dodatkowo wydajemy dużo na pomoc zakładom pracy
chronionej (w tym roku ponad 100 mln zł). Dlatego, że musieliśmy
zabezpieczyć realizację podstawowych zadań samorządów.
Czy nie lepiej by było przekazać właśnie samorządom te
300 mln i zrezygnować z programów celowych?
Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Programy celowe skierowane są
do tych osób, które mają największe trudności w codziennym
funkcjonowaniu i potrzebują bardzo szczególnej pomocy finansowej,
której nie otrzymają z żadnego innego źródła. Np. z
Narodowego Funduszu Zdrowia i Powiatowego czy Miejskiego Centrum
Pomocy Rodzinie można dostać dofinansowanie do zakupu
zwykłego wózka. Ale tylko PFRON ma program „Pegaz 2003”, w którym
można ubiegać się o dofinansowanie do zakupu wielokrotnie droższego
wózka elektrycznego i jego napraw. W żadnej innej instytucji
publicznej osoba z niepełnosprawnością, która nie ma możliwości
poruszania się na wózku standardowym, nie otrzyma dostatecznego
wsparcia, aby taki sprzęt nabyć. Warto też przypomnieć, że programy
celowe skierowane są i do osób indywidualnych, i do organizacji
pozarządowych, ale zawsze korzyści z nich odnoszą bezpośrednio
osoby z niepełnosprawnością.
Biorąc pod uwagę wszystkie nadzwyczajne potrzeby osób z
niepełnosprawnością w całym kraju, 300 mln to kwota
niewielka.
Istotnie – bardzo mała. A każdy program celowy ma jeszcze pewien
próg, poniżej którego nie warto go realizować, bo wzbudza on więcej
rozczarowania niż przynosi pożytku jego odbiorcom. Jeśli pewien
program wymaga ogromnych nakładów finansowych, a wiemy, że nie
będziemy mieli środków, aby pokryć przynajmniej 50 proc. oczekiwań
– rezygnujemy z niego. Programy celowe mają pomagać, a nie
potęgować poczucie niesprawiedliwości czy tworzyć dodatkowe
podziały.
Na zdjęciu: Siedziba PFRON. Fot.: Piotr Stanisławski
Czy dlatego nie ma już „Sprawnego dojazdu”, w ramach
którego można było starać się o dofinansowanie do zakupu
samochodu?
To najlepszy przykład. To jedyny program celowy, z którego w tym
roku zrezygnowaliśmy. Kosztował nas w 2008 r. 217 milionów zł.,
czyli 2/3 obecnego budżetu PFRON na wszystkie programy. A i tak
pieniądze otrzymało tylko 60 proc. wnioskodawców. Gdybyśmy mieli w
tym roku zrealizować tylko wnioski rodziców/opiekunów dzieci z
niepełnosprawnością, to potrzebowalibyśmy ok. 3 miliardów (!). Przy
jakichś szczątkowych kwotach wydzielonych z budżetu na „Sprawny
dojazd” pomoc dostałoby tylko 3 proc. osób. To nie byłaby pomoc,
ale krzywda.
Ale zmotoryzowani niepełnosprawni nie zostali
pozostawieni bez wparcia?
Oczywiście. Wprowadziliśmy zmianę do programu „Pegaz 2003”.
Obejmuje on teraz dofinansowanie do kosztów uzyskania prawa jazdy
oraz zakupu i montażu specjalistycznego oprzyrządowania do
samochodu.
Skoro już jesteśmy przy zmianach w programach
to…
W „Komputerze dla Homera” skierowanym do osób niewidomych i
niedowidzących znieśliśmy górne kryterium dochodowe, które
wcześniej wyłączało całkowicie niektóre osoby z udziału w
programie. Dzięki temu wsparcie, przynajmniej częściowe, będą mogli
otrzymać także ci, którzy pracują i osiągają średnie lub wysokie
zarobki. Nie można karać za aktywność zawodową wykluczeniem z
programu! Jeśli ktoś jej zaprzestanie dlatego, że nie stać go
będzie na odpowiedni sprzęt, to ponowne wejście na rynek pracy tej
osoby będzie kosztowało PFRON o wiele więcej niż kwota
dofinansowania przyznawana w programie. Zmiana jest też w programie
„Pitagoras 2007 – pomoc osobom z uszkodzonym słuchem”. W ramach
oszczędności musieliśmy wyłączyć z niego instytucje kultury, bo ich
beneficjentami nie są w 100 proc. osoby z niepełnosprawnością. Ale
indywidualne osoby korzystające z „Pitagorasa” nic nie
straciły.
Jeśli w budżecie domowym nie wystarcza pieniędzy na
wszystkie rachunki i zakupy, to domownicy ustalają priorytety.
Jakie programy celowe są dla PFRON-u najważniejsze w tym
roku?
Te, które wiążą się z edukacją i wspieraniem zatrudnienia, bo w
przypadku osób z niepełnosprawnością brak wykształcenia oznacza
podwójne wykluczenie społeczne. Raz z powodu niepełnosprawności, a
dwa – niskich kwalifikacji. Dlatego nadal będziemy realizować
program „Uczeń na wsi”, bo korzysta z niego dużo rodzin i widzimy,
że nawet niewielkie pieniądze mogą pomóc w podjęciu decyzji o
kontynuacji nauki na poziomie ponadgimnazjalnym. Prowadzimy też
program „Student II”, jako kontynuację „Studenta ”, z którego tylko
w 2008 r. skorzystało 13 tys. osób. W tym roku nie zmieniamy w nim
nic, ale być może w przyszłej edycji rozszerzymy krąg jego
odbiorców o osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności. Czeka nas
trudny wybór – czy wesprzeć studentów, którzy choć niepełnosprawni,
to być może mogliby zapracować na swoje utrzymanie, czy przeznaczyć
te pieniądze na inne programy, gdzie trafią do osób bardziej
poszkodowanych. Nie zamierzamy też rezygnować z programu „Junior”,
w którym wspieramy niepełnosprawnych absolwentów szkół,
dofinansowując ich staże zawodowe. Powtarzam – prowadzimy dalej
programy: „Pegaz”, „Homer” i „Pitagoras”, bo zależy nam na jak
najbardziej indywidualnym wsparciu osób z niepełnosprawnością.
A co z „Telepracą”?
To jest program, który ma być realizowany przez organizacje
pozarządowe. Uruchomimy go nie wcześniej niż w czerwcu. Będą w nim
przyjmowane kompleksowe projekty, które muszą obejmować wszystkie
aspekty telepracy i prowadzić do zatrudnienia beneficjenta
biorącego w nim udział. Jest tam również przewidziane wsparcie
w postaci zakupu sprzętu komputerowego, jeśli będzie to warunkiem
uzyskania posady. To nie jest duży program. Nie traktujemy go jak
jedynego sposobu rozwiązania kwestii niskiego wskaźnika
zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. Naszym celem jest zawsze
pełna aktywność osoby niepełnosprawnej i jej pełna integracja,
czego nie da się osiągnąć bez stworzenia takiej osobie przede
wszystkim możliwości wyjścia z domu.
Dużo zmieni się też w „Programie wyrównywania różnic
między regionami”.
To program, o którym rzadko się wspomina, a szkoda, bo osobom z
niepełnosprawnością przynosi wiele korzyści. Realizują go samorządy
lokalne w najbiedniejszych regionach kraju, a wsparcie w nim
uzyskane przeznaczane jest m.in. na specjalistyczny transport czy
niwelowanie barier architektonicznych w szkołach i placówkach
opieki zdrowotnej. Postanowiliśmy tym samorządom pomóc także w
sfinansowaniu wkładu własnego, który jest wymagany przy ubieganiu
się o środki z Unii Europejskiej, w ramach regionalnych programów
operacyjnych. Ale tylko w przypadku tych projektów, które będą
służyły powstaniu lub rozbudowie infrastruktury edukacyjnej dla
osób z niepełnosprawnością zamieszkujących dany powiat. Pracujemy
teraz nad procedurą, ale myślę, że już w czerwcu zaprosimy
starostów do składania wniosków. Mieliśmy wiele sygnałów, że
doskonałe, przemyślane i korzystne dla niepełnosprawnych
mieszkańców projekty opracowane przez powiaty nie były
akceptowane, bo samorząd nie mógł zagwarantować odpowiednich
środków własnych na ich realizację.
A mnie zainteresował program „Wczesna pomoc dziecku
niepełnosprawnemu”. Czy to kontynuacja programu rządowego
realizowanego przez ministerstwa edukacji, zdrowia i
PFRON?
Tak, ale w zmienionej formie. Tamten program zakończył się w 2007
r. i pozostała po nim próżnia. Placówki zapewniające rehabilitację
dzieciom z niepełnosprawnością straciły istotne źródło
dofinansowania. Na szczęście nadal są wspierane i przez resort
edukacji w ramach subwencji oświatowych, i przez resort zdrowia
poprzez kontrakty z NFZ. My też nie pozostaliśmy obojętni. Stąd też
program wczesnej pomocy, który zapewni placówkom rehabilitacyjnym
kontynuację działalności do czasu powstania kolejnego projektu
rządowego.
Czy w przyszłym roku PFRON zaskoczy nas jakimś nowym
programem?
Są takie plany, ale ich realizacja będzie zależała od wielkości
przyszłorocznego budżetu. Na pewno nie zrezygnujemy nagle z tych
form wsparcia, które już działają i sprawdzają się. Te nowe
opracowania to raczej początek długoterminowego projektu, który ma
jeszcze bardziej podnieść efektywność programów celowych.
Uchylimy rąbek tajemnicy…?
Bardzo zależy nam na uruchomieniu programu „Edukacja - Pierwsza
praca”, który będzie łączył promocję edukacji i zatrudnienia.
Według roboczych ustaleń, ma on umożliwić wszystkim osobom z
niepełnosprawnością kontynuowanie nauki na poziomie
ponadgimnazjalnym. Obecnie taką pomoc otrzymują uczniowie z gmin
wiejskich i wiejsko-miejskich, ale nie mieszkańcy miast. Nowy
program będzie obejmował wszystkich zainteresowanych. Celem
projektu jest również przygotowanie tych absolwentów, którzy z
istotnych przyczyn nie mogą się już dalej uczyć, do poszukiwania
pracy i uzyskania zatrudnienia. Chcemy w ten sposób zminimalizować
niezwykle szkodliwe zjawisko automatycznego przechodzenia ze
statusu absolwenta do osoby bezrobotnej.
A jak PFRON zamierza pomóc właśnie tym długotrwale
bezrobotnym?
Poprzez program „Praca”, który sfinansuje zintegrowane działania na
rzecz włączania osób z niepełnosprawnością w rynek pracy. Ma on być
realizowany przez wszystkie podmioty tego rynku – samorządy,
organizacje pozarządowe oraz pracodawców. Obejmowałby finansowanie
projektów kompleksowych – od stworzenia indywidualnego planu drogi
zawodowej, przez szkolenia i znalezienie zatrudnienia, po pomoc w
miejscu pracy. Beneficjentami tego projektu mają zostać te osoby z
niepełnosprawnością, które były bierne zawodowo przez minimum 12
miesięcy, ale też absolwenci, którym wejście na rynek pracy sprawia
trudność.
Dodaj odpowiedź na komentarz
Polecamy
Co nowego
- Ostatni moment na wybór Sportowca Roku w #Guttmanny2024
- „Chciałbym, żeby pamięć o Piotrze Pawłowskim trwała i żeby był pamiętany jako bohater”. Prezydent wręczył nagrodę Wojciechowi Kowalczykowi
- Jak można zdobyć „Integrację”?
- Poza etykietkami... Odkrywanie wspólnej ludzkiej godności
- Toast na 30-lecie
Komentarz